0:00
0:00

0:00

Około 150 osób protestowało we wtorkowy (13 sierpnia 2019) poranek przed siedzibą Kopalni Węgla Brunatnego Konin w Kleczewie. To kolejna – po lipcowej akcji Obozu dla Klimatu – manifestacja przeciwko odkrywkom w rejonie Wielkopolski i Kujaw.

„Po raz pierwszy protestowali nie tylko ekolodzy i mieszkańcy, ale też samorządowcy” – mówi Józef Drzazgowski ze Stowarzyszenia Eko-Przyjezierze, jeden z organizatorów wydarzenia. Pod KWB Konin pojawili się urzędnicy z Mogilna, Strzelna, Kruszwicy, Wilczyna, Olchów, Ostrowitego, Kleczewa, Jezior Wielkich i Powidza – czyli gmin dotkniętych skutkami odkrywkowego wydobycia węgla brunatnego.

„Kiedyś o takich jak ja czy innych ekologach mówiło się »ekooszołomy«. Teraz samorządowcy przyznają, że zniszczenia, jakie przewidywaliśmy już kilkanaście lat temu, stały się rzeczywistością. Dlatego są po naszej stronie i chcą walczyć o środowisko” – dodaje Drzazgowski.

Do pokojowego protestu dołączyli również przedstawiciele Greenpeace, Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, Obozu dla Klimatu, Stowarzyszenia Właścicieli Domków Letniskowych w Wilczynie, Fundacji „Rozwój Tak – Odkrywki Nie”, a także mieszkańcy regionu.

W tym samym czasie w Warszawie protestowali aktywiści Extinction Rebellion, którzy spotkali się pod siedzibą telewizji Polsat – jej właściciel, Zygmunt Solorz-Żak, jest również większościowym udziałowcem spółki ZE PAK, zarządzającej odkrywkami w Wielkopolsce.

„Niedługo przed naszym protestem pan Solorz ogłosił start programu Czysta Polska, w ramach którego jego firmy mają być bardziej ekologiczne. Mówił przy tej okazji, że czystego powietrza nie da się wyprodukować ani kupić i że powinniśmy walczyć o nie dla naszych dzieci i wnuków” – mówi Drzazgowski. „Chcemy, żeby udowodnił, że to nie są puste słowa. A jeśli naprawdę chce walczyć o przyszłość dla swoich dzieci i wnuków, nie powinien otwierać odkrywki Ościsłowo ani rozbudowywać odkrywki Tomisławice”.

Anna Firgolska z Fundacji „Rozwój Tak - Odkrywki Nie”, która protestowała pod siedzibą Polsatu, dodaje: „Właściciel ZE PAK-u martwi się o przyszłość swoich wnucząt, tym, że będą musiały oddychać zanieczyszczonym powietrzem. Zapowiada szereg działań, które koniec końców są jedynie greenwashingową przykrywką.

Budową jednej farmy fotowoltaicznej i wymianą samochodów na elektryczne nie da się przykryć faktu, że elektrownia Pątnów wyemitowała do atmosfery trzykrotnie więcej rtęci, niż zadeklarowano w raporcie. Nie da się też udawać, że odkrywki węgla brunatnego nie szkodzą środowisku.

To najbardziej obciążająca forma wydobycia paliw kopalnych, której skutkami są susza, dewastacja jezior i odebranie domów mieszkańcom okolicy”.

Przeczytaj także:

Coraz mniejsze plony, coraz większe straty

Kopalnia Węgla Brunatnego Konin w Kleczewie, należąca do spółki ZE PAK, posiada na razie pięć odkrywek – Tomisławice, Jóźwin, Drzewce, Koźmin, Adamów. W planach są kolejne wydobycia – w tym wspomniane Ościsłowo.

Wszystkie działają albo mają działać na terenie Wielkopolski – czyli w tym rejonie Polski, który jest najbardziej dotknięty suszą. „W Wielkopolsce susza panuje w 225 z 226 gmin. Rolnicy szacują, że tegoroczne plony mogą być mniejsze nawet o ⅗ w stosunku do tego, co zebrano w 2018 roku” – podają działacze Obozu dla Klimatu.

Jak wydobycie węgla wpływa na braki wody? Józef Drzazgowski tłumaczy: „Dwa lata przed powstaniem odkrywki montuje się pompy głębinowe, które dzień i noc osuszają teren. Co więcej, gdy teren już jest osuszony, woda jest potrzebna do chłodzenia turbin w elektrowni, więc znowu jest pobierana”.

Z raportu „ZE PAK czy RZEPAK” sporządzonego przez Fundację „Rozwój Tak - Odkrywki Nie” wynika, że przez 70 lat w związku z wydobyciem węgla brunatnego zostało wypompowane ponad 12 miliardów metrów sześciennych wód podziemnych. „To ponad 18 jezior o objętości równej największemu w Polsce jezioru Śniardwy, którego objętość wynosi 660,2 mln m3.

Łączna objętość wszystkich jezior w Polsce to 17 mld m3, a więc wskutek wydobycia węgla brunatnego metodą odkrywkową objętość wody, którą wypompowano z wielkopolskich kopalń, jest równa 70 proc. łącznej objętości wszystkich jezior w Polsce” – czytamy w raporcie.

W terenach przylegających do odkrywek powstaje tak zwany lej depresyjny, czyli obszar obniżonego poziomu wód gruntowych. Brakuje więc wody w studniach, a pola uprawne nie są odpowiednio nawadniane.

„(…) lej depresji definiuje się jako sytuację, w której lustro wody obniży się co najmniej o metr, natomiast dla rolnictwa i leśnictwa oraz całej roślinności każde nawet kilkucentymetrowe obniżenie lustra wody ma w okresach suszy duże znaczenie, co przekłada się m.in. na znacznie niższe plony” – tłumaczy Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, cytowany w raporcie Fundacji "Rozwój Tak - Odkrywki Nie".

Naukowiec oszacował również, że łączne koszty spowodowane prowadzeniem odkrywek KWB Konin dla rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego mogą wynosić nawet do 880 milionów złotych rocznie. Według niego wydobycie w jeszcze nieotwartej kopalni odkrywkowej Ościsłowo kosztowałoby rolników w sumie od 2 do 4 miliardów złotych.

Znikające jeziora, wysychająca rzeka

Odpompowywanie wód podziemnych ma również wpływ na wody powierzchniowe. Działalność odkrywek spowodowała wysychanie okolicznych zbiorników. Poziom Jeziora Wilczyńskiego obniżył się o 5 metrów, Kownackiego – o 4 metry. Mniejsze jezioro Wójcińskie spadło o metr. Wcześniej wyschły strumyki i kanały, którymi migrowały ryby i które łączyły zbiorniki. Można było nimi przepłynąć. Teraz wszystkie te jeziora są zamknięte, a plaże wokół nich – coraz większe.

Po otwarciu odkrywki Tomisławice w 2010 roku, płynąca w pobliżu Noteć wyschła na odcinku 30 kilometrów.

Jak zaznacza Drzazgowski, to wywołało protesty mieszkańców, w których efekcie kopalnia zaczęła pompować wodę z powrotem do rzeki. Teraz jej stan jest nieco lepszy niż dziewięć lat temu, ale do naturalnej formy prawdopodobnie nigdy nie wróci.

Teren pod wydobycie odkrywkowe musi być specjalnie przygotowany – wycinane są drzewa, przesiedlane gospodarstwa, osusza się mokradła i torfowiska, niszcząc w ten sposób siedliska wielu gatunków. „Gleba torfowa degraduje się, uwalniając ogromne ilości CO2 do atmosfery” – zaznacza Drzazgowski.

To wszystko wpływa nie tylko na środowisko, ale i na gospodarkę w regionie. Spadają zyski z turystyki (stąd zaangażowanie Stowarzyszenie Właścicieli Domków Letniskowych w Wilczynie w protesty), ceny nieruchomości są coraz niższe. Mieszkańcy, którzy kilka lat temu kupili działki nad jeziorami, teraz mają widok na porośniętą krzakami nieckę.

Zdrowie mieszkańców zagrożone

Kopalnie odkrywkowe są również źródłem zanieczyszczenia powietrza. Emitują pył mineralny, czyli głównie PM10. To prowadzi do ryzyka burz piaskowych w suchych okresach, przy silnych wiatrach. „Efektem tego jest wysokie krótkoterminowe pogorszenie się jakości powietrza. Istnieje ryzyko, że w ciągu roku w wyniku funkcjonowania kopalni odkrywkowych należących do ZE PAK może dojść do dobowych przekroczeń norm jakości powietrza dla pyłu PM10 w gminach: Brudzew, Kramsk, Osiek Mały, Przykona i Turek” – czytamy w raporcie.

Już teraz szacuje się, że przez działalność spółki ZE PAK, zarządzającej nie tylko kopalniami, ale też elektrowniami, rocznie przedwcześnie umierają 182 osoby. Do tego dochodzi 251 przypadków przewlekłego zapalenia oskrzeli u dorosłych i ponad 1600 przypadków zapalenia oskrzeli u dzieci.

Według autorów raportu „ZE PAK czy RZEPAK”, jeśli powstaną dwie kolejne odkrywki – Ościsłowo i Dęby Szlacheckie – będziemy mogli do tych szacunków doliczyć około 20 przedwczesnych zgonów, 90 przewlekłych zapaleń oskrzeli u dorosłych i 600 zapaleń oskrzeli u dzieci.

Protest bez reakcji

ZE PAK na razie nie odniósł się do argumentów i petycji złożonych dziś przez aktywistów. „Zostawiliśmy nasz apel w sekretariacie, nikt z kierownictwa do nas nie wyszedł” – relacjonuje Drzazgowski. Dodaje, że protest był pokojowy, nie doszło do żadnych zamieszek ani starć z policją – takich, jak w czasie akcji Obozu dla Klimatu.

Wysłaliśmy do ZE PAK-u pytanie o reakcję na dzisiejszą manifestację. Czekamy na odpowiedź.

Niniejsza publikacja powstała dzięki współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie. Zawarte w niej poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze