Budowa kontrowersyjnego „zamku” nieopodal Stobnicy nie zostanie, póki co, wstrzymana. Po postępowaniu wyjaśniającym, wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk (PiS) nie uchylił decyzji obornickiego starosty zezwalającej na przeprowadzenie inwestycji. Gdyby to zrobił, to nadzór budowlany mógłby zatrzymać prace budowlane.
Paradoksalnie, postępowanie potwierdziło część zarzutów prokuratorskich pod adresem inwestora, poznańskiej spółki D.J.T.
Ustalono m.in., że inwestor bezprawnie wykorzystał fragment kanału Kończak (własność Skarbu Państwa) a także nie przedstawił decyzji środowiskowej dla projektowanych parkingów.
Jakie więc okoliczności nie pozwalają na stwierdzenie nieważności i wstrzymanie decyzji starosty obornickiego? Wielkopolski Urząd Wojewódzki powołał się na zasadę trwałości decyzji administracyjnych, dotychczasowe orzecznictwo sądów administracyjnych, nowelizację prawa budowlanego, nieodwracalność skutków dla środowiska przyrodniczego i upływ czasu od wydania decyzji.
Od decyzji wojewody stronom – Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu – przysługuje jeszcze odwołanie do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Nieprawidłowość na nieprawidłowości
O „zamku” nieopodal Stobnicy w Puszczy Noteckiej głośno zrobiło się w 2018 roku. Internet obiegły zdjęcia lotnicze prezentujące olbrzymią, przypominjącą średniowieczną konstrukcję budowlę, położoną na 300-metrowej, specjalnie usypanej sztucznej wyspie. Planowo budynek ma mieć 15 kondygnacji, wysokość 48 metrów i do tego 70-metrową wieżę.
I może nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie to, że budowa znajduje się na obszarze Natura 2000.
W sierpniu 2018 roku Ministerstwo Środowiska zleciło Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ) wszczęcie pilnej kontroli procesu wydania decyzji dotyczących budowy. Śledztwo wszczęła też poznańska prokuratura.
Pod koniec kwietnia 2019 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Poznaniu uchyliła decyzję o warunkach robót, którą sama wydała w maju 2015 roku. W lipcu 2019 roku GDOŚ podtrzymał decyzję RDOŚ.
Inwestor odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Warszawie, który 11 marca 2020 uchylił decyzję poznańskiej dyrekcji ochrony środowiska. GDOŚ 30 czerwca 2020 złożył skargę kasacyjną od wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
W międzyczasie śledztwo prokuratury zaczęło wykazywać kolejne nieprawidłowości, np. że w oficjalnych dokumentach zaniżono faktyczną wielkość inwestycji – z 2 ha na 1,7 ha.
A przecież na tej podstawie wydano decyzję środowiskową, zgodnie z którą budowla nie będzie znacząco negatywnie oddziaływać na środowisko. W efekcie w połowie lipca 2020 roku w związku z inwestycją zatrzymano i przedstawiono zarzuty siedmiu osobom – urzędnikom i przedstawicielom firmy budującej.
Prokuratura uznając, że jej dowody na nielegalność całej inwestycji są silne, chciała uchylenia przez wojewodę wielkopolskiego pozwolenia na budowę, które wydał starosta obornicki (zdaniem prokuratury z rażącym naruszeniem prawa). Ale ten tego nie zrobił, o czym wyżej.
Wątpliwy raport
Warto przypomnieć, że wątpliwości budził już sam raport oddziaływania na środowisko, który był podstawą wydania zgody na inwestycję.
Raport przygotowała firma ENINA Andrzej Łuczak. Wśród autorów opracowania są wymienieni badacze z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu: prof. Piotr Tryjanowski, dr hab. Tadeusz Mizera, dr hab. Jan Mazurkiewicz, dr inż. Aleksandra Kraśkiewicz, Jacek Więckowski i dr Katarzyna Krupa. Wartość merytoryczna raportu budzi jednak obiekcje specjalistów.
„Od pierwszych stron widać, że raport został niewłaściwie przygotowany” – mówił OKO.press ornitolog Przemysław Wylegała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”.
Przyrodnik podkreśla, że wniosków nie oparto o rzetelne i aktualne przyrodnicze badania terenowe. Przykładowo, dane dotyczące liczby i rozmieszczenia ptaków, na które powołują się autorzy opracowania, pochodzą z 2010 roku. Czyli są przestarzałe. Całość raportu uzupełniono mocno ogólnymi odwołaniami do literatury ornitologicznej.
„Z tego wszystkiego, w sposób uproszczony i pobieżny, wyprowadzono wniosek, że inwestycja nie będzie szkodziła przedmiotom ochrony w obszarze Natura 2000. Mówiąc wprost, raport sprawia wrażenie pisanego pod inwestora” – mówił nam Wylegała.
Nikt z wykonawców raportu nie otrzymał za wykonanie raportu wynagrodzenia. „Zapłatą” był zakup przez inwestora siana i owsa dla koni żyjących w nieistniejącej już stacji terenowej Uniwersytetu Przyrodniczego w Stobnicy. A dwójkę badaczy dopisano do listy autorów raportu bez ich wiedzy.
Ciekawe, ile siana kosztowała decyzja wojewody?
Kaczafi powiedział "budować" i nikt nie będzie się wychylał. Może to będzie siedziba dyktatora jak będzie się musiał chronić przed chcącymi postawić go przed sądem. Widocznie Czerwony Bór nie spełnia oczekiwań.
Tu akurat nic związanego z pis, a wszystko z opozycją i Puszczą Białowieską. Jeden z Panów profesorów który podpisał i aktywnie działał by decyzja środowiskowa była pozytywna tej budowli, bardzo aktywnie działał przeciw wycince drzew w puszczy białowieskiej.
I gdyby nie to, o tej budowie pies z kulawą noga by nie słyszał. Organizacje ekologiczne trzymały się od tego jak najdalej. Ale ku nieszczęściu inwestora ktoś ( urzędnik z Poznania) skojarzył pana profesora "broniącego puszczy" z decyzją pozytywna na budowę "zamku" . Zrobił się niezły ferment, i od tego momentu budowa ma różne problemy.
Ciekawostką jest to, ze żadna organizacja ekologiczna się tym nie interesowała, a jak ktoś się interesował, nie miał żadnego przebicia w żadnej TV czy prasie lub radiu.
NATURA 3000
Patriotyzm u nas kwitnie
Miłością przyrody kraju
Tu się wyrwie a tam wytnie
No i będzie tak jak w raju
Wojewoda nieco drogi
Bo naturę kocha szczerze
Jak niebudowane drogi
Nieprawdaż panie premierze?
1 000 000 drzew się sadzi samo
Zamczyska władcy budują
Taki Malbork zbudowano
Boją się, to potrzebują
Fikołki im nie wychodzą
Aż już się im nie chce bujać
Posmarują i posłodzą
I wiadomo kto jest szuja
Praworządność po swojemu
Teraz Polska prezentuje
A jak komu nie przypasi
Ten już słono pożałuje
Ta budowa i filozofia działania to doskonały symbol pisowskich rządów. Tak właśnie PiS przebudować chce Polskę i jej ustrój od 2015 r. Lekceważąc zasady i konstytucję chcąc pozostawić trwały pomnik rządów. Liczą na to, że zmiany wpiszą się w historię bo wszystkie bezprawne nominacje i decyzję, orzeczemia ostaną się. Zostaną pryklepane. Bo np kto będzie.uchylał kilkadziesiąt tysięcy wyroków przez nieprawidłowo wybranych sędziów? JAk wybrnąć z setek tysięcy nieprawość za kilka lat? Czyż nie zostaną z nami na zawsze? Zdumiewająca jest te analogia w arogancji z jaką budowana jest ta Polska i ten nieszczęsny historycyzm.
Będzie ta budlwla symbolem pisowskiej indolencji i buty oraz bezprawia. Może trzeba będzie go tylko dlatego zostawić by pokazać jak się ostentacyjnie ruinuje naturę, kulturę, w tym kulturę prawną.
Łajdactwo pisowskiej władzy jest niewyobrażalne. Gnoje przekraczają wszelkie granice przyzwoitości.
Za ta budowę jest odpowiedzialna opozycja – pilnie wspierający ją ludzie.
Pieniądze nie mają kolorów partyjnych, ani przeciwników politycznych. Tylko naiwne dziecko tego nie wie.
"decyzję o budowie "zamku" w Stobnicy wydano z naruszeniem prawa. Ale uznał, że jest ważna" – Piwo i Schabowy najwyraźniej inspiruje się tzw. "prawem kościelnym" gdzie rożne sprawki mogą być "niegodziwe" ale "ważne".
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Chłopak znany wcześniej z ekranu, syn Rajmunda, w lekko nieśrednim wieku, niezależny finansowo, mieszkający w żoliborskiej willi odebranej rodzinie AK-owca, którą dzieli razem z kotem, chętnie pozna prezesa konsorcjum firm budowlanych, który spełni jego -a może i wszystkich trzech?-, marzenie życia. Rezydencję, która przyćmi swą świetnością warszawski Pałac Kultury. Jeśli nasza współpraca, będzie dobra, jak moja "dobra zmiana", może przynieść owocne i przydatne na drugą jesień życia, dalsze zlecenia na budowę sieci dróg dojazdowych, stacji benzynowych, przystani jachtowej, placu defilad, hal: widowiskowej i konferencyjnej, infrastruktury hotelarsko-turystycznej, trzech kościołów i 6 kaplic, prywatnego lotniska i krematorium. Całusy, Jaruś.
Powszechnie wiadomo, że tak jak na Podhalu, w całej Wolsce prawo budowlane (jak i w ogóle prawo) nie przyjęło się.
Władze wykupiły wszelkie prawa autorskie do prawa "w ogóle."
Decyzja nie powinna dziwić. Państwo prawa już dawno pożegnalismy. Wszak od 2015 roku działaniem na przejęcie politycznej kontroli nad TK rozpoczął się proces zastępowania państwa prawa typowym dla rządów autokratycznych woluntaryzmem politycznym i ekonomicznym, kolejnymi była KRS SN itd. Teraz mamy kulminację. Z racji zagrożenia tej „dobrej zmiany” polski rząd szantażuje razem z Węgrami pozostałe 25 krajów UE zawetowaniem budżetu i funduszu odbudowy. Bojąc się, że wprowadzany zgodnie z art. 322 Traktatu o funkcjonowaniu UE mechanizm uzależnienia wydatków budżetowych od przestrzegania praworządności bezpośrednio zagraża zmianie ustrojowej jaka się dokonuje w tych krajach. Ponadto rząd zjednoczonej prawicy odmówił wejścia do tworzonej nowej instytucji UE mającej dbać o zgodne z prawem wydawanie środków UE, jak i przestrzegania prawa unijnego, czyli Prokuratury UE. Czynnikiem, który decyduje obecnie i w efekcie powoduje straszeniem premierów rządów Polski i Węgier wetem, jeśli nie zostanie zlikwidowane rozporządzenie o powiązaniu budżetu z przestrzeganiem praworządności, jest STRACH. Jeden się boi, że jemu i jego kumplom partyjnym ukrócą grabież kasy unijnej. Drugi działa pod naciskiem prezesa i autora dewastacji polskiego systemu sprawiedliwości obawiając się, że trzeba będzie zaprzestać dalszej dewastacji i to co zepsuli naprawić, a może kto wie odpowiedzieć przed sądami i trybunałami. Jednych i drugich łączy realna utrata władzy z chwilą, gdy instytucje unijne dostaną sprawne narzędzie badania przestrzegania prawa. Tylko jak to wytłumaczyć Polakom (ok 70%), którzy popierają to powiązanie, nie mówiąc o członkostwie w UE (ponad 80%) chcą dalej być w UE.