"Dla tych, którzy odnoszą się z szatańską nienawiścią do Przykazań Bożych, nie powinno być miejsca na polskiej ziemi uświęconej krwią Jej synów w obronie wartości chrześcijańskich i Ojczyzny" - odpowiedział wójt Andrzej Głaz na wniosek o udostępnienie informacji publicznej. I zapytał o "pochodzenie etniczne" założycieli fundacji Wolność od Religii
W czerwcu 2018 roku wójt podkarpackiej gminy Tuszów Narodowy Andrzej Głaz kazał wywiesić na szkołach w gminie tablice z dziesięcioma przykazaniami. Uznał, że Dekalog jest dany "dla dobra człowieka" i dlatego warto go "wpajać" i "żyć według tych przykazań".
O sprawie OKO.press pisało 3 sierpnia 2018 roku.
(Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Gazeta)
O udostępnienie informacji publicznej w tej sprawie wystąpiła Fundacja Wolność od Religii. Dostała odpowiedź - formalną i grzeczną, ale niepełną. Dlatego wystąpiła o nią po razu drugi. W odpowiedzi przeczytała coś takiego (opatrzone stemplem wójta gminy):
"Proszę zostawić Dekalog w spokoju, bowiem walka z Bogiem, to walka z drugim człowiekiem. Wolność od Boga i jego Przykazań już raz przerabialiśmy w czasie okupacji hitlerowskiej i bolszewickiej, które pozostawiły po sobie dziesiątki miliony trupów.
Z pominięciem Dekalogu można wychować tylko zbrodniarzy i bandytów.
W imię Chrystusa Polacy ratowali z narażeniem życia Żydów w czasie Zagłady, którą im zgotowano i bardzo wielu z nich w związku z tym oddało za nich swoje życie. Gdyby to byli ludzie wolni od religii, to na pewno nie zdobyliby się na aż tak wielki heroizm.
Dekalog pozostanie więc na miejscu, na którym został umieszczony i żadna »Fundacja Wolność od Religii« nie będzie nam dyktować w oparciu o jakie wartości mamy wychowywać swoje dzieci i młodzież.
Tylko w jedności z Bogiem człowiek jest zdolny obdarzać innych prawdziwym dobrem, a w przeciwnym wypadku może przekazywać tylko zło piekła.
Kończąc, chciałbym podkreślić, że nikt nie zmusza osób mających się za wolnych od religii, aby mieszkali wśród katolików starających się żyć według Dekalogu. Według mnie dla tych, którzy odnoszą się z szatańską nienawiścią do Przykazań Bożych, nie powinno być miejsca na polskiej ziemi, uświęconej krwią Jej synów w obronie wartości chrześcijańskich i Ojczyzny”.
Nie trzeba dodawać, że nie jest to w żadnym razie odpowiedź na wniosek o dostęp do informacji publicznej, której organ ma obowiązek udzielić lub wskazać przepis, który zwalnia z podania informacji w danym przypadku.
To nie koniec inwencji twórczej wójta. Wraz z odpowiedzią Andrzej Głaz wysłał... wniosek o dostęp do informacji publicznej, w którym pyta m.in. o narodowość lub pochodzenie etniczne osób ustanawiających fundację.
O komentarz poprosiliśmy Mirosława Wróblewskiego, dyrektora Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, który w trzech punktach wyjaśnił bezzasadność pisma wójta:
Po pierwsze, wójt jako organ administracji publicznej nie ma prawa żądać udostępnienia informacji w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Mówi o tym m.in. postanowienie Warszawskiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 18.02.2010 r. II SAB/Wa 197/09:
"Celem ustawy o dostępie do informacji publicznej jest informowanie obywateli o stanie spraw publicznych, a nie zdobywanie przez organy administracji publicznej informacji od innych podmiotów".
Wróblewski: "Co do zasady wójt ma rację - fundacja zobowiązana jest udostępniać informacje publiczne, część informacji, o które wójt wnioskuje stanowi informacje publiczne (np. informacja o realizowanych przedsięwzięciach finansowanych ze środków publicznych). Jednak wójt nie posiada kompetencji do żądania udostępnienia takich informacji w trybie ustawy z 2001 roku."
Po drugie, zgodnie z art. 51 ust. 2 Konstytucji RP, "Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym".
Wróblewski: "Pozyskiwanie informacji od obywateli i ich zrzeszeń przez organ władzy publicznej bez posiadania do tego podstawy ustawowej stanowić będzie także naruszenie tego przepisu ustawy zasadniczej".
Po trzecie wreszcie, zgodnie z art. 9 ust. 1 RODO* "Zabrania się przetwarzania danych osobowych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub światopoglądowe, przynależność do związków zawodowych oraz przetwarzania danych genetycznych, danych biometrycznych w celu jednoznacznego zidentyfikowania osoby fizycznej lub danych dotyczących zdrowia, seksualności lub orientacji seksualnej tej osoby."
Wróblewski: "Ust. 2 art. 9 RODO zakreśla w jakich sytuacjach przetwarzanie takich danych wrażliwych (pochodzenie etniczne fundatorów) jest możliwe w drodze wyjątku. Jednak wójt w swoim piśmie nie wskazał takiej podstawy.
Nie jestem w stanie podać, jakie mogłyby to być okoliczności, które uzasadniałyby przetwarzanie przez gminę takich danych. Brak zaś takiej podstawy powoduje, że zbieranie takich danych narusza przepisy rozporządzenia UE (zgodnie z RODO zbieranie to już przetwarzanie)".
Pytanie o narodowość czy pochodzenie etniczne w oficjalnym piśmie nawiązuje do najgorszych antysemickich tradycji. Nie jest jednak pierwszym tego typu wystąpieniem wójta Głaza. W 2013 roku podczas odsłonięcia pomnika swojego pradziadka, posła ruchu ludowego, Franciszka Krempy mówił: "Dzisiaj Żydzi ukryci pod polskimi nazwiskami zajmują eksponowane w polskim państwie stanowiska. Usiłują wpłynąć na bieg naszej historii - z zasady na naszą niekorzyść".
Wymiana pism pomiędzy fundacją i wójtem trwa od czerwca 2018 roku, kiedy Fundacja Wolność od Religii zapytała gminę m.in. o koszty zawieszenia tablic, kto je sfinansował, w jakim trybie została podjęta w gminie taka decyzja i jak taki koszt został zakwalifikowany w budżecie gminy.
3 lipca 2018 Fundacja otrzymała odpowiedź: gmina ujawniła, ile kosztowały tablice (w sumie ponad 15 tys. zł) i że zostały sfinansowane ze środków własnych gminy. Na resztę pytań nie odpowiedziano. Dlatego Fundacja po raz drugi wysłała swoje pytania. I dostała cytowaną wyżej skandaliczną odpowiedź.
Fundacja wysłała pismo także do RPO i Kuratoriom Oświaty. 26 lipca Kuratorium odpisało, że nie widzi podstaw by interweniować. Całą sprawę Fundacja Wolność od Religii opisuje tutaj.
Zapytaliśmy prezeskę fundacji Dorotę Wójcik, czy fundacja odpowie na pismo wójta: "Mogę zapewnić, że tej sprawy nie zostawimy. Jesteśmy w procesie konsultacji prawnych".
OKO.press zapytało wójta Głaza, czy jego inicjatywa nie jest sprzeczna z art. 25 Konstytucji. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Art. 25 mówi, że "Władze publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym".
Oznacza to, że takie miejsce jak szkoła publiczna powinno być bezstronne i dawać przestrzeń do rozwoju dla wielu różnych światopoglądów i religii - nie wyróżniając żadnej z nich. W uzasadnieniu do pisma do RPO Fundacja Wolność od Religii przytacza interpretacje prawne art. 25 m.in. uzasadnienie do wyroku TK z 14 grudnia 2009 roku:
"Władze publiczne nie mogą okazywać swoich sympatii czy dezaprobaty dla poszczególnych wyznań i reprezentujących je wspólnot".
"Państwo bezstronne w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych nie może zajmować stanowiska w kwestii prawdziwości poglądów głoszonych przez teologię poszczególnych wyznań czy przez poszczególne nurty filozoficzne" - pisze dalej TK w uzasadnieniu.
Wypowiedź wójta o tym, że "bez Boga nie ukształtuje się człowieka" oraz prezentowanie kodeksu moralnego jednej religii na ścianach publicznych szkół może naruszać zasadę bezstronności państwa w sprawie religii.
*RODO - ROZPORZĄDZENIE O OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH - Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE - ogólne rozporządzenie o ochronie danych.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze