Prezeska PZU i jej zastępcy wpłacili w ciągu sześciu dni na konto PiS w sumie 225 tys. 750 zł - podaje "Polityka". Tak partia rządząca zbiera "dobrowolne" lenno od ludzi, których umieściła w spółkach skarbu państwa
Jak informuje "Polityka", po 45 tys. 150 zł na konto PiS wpłacili tego samego dnia, czyli 14 października 2022 roku:
W ciągu zaledwie sześciu dni taką samą kwotę na partię Jarosława Kaczyńskiego przeznaczyli:
Do 20 października 2022 roku hojne kwoty miało wpłacić też inne siedem osób. Po 12 tys. zł wpłacili:
Partię "wspomógł" też Marian Majcher, członek rady nadzorczej Pekao SA (13 tys. zł); Mateusz Sawicki, radny PiS z Białegostoku, syn właściciela firmy deweloperskiej Jaz-Bud (wpłacił 15 tys. zł) i Robert Zima związany z Grupą PZU, prezes TFI PZU (30 tys. zł) .
Co miesiąc od lipca do października po 2 tys. zł wpłacał na konto PiS Ryszard Wasiłek, wiceprezes PGE. W OKO.press ujawniliśmy, że w niespełna cztery lata zarobił w spółce 3 mln 508 tys. zł. Pisaliśmy tutaj. Wcześniej startował z listy PiS do sejmiku zachodniopomorskiego (bez powodzenia). Potem wszedł do społecznego komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.
Dlaczego osoby, które wpłaciły pieniądze na partię Kaczyńskiego, nie przekroczyły 45 tys. 150 zł? Bo to maksymalna kwota, jaką osoba fizyczna może przeznaczyć w 2022 roku na partię polityczną w formie darowizny. Mówi o tym art. 25 ustawy o partiach politycznych.
Zgodnie z ustawą maksymalna darowizna dla partii do 15-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku. Przypomnijmy, że w tym roku minimalna płaca to 3 tys. 10 zł. Oznacza to, że członkowie zarządu PZU i pozostali darczyńcy - według prawa - darowiznę przekazali legalnie. Jednak jeżeli spojrzeć na ich powiązania z partią PiS, wpłaty budzą wątpliwości.
Partia może wykorzystać zebrane w ten sposób środki na bieżące wydatki lub przelać je na swój fundusz wyborczy. "Latem w Ministerstwie Aktywów Państwowych Jacka Sasina odbyła się rozmowa z niektórymi szefami państwowych spółek i zostało jasno postawione oczekiwanie, że mają wpłacać pieniądze na konto partii" – mówi w rozmowie z "Polityką" informator z PiS.
Osoby nominowane przez partię PiS do spółek przekazując w ten sposób tak duże sumy chcą, aby partia, która ich nominowała, utrzymała większość parlamentarną. To polityczna korupcja. PiS w ten sposób wyprowadza pieniądze z państwowych spółek i zapewnia sobie źródło finansowania.
"Te osoby mają bezpośredni interes w tym, by – używając języka rządzącej partii – układ, którego są częścią, trwał. Możemy w takiej sytuacji podejrzewać, że zarządzają majątkiem państwowym na gwizdek partii politycznej. I wątpliwe, czy w związku z tym są oceniane za pracę według kryteriów merytorycznych, czy raczej lojalnościowych" - mówi w rozmowie z "Polityką" dr Jan Misiuna z SGH, badacz finansowania działalności politycznej w Polsce i USA.
To nie pierwszy raz, kiedy PiS jest finansowane przez swoich nominatów w instytucjach, kontrolowanych przez skarb państwa. Jak ujawnili dziennikarze TVN24 w programie "Czarno na białym", w 2019 roku na kampanię dwóch PiS-owskich kandydatek do PE, Beaty Szydło i Joanny Kopcińskiej, 22 osoby zatrudnione w PKN Orlen przekazały po niemal 75 tys. zł.
To m.in. Iwona Waksmundzka-Olejniczak - w 2019 roku dyrektor wykonawcza ds. strategii i relacji inwestorskich PKN Orlen. Wpłaciła po 4 tys. zł na obie kandydatki. Także Wiesław Protasiewicz - w 2019 roku członek zarządu PKN Orlen, wpłacił po 5 tys. zł na każdą kandydatkę, a Aleksander Czech - prawnik, który w 2019 roku pracował przy fuzji Orlenu z Lotosem, wpłacił po 11 tys. zł.
Na rachunkach z funduszu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, na które wpływały darowizny w 2019 roku, w tytułach przelewów darczyńców znajdowały się imiona i nazwiska konkretnych polityków, na których kampanie wyborcze środki miały trafić.
Od 1 lipca 2022 roku obowiązuje nowelizacja ustawy o partiach politycznych. Teraz partie polityczne są zobowiązane do prowadzenia i bieżącego aktualizowania rejestru wpłat oraz umów na stronach internetowych. Wcześniej partie też musiały rozliczać się z pieniędzy. Robiły to jednak raz w roku, a rejestr umów i wpłat trafiał do Państwowej Komisji Wyborczej.
Informacje w rejestrach mają być udostępniane nie później niż w terminie 14 dni od otrzymania wpłaty lub zawarcia umowy. Partie muszą podać dane osoby, która dokonuje wpłaty, wysokość wpłaty i jej datę. A także datę zawarcia umowy, okres jej obowiązywania i informację dot. tego, czego dotyczy dana umowa i jaka jest wartość przedmiotu umowy. Partie polityczne mają obowiązek publikować w rejestrze wpłat informacje o kwotach przekraczających w jednym roku kalendarzowym 10 tys. zł, z wyłączeniem składek członkowskich.
Nowelizacja ustawy miała na celu wprowadzenie transparentności zarobków partii w życiu publicznym.
OKO.press wielokrotnie opisywało mechanizmy finansowania partii PiS przez osoby związane z obozem rządzącym. W PiS i wokół tej partii powstaje coraz liczniejsza grupa milionerów i multimilionerów, którzy dorobili się zasiadając za rządów „dobrej zmiany” we władzach spółek z udziałem Skarbu Państwa.
To układ polityczno-gospodarczy. Posady osób zarządzających państwowymi spółkami zależą od polityków, a wygrana polityków w wyborach w coraz większym stopniu zależy od pieniędzy osób zarządzających spółkami.
O tym, że 84 osoby związane z obozem rządzącym we władzach 14 giełdowych spółek z udziałem państwa, zarobiło za „dobrej zmiany” łącznie 162,4 mln zł pisaliśmy tutaj.
Przyjaciel rodziny Ziobrów i kolega Morawieckiego - po 10,7 mln, druh Kaczyńskiego - ponad 5,4 mln, żona doradcy Dudy - prawie 5 mln zł, dwoje znajomych Szydłów - po 427 tys. zł.
Wielu z nich z trudno byłoby pogodzić się z utratą intratnej posady. Więc wpłacają znaczące kwoty na fundusz wyborczy PiS, pomagając w utrwaleniu rządów tej partii.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze