0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stêpień / Agencja GazetaAdam Stêpień / Agenc...

Idziemy w dobrą stronę. Sukcesem jest to, że w wyniku intensywnej pracy tego rządu odbył się szczyt NATO.

"Gazeta Polska",23 listopada 2016

Sprawdziliśmy

Fałsz. Szczyt w Polsce zapisano w postanowieniach NATO z 2014 r.

To pierwsza wskazówka, która pozwala mówić, że minister Waszczykowski może nie znać deklaracji kończącej szczyt NATO w Newport, ponieważ rząd PiS nie miał żadnego wpływu na to, czy szczyt w Polsce się odbędzie. Decyzję o tym podjęto w sierpniu 2014 roku, czyli dokładnie rok przed objęciem przez prezydenta Andrzeja Dudę urzędu prezydenta RP i sporo ponad rok przed objęciem urzędu przez Beatę Szydło.

W ostatnim, 113. punkcie oficjalnej deklaracji ze szczytu NATO w Newport zawarto podziękowania dla rządu Wielkiej Brytanii i Walijczyków za gościnność, wyrażono przekonanie, że podjęte decyzje poprawią bezpieczeństwo świata, oraz zapowiedziano kolejny szczyt.

"We will meet again in Poland in 2016 [Spotkamy się ponownie w Polsce w 2016 roku]" - ogłosiły głowy państw i szefowie rządów obecni na szczycie w Walii.

Przeczytaj także:

Szpica i stała obecność

Tamten rząd funkcjonował na podstawie decyzji z Walii, gdzie NATO chciało nas bronić szpicą, która dolatywałaby do nas w przypadku zagrożenia.

"Gazeta Polska",23 listopada 2016

Sprawdziliśmy

Fałsz. To połowa decyzji z Walii. Druga to rotacyjna, stała obecność wojsk.

To, że minister Waszczykowski nie zna postanowień dokumentu podpisanego w Newport staje się jasne po wygłoszeniu przez niego tezy o tzw. szpicy NATO - czyli siłach bardzo szybkiego reagowania, zdolnych w ciągu kilkudziesięciu godzin znaleźć się w miejscu konfliktu. O ich powołaniu rzeczywiście zdecydowano podczas szczytu w Walii.

Minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej powinien jednak wiedzieć, że tuż obok deklaracji powołania "szpicy" znajduje się zapowiedź "znaczącej obecności i aktywności militarnej we wschodniej części Sojuszu, obu na zasadach stałej rotacji".

To właśnie wtedy zdecydowano o rozmieszczeniu wojsk w Europie Środkowej i Wschodniej oraz w krajach bałtyckich - a szczegóły politycy i wojskowi ustalali między szczytami. Potwierdzeniem decyzji szczytu z Newport były szczegółowe decyzje z Warszawy.

Postawiliśmy tę sprawę bardzo jasno - Polska musi być broniona przez obecność wojsk sojuszniczych na terenie naszego kraju. I to zostało przyjęte. To jest najważniejszy sukces.

"Gazeta Polska",23 listopada 2016

Sprawdziliśmy

Wstyd. To jest najważniejszy sukces - Komorowskiego i Siemoniaka, z 2014 r.

Skutkiem nieznajomości decyzji z Newport jest to, że w "Gazecie Polskiej" minister Waszczykowski za najważniejszy sukces rządu PiS uznaje to, co przywieźli w 2014 roku politycy Platformy Obywatelskiej z Walii.

Minister mógłby też wiedzieć, że to, czym się przechwala, PiS w 2014 i 2015 roku bardzo ostro krytykowało.

Chodzi o wpisaną do deklaracji z Newport zasadę "stałej rotacji". Ta dziwna konstrukcja językowa pozwoliła NATO odpowiedzieć na zagrożenie ze strony Rosji bez wypowiadania porozumienia NATO-Rosja z 1997 roku, w którym Sojusz zobowiązał się nie rozmieszczać stałych baz wojskowych na terenie państw byłego bloku wschodniego, które zostały przyjęte do NATO na przełomie XX i XXI wieku.

Po szczycie z 2014 doku PiS natomiast - m.in ustami Andrzeja Dudy i Krzysztofa Szczerskiego - krytykowało tę decyzję za zbyt łagodną. Politycy Prawa i Sprawiedliwości chcieli, żeby NATO wypowiedziało porozumienie z Rosją i rozmieściło na terenie Polski i innych krajach regionu stałe bazy - czyli takie, do których żołnierze przybywają z rodzinami, by mieszkać w nich często przez całe życie. Takie bazy USA mają m.in. w Niemczech.

Takich baz w Polsce nie będzie - "stała rotacja" oznacza, że żołnierze amerykańscy będą do Polski przyjeżdżać na pół roku, po czym wracać do USA; w ich miejsce przyjadą jednak kolejni. Dzięki temu liczba żołnierzy pozostanie niezmienna, a porozumienie z Rosją - technicznie nienaruszone.

;
Na zdjęciu Stanisław Skarżyński
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze