Apel smoleński budzi największy sprzeciwy tych, których pamięć PiS obiecywał czcić - kombatantów, weteranów AK, państwa podziemnego i uczestników powstania warszawskiego. Ale Mariusz Błaszczak nie widzi problemu
Nie ma żadnej wojny z kombatantami. Nic nie dzieje się na siłę. Były jakieś zmiany [w sprawie apeli poległych], to jest szukanie na siłę jakiegoś konfliktu.
Decyzja nie była konsultowana ani z dowództwem wojska, ani środowiskami kombatantów.
Minister Błaszczak twierdzi, że nic w tej sprawie nie działo się na siłę. Trudno jednak się z tym zgodzić, skoro decyzja została podjęta w MON - odgórnie, bez konsultacji. Błaszczak uważa, że krytycy szukają na siłę jakiegoś konfliktu. Tu również trudno przyznać mu rację - protesty pojawiły się natychmiast i powtarzają przy wszystkich większych obchodach rocznic państwowych.
W pierwszej kolejności płynęły nie z partii opozycyjnych czy KOD-u. Najpierw zaprotestowały środowiska bezpośrednio zainteresowane: organizacje kombatantów, uczestnicy powstania warszawskiego, członkowie AK i weterani walk z komunistyczną władzą.
Zaczęło się od głośnego sporu wokół obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Uczestnicy powstania zdecydowanie zaprotestowali przeciwko włączeniu wątku smoleńskiego do uroczystości, a gdy ministerstwo obrony się uparło - chcieli zrezygnować z odczytu jakiegokolwiek apelu przez wojsko.
Powstańcy i przedstawiciele MON w końcu jednak doszli do porozumienia. Apelu smoleńskiego nie wygłoszono, za to w treści przemowy wymieniono m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niemniej, po raz pierwszy w historii podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania wygłoszono apel pamięci, a nie apel poległych.
Podczas planowania obchodów 70. rocznicy poznańskiego czerwca MON zapowiedział, że wojsko wygłosi apel smoleński - albo nie pojawi się wcale. Sprzeciwiły się temu środowiska uczestników strajków, a władze Poznania zrezygnowały z asysty wojskowej.
MON miało jednak własne plany - ostatecznie wojsko nie wzięło udział w obchodach, a żołnierze kompanii reprezentacyjnej siedzieli w autokarze. Głośnym wątkiem był spór szefa gabinetu prezydenta Poznania Andrzeja Białasa, który naciskającym na niego i grożącym zawodowymi konsekwencjami urzędnikom - m.in. mianowanemu przez premier Szydło wielkopolskiemu wojewodzie Zbigniewowi Hoffmanowi - odpowiedział: "Nie musi mi pan grozić. Ja już umieram, więc mi to powiewa" (Białas jest śmiertelnie chory).
[embed]https://www.youtube.com/watch?time_continue=50&v=bap-tgxq-8M[/embed]
Apel smoleński jednak odczytano w Poznaniu podczas uroczystości przy Pomniku Poległych w Powstaniu Poznańskim, której organizatorem był Związek Kombatantów i Uczestników Powstania Poznańskiego Czerwca 1956. Kiedy zaczęto odczytywać nazwiska ofiar katastrofy, część uczestników uroczystości demonstracyjnie ją opuściła.
Macierewicz stosował poźniej tę strategię wielokrotnie - nie przymuszał do odczytania apelu wprost, ale szantażował wycofaniem asysty wojskowej z obchodów uroczystości.
Tak było w Gdańsku, gdzie podczas czerwcowych obchodów 77. rocznicy utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego i Szarych Szeregów na apel smoleński nie zgodzili się członkowie Rady Kombatantów oraz Światowego Związku Żołnierzy AK, a w przeszłości członkowie Państwa Podziemnego i Szarych Szeregów.
Argumentowali, że nie chcą by ofiary katastrofy lotniczej byli porównywani do osób, którzy zginęli walcząc podczas II Wojny Światowej. Na ich prośbę prezydent Gdańska miał zrezygnować z wojskowej asysty. Ostatecznie MON jednak zgodził się zmienić słowo „polegli” na „zginęli”, co zostało zaakceptowane przez środowiska kombatanckie.
Kontrowersje powstały też wokół rocznica pierwszego transportu więźniów do obozu koncentracyjnego Stutthof. Tam apel smoleński przerywany był okrzykiem sprzeciwu jednej z uczestniczek: Dla kogo jest ta salwa honorowa? – krzyczała – To miejsce pamięci o więźniach, a nie tych, co zginęli 10 kwietnia.
Apel smoleński pojawił się nie tylko podczas upamiętniania wydarzeń z historii dwudziestego wieku. Można go było usłyszeć podczas 333. rocznicy odsieczy wiedeńskiej, zaraz po przemarszu... husarzy i Bractwa Kurkowego.
Historia
Policja i służby
Mariusz Błaszczak
Antoni Macierewicz
Ministerstwo Obrony Narodowej
apel
asysta honorowa
katastrofa smoleńska
polityka historyczna
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze