0:000:00

0:00

O zbliżającej się podwyżce płac w IPN napisała „Polityka”. Według jej informacji ok. 2 tys. pracowników otrzyma podwyżki „od kilkuset do 2 tys. złotych na głowę”.

Budżet IPN od czasów dojścia PiS do władzy stale rósł - tak szybko, że instytut miał kłopot z wydaniem wszystkich pieniędzy. W tegorocznym budżecie dostał 405 mln złotych, o 63 mln zł więcej niż w 2019 roku. O budżecie IPN pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

IPN jest już znaczącą pozycją w budżecie państwa - dostaje z niego więcej niż Państwowa Inspekcja Pracy, powołana do nadzorowania przestrzegania prawa pracy. W 2020 roku PIP otrzyma 374 mln 946 tys. zł, a jej budżet wzrósł tylko o 10 proc. (IPN o 20 proc.).

„Polityka” nie wyjaśniła jednak, kto ile zarabia w IPN i za co. Uzupełnijmy to.

Ile się zarabia w IPN?

Najświeższe statystyki zarobków w IPN można znaleźć w raporcie Najwyższej Izby Kontroli z wykonania budżetu IPN za 2018 rok (raport został opublikowany w maju 2019). Wówczas IPN wydał na wynagrodzenia 207,5 mln złotych z budżetu wynoszącego 341 mln zł, a więc mniej więcej dwie trzecie.

Przeciętne wynagrodzenie w całym IPN wyniosło wówczas 6147 zł brutto.

„Za tą średnią kryją się jednak gigantyczne kominy płacowe” — mówi OKO.press dr Krzysztof Persak, historyk, dyrektor gabinetu prezesa IPN Łukasza Kamińskiego (prezesa od 2011 do 2016 roku).

Zarobki drastycznie zawyżają prokuratorzy, których w IPN jest ok. 130. Ich płace reguluje specjalna ustawa i - inaczej niż płace zwykłych urzędników - są one zwiększane automatycznie według tzw. mnożnika (są wielokrotnością „kwoty bazowej” zapisywanej w budżecie).

Prokuratorzy IPN - ponad 18 tys. zł miesięcznie

W praktyce oznacza to tyle, że wynagrodzenia prokuratorów stale rosną i są bardzo wysokie.

Według NIK w 2018 roku prokurator w IPN zarabiał średnio 18 tys. 312 zł miesięcznie!

„Dziś każdy szeregowy prokurator zarabia więcej od prezesa IPN” - mówi dr Persak. „Nie ma w Polsce lepszej synekury niż bycie prokuratorem w IPN. Mało pracy, doskonałe wynagrodzenie, prezes nie może im nawet wydawać poleceń służbowych”.

Według NIK w 2018 roku wynagrodzenie pozostałych pracowników - nie będących prokuratorami - wyniosło 5 780 zł brutto. W tę średnią wchodzą jednak zarówno nagrody, jak i trzynaste pensje. Średnia uwzględnia również zarobki kadry kierowniczej - dyrektorów, prezesa itp. Szeregowi archiwiści zarabiają więc w okolicach średniej krajowej lub mniej.

„Pensje w IPN były zamrożone od 2008 roku. Ostatnie istotne podwyżki przyznano jeszcze za prezesa Janusza Kurtyki [zginął w katastrofie Smoleńskiej w 2010 — red.]. Kiedy pensje w gospodarce rosły, u nas stały w miejscu. Pracownicy prosili o pozwolenie na dorabianie w innych miejscach, a ilość tych próśb z czasem rosła lawinowo”.

Za co się w IPN zarabia?

Sejm budżet IPN przegłosował 14 lutego. 28 marca - kiedy już epidemia koronawirusa szalała - odrzucił poprawki Senatu.

Wcześniej prezes IPN Jarosław Szarek miał kłopot z uzasadnieniem planowanego wzrostu budżetu. Zgodnie z ustawą budżetową na 2020 rok, wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej miał wynieść 6 proc. W przypadku IPN wystarczyłoby więc 12 mln złotych. Dostał 63 mln zł.

W styczniu w Sejmie prezes IPN pouczał posłów opozycji.

„Proszę wybaczyć, ale państwo nie wiedzą czym się zajmuje IPN i jakie ma zadania, że to nie są trzy biura jak 20 lat temu, tylko to jest siedem dużych biur zajmujących się niezwykle istotnymi sprawami”

Czym zajmuje się IPN? Pisaliśmy o tym obszernie. Przypomnijmy.

* Najbardziej pożyteczna jest ta część działalność IPN, o której podatnicy najmniej słyszą. IPN ma pod opieką 90 tys. 286 metrów akt: gdyby ustawić teczki jedna za drugą, zajęłyby 90 kilometrów. To ogromny zasób archiwalny. Zawiera on nie tylko, ani nawet nie w większości, teczki agentów, ale także np. dokumenty dotyczące zbrodni niemieckich czy sowieckich.

* IPN ma także pion prokuratorski, który prowadzi (z roku na rok coraz mniejszą, ponieważ podejrzani umierają i sprawy w naturalny sposób wygasają) liczbę śledztw dotyczącą zbrodni komunistycznych i nazistowskich.

* Instytut prowadzi również ekshumacje, próbując odnaleźć (i zidentyfikować dzięki badaniom DNA) ofiary zbrodni komunistycznych i nazistowskich.

* Najważniejsza politycznie działalność IPN dotyczy jednak zupełnie czego innego: IPN zajmuje się dekomunizacją, w tym dekomunizacją ulic i pomników.Wykonuje także polecenia rządzących dotyczące polityki historycznej, np. podejmując usilne próby zdyskredytowania publikacji naukowych, pokazujących, że Polacy nierzadko współpracowali z Niemcami przy Zagładzie Żydów.

IPN jest głównym narzędziem władzy we wdrażaniu polityki historycznej (o której pisaliśmy w OKO.press obszernie). Miliony złotych podatników idą na to, aby ją utrwalić – m.in. za pomocą gier, komiksów i audiobooków.

IPN otwiera swoje placówki za granicą – m.in. we Lwowie i w Londynie – oraz rozpoczął nawet wydawanie własnej serii klasycznych dzieł literatury, w tym cenzurowanej w czasach komunistycznych (chociaż na liście znalazło się także opowiadanie Olgi Tokarczuk o wprowadzeniu stanu wojennego).

To wszystko będzie w 2020 roku kosztowało polskiego podatnika 405 mln złotych. Przypomnijmy na zakończenie, że zarówno lewica, jak i Platforma Obywatelska mają w programach wyborczych likwidację IPN. Jego istotne funkcje powinny przejąć istniejące placówki historyczne i archiwalne.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze