0:000:00

0:00

"Ta polska myśl, przekuta w tej chwili w farmy węglowe, jest typowym przykładem dla świata, że możemy to robić nie tylko u siebie, ale i w innych państwach. Zapraszamy innych do współpracy, pomożemy światu w tym zakresie" - tak w październiku 2017 Jan Szyszko zachwalał leśne gospodarstwa węglowe, gdy jeszcze był ministrem środowiska.

To on - razem z eks-dyrektorem Lasów Państwowych (LP) Konradem Tomaszewskim - był wielkim propagatorem tego pomysłu. Ale głęboka wiara w to, że polskie lasy mogą odegrać istotną rolę w pochłanianiu CO2 przetrwała w rządzie PiS dymisję Szyszki.

"Podczas COP24 Polska chce pokazać innym państwom, jak dążyć do osiągnięcia równowagi między emisjami i pochłanianiem, [...] wykorzystując naturalny proces pochłaniania CO2 przez gleby i lasy (projekt »Leśne Gospodarstwa Węglowe«)" - czytamy w rządowej deklaracji "Lasy dla klimatu" na stronie szczytu klimatycznego COP24, który w grudniu 2018 r. odbędzie się w Katowicach. "Wielofunkcyjna i zrównoważona gospodarka leśna jest kamieniem węgielnym dla osiągnięcia neutralności klimatycznej".

"Upatrywanie w Leśnych Gospodarstwach Węglowych (LGW) jakiegoś strategicznego narzędzia, które pozwoliłoby nam w przyszłości osiągnąć neutralność klimatyczną jest nieporozumieniem" - mówi OKO.press Krzysztof Cibor z Greenpeace Polska.

"To, czego rzeczywiście potrzebujemy, to szybkie odejście od węgla w gospodarce. A nie eksperyment, który za 30 lat powie nam tylko to, co już dziś wiemy: że, owszem, lasy mają znaczenie jako pochłaniacz i 'magazynier' CO2, ale ich powierzchnia w Polsce jest zbyt mała, by miały w tym odegrać jakąś kluczową rolę" - dodaje.

O tym wszystkim mówi o tym najnowszy raport Greenpeace Polska - "Leśne gospodarstwa węglowe – kiepska wymówka Polski na COP24".

Przeczytaj także:

O co chodzi?

Lasy Państwowe wybrały ok. 12 tys. ha lasów. To nieco ponad 1/1000 całej powierzchni terenów leśnych w Polsce. Te lasy w ciągu najbliższych 30 lat - od 2017 r. do 2046 r. - mają zaabsorbować 1 mln ton CO2.

Źródło: Lasy Państwowe

Lasy Państwowe sprzedają pochłaniany dwutlenek węgla w systemie aukcyjnym zainteresowanym podmiotom. To, póki co, przede wszystkim spółki skarbu państwa. Jedna tona to jedna jednostka dwutlenku węgla (JDW), która jednocześnie jest jedną akcją, którą można zakupić.

Poniższe podmioty podpisały listy intencyjne z Lasami Państwowymi ws. aukcji JDW:

  • KGHM Polska Miedź
  • PKP Cargo
  • PSE
  • Energa
  • Enea
  • Gaz-System
  • PGNiG SA
  • Krajowa Rada Drobiarstwa
  • Fundacja Ochrony Środowiska OZE
  • Jastrzębska Spółka Węglowa
  • PKN ORLEN
  • PGE - GiEK SA
  • Tauron Wytwarzanie
  • Grupa Azoty (największy krajowy producent chemikaliów)
  • Krajowa Spółka Cukrowa
  • Budimex
  • Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM
  • International Paper Polska
  • Lotos SA

Następnie uzyskane środki finansowe ze sprzedaży JDW są pożytkowane przez LP, ale zgodnie ze sposobem, jaki wybierze kupiec. Do wyboru jest 18 projektów realizowanych przez LP dotyczących m.in. gospodarki leśnej, pozaprodukcyjnych funkcji lasów (np. społecznych i środowiskowych), czynnej ochrona przyrody i edukacji leśnej.

"Pieniądze z aukcji nie służą więc finansowaniu działań w ramach LGW - te sfinansowane są ze środków własnych LP (w fazie pilotażowej - 11 mln zł, czyli mniej więcej tyle, ile spodziewany przychód ze sprzedaży akcji JDW)" - pisze w raporcie Greenpeace Polska.

Źródło: "Leśne gospodarstwa węglowe – kiepska wymówka Polski na COP24", Greenpeace Polska, Warszawa 2018

Czy to ma sens?

Milion ton, które LGW mają pochłonąć w ciągu 30 lat, wygląda - zdaniem Greenpeace Polska - niepozornie na tle danych dotyczących polskiej emisji CO2. "Sama elektrownia Bełchatów emituje rocznie 38 mln ton CO2. Natomiast roczne emisje Polski wynoszą ponad 322 mln ton - czytamy w stanowisku" - pisze organizacja w raporcie.

Zaś same LGW rocznie mają pochłaniać nieco ponad 33 tys. ton. Wynika to z kalkulacji: 1 milion ton podzielony przez 30 lat. To zaledwie ok. 1/10000 rocznej emisji CO2 w Polsce.

Lasy Państwowe - zapytane przez portal Business Insider - potwierdzają, że LGW obecnie mają znikomy wpływ na pochłanianie CO2. Ale bronią się przed zarzutami Greenpeace, wskazując na to, że projekt jest na etapie pilotażu. "Ewentualne włączenie w przyszłości do projektu dodatkowych obszarów leśnych istotnie zwiększyłoby wspomnianą wartość [1 mln ton - red.]. By o takim kierunku przesądzić, najpierw jednak musimy w relatywnie małej skali przetestować LGW" - napisał Krzysztof Trębski, rzecznik prasowy LP.

Ale czy na pewno ta różnica byłaby tak istotna, jak sugerują Lasy? Obecnie całościowe roczne pochłanianie CO2 przez lasy to ok. 29 mln ton. Czyli nieco ponad 9 proc. całej polskiej rocznej emisji.

Gdyby nawet objąć wszystkie lasy w Polsce programem LGW - co jest przecież niemożliwe - a przez to powiększyć pochłanianie CO2, to jest wątpliwe, czy udałoby się dzięki temu osiągnąć jakiś spektakularny sukces.

Ekspert klimatyczny dr Marcin Popkiewicz - na którego zresztą Greenpeace powołuje się w swoim raporcie - już wcześniej pisał, że nawet gdyby przywrócić stan lasów z czasów Mieszka I, to "oznaczałoby [to] zaledwie odwrócenie skutków przeprowadzonego przez nas wcześniej wylesiania i innych zmian użytkowania terenu: do ekosystemów lądowych po prostu wróciłby węgiel, który wcześniej był w nich zgromadzony".

Ale pozostałaby nadwyżka CO2, która znalazła się w środowisku w wyniku spalania paliw kopalnych.

Komu to się opłaca? Bo nie klimatowi

W dniach 15–19 października 2018 odbyła się pierwsza aukcja JDW. Jastrzębska Spółka Węglowa kupiła 10 tysięcy JDW za kwotę 100 tysięcy zł (co daje 10 zł za 1 akcję). Zakupu dokonały również KGHM – Polska Miedź (10 tys. JDW) Budimex (8 tys.), Grupa Lotos (4,3 tys.) i Energa SA (2 tys.).

"Cieszy nas, że Jastrzębska Spółka Węglowa może uczestniczyć w tym pionierskim projekcie, a udzielone finansowe wsparcie przyczyni się do poprawy jakości środowiska naturalnego, w którym żyjemy oraz umożliwi wsparcie lokalnych inicjatyw w zakresie ochrony przyrody" - powiedział Jerzy Majchrzak, dyrektor biura ochrony środowiska i szkód górniczych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.

"Korzyści LP są finansowe, natomiast firm - czysto PR-owe, bo ich zysk jest czysto wizerunkowy. Mogą się pochwalić, że kupując JDW chronią środowisko, nawet jeśli nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością" - mówi OKO.press Cibor.

Autorzy raportu przypominają słowa eks-szefa LP Konrada Tomaszewskiego. Wprost mówił o tym, że motywacja stojąca za LGW jest również ekonomiczna i związana z poszukiwaniem nowych źródeł przychodów. "Wcześniej czy później na dalszy plan zejdzie gospodarka drewnem. I wówczas samofinansowanie LP będzie możliwe dzięki obrotowi pewnymi efektami środowiskowymi. A zatem jest to działanie przyszłościowe".

Ofiara polityki

Greenpeace Polska przestrzega, że "niebezpiecznym skutkiem ubocznym projektu LGW, jest utorowanie drogi narracji, że Polski wkład w walkę ze zmianami klimatu może opierać się przede wszystkim na absorpcji CO2 przez lasy". Niezależnie od tego, czy oceniamy LGW tak krytycznie, jak Greenpeace ("to tylko zabieg PR-owy"), czy bardziej umiarkowanie, jak dr Popkiewicz ("krok w dobrym kierunku, ale potrzebne siedmiomilowe buty"), to idea pochłaniania CO2 przez lasy pada w Polsce ofiarą polityki. Bo z politycznych względów przyznaje im się rolę, której - z przyczyn obiektywnych - podołać nie mogą.

"Powtarzam, nie lasy nas uratują przed CO2 - i zmianami klimatycznymi - ale dekarbonizacja" - mówi Cibor.

Cały raport można pobrać i przeczytać na stronie Greenpeace Polska.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze