Jeśli sądzić po sondażach, Joe Biden jest o krok od triumfu, ale w sondaże w USA już raczej nikt ślepo nie wierzy. Wybory jak zwykle rozstrzygną się w kilku stanach. Kiedy spodziewać się pierwszych wyników? Co decyduje o wygranej?
Wyborczą noc w Stanach Zjednoczonych będziemy śledzić na OKO.press od północy. Zaglądajcie na naszą stronę i profil na Facebooku. Nim jednak rozpoczną się największe emocje, odpowiadamy na kilka podstawowych pytań dotyczących wyborów w USA.
W Stanach Zjednoczonych przewaga głosów w skali kraju nie ma najmniejszego znaczenia: Hillary Clinton zdobyła niemal 3 miliony głosów więcej od Donalda Trumpa, a mimo to zdecydowanie przegrała. Jak to możliwe? O wyniku decyduje przewaga głosów elektorskich. Upraszczając, każdy stan ma do dyspozycji określoną liczbę głosów w Kolegium Elektorów i przekazuje je temu kandydatowi, który uzyskał większość na poziomie stanu. Do wygranej potrzeba 270 głosów elektorskich.
Żeby sprawę jeszcze bardziej zniuansować, w dwóch stanach dysponujących największą liczbą głosów elektorskich - Kalifornii (55) i Teksasie (38) - wybory są praktycznie rozstrzygnięte jeszcze przed głosowaniem. Jest przesądzone, że w Kalifornii wygra Biden, niemal pewne, że Teksas weźmie Trump (choć co bardziej optymistyczni zwolennicy Bidena liczą na sensację w tym drugim stanie).
Praktycznie o wygranej decydują tzw. swing states, stany gdzie historycznie raz zwyciężają Demokraci, raz Republikanie, to m.in. Floryda, Pensylwania, Karolina Północna, Ohio, Michigan, Wisconsin, Iowa, Georgia.
Zwykło się sądzić, że prognozy przed wyborami w 2016 roku dawały bezpodstawnie pewne zwycięstwo kandydatce Demokratów Hillary Clinton. To nie do końca prawda. Analitycy przewidywali, że Clinton ma 71 proc. szans na wygraną, Trump - 29 proc. To oznacza, że Clinton była faworytką, ale według ekspertów wygrana Trumpa była prawdopodobna. Bardzo zaskakująca była jednak skala zwycięstwa obecnego prezydenta: jego wygrana w takich stanach jak Pensylwania, Michigan oraz Wisconsin była dla Demokratów szokiem.
Jak jest dziś? Cóż, prognozy znów stawiają w roli faworyta kandydata Demokratów. Jest nim Joe Biden, wiceprezydent w czasach rządów Baracka Obamy. Prestiżowy serwis FiveThirtyEight daje mu aż 89 proc. szans na wygraną, Trumpowi - 10 proc. Ale znów: to nie znaczy, że triumf Trumpa jest niemożliwy, oznacza jedynie, że obecny prezydent potrzebuje do zwycięstwa mniej prawdopodobnego splotu korzystnych dla siebie okoliczności.
W tegorocznej rozgrywce kluczowe są dwa stany: Floryda (29 głosów elektorskich) i Pensylwania (20 głosów elektorskich). Ścieżka do wygranej Trumpa prowadzi przez Florydę - teoretycznie, jeśli przegra na południowych wschodzie (sondaże dają mu minimalną przewagę), będzie miał jeszcze szansę na wygraną, ale jej prawdopodobieństwo będzie już nikłe.
Biden może przegrać na Florydzie, jeśli zdobędzie Pensylwanię (ma tutaj małą przewagę sondażową). Gdyby przegrał z Trumpem w obu tych stanach, jego szanse na wygraną będą już tylko matematyczne: musiałby zdobyć Georgię lub Północną Karolinę, gdzie w punkcie wyjścia jest w gorszej sytuacji od Trumpa.
Przegrana w Pensylwanii to również zwiastun kłopotów Bidena w dwóch kluczowych stanach przemysłowego Pasa Rdzy: Michigan oraz Wisconsin - cztery lata temu sensacyjnie przegrała je Clinton, Biden nie może powtórzyć tamtej historii.
Ważne będzie skonfrontowanie prognoz z rzeczywistymi wynikami w pierwszych podliczonych stanach, to może dać nam sygnał o tym, na którą stronę przechyla się szala wagi.
Kiedy poznamy pierwsze wyniki? Cztery lata temu wyglądało to następująco:
Ale wybory w 2020 roku nie będą zwykłe z powodu pandemii. Dość powiedzieć, że już przed dniem wyborów oddano we wcześniejszym, pocztowym głosowaniu ponad 100 mln głosów. By pokazać, jak ogromna to skala, dość powiedzieć, że cztery lata temu wszystkich głosów oddano niespełna 130 milionów.
Kolejną zagwozdką jest fakt, że każdy stan ma inną metodologię liczenia głosów pocztowych: Floryda robiła to wcześniej, Pensylwania zacznie dopiero dziś. Jeśli więc o wyniku wyborów zdecyduje ten drugi stan, na ostateczny wynik możemy poczekać nawet kilka dni.
Może. Jak pisaliśmy w OKO.press, Trump bagatelizował zagrożenie, jakim jest COVID-19 i zachęcał swoich zwolenników do głosowania osobiście, więc to zwolennicy Demokratów wysłali najwięcej głosów pocztą.
Oznacza to, że wiele stanów doświadczy „niebieskiego przesunięcia” (od kolorów reprezentujących partie, czerwony to Republikanie, a niebieski Demokraci) po dniu wyborów: Donald Trump może prowadzić po zliczeniu głosów oddanych osobiście, ale gdy zacznie się podliczanie głosów oddanych pocztą (jak w kluczowej Pensylwanii), wynik zacznie zmieniać się na korzyść Joe Bidena.
Donald Trump już zapowiedział, że w takim przypadku jego prawnicy zakwestionują wybory i zażądają, aby stany unieważniły pozostałe karty do głosowania.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze