0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

W niedzielę 11 maja 2025 wyborcy w Zabrzu odwołali w prezydentkę Agnieszkę Rupniewską. W referendum głosy ważne oddało 25,2 proc. uprawnionych, czyli więcej niż wymagany próg 3/5 uczestników drugiej tury wyborów z 2024 roku, gdy Rupniewska została wybrana.

Skuteczne referendum odwoławcze jest w Polsce dużą rzadkością – historycznie zaledwie około kilkunastu procent referendów kończy się sukcesem. W miastach na prawach powiatu województwa śląskiego przez ponad 20 lat zdarzyło się to tylko dwa razy: w Częstochowie w 2009 i w Bytomiu w 2012 roku.

Co więc stało się w Zabrzu?

Od 2006 roku miastem rządziła miejscowa działaczka Małgorzata Mańka-Szulik wraz ze swoim klubem Skuteczni dla Zabrza. Stabilizacja, jaką przywróciła miastu po chaotycznych rządach poprzedników, zapewniła jej początkowo popularność, dzięki której w pierwszej turze zdobywała reelekcję w 2010 i 2014 roku. Jednak z biegiem czasu prezydentka była coraz bardziej krytykowana za rosnące zadłużenie Zabrza, sposób zarządzania i angażowanie miasta w utrzymywanie i spłatę długów klubu piłkarskiego Górnik, którego Zabrze stało się właścicielem.

W tym czasie dorobiła się złośliwego przezwiska „Caryca”.

W wyborach 2018 roku Mańka-Szulik dopiero w drugiej turze – minimalną przewagą 51,5 do 48,5 proc. – pokonała Agnieszkę Rupniewską, byłą działaczkę SLD, ale startującą z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej. Skuteczni dla Zabrza stracili wtedy większość bezwzględną w radzie miasta i weszli w koalicję z PiS. Dodatkowo po wyborach Mańka-Szulik straciła poparcie kibiców Górnika, zwłaszcza po przyjściu do klubu pochodzącego z Górnego Śląska znanego piłkarza Lukasa Podolskiego, mistrza świata z reprezentacją Niemiec, który stał się ich idolem, a sam wyraźnie wspierał opozycję.

Przeczytaj także:

W 2024 roku Mańka-Szulik poniosła klęskę. Ledwo weszła do drugiej tury, zdobywając 21,7 proc. głosów i tylko o ułamki procenta wyprzedziła Kamila Żbikowskiego z ruchu miejskiego Lepsze Zabrze. Do tego nie zdobyła mandatu radnej. W drugiej turze popierana przez KO Rupniewska wygrała z nią wyraźną przewagą (58 do 42 proc., w głosach 24,766 do 18,044). W radzie miasta Koalicja Obywatelska zdobyła 11 mandatów, Lepsze Zabrze – 5, mańkowcy i PiS po 4, a jeden przypadł radnemu związanemu z Konfederacją.

Wydawało się, że oczywista jest koalicja opozycyjnych w poprzedniej kadencji KO i Lepszego Zabrza. Jednak prezydentka Rupniewska wybrała inną drogę.

Zamiast dogadywać się z całym klubem Lepszego Zabrza, nowa prezydentka postanowiła wyłuskać z tego klubu radnych brakujących jej do większości i przekupić ich stanowiskami. Był to wielki, niewymuszony błąd – Lepsze Zabrze stało się jednym z najaktywniejszych promotorów referendum.

Wielkie cięcia i mobilizacja opozycji

Rupniewska była zmuszona gasić pożar w kasie Zabrza, pozostawiony przez poprzednią ekipę (wykonanie budżetu Zabrza za 2023 rok zostało negatywnie ocenione przez Regionalną Izbę Obrachunkową, nowe władze zmuszone były wdrożyć procedurę ostrożnościową). Były to ruchy bardzo niepopularne: cięcia dodatków do nauczycieli, oszczędności na iluminacjach świątecznych, zwolnienia urzędników – bez żadnej osłony PR-owej. Opozycja krytykowała władze, że tnąc wydatki, same pobierają maksymalne dopuszczalne wynagrodzenie. Nowa ekipa nie była też w stanie pchnąć dalej sprawy prywatyzacji Górnika, co powodowało, że bezpośrednio obciążały ją sprawy dziejące się w klubie, jak choćby zwolnienie popularnego trenera Jana Urbana.

Wierzcie lub nie, ale w Zabrzu zmiana trenera w klubie ma konsekwencje polityczne.

Wielkim problemem dla nowej ekipy stał się przetarg śmieciowy. Licząc na obniżenie kosztów, miasto wybrało tańszą ofertę, odrzucając dotychczasowego dostawcę. Ten się odwołał, a sąd jego odwołanie uznał. Ekipa prezydentki schowała głowę w piasek, a opozycja zaczęła straszyć gigantycznymi odszkodowaniami i przeliczać, o ile każdy mieszkaniec zapłaci więcej za śmieci.

Gdy rozpoczęła się kampania referendalna, Rupniewska stanęła de facto sama przeciw zmobilizowanej opozycji, aktywnym mediom lokalnym i portalom internetowym. Mańkowcy i Lepsze Zabrze byli zdeterminowani, kampania brudna i pełna fake newsów z obu stron. Ostatecznie ważne głosy oddało 29,207 osób, z czego 27,161 było za odwołaniem prezydentki – więcej niż zagłosowało na nią w drugiej turze wyborów 2024.

Nie udało się odwołać natomiast rady miasta – zabrakło kilkuset głosów. Oznacza to, że nowy prezydent, ktokolwiek nim zostanie, będzie musiał kohabitować z większością KO i wspierających ją odszczepieńców z Lepszego Zabrza.

Na razie zostanie wyznaczony komisarz, a w nowych wyborach zmierzą się zapewne kandydat mańkowców (najprawdopodobniej ze wsparciem PiS, z którego listy Mańka-Szulik startowała już do Parlamentu Europejskiego), kandydat KO i ponownie Kamil Żbikowski. Rezultat jest trudny do przewidzenia. Tym bardziej nie wiadomo, co z problemami Zabrza, których nie rozwiązały ani Mańka-Szulik, ani Rupniewska: zadłużeniem, prywatyzacją Górnika, kosztami śmieci, o szerszych kwestiach związanych z demografią i potencjałem gospodarczym nie mówiąc.

Czy z referendum w Zabrzu można wyciągać wnioski ogólnopolskie?

Trudno powiedzieć, ale raczej nie.

Zabrze nie jest (inaczej niż sąsiednia Ruda Śląska) miastem wahającym się, większość regularnie zdobywają w nim partie obecnej koalicji rządowej – w 2023 Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica miały razem 59 proc., kandydatka Bloku Senackiego wygrała mandat dwudziestoma punktami, a Trzaskowski w 2020 roku pokonał Dudę z przewagą ponad 10 pkt proc.

Z badania exit poll przeprowadzonego w czasie referendum przez Ogólnopolską Grupę Badawczą wynika, że 59 proc. uczestników referendum ocenia rząd źle, a 18 proc. dobrze. Biorąc pod uwagę, że 93 proc. uczestników głosowało za odwołaniem Rupniewskiej, oznacza to, że za takim rozwiązaniem opowiedzieli się nie tylko przeciwnicy rządu, ale także oceniający go neutralnie, a nawet część jego zwolenników. Większość zwolenników KO natomiast na referendum się po prostu nie wybrała. Stąd trudno przełożyć wynik tego lokalnego głosowania na jakiś szerszy trend dotyczący kampanii prezydenckiej.

Natomiast niewątpliwie ogólnopolskim wnioskiem politycznym jest fakt, że partia, która ma około 30 proc. poparcia (Rupniewska w pierwszej turze miała 27 proc., KO w wyborach do rady miasta 32 proc.) nie powinna zachowywać się tak, jakby miała 50 proc. A w szczególności nie powinna antagonizować swoich potencjalnych koalicjantów, bo inaczej może się to skończyć tak, jak skończyło się w Zabrzu.

;
Leszek Kraszyna

Ekonomista i analityk, autor modelu przeliczania głosów na mandaty, z którego korzysta OKO.press

Komentarze