0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / Agencja GazetaRobert Robaszewski /...

Według badania Globar Burden of Diseas zanieczyszczenie powietrza znajduje się na siódmym i ósmym miejscu z 79 czynników śmiertelności na świecie. Smog jest znacznie groźniejszy niż nadużywanie alkoholu czy wysoki cholesterol.

Europejska Agencja Ochrony Środowiska alarmuje, że tylko w 2012 roku w Polsce z powodu smogu zmarło przedwcześnie ponad 47 tys. osób.

Osoby, które zapadły na zdrowiu z powodu smogu trzeba leczyć, a to kosztuje. To koszt nie tylko leków, ale również rehabilitacji, absencji w pracy, braku wyprodukowanych towarów, czy usług.

Polska oszczędza na walce ze smogiem, ale i tak płaci za smog. Pojawiają się tzw. koszty zaniechania w innej części systemu gospodarczego.

Przeczytaj także:

Ile trzeba by wydać

W Polsce około 3 do 3,5 mln domowych pieców nie ma żadnych norm emisyjnych. To tak zwane "kopciuchy". I to właśnie one są głównymi winowajcami polskiego smogu – emitują najgroźniejsze dla zdrowia pyły PM2,5 i PM10. Według Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska kopciuchy odpowiadają niemal za połowę emisji pyłów. Piece trują nas w takim samym stopniu co samochody, przemysł, energetyka, gospodarka odpadami, sektor wydobywczy i rolnictwo razem wzięte.

Rozwiązanie problemu smogu wymaga wymiany kopciuchów na ekologiczne źródła energii, takie jak pompy ciepła, piece tzw. piątej klasy emisyjności, piece gazowe, czy podłączenie mieszkań z „kopciuchami” do miejskiej infrastruktury grzewczej.

Kopciuch potrafi kosztować nawet 1 tys. zł, ekologiczny piec węglowy to co najmniej 7 tys. zł. A kopciuchów jest 3 - 3,5 mln. Wystarczy pomnożyć - koszt wymiany polskich kopciuchów to około 20-30 mld zł.

Do tego dochodzi koszt docieplenia budynków (od 60 do 100 mld), bo niemal 70 proc. polskich jednorodzinnych domów jest ocieplonych w minimalnym stopniu lub wcale.

Mówimy więc o ogromnych antysmogowych wydatkach rzędu 80-130 mld zł.

Nie ponosząc tych wydatków "oszczędzamy". Ale za smog i tak płacimy. I to grube miliardy.

Rachunek wartości życia

Według szacunków w Programie Ochrony Powietrza dla Województwa Małopolskiego roczny koszt smogu dla Małopolski wynosi 2,8 mld zł.

Takie są wydatki na ochronę zdrowia ponoszone przez samych chorujących, jak i przez państwo, koszty wynikające z absencji w pracy, i zmniejszonej produktywności, a także koszty związane z przedwczesną umieralnością. Do tego dochodzą trudniejsze do oszacowania szkody w środowisku, degradacji zabytków itp. Dominują oczywiście koszty zdrowotne.

Wyliczenia dla Małopolski dokonano na podstawie unijnej metodyki z Programie Czystego Powietrza dla Europy. Tak policzony roczny koszt smogu dla całej Polski sięga 34 mld euro, czyli około 140 mld zł.

Jak zauważa Łukasz Adamkiewicz z organizacji Fundacja#13 nie są to jednak środki, które można po prostu uzyskać, gdyby udało się smogu pozbyć.

„Niektóre koszty są łatwiej policzalne jak na przykład wolne dni w pracy, lekarstwa czy hospitalizacje. Największym kosztem ujętym w unijnym dokumencie to koszty przedwczesnych zgonów. A to jest sprawa bardzo skomplikowana pod względem moralnym, czy ekonomicznym” – stwierdza Łukasz Adamkiewicz.

„Wartość życia” jest liczona metodą tzw. willingness to pay (WTP), co jest próbą przypisania wartości pieniężnych takim pojęciom jak zdrowie, piękne otoczenie, czy właśnie ludzkie życie. I to owa "wartość życia" jest największą składową szacunków. Jednocześnie jest ona spekulatywna.

Policzmy bardziej konkretnie

W Polsce w 2010 roku koszty absencji w pracy związanej z chorobami wywołanymi smogiem wyniosły 2,4 mld euro, około 10 mld zł. Łukasz Adamkiewicz stwierdza, że tego typu właśnie - twarde i możliwe do policzenia koszty, bez uwzględniania "wartości życia" - stanowią około 10-20 proc. owych 140 mld zł.

Koszt zaniechania można szacować na 14-28 mld zł. Tyle właśnie płacimy za smog. Rocznie. Pięcioletnie straty wynoszą zatem tyle, ile by kosztowała wymiana wszystkich kopciuchów i docieplenia budynków.

Wydatek rzędu 100 mld, czyli pięcioletni koszt zaniechania mógłby spowodować znaczne ograniczenia problemu smogu, nawet o połowę. Oczywiście to tylko ogólne szacunki, w wyliczeniach trzeba by wziąć pod uwagę wiele innych czynników. Ale tak czy inaczej Polska stoi przed klasycznym dylematem kosztów zaniechania.

Z jednej strony władze niechętnie wydają duże sumy na rozwiązanie danego problemu, z drugiej problem ten generuje ogromne koszty, z którymi cały system i tak musi się zmagać.

Co zatem zrobić? Czekać, robić niewiele i płacić "mniejsze miliardy" za zaniechanie, czy też zapłacić teraz "większe miliardy", żeby ograniczyć koszty w kolejnych latach.

Udostępnij:

Kamil Fejfer

Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.

Komentarze