Zbigniew Ziobro chce, by Trybunał Konstytucyjny zbadał "treść normatywną artykułów", na które powołał się SN, zawieszając 2 sierpnia 2018 stosowanie kilku przepisów ustawy o SN. Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński już publicznie skrytykowali działanie sędziów, można więc śmiało powiedzieć, że wyrok został wydany
W czwartek 23 sierpnia Prokurator Generalny skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją "treści normatywnych, wydobytych przez powiększony skład Sądu Najwyższego z art. 755 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego oraz z art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej".
Przypomnijmy: 2 sierpnia 2018 SN skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE pięć pytań prejudycjalnych. Sędziowie zastosowali do swoich pytań środek zabezpieczający w postaci zawieszenia stosowania trzech przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym w stosunku do kilkunastu sędziów.
Ruch SN wywołał w obozie PiS ostrą reakcję. Zaledwie kilka godzin po konferencji prasowej rzecznika SN, Kancelaria Prezydenta wydała oświadczenie, że "działanie sędziów jest bezprawne i nie wywiera skutków wobec Prezydenta RP, ani żadnego innego organu". Prokurator Generalny poszedł w ślady Kancelarii już 3 sierpnia. Oświadczenie, pod którym podpisał się Robert Hernand, zastępca Zbigniewa Ziobry, było jeszcze ostrzejsze w tonie.
Z oświadczeń oraz wypowiedzi różnych polityków wynika, że Prezydent i KRS nie zamierzają zastosować się do postanowienia SN. Skierowanie sprawy do TK jest więc krokiem, który da im prawny pretekst do takiego postępowania.
Prokuratura nie ujawniła jeszcze pełnej treści wniosku Prokuratora Generalnego. Biuro prasowe na wnioski o dostęp do informacji publicznej odpowie w ciągu dwóch tygodni. Z kolei Patryk Wachowiec, analityk prawny Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, ustalił w rozmowach z biurem TK, że już w piątek 24 sierpnia sprawie nadano sygnaturę. Pracownik biura miał powiedzieć: "Mamy świadomość, że tę sprawę trzeba rozpoznać jak najszybciej". Rodzi to pytania o przestrzeganie w Trybunale zasady chronologicznego kolejkowania spraw.
Ekspert FOR ma wątpliwości również co do samej treści wniosku. "Sformułowanie "stwierdzenie o niezgodności treści normatywnych wydobytych przez SN" to ornamentyka, która ma przykryć fakty" - mówi Wachowiec OKO.press.
"Po pierwsze
Trybunał Konstytucyjny nie ma kompetencji do oceniania orzeczeń sądu. Jego rolą jest usuwanie z systemu prawnego przepisów niezgodnych z Konstytucją.
Nawet jeśli pojawiła się taka koncepcja kilka lat temu, że można skarżyć nie przepis, ale normę, która się utrwaliła w toku wieloletniej interpretacji danego przepisu, to taka skarga może być wniesiona tylko w ramach skargi konstytucyjnej. A taka skarga może być zgłaszana przez obywateli. To instrumentalne wykorzystanie TK, które ma na celu podważyć orzeczenie, a nie przepisy prawa.
Zbigniew Ziobro wnosi po prostu o sprawdzenie zgodności z Konstytucją artykułu 267 TfUE. Ma do tego prawo, ale
ten przepis był już przez TK badany kilkanaście lat temu i jego zgodność została potwierdzona"
- podsumowuje Wachowiec.
Poglądy prezes Trybunału Konstytucyjnego w kwestii orzeczenia SN nie są tajemnicą. Julia Przyłębska krytykowała je wielokrotnie, twierdząc, że jest niekonstytucyjne. Mariusz Muszyński, który zrezygnował z kandydowania do SN i zostaje w Trybunale, również nie szczędził SN słów krytyki. Orzeczenie SN nazywał "wyczynem, który pokazuje jak wielka jest potrzeba utworzenia tam Izby Dyscyplinarnej".
Te okoliczności komentował w piątek w Poranku Radia TOK FM rzecznik Sądu Najwyższego, sędzia Michał Laskowski:
„Skoro dwie prominentne osoby w Trybunale wyrażają takie zdanie, to trudno się spodziewać jakiegoś orzeczenia, które będzie przychylne Sądowi Najwyższemu. Myślę, że obie te osoby wyłączą się z orzekania w tej sprawie po tak kategorycznych osądach zanim sprawa wpłynęła do TK”.
Z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE wynika, że w porządku prawnym państw członkowskich muszą istnieć środki zabezpieczające w postaci zawieszenia skutków prawnych ustawy. Sąd Najwyższy taką możliwość odczytał z art. 755 kodeksu postępowania cywilnego. Co się stanie w przypadku, gdy Trybunał Konstytucyjny stwierdzi "niezgodność treści normatywnych" z Konstytucją i deroguje go (czy może - "deroguje jego interpretację")?
Zdaniem doktora Macieja Taborowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego uniemożliwienie skorzystania przez sąd krajowy z takiego środka zabezpieczającego w procedurze cywilnej będzie naruszało prawo unijne. "Potencjalnie zasada skutecznej ochrony sądowej i tak może posłużyć jako podstawa prawna do nałożenia takiego środka niezależnie od przepisów krajowych i ich treści. Wtedy wyrok TK nie miałby większego praktycznego znaczenia. Ale to jest do tej pory nierozwiązane w orzecznictwie TSUE, więc należałoby to dokładnie wyjaśnić w ramach procedury prejudycjalnej. Co zdaje się SN już zaczął" - opowiada OKO.press.
Wyrok wydany po myśli Prokuratora Generalnego, KRS i Prezydenta może mieć dla TK poważne skutki i wygenerować jeszcze ostrzejszy konflikt.
Maciej Taborowski: "Jeżeli skutkiem wyroku TK miałby być obowiązek postępowania przez sąd krajowy w sposób niezgodny z prawem unijnym, to zgodnie z orzecznictwem TSUE, np. z orzeczeniem KRIZAN, sąd krajowy może ograniczyć skutki prawne wyroku krajowego TK i po prostu pominąć jego orzeczenie".
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze