Katalończycy wznoszą transparenty o „sprawiedliwości znalezionej w Europie”, a skrajna prawica alarmuje o utracie suwerenności. TSUE odpowiedział 19 grudnia na pytanie prejudycjalne hiszpańskiego Sądu Najwyższego dotyczące immunitetu eurodeputowanego z Katalonii przebywającego w areszcie za separatyzm. Na zdjęciu: demonstracja w obronie Oriola Junquerasa
Po niespełna sześciu miesiącach TSUE wydał wyrok w sprawie C-502/19 Junqueras Vies, odpowiadając tym samym na pytanie prejudycjalne hiszpańskiego Sądu Najwyższego.
Dotyczyło ono wątpliwości czy Oriol Junqueras, kataloński eurodeputowany-elekt, który w momencie wyboru na ten urząd przebywał w areszcie, może korzystać z poselskiego immunitetu, czyli de facto wyjść z więzienia.
Z punktu widzenia hiszpańskiego SN sprawę komplikował fakt, że Junqueras popełnił przestępstwo przed uzyskaniem mandatu, zanim znalazł się pod parasolem wynikających z niego przywilejów – oraz nie dopełnił formalności związanych z objęciem mandatu.
Nie mógł tego zrobić, bo przebywał już wtedy w areszcie, a sąd nie zgodził się na udzielenie mu przepustki pozwalającej na udział w pierwszym posiedzeniu nowego PE.
W trybie odpowiedzi na pytanie prejudycjalne TSUE zdecydował jednak, że mandat europosła wynika wprost z decyzji wyborczej podjętej przez obywateli przy urnach i jako taki nie podlega spełnieniu żadnych innych warunków. W konsekwencji nawet przebywający w areszcie europoseł cieszy się wynikającymi z mandatu przywilejami, takimi jak immunitet.
Według TSUE oznacza to zwolnienie z aresztu tymczasowego, a gdyby „właściwy sąd krajowy uznał, że areszt powinien zostać utrzymany, ma wówczas obowiązek niezwłocznie zwrócić się do Parlamentu Europejskiego o zawieszenie immunitetu jego członka”.
Konsekwencje polityczne wydanej 19 grudnia w Luksemburgu decyzji sięgają jednak dużo dalej niż ten jeden mandat.
Oriol Junqueras to bowiem nie tylko europoseł, ale także były wiceprezydent Katalonii i szef Katalońskiej Lewicy Republikańskiej (ERC). ERC negocjuje dziś swoje poparcie dla koalicyjnego rządu p.o. premiera Pedro Sancheza z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), który próbuje sklecić większość w Kortezach już drugi raz w tym roku.
Po kolejnych wyborach nie ma ani trochę ułatwionego zadania, a bez ERC na pewno mu się to nie uda. Partia ta natychmiast wstrzymała rozmowy i uzależniła ich kontynuację od tego, w jaki sposób decyzję TSUE zinterpretuje hiszpańska Adwokatura Państwowa (w Polsce z grubsza odpowiada jej Prokuratoria Generalna).
Rzeczniczka partii Marta Vilalta oświadczyła po ogłoszeniu wyroku, że ERC nie wróci do rozmów tak długo, jak Junqueras nie zostanie wypuszczony zza krat. Katalońscy Republikanie uważają, że unieważnieniu powinien podlegać cały głośny proces niepodległościowców, zakończony wieloletnimi wyrokami.
Na początku października Junqueras został bowiem skazany na 13 lat więzienia i pozbawiony praw publicznych. Wraz z nim wysokie wyroki usłyszało jeszcze 11 osób – urzędników i działaczy, którzy doprowadzili do referendum niepodległościowego 1 października 2017.
Oprócz Junquerasa w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego mandat uzyskał też Carles Puigdemont, człowiek, z którego ust 10 października 2017 padła Jednostronna Deklaracja Niepodległości Katalonii – w Hiszpanii powszechnie znana pod akronimem DUI, declaración unilateral de independencia.
Puigdemont, były szef katalońskiego rządu regionalnego, wciąż przebywa na emigracji w Belgii. W przeciwieństwie do Junquerasa nie został skazany i na razie udaje mu się uniknąć procesu. Ciążący na nim Europejski Nakaz Aresztowania uniemożliwiał mu jednak wejście do budynków Parlamentu Europejskiego.
Stąd, tak samo jak jego były zastępca, również nie dopełnił stosownych formalności i nie objął mandatu europosła.
W tej samej sytuacji jest jeszcze Toni Comín, były minister zdrowia w katalońskim rządzie regionalnym. Po odpowiedzi TSUE obaj panowie mają zamiar nadrobić zaległości.
Ostatnie słowo wciąż należy jednak do Sądu Najwyższego. Hiszpańska prokuratura generalna już zdążyła zareagować: domaga się pozostawienia Junquerasa w więzieniu, stojąc na stanowisku, że został prawomocnie skazany i nie podlega już żadnemu środkowi zapobiegawczemu (jak areszt tymczasowy), podstawą do uchylenia którego mogłaby być decyzja TSUE.
Rzecznik klubu parlamentarnego skrajnie prawicowej partii VOX, Iván Espinosa de los Monteros, oświadczył podczas konferencji prasowej – w tonie do złudzenia przypominającym znaną w Polsce retorykę rządową – że decyzja TSUE to „atak na naszą suwerenność, na nasz wymiar sprawiedliwości i kolejny przykład nielojalności instytucji europejskich wobec państw członkowskich”.
Jakby podobieństw było mało, Espinosa de los Monteros zaraz potem zaznaczył, że „Niemcy sobie na takie rzeczy nie pozwalają”.
Wcześniej przewodniczący tej partii Santiago Abascal narzekał na Twitterze: – Do kwestionowania i upokarzania naszego wymiaru sprawiedliwości przez państwa „sojusznicze” dołącza dziś Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Tymczasem w sieci pojawiły się już – rozpowszechniane głównie przez sympatyków VOX – obrazki flag unijnych z wypisanym na nich hasłem SPEXIT.
Komentarze