0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fundacja Viva!Fundacja Viva!

W Sądzie Rejonowym w Stalowej Woli zapadł wyrok za znęcanie się nad psem. Chodziło o sprawę z lipca 2022 roku z miejscowości Krzaki w powiecie stalowowolskim. 67-letni Michał P. odebrał od poprzedniego właściciela średniej wielkości kundelka o brązowej sierści. Przyczepił go na łańcuchu do swojego roweru i zaczął ciągnąć przerażone zwierzę po drodze.

Trwało to tak długo, że pies stracił przytomność. Ala Zych, wolontariuszka Fundacji Viva i Fundacji Kocia Wyspa, akurat przejeżdżała tamtędy samochodem. Zauważyła mężczyznę na rowerze, ciągnącego coś za sobą. Chwilę później zorientowała się, że to pies – zakrwawiony, bez oznak życia. Zaczęła krzyczeć, ale mężczyzna nie reagował.

Dopiero kiedy wysiadła z samochodu, zwrócił na nią uwagę. Polał psa wodą, próbując go ocucić. Wrzeszczał „wstawaj”, potrząsał zwierzęciem. Bezskutecznie.

Wolontariuszka nagrywała całe zdarzenie (filmu nie publikujemy, ale można go znaleźć TUTAJ), jednocześnie krzycząc do mężczyzny, żeby zostawił kundelka w spokoju. Kiedy w końcu odpuścił, rzucił w jej stronę tylko, że i tak weźmie sobie nowego psa.

Zmaltretowany pies trafił do weterynarki, która stwierdziła krew w moczu, silną opuchliznę wokół pyszczka i podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Przeżył, choć do dziś boi się ludzi. Mieszka w przytulisku Psia Przystań w Stalowej Woli. Dostał na imię Soro.

Policja zatrzymała Michała P., który ciągnął psa za rowerem. Niemal rok po zdarzeniu, 20 czerwca 2023, Sąd Rejonowy w Stalowej Woli wydał wyrok – na razie nieprawomocny.

Precedensowy wyrok

Michał P. został skazany na osiem miesięcy pozbawienia wolności. Sąd orzekł wobec niego także zakaz posiadania psów na sześć lat, nawiązkę dwa tysiące złotych na organizacje zajmujące się dobrostanem zwierząt, pokrycie kosztów sądowych i przepadek psa.

Przeczytaj także:

„To nie jest surowy wyrok, ale sprawiedliwy” – mówi w rozmowie z OKO.press adwokatka Katarzyna Topczewska, która reprezentowała dwóch oskarżycieli posiłkowych: Fundację Viva i Mondo Cane. "Jak na polskie realia jest jednak zaskakujący. Zajmuję się takimi sprawami od 14 lat, więc patrzę nie przez pryzmat emocji, ale przez pryzmat doświadczenia.

Nie spotkałam się do tej pory z karą bezwzględnego pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami i jednocześnie przy przesłankach, jakie w tej sprawie zaszły.

Po pierwsze zwierzę żyje – to jest przesłanka, która może wpłynąć na karę. Po drugie – uprzednia niekaralność sprawcy. I po trzecie – popełnienie czynu w ograniczonej poczytalności w stopniu znacznym. To są przesłanki, które zazwyczaj łagodzą karę. Biorąc więc pod uwagę okoliczności, ten wyrok jest bardzo dobry i zbliżony do tego, czego oczekiwałam"- dodaje prawniczka, która wnioskowała o rok pozbawienia wolności dla oskarżonego.

Soro boi się smyczy

Jak relacjonuje, sąd wyłączył jawność rozprawy.

„Obrońca podniósł kwestię poczytalności oskarżonego i jego interes prywatny, który miałby być zagrożony przez obecność mediów. Nie zgadzałam się z tym, bo kwestie zdrowotne oskarżonego nie były roztrząsane” – komentuje Katarzyna Topczewska. "Przy wydawaniu wyroku sąd wziął pod uwagę, że czyn był drastyczny, a oskarżony nie udzielił psu pomocy. Soro żyje nie dlatego, że oskarżony się opamiętał i mu pomógł.

Żyje tylko dlatego, że w szczerym polu znalazła się osoba, która zareagowała i zabrała psa.

Podkreślałam to w swojej mowie końcowej, a sąd uznał moje tłumaczenia za logiczne. Cały czas zaznaczałam, że gehenna psa musiała trwać bardzo długo, aż stracił przytomność. Oskarżony musiał ciągnąć go od momentu odebrania psa od właściciela, a więc przynajmniej dwa kilometry. Sam wątek właściciela również jest oburzający: oddał psa, który mieszkał u niego przez kilka lat, innemu człowiekowi. Wcześniej nie uczył go jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem, chodzenia na smyczy, co potwierdziła później behawiorystka. Soro na widok smyczy wpada w panikę, stąd nie mam wątpliwości, że pies nie przeszedł na łańcuchu ani kroku. Od momentu odebrania go od właściciela zapierał się, był ciągnięty siłą" – wyjaśnia prawniczka.

Rok z behawiorystą

„Zawsze staram się odwiedzić i poznać pokrzywdzone zwierzęta, które potem reprezentuję w sądzie. Nie widziałam wcześniej psa tak wylęknionego, przerażonego, nieufającego człowiekowi jak Soro po tak długim czasie od czynu. Przez rok od przestępstwa pies jest pod najlepszą opieką, pracuje z behawiorystą, a wciąż nie doszedł do siebie. Często po roku pracy, nawet po ciężkich traumach, zwierzęta odzyskują równowagę. Soro jest w takim stanie, że wciąż nie można wydać go do adopcji” – mówi Katarzyna Topczewska.

Anna Szwed z Przytuliska „Psia Przystań”, gdzie mieszka Soro opowiadała rzeszowskiej „Wyborczej”: „Pies posiada ogromne braki socjalizacyjne. Został zamknięty w kojcu i nie był wypuszczany, dlatego ma problemy z otwartą przestrzenią. Nie potrafił nawet jeść z miski”.

Na filmach, które przytulisko zamieszcza w mediach społecznościowych, widać postępy, jakie robi Soro. Na nagraniu z lipca 2022 chowa się w kącie budy, kurcząc się za każdym razem, kiedy w pobliżu widzi człowieka. W maju 2023 przytulisko opublikowało krótkie wideo, na którym Soro macha ogonem i podbiega po smaczki.

Wyrok za znęcanie się nad psem daje nadzieję?

Wyrok za znęcanie się nad Soro jest nieprawomocny, a obrońca Michała P. najprawdopodobniej się od niego odwoła. Mimo to Fundacja Viva podkreśla, że decyzja sądu ze Stalowej Woli daje nadzieję na zmianę w polskim orzecznictwie.

W 2016 roku Fundacja Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż opublikowały pierwszy raport analizujący, jak prokuratura i sądy traktują sprawy dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Wylosowano 147 prokuratur rejonowych, gdzie w latach 2012–2014 zarejestrowano łącznie 4475 spraw o przestępstwa z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt („Odpowiedzialność karna za zabijanie, uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy albo znęcanie się nad zwierzęciem”).

Jedynie 861 spraw (19,2 proc.) zakończyło się wniesieniem do sądu aktu oskarżenia.

Sprawdzono również wyroki, losowo wybierając 146 sądów rejonowych. W ponad połowie (53 proc.) spraw sądy orzekały karę pozbawienia wolności – jednak w 86 proc. przypadków z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby.

Z biegiem lat sytuacja się nie poprawiła. Podobną analizę przeprowadziła organizacja Otwarte Klatki w 2021 roku. Swoim badaniem objęła sprawy dotyczące zabijania lub znęcania się nad zwierzętami z lat 2017-2019.

Tylko 18,64 proc. spraw zostało zwieńczonych wniesieniem do sądu aktu oskarżenia.

W porównaniu do analizy z 2016 roku spadł udział procentowy kar pozbawienia wolności – z 53 do 37 procent.

Na zdjeciu: Soro w przytulisku.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze