0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Wraz z podwyższeniem płacy minimalnej w 2020 roku wprowadzono zmianę, o którą związki walczyły od lat: wyłączenie dodatku stażowego (za wysługę lat) z wynagrodzenia zasadniczego. To ważne szczególnie dla pracowników budżetówki, którym dotychczasowe przepisy blokowały podwyżki. Według rządowych szacunków zmiana obejmie ok. 56,4 tys. osób, wzrost dochodów ma wynieść średnio ok. 206 zł na pracownika.

Dodatek stażowy, czyli za wysługę lat przysługuje pracownikom sfery budżetowej (urzędnicy, funkcjonariusze, nauczyciele, pielęgniarki, kolejarze...) oraz sfery prywatnej, jeśli zakłada to umowa z pracodawcą. W sferze publicznej dodatek wynoszący 5 proc. miesięcznego wynagrodzenia przysługuje pracownikowi za ponad pięcioletnią pracę. Dodatek wzrasta o 1 proc. po każdym kolejnym roku pracy, ale nie może być wyższy niż 20 proc.

Uwolnienie dodatku stażowego to potrzebna i dobra zmiana, ale:

  • nie wiadomo kto za nią zapłaci;
  • inne dodatki pominięto, wciąż są zjadane przez minimum krajowe;
  • nie rozwiązuje to problemu oderwania płac od realiów gospodarczych i niepewności podwyżek.

"Rząd twierdzi, że w budżecie na rok 2020 zapewnił środki na wyłączenie z płacy minimalnej dodatku stażowego dla 56 tys. osób, ale OPZZ nie dostrzega tych pieniędzy w projekcie budżetu" - mówi OKO.press Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.

"Skala potrzeb jest zresztą znacznie większa, z uwagi na liczbę osób otrzymujących płacę minimalną. Przekonamy się o tym prawdopodobnie już niedługo, gdy jednostki sektora publicznego zgłoszą brak wystarczających środków na wzrost płacy minimalnej" - dodaje.

Dodatek demotywujący

"Cieszymy się z podnoszenia płacy minimalnej, która z reguły popycha wynagrodzenia w górę" - tłumaczy Norbert Kusiak. "Niestety, aktualnie wzrost płacy minimalnej powoduje spłaszczenie płac, które negatywnie odczuwają osoby zarabiające ponad 2600 zł".

Wyobraźmy sobie pracownika, który w 2018 roku zarabiał 2100 zł. Do tego dostaje dodatek stażowy lub funkcyjny i łącznie jego dochód wynosi 2250 zł brutto - 150 zł, powyżej ówczesnej minimalnej. Takiego pracownika w 2019 roku podwyżka wzrostu płacy minimalnej nie obejmowała, dodatki przestawały być dodatkami, a stawały się jedną z części składowych minimalnej pensji.

Na papierze wszystko się zgadzało - pracownik dostaje minimum krajowe, więc podwyżki dawać nie trzeba. Jak czuje się osoba z 30-letnim stażem, która zarabia tyle samo, co nowy pracownik od pierwszego dnia pracy? Ustawodawca nie przewidział. W sektorze publicznym problem nawarstwia się od lat, spłaszczając siatki wynagrodzeń.

Wyłączenie dodatku stażowego z wynagrodzenia podstawowego jest ważnym i dobrym posunięciem. Ale nie rozwiązuje wszystkich problemów.

Co z innymi dodatkami?

Poza dodatkiem stażowym są inne, których aktualne zmiany nie objęły, np.

  • za pracę w uciążliwych lub niebezpiecznych warunkach;
  • funkcyjny (kiedy pracownik z racji pełnionej funkcji ma więcej obowiązków);
  • motywacyjne.

Przykład? Działaczka Lewicy Razem Anna Stabrowska opublikowała w mediach społecznościowych karty wynagrodzeń z wałbrzyskiego szpitala, na których wynagrodzenie zasadnicze wynosi 2251 zł, a dodatek za pracę w warunkach szkodliwych dla zdrowia jest wliczony do podstawy pensji.

Stabrowska zwraca uwagę na logiczny absurd. "Dodatki od tego są dodatkami, żeby były DODAWANE do pensji, a nie odejmowane. Ale co ja tam wiem" - ironizuje.

[0]=68.ARBxvt1mks2eQwkmIbq8LHFhqlUMDEqOrWbFUcrKwk4-wwwwc_r1bTjEN8GCXeUHyNXQ9hggZxhEugKttNB0aCf4vbcjwWozQ6Z-aRQ_aPjb25U2CR-JylEMmoVyZPe-nOKpe4toTN5o6EkhiQWb8nt0i9-9GDTQDFDHLDC7QLu5ZuS0jLbrmhxEUNvMWcsVcXSqBkZBckR8GYOu&__tn__=-R

"Związki zawodowe od lat postulują wyłączenie wszystkich dodatków tak, żeby płaca minimalna stała się wynagrodzeniem zasadniczymi, czyli podstawą, do której dodatki są doliczane" - tłumaczy Kusiak. Związkowcy są zgodni, że należy wyłączyć wszystkie dodatki. Pracodawcy nie mówią nie, ale chcą to robić stopniowo.

Związkowcy poprosili na razie rząd o wyliczenia, jakie będą koszty proponowanej przez nich zmiany. Doświadczenie pokazuje, że dobre pomysły bywają przez rząd wprowadzane bez dobrego planu na ich realizację.

Gdzie są pieniądze?

Problem z propracowniczymi zmianami wprowadzanymi przez rząd jest też taki, że często nie idą za nimi pieniądze. Efekt? Płacą samorządy, których budżet jest dziś krytycznie obciążony przez rządowe gesty. Koronnymi przykładami są tutaj edukacja i ochrona zdrowia.

Przeczytaj także:

Według OPZZ ustawa budżetowa w zakresie podwyżek dla sfery budżetowej nie zapewnia wystarczających środków na sfinansowanie zmian w sposobie liczenia dodatku stażowego.

"W państwie, które trzyma się litery prawa, dba o obywateli i szanuje pracowników zapewnienie środków na podwyżki, powinno być czymś oczywistym" - mówi Kusiak. „Przy każdej okazji naciskamy na zapewnienie środków, staramy się informować opinię publiczną, parlament, rząd… Ale na ustawę budżetową wpływ mamy bardzo ograniczony. Projekt w wersji rozpatrywanej obecnie przez Sejm nie był nawet konsultowany z Radą Dialogu Społecznego”.

Brak zagwarantowanych środków ma łatwe do przewidzenia konsekwencje.

Kusiak: "Jeśli strona rządowa nie zapewnia podmiotom publicznym odpowiednich środków na płacenie dodatków, muszą przekazywać pieniądze z własnych środków, często kosztem podwyżek dla innych pracowników".

A to napędza problem fikcyjności siatki wynagrodzeń i zaniżania płac pracowników trochę lepiej zarabiających.

Płace przeciętne muszą rosnąć

"Mamy teraz do rozwiązania problem, jak dbać o podnoszenie wynagrodzeń przeciętnych" - uważa Kusiak. "Nie możemy zapominać, że płaca jest czynnikiem motywującym. Trudno oczekiwać od pracownika wydajnej pracy, jeśli nie zapewnimy mu adekwatnego wynagrodzenia".

"Jeśli płaca minimalna rośnie o 350 zł, to pracownicy, którzy zarabiają więcej, też oczekują proporcjonalnej podwyżki adekwatnej do stażu pracy, stanowiska, wykształcenia. Niestety zwykle jej nie dostają".

Problem jest o tyle istotny, że pensje w sektorze publicznym są wyjątkowo oderwane od gospodarczej rzeczywistości, co coraz bardziej frustruje pracowników.

PKB rośnie o wiele szybciej niż płace

Od 2000 do 2018 roku wzrost PKB wyniósł 93 proc., a przeciętnego realnego (po odjęciu inflacji) wynagrodzenie - tylko o 68 proc.

"W 2018 udział płac w PKB zmniejszył się w Polsce do 49 proc, podczas gdy średnia unijna to 55 proc. Aż 66 proc. pracowników nie zarabia więcej niż płaca przeciętna. Rozkład dochodów jest niesprawiedliwy i nieadekwatny do wzrostu PKB" - mówi Kusiak i zwraca uwagę na fatalne skutki zamrożenia wynagrodzeń w budżetowce jeszcze za rządów PO-PSL.

"Podczas gdy rosła inflacja i płace w sektorze prywatnym, płace pracowników budżetówki stały w miejscu" - tłumaczy związkowiec. Jego zdaniem erozja płac szybko przyniosła erozję kard.

"Sektor prywatny skutecznie konkuruje o pracowników. Zatrudnienie w sferze publicznej spada, fluktuacja jest bardzo duża, a w efekcie administracja staje się mało wydajna".

"Zapominamy, że zależność między oczekiwaną poprawą funkcjonowania państwa i wzrostem płac jest bardzo silna. Żeby państwo mogło realizować swoje cele, wynagrodzenia muszą być godne" - uważa Kusiak.

OPZZ postuluje zmianę całego systemu kształtowania wynagrodzenia w sferze publicznej. Dzisiaj przyrost płac opiera się na negocjacjach. Jeśli w ramach Rady Dialogu Społecznego strona rządowa, pracownicy i pracodawcy nie dojdą do porozumienia, decyzję podejmuje rząd.

Zdaniem Kusiaka skutkuje to tym, że rewaloryzacja jest zwykle niewystarczająca. "Wzrost wynagrodzenia powinien dawać pewność wzrostu o wartość inflacji i być ustawowo powiązany ze wzrostem PKB. Pracownicy muszą czuć, że uczestniczą we wzroście gospodarczym".

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze