0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jaźwiecki / Agencja GazetaMaciek Jaźwiecki / A...

„Nadmiar prawa, zwłaszcza prawa głupiego, jest czasami gorszy od braku prawa w ogóle, a ludzie są mądrzejsi niż się władzy wydaje" - pisze prof. Zajadło.

Niech nas nie zmyli, że wobec koronawirusa pozornie ucichło wokół sędziów i sądów. Sędziowskiej odwagi nadal potrzebujemy jak nigdy (szerzej - J. Zajadło, Iustitia, Kwartalnik SSP 4/2019).

Zwróćmy jednak uwagę na pewien gigantyczny paradoks - jeszcze wczoraj akurat tymi trzema grupami zawodowymi (nauczyciele, lekarze i sędziowie) ta władza kompletnie poniewierała, a dzisiaj od ich odwagi i determinacji zależy nasza przyszłość.

Przeczytaj także:

„Bez trybu”, czyli prawny nihilizm

Bez różnych Bortniczuków, Dudów, Dworczyków, Gowinów, Morawieckich, że o Kaczyńskich już nie wspomnę, da się normalnie żyć, bez mądrych i odważnych lekarzy, sędziów czy nauczycieli - byłoby trudno.

Równie trudno jest jednak także żyć bez dobrego prawa. Tymczasem rządzący tylko w ostatnim czasie zalewają nas - rzekomo w głębokiej trosce o nasze dobro - lawiną coraz to nowych przepisów, ale tak naprawdę wywołuje to odwrotny skutek. Nawet jeśli nie ogłoszono jeszcze w Polsce stanu nadzwyczajnego de iure, to mamy z nim z pewnością do czynienia de facto.

W filozofii prawa są różne definicje stanu nadzwyczajnego. Może być stanem szczególnej regulacji prawnej, ale bywa też stanem prawnej pustki. Chaotyczne działania prawodawcze naszej władzy są tak pełne pozorów i sprzeczności, że za fasadą deklarowanej szczególnej regulacji zaczyna się kryć rzeczywista prawna pustka.

Ustawa koronawirusowa, upór co do utrzymania terminu wyborów czy wreszcie ostatnie karkołomne wygibasy wokół regulaminu Sejmu są tego najlepszymi dowodami.

Na początku bawił nas być może zwyczajny poseł ze swoim "bez trybu", ale dzisiaj to właśnie owo "bez trybu" stało się kwintesencją prawnego nihilizmu.

Dwa paradoksy prawnej pustki

Wybrałem dwa przykłady tego gigantycznego paradoksu prawnej pustki wywołanej nadmiarem złego prawa – jedno ministerialne rozporządzenie oraz jedną zmianę w kodeksie wyborczym, a następnie próbuję dokonać ich oceny z punktu widzenia mądrości znanych od wieków.

Przykład pierwszy. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 24 marca 2020 roku zaostrzające jeszcze bardziej rygory stanu epidemicznego

Rozporządzenie to budzi jak wiadomo sporo wątpliwości prawników:

- po pierwsze, budzi wątpliwości z punktu widzenia zgodności z Konstytucją;

- po drugie, budzi wątpliwości, co do zakresu dopuszczalnej delegacji ustawowej;

- po trzecie, budzi wątpliwości z punktu widzenia racjonalności, zupełności i wewnętrznej spójności niektórych rozwiązań.

Nie mam w tym krótkim felietonie miejsca, by to szczegółowo omówić. Ograniczę się więc tylko do najprostszej konstatacji:

nadmiar prawa, zwłaszcza prawa głupiego, jest czasami gorszy od braku prawa w ogóle, a ludzie są mądrzejsi niż się władzy wydaje.

To nie jest mój wymysł, wspominał o tym już starożytny historyk i filozof Plutarch w swoich „Żywotach równoległych”. Pisze tam o spartańskim prawodawcy Likurgu, który ustanowił pewne prawa podstawowe (coś na kształt naszej Konstytucji), a następnie zakazał wydawania innych praw pisanych: „Uważał bowiem, że najważniejsze i najistotniejsze zasady, decydujące o pomyślności państwa i doskonałości obywateli, pozostaną niewzruszone tylko wówczas, gdy w trakcie procesu wychowania niejako zaszczepi się je w przyzwyczajenie jako zasady prawne. U ich podstaw będzie leżała możliwość wyboru – więź silniejsza od przymusu, ukształtowana przez wychowanie, które w duszach wszystkich młodych ludzi dopełni zamysł prawodawcy” (Plutarch, Żywoty równoległe, t. 1, tłum. K. Korus, Warszawa 2004, s. 220).

Więź silniejsza od przymusu – i to byłoby na tyle, jak mawiał niezapomniany satyryk Jan Tadeusz Stanisławski.

Przykład drugi. Zmiana w kodeksie wyborczym polegająca na rozszerzeniu możliwości głosowania korespondencyjnego

Tutaj ta prawna pustka wywołana niekonstytucyjną regulacją ma jednak nieco inny charakter – jest nie tyle niepotrzebna w skutkach, ile raczej perfidna w intencjach.

Zmienianie reguł wyborczych na miesiąc przed wyborami dla realizacji partykularnych partyjnych interesów rzeczywiście zapiera dech w piersi. Ale to tylko mały epizod w pewnym technologicznym ciągu bezprawia ubranego w pozory prawa, który trwa od pięciu lat.

W związku z tym taki drugi mały cytat do przemyślenia:

„Wyzute ze sprawiedliwości państwo czyż nie jest bandą rozbójniczą? Bo i banda jest małym królestwem. Tam przecież szajka ludzi także podlega rządom przywódcy, jest skrępowana umową społeczną i podług pewnych praw umówionych dzieli się zdobyczą. Gdy przez napływ nowych różnych wyrzutków wzrasta na tyle, że okolicę jakąś zajmuje i stałe w niej siedlisko zakłada, zajmuje miasta, ujarzmia ludzkie gromady, wreszcie już jawnie nazwę królestwa przybiera, do czego ją upoważnia już nie chciwość nigdy nie nasycona, lecz coraz większa bezkarność. Bardzo dowcipnie, a zupełnie słusznie odpowiedział Aleksandrowi Macedońskiemu pewien pochwycony rozbójnik morski. Gdy król go zapytał, cóż on sobie myśli, że niepokój na morzu rozsiewa, ten z całą bezczelną swobodą odpowiedział: "A ty co sobie myślisz, że po całym świecie niepokój siejesz? Ale że ja to czynię na małym okręciku, nazywam się łotrem, a ty ze z całą flotą, zowiesz się cesarzem” (Święty Augustyn, Państwo Boże, Kęty 1998, s. 148).

Św. Augustyn napisał oczywiście te słowa w konkretnym kontekście historycznym w związku z atakiem plemion germańskich na Rzym, ale można im nadać uniwersalny charakter. Dzisiaj nie chodzi już tylko o brak bliżej nieokreślonej sprawiedliwości jako czynnik zdolny zmienić państwo w grupę rozbójników, mamy cały katalog bardziej konkretnych kryteriów oceny, składający się na pojęcie demokratycznego państwa prawa.

Moja refleksja jest więc taka:

jeśli nie chcesz sam stać się częścią bandy rozbójników, nie możesz wziąć udziału w tych wyborach, ponieważ to nie są wybory, lecz ustalony przez herszta bandy podział łupów.

Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że przecież rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego zwiększa jednocześnie możliwości demokracji. Tak, mógłby tak powiedzieć, gdyby nie cały kontekst tej sprawy i tryb w jakim wprowadzono wspomnianą nowelę kodeksu wyborczego.

Ojciec mnie uczył, bym nie grał w gry hazardowe, a zwłaszcza takie, które są oparte na nieczystych regułach i których wynik jest z góry przesądzony. Im mniej będzie graczy, tym mniej zarobią bukmacherzy i ci, którzy wyścig ustawili, a ty przynajmniej nie stracisz.

I to jest mój komentarz do tego, czy wziąć udział w tych wyborach. Im niższa będzie frekwencja, tym słabsza będzie legitymacja władzy tego z góry zwycięskiego farbowanego lisa. Ale każdy ma prawo do własnej decyzji w tej sprawie i własnego dla niej uzasadnienia.

Takie mam zdanie w tej sprawie

W odpowiedzi na różne wątpiące głosy powiem tak: to paradoks, ale w polityce czasami tak bywa. Receptą na zwycięstwo w tych „wyborach” ze skutkiem na dłuższą metę jest pozbawienie tej władzy silnej legitymacji społecznej.

Dlatego:

- po pierwsze, należy wycofać z wyborów wszystkich kandydatów opozycji, niech sobie startują groteskowy Duda z jeszcze bardziej groteskowym Jakubiakiem;

- po drugie, zbojkotować te „wybory” i obniżyć frekwencję, ponieważ to uczyni legitymację zwycięzcy jeszcze bardziej groteskową niż sami kandydaci. To moje zdanie, nikt nie musi go podzielać.

Z pozoru jakby brak związku pomiędzy tym, co napisałem na wstępie o sędziach, a tym, co jest w zasadniczej części felietonu.

To jednak tylko pozory – cisza wokół sędziów i sądów jest równie złowroga. Znaczy tylko tyle, że rozbójnicy ukryli się na chwilę w swojej jaskini, by za chwilę pod osłoną nocy ponownie zaatakować jakąś nową regulacją pogłębiająca chaos prawnej pustki.

*Jerzy Zajadło - prof. dr hab., filozof prawa, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego, Laureat nagrody im. Edwarda J. Wende (2017), członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego.

;
Na zdjęciu Jerzy Zajadło
Jerzy Zajadło

Prof. dr hab., filozof prawa, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego, Laureat nagrody im. Edwarda J. Wende (2017) oraz Nagrody Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN im. Leona Petrażyckiego za książkę "Sędziowie i niewolnicy" (2017), członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Jest publicystą prawnym „Gazety Wyborczej”.

Komentarze