Kolejne miasto przyjęło "nocną prohibicję". W Krakowie już w najbliższe wakacje po północy nie będzie można kupić w sklepach alkoholu. Podobne regulacje wprowadziło ok. 250 gmin w całej Polsce
Krakowscy radni zdecydowali: w całym mieście będzie obowiązywał nocny zakaz sprzedaży alkoholu. Na środowym głosowaniu (17 maja) 32 radnych było za zakazem, a pięciu się wstrzymało. Nikt nie zagłosował przeciw.
Przepisy mają zacząć obowiązywać od lipca, ale w porównaniu z innymi miastami nie są szczególnie restrykcyjne: sklepy nie wydadzą alkoholu jedynie między północą a 05:30.
Wcześniej urzędnicy miejscy zapytali mieszkańców, co sądzą o wprowadzeniu zakazu. W internetowej ankiecie wzięło udział ponad 11 tysięcy osób. 54,77 proc. (6082 mieszkańców) było za takim rozwiązaniem. 45,23 proc. uczestników ankiety opowiedziała się "przeciw". Podobne wyniki przyniosły badania opinii publicznej na próbie 1100 krakowian:
Miasto podaje, że w całym Krakowie jest około 300 punktów z całodobową sprzedażą alkoholu. Większość z nich w ścisłym centrum, czyli dzielnicy pierwszej Stare Miasto, obejmującej nie tylko Rynek Główny, ale również popularny wśród turystów i imprezowiczów Kazimierz.
Radni tej dzielnicy postulowali bardziej restrykcyjne przepisy i zakaz już od 22:00, obowiązujący do 06:00 rano. Pięć rad dzielnic uważa zakaz za dobry pomysł, tyle samo nie zajęło stanowiska, a siedem dzielnic negatywnie zaopiniowało projekt uchwały.
"Sklepy sprzedające alkohol istnieją i nie są problematyczne. Co istotne, działalność wielu z nich nie opiera się jedynie na sprzedaży trunków, ale też artykułów spożywczych" - mówił w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Mieczysław Czytajło, wiceprzewodniczący rady dzielnicy II Grzegórzki.
"Dlaczego mamy im ograniczać działalność, prowadząc do spadku obrotów, czy likwidacji miejsc pracy, skoro działają zgodnie z prawem? To uderzenie w lokalnych przedsiębiorców" - komentował.
Mieszkańcy podczas środowej (17 maja) sesji apelowali, żeby mimo sprzeciwu rad dzielnicowych zakazem objąć całe miasto. "Jako mieszkanka dzielnicy Prądnik Biały apeluję, aby ograniczenie nie było zarezerwowane wyłącznie dla zabytkowych dzielnic. Nocne krzyki słyszy kilka tysięcy osób w okolicznych blokach, zdewastowane są klatki schodowe, elewacje, trawniki całe w szkle. 50 metrów dalej jest sklep" - mówiła jedna z mieszkanek.
Grupa aktywistów działających jako Akcja Ratunkowa dla Krakowa przygotowała listę argumentów za wprowadzeniem takich regulacji. Wylicza m.in., że wpływy do budżetu miasta z udzielania zezwolenia na sprzedaż alkoholu na 2023 rok zaplanowano na 25 mln złotych. To kwota, która ma być przeznaczana na leczenie uzależnień.
Jednak - jak podkreślają społecznicy - nie pokrywa wszystkich innych kosztów związanych z piciem, w tym działania Izby Wytrzeźwień. Jej utrzymanie kosztuje rocznie 6 mln zł.
Aktywiści zwracają również uwagę na wymieranie centralnych dzielnic Krakowa, gdzie coraz więcej jest mieszkań na wynajem krótkoterminowy i gdzie nocne imprezy są najbardziej dotkliwe.
Piszą: "Jednym z powodów jest alkoturystyka i nocne libacje, które zakłócają życie i bezpieczeństwo mieszkańców. Nawet jeżeli osoby korzystają z lokali usługowych, to przed, w trakcie lub po imprezie często »dobijają« się małpkami i innymi napojami alkoholowymi".
Również podczas sesji rady miasta wypowiadał się jeden z mieszkańców Kazimierza, mówiąc, że na jego 400-metrowej ulicy jest aż siedem całodobowych sklepów. "Były pobicia, sam zostałem pobity. Pięć lat temu doszło do zabójstwa" - wyliczał.
Badania wskazują, jak pisze Akcja, że istnieje korelacja między dostępnością alkoholu i jego spożyciem, również wśród nastolatków.
Kraków przed podjęciem decyzji o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu mógł sprawdzić, jak takie rozwiązanie sprawdziło się w innych miastach. Jak podaje Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, ok. 10 proc. gmin w Polsce wprowadziło podobne zakazy. Umożliwiła im to nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych z 2018 roku.
"Popularnie to rozwiązanie nazywane jest »nocną prohibicją«, co nie do końca jest ścisłe, gdyż zakaz nie obejmuje spożywania np. w lokalach gastronomicznych. Ustawodawca nie narzuca też godzin obowiązywania zakazu. Najczęściej nie jest to wcale godz. 22:00, ale późniejsze godziny na przykład 23:00, a nawet 24:00 lub 01:00 w nocy" - powiedziała w rozmowie z PAP Katarzyna Łukowska, wicedyrektorka KCPU.
"Przeprowadziliśmy ankietowe badanie dotyczące skuteczności tego rozwiązania. Pytaliśmy nie tylko samorządowców, ale także policję, jakie zmiany zaobserwowano po wprowadzeniu zakazu. Okazało się, że wyraźnie zauważalny był spadek przestępczości, zwłaszcza jeśli chodzi o chuligańskie wybryki" - dodała.
Dla przykładu: Katowice w 2018 wprowadziły zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Śródmieściu (przepisy obejmują obecnie również inne dzielnice). Porównując dane z września 2017 do końca sierpnia 2018 z analogicznym okresem w latach 2018/2019, widać wyraźny spadek liczby interwencji dotyczących osób nietrzeźwych.
Policja i straż miejska zanotowały 747 interwencji mniej (spadek o 46 proc.). Liczba osób, które trafiły do izby wytrzeźwień również spadła - aż o 66 proc.
Akcja Ratunkowa dla Krakowa podaje: "W pobliskiej Skawinie spadła też liczba przestępstw przeciwko rodzinie (z 61 do 24), niszczenia mienia (z 70 do 46) oraz uszkodzenia ciała (z 28 do 12). Mniej było też interwencji służb. Porównywano półtora roku przed wprowadzeniem zakazu i taki sam okres po wprowadzeniu".
Zakaz obowiązuje również w Tarnowie. „Po wprowadzeniu zakazu najbardziej zadowoleni był ci mieszkańcy miasta, którzy mieli w pobliżu sklepy sprzedające alkohol nocą, w ich okolicach bowiem bywało czasem hałaśliwie i musiała interweniować policja” – mówił w rozmowie z OKO.press Ireneusz Kutrzuba, rzecznik prezydenta miasta. - „Handlujący alkoholem przedsiębiorcy nie byli fanami zakazu, ale też nie załamywali rąk. Ich zdaniem, nocna sprzedaż w godz. 24:00 – 06:00 to zaledwie kilka procent dobowych obrotów”.
Jednak nie wszędzie zakaz nocnej sprzedaży się sprawdził. Na przykład w Kartuzach zakaz obowiązywał tylko przez rok. W sierpniu 2019 roku rada miasta zdecydowała o jego zniesieniu. "Od samego początku uważałem, że ta uchwała naruszała zasadę równości i swobód podmiotów działających na terenie gminy Kartuzy" - mówił podczas sesji burmistrz Mieczysław Grzegorz Gołuński.
"Ograniczenie niczego nie wprowadzi. Każdy kto będzie chciał znaleźć formę spożycia alkoholu, to ją znajdzie. Kupi pół godziny przed zakazem, ale wtedy nie kupi jednej butelki, ale kilka, żeby przypadkiem nie zabrakło. Zrobiliśmy prohibicję na terenie miasta, ale taksówki jeżdżą do Grzybna, Łapalic, Dzierżążna i tam kupuje się alkohol. Powoduje to też, niejednokrotnie za kierownicę wsiadają ludzie po alkoholu, powodując zagrożenie w ruchu. Chodzi o to, żeby ograniczyć takie zachowania. Jedno jest pewne. Ten kto chce spożyć alkohol, to znajdzie sposób, aby go kupić i spożyć" - argumentował.
To problem, na który zwracają uwagę włodarze innych gmin z nocnym zakazem sprzedaży alkoholu. Również w Krakowie radni komentowali, że wystarczy dojechać do pobliskich Zielonek, żeby zrobić zakupy w całodobowym monopolowym.
Z kolei w Zakopanem po wprowadzeniu zakazu pojawiły się oferty taksówkarzy, którzy za 70 zł robili alkoholowe zakupy w oddalonym o kilka kilometrów od Krupówek Kościelisku.
W Zakopanem zakaz utrzymano - w przeciwieństwie do Białej Podlaskiej, gdzie już w 2019 roku zrezygnowano z "prohibicji".
"Okazało się, że mieszkańcy bez problemu mogli kupić alkohol nocą w punktach zlokalizowanych w gminie Biała Podlaska, a odległość do tych punktów była mniejsza niż między punktami w mieście. Pojawiły się zarzuty o ograniczeniu konkurencji. Z drugiej strony traciliśmy wpływy z zezwoleń, które przeznaczamy na finansowanie prewencji przeciwalkoholowej" – wskazywał Adam Klej z Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej, cytowany przez prawo.pl.
W 2020 roku Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (dziś Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom) sprawdziła efekty "nocnej prohibicji". W dokumencie podsumowującym badania wskazała na konieczność "wprowadzenia ograniczenia na poziomie ogólnopolskim". Tylko w ten sposób, przekonywała PARPA, zakaz będzie stuprocentowo skuteczny i uniemożliwi kupowanie alkoholu w ościennych gminach.
Większość przepytanych gmin "prohibicję" oceniało pozytywnie. Poza spadkiem liczby interwencji policji i zakłóceń ciszy nocnej, wskazywano również na "pozytywny odbiór ograniczenia przez mieszkańców, a także pracowników (wzrost bezpieczeństwa, mniej kradzieży w sklepach) oraz właścicieli sklepów prowadzących sprzedaż napojów alkoholowych (nie zanotowano spadku dochodów) - dotyczyło to zwłaszcza stacji paliw" - pisała PARPA.
O nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Warszawie zabiegają aktywiści Miasto Jest Nasze. Powołują się na ekspertyzę sporządzoną przez Instytut Psychiatrii i Neurologii na podstawie danych z 2016 roku. Wynika z niej, że średnie spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce wynosi 9,4 litra. W Warszawie jest wyższe - 13,3 litra.
Im większa dostępność, tym większe spożycie alkoholu - argumentują. Zdaniem miejskich aktywistów zakaz powinien obowiązywać od 22:00 do 06:00. W petycji z sierpnia 2022 pisali: "Apelujemy również do władz miasta o ograniczenie liczby miejsc (sklepów, sklepów na stacjach benzynowych itp.), w których sprzedawany jest alkohol - obecnie takich miejsc jest w Warszawie ponad 3000, to aż 7 razy więcej niż w całej Szwecji. Oznacza to, że w Warszawie jeden sklep z alkoholem przypada na 309 osób, tymczasem WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) rekomenduje, aby jeden sklep z alkoholem przypadał na 1500 osób".
W marcu 2023 miejscy radni odrzucili projekt "nocnej prohibicji". 41 z nich zagłosowało za odrzuceniem petycji aktywistów. Tylko czworo radnych chciało petycję przyjąć, a dziewięcioro wstrzymało się od głosu. Aktywiści obecnie zbierają podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie ogólnomiejskich konsultacji społecznych.
Kraków ma już za sobą próby wprowadzenia ograniczeń sprzedaży alkoholu. W 2018 roku uchwalono "nocną prohibicję" w Dzielnicy I - Stare Miasto.
Uchwała jednak nie weszła w życie po unieważnieniu przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. Przyznał on rację właścicielom dwóch sieci nocnej sprzedaży alkoholu. Brak było większych problemów spowodowanych przez nietrzeźwe osoby w dzielnicy pierwszej. Policja częściej podejmowała więcej interwencji związanych z ich zachowaniem w innych częściach miasta – wskazywali sędziowie.
Dlatego rok później, we wrześniu 2019 roku, urząd zawarł społeczną umowę ze 154 przedsiębiorcami sprzedającymi alkohol w nocy. Były to tylko małe sklepy monopolowe, bo do porozumienia nie przystąpiły ani stacje benzynowe, ani sieci hipermarketów.
W ramach umowy, przedsiębiorcy zobowiązali się do zamontowania monitoringu oraz niesprzedawania alkoholu od 24:00 do 05:30.
Na początku 2020 roku policja wyliczała, że liczba interwencji w okolicy sklepów monopolowych spadła o 7 proc. Porozumienie jednak zawieszono w kwietniu 2020 roku - ze względu na pandemię.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze