0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw brzmi logicznie, bo przecież w miejscu, gdzie tankuje się samochód, niepotrzebny jest alkohol. Mimo że projektu ustawy w tej sprawie jeszcze nie ma, pomysł już wywołuje kontrowersje.

Ryszard Petru w rozmowie z Radiem ZET powiedział, że gdyby alkohol zniknął ze stacji paliw „to stacje nie byłyby w stanie się utrzymać”. Czy rzeczywiście jest tak, jak wieszczy poseł Trzeciej Drogi i partyjny kolega Szymona Hołowni?

„Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników” – mówiła z kolei Izabela Leszczyna, zapowiadając prace nad wprowadzeniem zakazu alkoholu na stacjach benzynowych.

Przeczytaj także:

„Popieram tę propozycję” – mówił w połowie kwietnia były premier Mateusz Morawiecki. „Alkoholizm jest złem i wszystko, co prowadzi do zwiększenia możliwości kupowania alkoholu, zwłaszcza w okolicznościach takich, gdzie może to służyć bardzo złym zachowaniom – w tym przypadku mam na myśli kierowców, którzy niestety czasami jeżdżą po alkoholu, dopuszczając się zbrodni – to jest coś złego. Jestem za tym, aby jak najbardziej ograniczać spożycie alkoholu” – dodał wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.

Senator Wojciech Konieczny powiedział na antenie Radia Tok FM, że koalicja rządowa jest przychylna pomysłowi i można spodziewać się sejmowej większości.

Według sondażu IBRIS dla Radia Zet zwolennicy obozu rządzącego (wyborcy KO, Trzeciej Drogi i Lewicy) popierają ten zakaz (60 proc.). 67 proc. wyborców opozycji (PiS i Konfederacja) jest zdecydowanie przeciw.

Większość społeczeństwa nie chce takiego zakazu – 54 proc. ankietowanych jest przeciwna, 40 proc. chciałoby takie ograniczenie wprowadzić. Zakaz popiera więcej kobiet (45 proc.), przeciw jest 37 proc. mężczyzn.

Próby wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych podejmowano w 2011 i 2014 roku. „O ile dziś stacja benzynowa jest miejscem, które jest notorycznie kojarzone z możliwością nabycia alkoholu, o tyle w przyszłości ma być dokładnie odwrotnie” – pisali w 2014 roku senatorowie VIII kadencji pod projektem ustawy. Wśród nich byli m.in. Włodzimierz Cimoszewicz – dziś europoseł i Jarosław Obremski, były wojewoda dolnośląski.

Prawo jednak się nie zmieniło, a alkohol na stacjach wciąż można kupić.

Koszty spożywania alkoholu ponoszą wszyscy podatnicy

„Za skutki uzależnień i nadmiernego spożywania alkoholu obciążające system opieki zdrowotnej płacą wszyscy podatnicy” – powiedział w TVN24 Biz Krzysztof Brzózka, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).

Roczny koszt społeczno-ekonomiczny spożycia alkoholu szacuje się na 93 mld zł (2020 rok).

Składają się na to koszty związane z wymiarem sprawiedliwości i opieki zdrowotnej. Do tego dochodzi utracona wartość wpływów podatkowych z uwagi na krótszy okres aktywności zawodowej wśród osób spożywających alkohol.

Jak zauważają eksperci, do większości wypadków drogowych spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców dochodzi w ostatnich dniach tygodnia i dniach wolnych od pracy, które sprzyjają spotkaniom towarzyskim. Późnym wieczorem i w niedziele sklepy są zamknięte i tylko na stacjach benzynowych alkohol jest dostępny przez całą dobę.

Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) zaznacza, że zmniejszanie dostępności alkoholu poprzez choćby ograniczenie liczby punktów jego sprzedaży, zmniejsza szkody wyrządzane przez picie.

– Według naszych analiz połączenie polityk zapobiegania spożyciu alkoholu ma pozytywny wpływ na całą gospodarkę – mówi OKO.press Marion Devaux, analityczka polityki zdrowotnej w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która jest współautorką raportu o wpływie polityki przeciwdziałania spożyciu alkoholu na zdrowie i gospodarkę.

Ekonomiści: słuszny ruch, ale co dalej?

– Społecznie taki zakaz można zrozumieć i uznać za słuszny, ale ekonomicznie trudno to uzasadnić. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował znaleźć sposób na obejście systemu i znalezienie alternatywnych rozwiązań, które mogą umknąć kontroli państwa – uważa dr hab. Mikołaj Pindelski ze Szkoły Głównej Handlowej.

Ekonomiści podkreślają, że duża część zysków na stacjach paliw generowana jest ze sprzedaży alkoholu. – Połowa interesu to jest właściwie sprzedaż alkoholu – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw. Powołuje się na badania Nielsen IQ z 2022 roku, z których wynika, że napoje alkoholowe stanowią 47,6 proc. sprzedaży na polskich stacjach benzynowych. – Alkohol to jedyny produkt, poza usługami gastronomicznymi, który ściąga niezmotoryzowanych na stacje – dodaje.

Warto podkreślić, że według wspomnianego badania, 33 proc. sprzedaży na stacjach paliw stanowią napoje bezalkoholowe, a 14,3 proc. przekąski.

– Stacje benzynowe będą musiały sobie to zrekompensować, na przykład poprzez podniesienie cen paliw – zauważa Pindelski. – Uszczuplanie tych przychodów nie służy rentowności stacji benzynowej – dodaje.

Z drugiej strony, niższe ceny paliw nie mogą zrekompensować długotrwałych skutków wypadków, które powodują pijani kierowcy. W 2014 roku senatorowie argumentowali, że „nie do zaakceptowania jest aspekt moralny sprawy – płacenie zdrowiem, życiem i bezpieczeństwem ludzi” za niewielkie obniżki ceny paliw.

Dlaczego alkoholu nie sprzedają warzywniaki?

– Sprzedaż wyrobów alkoholowych na stacjach benzynowych jest efektem błędów w polskiej polityce handlu – mówi dr hab. Bogusław Półtorak Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. – Zakaz handlu w niedzielę czy ograniczanie sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych doprowadziło do nieuzasadnionego uprzywilejowania handlu detalicznego na stacjach benzynowych. Efektem ubocznym jest łatwo dostępny w tych miejscach alkohol.

Podczas gdy takie kraje jak Holandia, Szwecja, Norwegia czy Belgia ograniczyły sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych, to w Polsce – zdaniem Bogusława Półtoraka –

mamy mechanizm promowania łatwego dostępu do alkoholu powiązany fatalnie z niską kulturą ruchu drogowego.

Według Półtoraka fałszem jest twierdzenie, że handel alkoholem na stacjach benzynowych jest gospodarczo uzasadniony, ponieważ inaczej stacje byłyby nierentowne. Jak mówi ekspert, argument ten można odwrócić i powiedzieć: „dajmy w takim razie możliwość handlowania alkoholem warzywniakom, bo przecież ich rentowność też dzięki temu byłaby wyższa”. A tak pozostawiamy taki wymuszony przywilej koncernom paliwowym.

Ekonomista zauważa, że zyski można poprawić poprzez wprowadzenie dodatkowych usług na stacjach benzynowych, jak choćby serwis samochodowy czy oferta gastronomiczna.

Półtorak dodaje, że dzisiaj ważne jest, abyśmy nie tylko dbali o promocję zdrowia psychicznego, ale również inwestowali w zapobieganie uzależnieniom i promowanie dobrych nawyków. – Handel alkoholem na stacjach benzynowych nie przyczynia się do realizacji tego celu – zaznacza ekonomista.

Zakaz sprzedaży alkoholu w nocy sprawdził się w wielu miastach, a to sprzyja gospodarce

Od 2022 roku polskie samorządy zabiegają o ograniczanie dostępności alkoholu poprzez wprowadzanie zakazu jego kupna od godz. 22 do 6 rano. Takie zakazy wprowadzono m.in. w Krakowie, Katowicach, Poznaniu oraz Zakopanem. W Warszawie 6 maja rozpoczną się konsultacje społeczne dotyczące zakazu sprzedaży alkoholu.

Analiza OECD pokazuje, że ograniczenie godzin sprzedaży alkoholu ma pozytywny wpływ nie tylko na zdrowie społeczeństwa, ale też na rynek pracy.

– Skrócenie godzin sprzedaży alkoholu przyczynia się do zmniejszenia liczby wypadków drogowych spowodowanych po spożyciu alkoholu – mówi Marion Devaux z OECD. W związku z tym mniej osób ulega wypadkom, a więcej osób jest zdolnych do pracy, co sprzyja produktywności państwa.

Gdyby zniknął alkohol, to stacje nie byłyby w stanie się utrzymać

Radio ZET,22 kwietnia 2024

Sprawdziliśmy

To prawda, że taki zakaz znacznie uszczupli dochody stacji, ale w skali całej gospodarki będzie korzystny

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze