Wierzymy, że tzw. obrońcy życia chcą, żeby zabiegów przerywania ciąży było mniej lub wcale. Wyniki badań są w tej kwestii nieubłagane - zakaz przerywania ciąży nie działa. A co działa? Szeroko rozpowszechniona edukacja seksualna, dostęp do skutecznej antykoncepcji i dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka przegłosowała pozytywną opinię o projekcie „Zatrzymaj aborcję”. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, kobieta nie będzie mogła przerwać ciąży, gdy płód będzie nieuleczalnie chory lub nieodwracalnie uszkodzony. Jednocześnie w Trybunale Konstytucyjnym leży wniosek o uznanie tej samej przesłanki za niezgodną z konstytucją – Sejm poparł także ten wniosek.
Polska już teraz wyróżnia się na tle Europy bardzo restrykcyjnym prawem antyaborcyjnym. Gorzej jest tylko na Malcie (całkowity zakaz), w Irlandii (ale tam już w maju odbędzie się referendum w tej sprawie) i... w Watykanie.
Mapa dostępności aborcji wygląda jeszcze ciekawiej, gdy porównać ją z badaniami dotyczącymi liczby aborcji w poszczególnych regionach świata.
W maju 2016 roku prestiżowy brytyjski tygodnik medyczny "The Lancet" opublikował wyniki badań prowadzonych przez WHO (Światową Organizację Zdrowia). WHO porównała liczbę wykonywanych aborcji w latach 1990-1994 i 2010-2014. Oto najważniejsze wnioski:
Nie zauważono silnego związku pomiędzy prawem aborcyjnym i liczbą aborcji - jest różnica trzech punktów promilowych (0.3 pkt proc.). To wielkość nieistotna statystycznie.
W krajach, gdzie aborcja jest zakazana lub dozwolona tylko wtedy, gdy zagrożone jest życie matki dokonuje się 37 aborcji na 1000 kobiet. W krajach, gdzie aborcja jest dozwolona na życzenie - 34 zabiegi na 1000 kobiet.
Oznacza to, że zakaz aborcji nie powoduje, że aborcji wykonuje się mniej.
Wyraźnie natomiast widać, że w krajach rozwiniętych liczba aborcji na 1000 kobiet spada (aż o 19 punktów promilowych od 1990 do 2014), a w krajach rozwijających się waha się (od 39 na 1000 kobiet w 1990, przez 35 w 2000 roku do 37 w 2010 roku).
Szacowana liczba aborcji na 1000 kobiet w wieku rozrodczym (15-44 lata)
Z badania wynika także, że:
Duże różnice pomiędzy ilością aborcji w krajach rozwiniętych (czyli bogatszych) i krajach rozwijających się (biedniejszych) wynikają z dostępności antykoncepcji nowoczesnej (pigułki, prezerwatywy, sterylizacja - w Polsce zabroniona).
Ten trend wyraźnie widać w Europie Wschodniej. Kraje z tego regionu dokonały w ostatnich 25 latach największego skoku cywilizacyjnego, opuszczając blok sowiecki i wstępując do Unii Europejskiej. Jednocześnie rośnie w nich procent korzystających z antykoncepcji nowoczesnej i spada liczba aborcji. Duża liczba aborcji przed 1989 rokiem wynikała głównie z braku dostępu do skutecznej antykoncepcji i to właśnie aborcja była traktowana jak0 metoda zapobiegania ciąży.
Po upadku bloku wschodniego tylko Polska ograniczyła prawo do przerywania ciąży. Reszta krajów, albo miała już ustawodawstwo liberalne, albo je zliberalizowała.
Europa Wschodnia zanotowała w latach 1990-2010 największy ze wszystkich regionów świata spadek liczby aborcji na 1000 kobiet - wskaźnik spadł aż o 46 punktów promilowych (z 88 do 42 na 1000 kobiet).
Także wzrost odsetka kobiet używających antykoncepcji nowoczesnej jest w Europie Wschodniej najwyższy spośród wszystkich regionów świata i wynosi 21 punktów procentowych (z 35 proc. do 57 proc.)
Związek widać także w Europie Północnej - liczba aborcji na 1000 kobiet (18) jest jedną z najniższych. Przy tym procent kobiet, które deklarują, że używają (one lub ich partnerzy) antykoncepcji nowoczesnej wynosi 74 proc. - wyższy jest tylko w Azji Wschodniej, czyli de facto Chinach i Japonii.
Największa europejska zmiana dokonała się w Rumunii - odsetek osób używających antykoncepcji wzrósł aż o 9 punktów procentowych. Jednocześnie po liberalizacji ustawy aborcyjnej w 1989 roku liczba aborcji od spadła z 992 tys. do 71 tys. w 2015 roku.
W rezultacie liczba legalnych aborcji w 2015 roku jest ponad dwa razy niższa od tej sprzed liberalizacji ustawy (czyli z lat 1966-1989, kiedy rządził Nicolae Ceausescu i kiedy za dokonanie nielegalnej aborcji groziło więzienie).
Przykład Rumunii pokazuje na efekt przemian cywilizacyjno-kulturowych, które czasem określa się jako westernizację. Proporcjonalnie do liczby ludności aborcji w Rumunii jest niemal tak samo mało, jak w Wielkiej Brytanii - w obu krajach to ok. 3 przypadki rocznie na 1000 mieszkańców.
W USA i Kanadzie aż 77 proc. kobiet deklaruje, że ona lub partner używają jakiejś metody antykoncepcji (dane z roku 2010), w tym 71 proc. metod nowoczesnych (pigułek, sterylizacji, prezerwatyw). To największy procent ze wszystkich kontynentów i trzecie miejsce w regionach (za Azją Wschodnią, czyli de facto Chinami i Japonią oraz Europą Północną).
Jednocześnie to właśnie w Ameryce Północnej dokonuje się najmniej aborcji, patrząc zarówno na procent ciąż zakończonych aborcją (17 proc.), jak i liczbą aborcji na 1000 kobiet - 17 (dane dla lat 2010-2014). W stosunku do lat 1990-1994 nastąpił niewielki spadek liczby aborcji.
Afryka należy do regionów, gdzie antykoncepcja nowoczesna jest najsłabiej rozpowszechniona. W Afryce Środkowej używa jej zaledwie 8 proc. kobiet (lub ich partnerów), a w Afryce Zachodniej - 10 proc. Oczywiście, w związku ze słabym dostępem do opieki zdrowotnej także dostęp do zabiegu przerywania jest dużo trudniejszy niż na innych kontynentach. Jednocześnie we wszystkich regionach Afryki wzrasta liczba aborcji na 1000 kobiet w stosunku do 1990-1994 i wynosi ponad 30. To więcej niż w Europie, gdzie średnia wynosi 30.
Ameryka Łacińska: zakaz aborcji nie działa
Z badań opublikowanych przez "The Lancet" wynika, że liczba aborcji na 1000 kobiet w Europie spada, a w Ameryce Łacińskiej - rośnie.
W Europie liczba aborcji na 1000 kobiet spadła o 22 (z 52 do 30 aborcji na 1000 kobiet), a w Ameryce Łacińskiej wzrosła o 4 (z 40 do 44 aborcji na 1000 kobiet) i jest wyższa od tej w Europie aż o 14.
Co różni Europę i Amerykę Łacińską? Przede wszystkim stosunek do prawa aborcyjnego.
W Europie, poza Polską, Maltą i Irlandią, przerwać ciążę można na życzenie do 12-14 tygodnia, lub ze względu na ciężką sytuację kobiety.
W Ameryce Łacińskiej prawo aborcyjne jest najbardziej restrykcyjne. Salwador nie tylko nie dopuszcza aborcji w żadnym wypadku, ale też karze kobiety wieloletnim więzieniem za przerwanie ciąży.
W Ameryce Łacińskiej znajdują się cztery z sześciu krajów świata, w których aborcja nie jest dopuszczalna nawet w przypadku ratowania życia matki - Nikaragua, Salwador, Chile, Dominikana. W wielu pozostałych (jak Paragwaj, Dominika, Antigua i Barbuda, Gwatemala, Haiti, Honduras, Panama) aborcja jest legalna tylko, gdy ratuje się życie matki.
Jak widać, nawet skrajnie restrykcyjne prawo aborcyjne nie musi zmniejszać liczby aborcji. A może być nawet odwrotnie.
Korzystałam z raportów z dwóch badań opublikowanych w tygodniku "The Lancet": "Abortion incidence between 1990 and 2014: global, regional, and subregional levels and trends" opublikowanego w 2016 roku i "National, regional, and global rates and trends in contraceptive prevalence and unmet need for family planning between 1990 and 2015: a systematic and comprehensive analysis".
Opisując sytuację w Rumunii, korzystałam także z opracowania Global Life Compaign.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze