3 czerwca państwowy kanał ONT wypuścił półtoragodzinny wywiad z Romanem Protasiewiczem, porwanym przez reżim Łukaszenki z samolotu Ryanair. Materiał z prawdopodobnie torturowanym dziennikarzem jest szokujący – wywołał skrajne emocje na świecie. Ale nie za sprawą treści
Przekaz wywiadu jest klarowny – Protasiewicz mówi wszystko, czego żądają od niego reżimowi aparatczycy; propagandziści i funkcjonariusze służb. Oskarża o współudział w „koordynacji protestów” blogerów i kilku członków opozycyjnych sztabów.
Pouczany i obrażany przez prowadzącego opowiada o rzekomych rozłamach w opozycji oraz nieskończonym wręcz wsparciu finansowym z Polski, Litwy i „Zachodu”. To fałszywe i zmanipulowane informacje. Większość Białorusinów komentujących film sygnalizuje, że nie było w stanie oglądać go z włączonym dźwiękiem.
W kilku ujęciach widać wyraźnie świeże rany od kajdanek na nadgarstkach dziennikarza. W kilku momentach słychać wyraźnie, że dziennikarz jest emocjonalnie wzburzony, szczególnie kiedy mógł mówić o swoich autentycznych odczuciach w chwili porwania samolotu; „Czułem się, jakbym leciał na szafot”.
Film jest przede wszystkim świadectwem zbrodni, kolejnym dowodem na stosowanie tortur przez białoruskie służby. Można się tylko domyślać, czym funkcjonariusze musieli grozić dziennikarzowi, by zmusić go do takiej obszernej wypowiedzi. Mogą go przecież szantażować przemocą wobec zatrzymanej razem z nim partnerki Sofii Sapiegi.
Arciom Szrajbman, analityk współpracujący z białoruskim portalem TUT.BY, którego Protasiewicz pod przymusem wymienił jako jednego z „organizatorów protestów”, zdecydował się ze względów bezpieczeństwa wyjechać z Białorusi. Skomentował tę decyzję w mediach społecznościowych, uprzedzając przy tym pytania o jego stosunek do zatrzymanego w samolocie dziennikarza:
„Nie wiemy, jak głębokie są piwnice LNR [red. Ługańskiej Republiki Ludowej] i jaki los przewidziany był dla jego dziewczyny, gdyby odmówił przeprowadzenia tego wywiadu. Zakładników się nie osądza”.
Do przetrzymywanego w mińskim więzieniu dziennikarza od tygodnia nie dopuszczono adwokatki. Jego ojciec, Dzmitry, zauważa, że „dziennikarz państwowej telewizji ma więcej uprawnień, niż adwokat”. Zamiast tego do śledztwa zaproszono śledczych z tzw. „Ługańskiej Republiki Ludowej”, będącej jednym z ośrodków wojny wspieranych przez Rosję separatystów w Donbasie.
W polskiej opinii publicznej pojawiły się głosy krytykujące dziennikarza za udzielenie wywiadu. Agnieszka Romaszewska w pierwszej reakcji zasugerowała, że Protasiewicz występując w telewizji zachował się jak tchórz i „zniszczył sobie drugą połowę życia”. Tweeta z ostrymi opiniami szybko jednak usunęła.
Białorusini reagowali na takie komentarze mieszanką niedowierzania i zniesmaczenia - podobnie jak na zaskakujący obraźliwy tweet szefa klubu PiS i wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, w którym skrytykował Swiatłanę Cichanouską za kontakty z polską opozycją i polecił jej szukać wsparcia w Moskwie.
W reakcji na porwanie samolotu Ryanair i uprowadzenie dziennikarza i jego partnerki przestrzeń lotnicza Unii Europejskiej została zamknięta dla samolotów białoruskiej Belavii. Jednocześnie najwięksi europejscy przewoźnicy lotniczy już w pierwszych dniach po zdarzeniu zastosowali się do unijnych rekomendacji, by omijać białoruską przestrzeń powietrzną.
Belavia musiała przez kilka dni informować swoich pasażerów o odwołaniu większości lotów. Zamknięcie granic powietrznych ze wszystkimi sąsiadującymi krajami, w tym z Ukrainą, może skończyć się nawet upadkiem przewoźnika.
W międzyczasie Aleksander Łukaszenka wygłosił własne oświadczenie w tej sprawie. Dyktator jednoznacznie zadeklarował, że to on podjął decyzję o zmuszeniu samolotu do lądowania w Mińsku; „działałem zgodnie z prawem, tak będzie i w przyszłości”. Tym samym publicznie wziął na siebie odpowiedzialność za organizację przechwycenia samolotu Ryanair FR 4978.
Ograniczenia ruchu powietrznego nie to nie jedyne sankcje wprowadzone w konsekwencji uziemienia samolotu Ryanair. Coraz więcej przedsiębiorstw z całego świata odmawia współpracy z białoruskimi przedsiębiorstwami państwowymi.
To o tyle istotne, że w zapadającej się gospodarce kraju eksport przemysłowy jest jedyną dziedziną, która w ostatnich miesiącach zwiększyła wpływy do białoruskiego budżetu. Po części jest to związane z wywołanym przez pandemię skokiem cen takich produktów. Niemniej wielkość eksportu również się zwiększyła, co oznacza, że handel z Białorusią się zintensyfikował. Świadczy o tym choćby ilość drewna wyeksportowanego z Białorusi w pierwszym kwartale 2021 roku.
Czwarty pakiet sankcji szykowany właśnie przez Unię Europejską ma częściowo odciąć reżimowi możliwość korzystania z zysków z eksportu i tranzytu. Podobne deklaracje zaczęła wprowadzać w życie administracja Joe Bidena.
Nawet w ONZ zdecydowano o zwołaniu nagłej narady Rady Bezpieczeństwa w sprawie wydarzeń w Białorusi. Z racji stałej obecności w tym organie Rosji i Chin nie należy się po takim spotkaniu spodziewać wiążących rezolucji, jednak sam fakt jego zwołania jest na arenie międzynarodowej bardzo znaczącym sygnałem.
Jedyną organizacją, która nie spełniła początkowych ostrych deklaracji, było NATO. Uczestnicy szczytu tej organizacji informowali anonimowo, że to Turcja wymogła na członkach Sojuszu zmiękczenie stanowiska. Taki obrót spraw miał rozwścieczyć przedstawicieli krajów bałtyckich.
W odpowiedzi na presję Zachodu Łukaszenka zapowiedział własne sankcje. Te jednak mają tylko propagandowy wymiar. M.in. Białoruś zmniejszyła liczebność amerykańskiej misji dyplomatycznej i zablokowała działanie amerykańskich rządowych projektów w kraju.
Reżim wywołał też szereg incydentów dyplomatycznych. Podczas jednego z nich białoruscy celnicy próbowali wymóc na litewskich kurierach zdjęcie plomby z pojemnika z przesyłkami dyplomatycznymi. Kurierzy odmówili wykonania tego polecenia, w efekcie samochód z dyplomatycznymi rejestracjami musiał zawrócić z granicy.
Za prowokację wobec Ukrainy można z kolei uznać otwarcie przez Belavię połączenia lotniczego do Krymu oraz zaproszenie do Mińska śledczych z tzw. „Ługańskiej Republiki Ludowej”.
Znacznie poważniejszą odpowiedzią reżimu są dalsze represje wewnątrz kraju. Po zniszczeniu i zablokowaniu największego portalu informacyjnego w kraju - TUT.BY - na celowniku znalazła się redakcja niezależnego Hrodna.Life, wydawanego w Grodnie. W ostatnich tygodniach już kilkukrotnie zatrzymywano najważniejszych redaktorów portalu.
Reżim próbuje też za wszelką cenę pójść za ciosem i odtrąbić złamanie najbardziej niepokornych więźniów. W tym samym tygodniu, kiedy opublikowano wywiad z Protasiewiczem, wyrok 7 lat więzienia otrzymał Pawieł Siewiaryniec i kilku innych sądzonych z nim aktywistów. Do karceru wysłano Natalię Hersze, Białorusinkę ze szwajcarskim paszportem.
Sciepan Łatypow, jeden z najbardziej niepokornych mieszkańców osiedla nieopodal mińskiego Placu Przemian, poderżnął sobie gardło długopisem na sali sądowej. Na chwilę przed próbą samobójczą wytłumaczył swoją decyzję groźbami przemocy wobec jego bliskich, „GUBOP [jednostka do zwalczania przestępczości zorganizowanej] obiecał, że jeśli nie przyznam się do winy, to zacznie zamykać moich bliskich i sąsiadów”.
Władze nie powalają również na dostarczenie leków na serce dla uwięzionego dziennikarza i działacza Związku Polaków w Białorusi Andrzeja Poczobuta. Prawdopodobnie chcą w ten sposób zmusić go do podpisania dokumentów, które mogłyby poskutkować przymusowym wydaleniem z kraju. W podobny sposób reżim nielegalnie wyrzucił do Polski trzy zatrzymane w marcu działaczki Związku Polaków.
Po tym, jak stało się zrozumiałe, że uziemienie Ryanaira wywoła zdecydowaną reakcję Zachodu, Łukaszenka niezwłocznie udał się do Soczi na czwarte już w tym roku spotkanie z Putinem. W efekcie rozmowy białoruskie Ministerstwo Finansów poinformowało o otrzymaniu kolejnej transzy rosyjskiego kredytu, wynoszącej 500 milionów dolarów.
To część pieniędzy obiecanych przez Putina Łukaszence jeszcze na przełomie 2020 i 2021 roku. Politolog Aleksandr Klaskowskij nazywa to „utrzymywaniem białoruskiego partnera przy życiu na głodowych racjach”. Jak tłumaczył w rozmowie z OKO.press Aleś Alachnovich, pieniądze z kredytu muszą zostać wydane na spłatę zaległości wobec Rosji.
Łukaszenka zadeklarował jednocześnie, że Rosja zacznie dostarczać Białorusi ropę bez przerw i na preferencyjnych warunkach. Przetwórstwo naftowe to jedna z najważniejszych gałęzi białoruskiej gospodarki. Jeśli zapewnienia są prawdziwe, wyjście z naftowego impasu, w którym Białoruś trwała od początku 2021 roku, może okazać się dużo ważniejsze niż przelana z Rosji gotówka. Wszystko zależy od tego, czy zachodnie sankcje celujące w przemysł przetwórczy będą wiążące.
Rosja postraszyła nawet Zachód zawróceniem dwóch samolotów rejsowych, które zmieniły kurs by ominąć Białoruś. Szybko jednak połączenia lotnicze zostały wznowione. W oficjalnym komentarzu Dmitrij Pieskow, rzecznik Putina, tłumaczył wszystko problemami technicznymi.
Wsparcie rosyjskich władz dla reżimu Łukaszenki było w ostatnich tygodniach jednoznaczne. Vytautas Landsbergis, pierwszy przywódca Litwy po rozpadzie ZSSR, uważa, że zmiana nastawienia Kremla wynika z uległości Łukaszenki, który „nie istnieje już jako suwerenny podmiot w polityce międzynarodowej”.
Po zatrzymaniu Protasiewicza wprowadzenia sankcji zaczęli głośno domagać się Białorusini w Polsce. Do konkretnych ruchów miały zmusić polskich decydentów głodówka pod siedzibą Europarlamentu oraz głośna akcja Jany Szostak (#dekoltdlaBiałorusi). Głodówka zakończyła się sukcesem – zebraniem ponad 4 tysięcy podpisów i obietnicami ze strony unijnych urzędników.
Fot. Agata Kubis/OKO.press
Białorusini w Polsce są właściwie jednogłośni. Żądania aktywistek i diaspory wspiera sztab Pawła Łatuszki, członka Rady Koordynacyjnej przy Swiatłanie Cichanouskiej, który organizuje przy białoruskiej granicy pikiety wzywające do zawieszenia tranzytu naziemnego z Białorusią. Przewodniczący Narodowego Urzędu Antykorupcyjnego (NAU) stara się również o postawienie Łukaszenki w stan oskarżenia w świetle polskiego prawa.
W trakcie swojej wizyty w Polsce o podobne deklaracje prosi Swiatłana Cichanouska. Wzywa do zerwania współpracy z białoruskimi państwowymi przedsiębiorstwami, bezkompromisowej strategii komunikacji z Łukaszenką oraz wparcia organizacji diaspory.
Niezależny dziennikarz specjalizujący się w tematach Białorusi i Europy Wschodniej. Od 2022 pracuje w Dziale Edukacji Międzynarodowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2009 roku związany ze Stowarzyszeniem Inicjatywa Wolna Białoruś, członek Zarządu Stowarzyszenia w latach 2019-2021. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW z dyplomem zrealizowanym na kierunku Artes Liberales. Grafik i ilustrator. Z pochodzenia Białorusin.
Niezależny dziennikarz specjalizujący się w tematach Białorusi i Europy Wschodniej. Od 2022 pracuje w Dziale Edukacji Międzynarodowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2009 roku związany ze Stowarzyszeniem Inicjatywa Wolna Białoruś, członek Zarządu Stowarzyszenia w latach 2019-2021. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW z dyplomem zrealizowanym na kierunku Artes Liberales. Grafik i ilustrator. Z pochodzenia Białorusin.
Komentarze