We wrześniu 2019 r. do liceów i szkół branżowych ruszy dwa razy więcej uczniów niż rok wcześniej - aż 731 tys. Minister Anna Zalewska mówi: "mamy to policzone, kumulacji nie będzie, jest niż demograficzny". Ale obiecuje samorządom więcej pieniędzy, czyli jednak są jakieś powody
6 kwietnia 2018 r. podczas Kongresu Powiatów "Dobry zawód" we Wrocławiu minister Anna Zalewska przedstawiała założenia zmian dla szkół branżowych w roku szkolnym 2019/2020. Roku kluczowym, bo w związku z reformą edukacji o przyjęcie do szkół będą ubiegać się wtedy dwa roczniki szkolne 2017/2018:
Pracodawcy i samorządowcy słuchali, zapewne zaskoczeni.
Tak zwanego podwójnego rocznika tak na prawdę nie będzie w związku z niżem demograficznym. Gdy mówimy, że mamy to policzone to nie chełpimy się, ale zgodnie z Systemem Informacji Oświatowej mamy to policzone
Z danych z Systemu Informacji Oświatowych, na które powołuje się minister Anna Zalewska, wiemy, że w 2019 r. o przyjęcie do szkół ubiegać się będzie:
W sumie 731 tys., czyli - dwa razy więcej niż rok wcześniej i rok później.
Ostatni raz tak duża grupa osób ubiegała się o przyjęcie do szkół ponadpodstawowych w 1983 roku, czyli 36 lat temu.
Minister Anna Zalewska mówi o niżu demograficznym, jednak zapomina, że w 2019 r. do szkół pójdą - nie jeden - a trzy roczniki:
Suma wciąż pozostaje bez zmian - 731 tys. uczniów.
Podczas Kongresu Powiatów Anna Zalewska uspokajała mówiąc, że od maja MEN ruszy z kampanią informacyjną skierowaną do rodziców, a dla samorządów na 2019 r. będzie i więcej pięniędzy i pomocna dłoń ministerstwa.
W pierwszym zdaniu minister mówi, że problemu nie ma, a w kolejnym przyznaje, że potrzebne będą większe środki. Czyżby jednak ministerstwo zauważyło problem?
Dorota Łoboda, aktywistka edukacyjna, członkini ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, mówi OKO.press: "Rodzice znają problem, nie potrzebujemy kolejnej kosztownej kampanii, która będzie się sprowadzać do udowodnienia nam, że nie mamy racji. To, czego oczekujemy to końca mydlenia nam oczu. Chcemy, żeby minister przyznała, że problem istnieje. A za tą deklaracją powinny iść pieniądze.
Więcej środków dla szkół, które są oblegane przez uczniów. Nas nie satysfakcjonuje informacja, że minister w systemie widzi wystarczającą liczbę miejsc. Nie chcemy, żeby nasze dzieci zamiast iść do wymarzonej szkoły trafiły do innej, która do tej pory miała niedobór kandydatów. Właśnie na to potrzebne są pieniądze, a nie na kampanie propagandowe".
Nie tylko rodzice są zmartwieni kumulacją roczników. Do szturmu na szkoły szykują się też samorządy i biją na alarm: "zabraknie miejsc w wymarzonych szkołach".
W Lublinie do szkół ponadgimnazjalnych w 2019 r. ruszy 6 086 uczniów. Gdyby - myśląc systemem sprzed reformy - szła tylko młodzież z rocznika 2003 (obecna druga klasa gimnazjum) byłoby ich ponad dwa razy mniej - 2931.
Problem z rekrutacją dyrektorzy próbują regulować już w tym roku. Część z nich szykuje się do utworzenia mniejszej ilości oddziałów w nadchodzącym roku szkolnym. Wszystko po to, by zostawić miejsce dla podwójnego rocznika.
Problem będzie nie tylko w szkołach. Obecnie aż połowa uczniów ucząca się w szkołach ponadgimnazjalnych w Lublinie pochodzi spoza miasta i mieszka w bursach. I już dziś brakuje w nich miejsca, a chętni - odsyłani są z kwitkiem.
Argument demograficzny to ulubiony oręż minister Anny Zalewskiej w wyjaśnianiu negatywnych skutków reformy. Podobnie tłumaczyła ubiegłoroczne zwolnienia nauczycieli. Przypomnijmy, że w roku szkolny 2016/2017 r. pracę straciło 6,6 tys. nauczycieli.
Minister jak mantrę powtarzała, że są one wynikiem niżu demograficznego, a nie reformy edukacji. I wtedy też minęła się z prawdą, bo demografia nie wyjaśnia skokowego ruchu kadrowego.
W roku 2016/2017 uczniów wszystkich szkół było 4 mln 662 tys. Liczba uczniów w roku szkolnym 2017/2018 liczba uczniów wynosi:
W sumie daje to 4 645 341 uczniów, czyli o tylko o 16 659 (0,36 proc.) mniej niż w roku poprzednim. W porównaniu ze spadkami w poprzednich latach – niewiele.
Dla porównania, w roku szkolnym 2015/2016 uczniów było 5 198 122 (dane GUS). Oczywiście, wtedy obowiązkiem nauki szkolnej objęci byli sześciolatkowie, których było 318 225. Ale nawet bez nich w szkołach uczyło się 4 879 897 uczniów, czyli aż o 216 tys. więcej niż w roku szkolnym 2016/2017.
Spadek demograficzny rok wcześniej wyniósł aż 4,4 proc., 10 razy więcej niż obecnie. A mimo tak drastycznej różnicy, to rok właśnie rok reformy edukacji był obfitszy w liczbę zwolnień.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze