„Ta ustawa jest po to, żeby lekarze nie bali się pomóc kobietom. Prawica też może ją poprzeć" - przekonuje Magdalena Biejat z Lewicy. A opozycja? PO pracuje nad swoimi pomysłami. PSL się waha, czy być na spotkaniu. Lubanuer: "Gdyby projekt trafił pod obrady, zagłosowałabym za"
Na piątek 5 lutego posłanki Lewicy zaprosiły opozycję i Zjednoczoną Prawicę na rozmowę o „ustawie ratunkowej”. Ma ona chronić kobiety i lekarzy przed karnymi skutkami decyzji TK z 22 października.
„Ten projekt jest odpowiedzią na kryzys wywołany przez Trybunał Konstytucyjny. Znosi kary za pomoc przy przerywaniu ciąży. Ustawę można przyjąć już teraz" - mówi OKO.press autorka projektu Magdalena Biejat.
Projekt trafił do Kancelarii Sejmu natychmiast po ogłoszeniu decyzji TK w październiku. Od tego czasu nie dostał nawet sejmowego numeru druku, czyli formalnie nie trwają nad nim prace. Posłanki przypominają go teraz, gdy sytuacja wielu kobiet w ciąży stała się dramatyczna.
Decyzją TK z 22 października 2020, opublikowaną przez rząd PiS 26 stycznia 2021, aborcja w Polsce została w praktyce zdelegalizowana. A za pomoc w nielegalnym przerwaniu ciąży grozi według kodeksu karnego do 3 lat więzienia.
Projekt ustawy ratunkowej Lewicy jest krótki, zawiera tylko dwa artykuły. Co w nich zapisano?
„Pomoc lekarza; pomoc matki dla nieletniej dziewczynki, która zdobędzie dla niej środki wczesnoporonne, ponieważ została zgwałcona; pomoc partnera, który pomoże znaleźć jej miejsce, w którym usunie ciąże z wadami śmiertelnymi, aby nie była poddawana torturom – nie będzie karana" - uzasadnia Lewica.
„To jest ustawa na już, po to, żeby lekarze nie bali się pomóc kobietom" - wyjaśnia Magdalena Biejat. „Mówi się, że można przerwać ciążę, jeśli zagraża życiu kobiety, ale wiemy, jaki mamy klimat. Jeśli lekarz będzie chciał pomóc kobiecie, to natychmiast znajdzie się prawnik z Ordo Iuris, który go oskarży. Nie chcemy stawiać lekarzy przed wyborem: pomóc pacjentce i ryzykować karę więzienia czy zachować się wbrew etyce?" - dodaje posłanka.
Jednak w projekcie jest też artykuł, który znosi jakiekolwiek kary, jeśli aborcja odbywa się za zgodą kobiety i do 12. tygodnia ciąży. Czy to próba liberalizacji? „Nie" - twierdzi Magdalena Biejat. „Liberalizacja oznaczałaby to, że aborcja byłaby świadczeniem dostępnym na NFZ, że byłby to zabieg ujęty w koszyku świadczeń. Ta ustawa tylko pomaga łatać kryzys. Oczywiście ustawę liberalizującą również zaprezentujemy, ale to oddzielny projekt".
A kryzys jest. Krystyna Kacpura, szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, opowiadała OKO.press: „Odebrałam dziesiątki telefonów od przerażonych kobiet i zdezorientowanych lekarzy po publikacji wyroku aborcyjnego". Dyrektorka Szpitala Bielańskiego w Warszawie powiedziała na antenie radia Tok FM: „Niestety wykonujemy wyrok, czyli odmawiamy aborcji”.
„Wiemy, że są posłowie, którzy żałują podpisu pod wnioskiem do TK. Mówią, że nigdy nie zmusiliby swojej córki do donoszenia ciąży obciążonej wadą. Ja się nie dziwię, dziwię się za to, że nie pomyśleli wcześniej i że zmuszają do tego wszystkie kobiety w Polsce" - mówi OKO.press Magdalena Biejat.
Do tych, którzy żałują, należy m.in. Iwona Michałek z Porozumienia (klub PiS). „Tak, żałuję. Kiedy się podpisywałam pod tym wnioskiem, nie przewidziałam konsekwencji. Nie przemyślałam tego. Nie sądziłam, że może to wywołać takie emocje" - powiedziała Wirtualnej Polsce.
Podobnie wypowiedział się poseł Porozumienia Andrzej Sośnierz: „Żałuję tego, że się pod tym wnioskiem do Trybunału w sprawie aborcji podpisałem. Czasem też polityk popełnia błąd" - powiedział w sobotę 30 stycznia 2021 w Radiu Zet.
„Czekamy na przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, mam nadzieję, że się pojawią. Skoro część z nich mówi, że żałuje, to czas na czyny, wyciągnęliśmy do nich rękę, proponujemy im uratowanie twarzy" - mówi Biejat.
Wniosek do TK podpisało aż 119 posłanek i posłów. Słyszymy, że Lewica liczy na udział przynajmniej przedstawicieli Porozumienia.
Na piątkowym spotkaniu z klubu Koalicji Obywatelskiej będą m.in.: Katarzyna Lubnauer i Monika Rosa (Nowoczesna), Małgorzata Tracz i Urszula Zielińska (Zieloni), Monika Wielichowska, Agnieszka Pomaska, Magdalena Okła-Drewnowicz (Platforma Obywatelska), Katarzyna Piekarska (Inicjatywa Polska). Będzie też Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 Szymona Hołowni. Nad udziałem zastanawia się jeszcze PSL.
„Mam nadzieję, że przyjdą. My chcemy rozmawiać o ich propozycjach" - komentuje Biejat rozterki PSL.
„Żadna z ustaw, które proponuje Lewica, nie ma szans w tym parlamencie" - ocenia w rozmowie z OKO.press Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej, która będzie na piątkowym spotkaniu. „Ale gdyby projekt ustawy ratunkowej trafił pod obrady, zagłosowałabym za nim".
Obecna będzie też Monika Wielichowska z Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z OKO.press zaznacza, że PO nie podejmie decyzji, czy poprzeć projekt Lewicy ani przed piątkowym spotkaniem, ani w jego trakcie: „Tego dnia nie nastąpią żadne wiążące międzyklubowe uzgodnienia. I nie zostaną przyjęte wspólne rozwiązania. Te będziemy wypracowywać wewnątrz parlamentarnych klubów". Zaznacza, że Platforma pracuje nad własnymi rozwiązaniami, jak pomóc kobietom po decyzji TK. Dodaje:
„Każda rozmowa o tym, w jaki sposób ograniczyć dramatyczne skutki wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego jest ważna i potrzebna".
Z klubu Koalicji Obywatelskiej słyszymy też, że Lewica wykorzystuje polityczną okazję - chce ubić interes polityczny i przesunąć boisko na swoją stronę.
„Polki są w dramatycznym położeniu i trzeba zrobić wszystko, by znaleźć rozwiązania i parlamentarną większość, które to zmienią" - mówi Monika Wielichowska z PO. Na razie takiej większości nie ma.
„To, co można i trzeba robić, to okazywać solidarność z kobietami, które protestują i które za moment będą w tragicznych sytuacjach" - uważa Lubnauer. „Można zachęcać ludzi, by wpłacali 1 proc. organizacjom pomagającym kobietom, jak Aborcja bez granic, wspierać linie telefoniczne dla kobiet w trudnej sytuacji, lekarzy, gdyby im była potrzebna pomoc prawna".
„Ja uważam, że ustawa powinna być zliberalizowana. I w Polsce w końcu do tego dojdzie" - mówi Katarzyna Lubnauer. „Mam tylko nadzieję, że nie skończy się tak jak w Irlandii, gdzie dziewczyna musiała umrzeć, żeby zmieniło się prawo, bo to za wysoka cena. Gdyby u nas jakaś kobieta zmarła, straciła zdrowie, bo nie mogła wykonać w porę aborcji, to PiS, Kaczyński i tacy posłowie jak Kamil Bortniczuk będą to mieli na sumieniu. Oni nie zdają sobie sprawy, o czym mówią, każąc kobietom donosić ciążę z uszkodzonym płodem. Dla mnie są jak ci, którzy palili kobiety na stosie. Też im się zdawało, że robią to dla dobra tych kobiet i świata".
A co według parlamentarnej opozycji zrobi PiS? Monika Wielichowska uważa, że będzie próbował przeczekać, a jakiś projekt aborcyjny wyjmie, kiedy znajdzie się w kryzysie albo będzie się zmagał z jakąś aferą.
„PiS będzie szukał ratunkowego wyjścia, ale każda ich propozycja jest gorsza dla kobiet niż i tak drakońskie prawo sprzed wyroku TK" - uważa Katarzyna Lubnauer.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze