Na tydzień przed zamachem Taleb A. zachwycał się Muskiem jako doradcą Trumpa, życzył śmierci Merkel, twierdził, że policja wpuszcza do Niemiec islamistów, żeby wykończyć saudyjskich apostatów. Dlaczego służby nie reagowały?
Nic się tu nie zgadza ze stereotypem islamistycznego zamachu.
Taleb A., który jak się okazuje, już 11 grudnia wynajął czarnego SUV-a BMW narzędzie zbrodni 22 grudnia. Tym potężnym autem popędził przez bożonarodzeniowy jarmark, polując na niewinnych ludzi, zabijając cztery kobiety i dziecko i raniąc ponad 200 osób, w tym 40 ciężko.
Ten 50-letni psychiatra i psychoterapeuta pochodzący z Arabii Saudyjskiej, zatrudniony w klinice psychiatrii i medycyny uzależnień, dostał azyl w 2016 roku, po 10 latach pobytu w Niemczech. Wystąpił o to, po tym, jak zdradził w mediach społecznościowych, że jest islamskim apostatą i wojującym ateistą, za co w Arabii Saudyjskiej formalnie grozi kara śmierci (w praktyce najczęściej długoletnie więzienie lub chłosta). Przez kilka lat próbował później pomagać osobom, które tak jak on odrzucając islam, chcą uciec z krajów arabskich (o czym dalej).
W odróżnieniu od terrorystów spod znaku dżihadu Taleb A. nie starał się zginąć podczas zatrzymania przez policję, być może licząc na to, że swoje nienawistne rojenia wobec Niemiec i świata przedstawi podczas procesu (ale na wszelki wypadek zostawił też w aucie lakoniczny testament, zapisując wszystko Niemieckiemu Czerwonemu Krzyżowi).
Może podczas procesu dowiemy się dokładnie, jakiej sprawy bojownikiem się uważa i w jakim stopniu wpływ na jego radykalizację miała antyuchodźcza narracja Alternatywy dla Niemiec. Partia Elice Weidel, która według najnowszych sondaży jest wciąż drugą partią Niemiec z 20-procentowym poparciem, w listopadzie 2024 wezwała w bawarskim Greding do „masowej deportacji imigrantów i całkowitego zamknięcia granic”.
I lepiej zrozumiemy, w jaki sposób rosła nienawiść Taleba A. do władz i policji niemieckiej, której w pewnym momencie sam poczuł się ofiarą i jak ta nienawiść przełożyła się na mordowanie przypadkowych osób, które przecież nie mają nic wspólnego z niemiecką polityki migracyjną. A jeśli już, to postawy w Saksoni-Anhalt są – jak w całym byłym NRD – islamskim uchodźcom niechętne.
Być może zresztą nie dowiemy się wiele więcej, niż już wiadomo.
Bo ze szczątków informacji można odtworzyć profil tego terrorysty, który nie pasuje do schematów.
Zanim zrobimy taką rekonstrukcję, cofnijmy się do roku 2019, kiedy nienawiści w Talebie A. nie było aż tak wiele, za to nadziei miał całkiem sporo. Potem zobaczymy, jak się radykalizował.
Z 2019 roku mamy dwa materiały dziennikarskie o działalności Taleba A. Pierwszy to 22-minutowy dokument BBC, poświęcony kobietom z krajów muzułmańskich, które odrzucają islamską religię i próbują wyrwać się spod kontroli rodziny i władz swego kraju.
Bohaterką filmu jest Tina, dziewczyna z Arabii Saudyjskiej czekająca na azyl w Wielkiej Brytanii. Ateistka sekowana przez ortodoksyjnie religijną rodzinę (ojciec ma dwie żony), odrzucała wiarę stopniowo już jako nastolatka, próbując omijać nakładane na dziewczynki i kobiety ograniczenia. Swoje kontakty w sieci z innymi buntowniczkami ukrywała przed rodziną,
obawiając się wręcz, że jej bliscy doniosą policji, że jest niewierząca.
Zdecydowała się na ucieczkę, gdy matka zaczęła aranżować jej małżeństwo, co mogło oznaczać m.in. koniec studiów.
BBC nie ujawnia, w jaki sposób uciekła, ale podkreśla, że pomógł jej właśnie Taleb A., a dokładniej prowadzona przez niego strona internetowa. Saudyjskie władze stronę oczywiście zablokowały, ale Tina logowała się przy pomocy sieci VPN.
Reporterka BBC opisuje Taleba A. jako uśmiechniętego, pogodnego faceta w śmiesznym kapeluszu i z plastrami po niezbyt udanym zabiegu kosmetycznym na twarzy. Opowiada, że pomaga uciec z krajów islamskich apostatom, a właściwie apostatkom.
„90 proc. osób zgłaszających się do mnie to kobiety w wieku od 18 do 30 lat. Jedyny muzułmański kraj, z którego nie miałem zgłoszeń to Oman”. Apostatki szukają dróg ucieczki m.in. z Egiptu, Iraku, Iranu, Palestyny, Libanu i oczywiście Arabii Saudyjskiej.
Taleb A. twierdzi, że pracuje nad wsparciem dla takich kobiet nawet po kilkanaście godzin na dobę. I że miał bezpośredni kontakt (zwykle przy pomocy szyfrowanego Telegramu) z ponad 1000 osób, pomógł w ucieczce około 100 osobom, a wspiera ponad 200 osób takich, które już na Zachodzie starają się o azyl. Reporterka BBC notuje, że w chat roomie Taleba A. aktywnych jest w chwili jej wizyty 350 osób.
Z wywiadu we Frankfurter Allgemeine Zeitung w czerwcu 2019 roku, wyłania się także pozytywny obraz Taleba A., który z żarem oskarża religię, która rządzi Arabią Saudyjską „Jestem najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii. Jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie Arabów”.
Taleb tłumaczy, że zwrócił się o azyl po tym, jak skrytykował islam na stronie „Free Saudi Liberals” założonej przez Raifa Badawiego [obrońcy praw człowieka aresztowanego w 2012 roku, skazanego na 10 lat i 1000 batów – odsiedział cały wyrok].
Taleb A. odrzucił wiarę już jako dwudziestolatek, ale przez ponad 20 lat ukrywał swoje poglądy, w sytuacjach publicznych
nawet udawał, że się modli.
Po zyskaniu azylu zaczął działać pod nazwiskiem.
„Tracimy przyjaciół, jeśli powiemy, że odeszliśmy od islamu” – skarży się. Także wśród uchodźców już mieszkających w Niemczech, nawet wśród tych, którym pomagał starać się o azyl.
Po zyskaniu azylu zaczyna działać pod nazwiskiem. Pisze: "chciałem tylko krytykować islam, nic więcej. Ale pół godziny po tym, jak założył konto na twitterze, kobieta z Arabii Saudyjskiej poprosiła o pomoc, bo chce ubiegać się o azyl w Niemczech. Pomogłem i odezwały się kolejne kobiety. Otworzyłem chat rooom na Telegramie, a w 2017 roku forum „We are Saudis”.
Celem Taliba A. jest uruchomienie „samodzielnego myślenia muzułmanów”, które ma prowadzić do odchodzenia od islamu.
Opisuje życie pod szariatem. Bezkarność przemocy ze strony ojca, czy męża (w tym honorowe zabójstwo), władza mężczyzn (męża, ojca czy brata) nad kobietami, która obejmuje zgody na wyjazd zagraniczny, studia czy nawet opuszczenie domu.
Oburza się, że Google wciąż służy władzom Arabii Saudyjskiej, udostępniając sieć aplikacji „Absher” („Kaznodzieja”), która poza usługami typu wyrabianie paszportu, czy opłacanie mandatu, pozwala ojcom, mężom czy braciom kontrolować kobiety, które są pod ich „opieką”. Na przykład system wysyła im sms-a, gdy Saudyjka chce przekroczyć granicę (aplikacja działa do dzisiaj).
„Byłem pierwszym, który dostarczył informacje Saudyjczykom i Saudyjkom szukającym azylu. Wiza do Australii jest szczególnie łatwa. Sam wypełniłem online wnioski wizowe dla kilku kobiet. Teraz Saudyjki ubiegają się o azyl także w Niemczech, Kanadzie, Irlandii, Francji, Szwecji itd.”.
Wymaga to jednak zwykle oszukania przez kobietę swego „opiekuna”, np. używania bez jego wiedzy telefonu komórkowego.
Jak zatem doszło do tego, że ten ideowy aktywista popełnił tak straszną zbrodnię?
Okazuje się, że obraz narysowany przez BBC i FAZ to tylko część prawdy o życiu Taliba A., ta najlepsza część. Jak podał szef MSW Meklemburgii-Pomorza Przedniego na poniedziałkowej konferencji w Schwerinie, Taleb A. w latach 2011-2016 mieszkał w tym właśnie kraju związkowym na wschodzie Niemiec.
W 2013 roku został skazany przez sąd w Rostocku na 90 dni pozbawienia wolności za zakłócanie spokoju publicznego. Poszło o egzamin, jaki Taleb zdawał w czasie szkolenia medycznego. Zagroził przedstawicielom stowarzyszenia medycznego, że jeśli nie uznają jego racji, popełni „przestępstwo, które przyciągnie uwagę całego świata”, rzucił przykład ataku bombowego na Maraton Bostoński 15 kwietnia 2013, w którym zginęły trzy osoby, a 264 zostało rannych.
Jak podała agencja DPA, po wyroku z 2013 roku, Taleb A. skarżył się, że sędziowie byli rasistami. Miał grozić, że zdobędzie broń i zemści się na nich, twierdził, że niemiecka ustawa zasadnicza jest ksenofobiczna.
To pokazuje, że jego adaptacja w Niemczech nie przebiegała aż tak gładko i że był osobą niezrównoważoną. Co więcej, łatwo oskarżał władze o własną krzywdę, był pobudliwy i co najważniejsze próbował wyegzekwować to, co mu się należało, stosując szantaż aktem terrorystycznym lub własnym samobójstwem.
Przed wywiadem z Talebem A. który wciąż wisi na stronie FAZ, redakcja zamieściła wyjaśnienie: „wpisy w mediach społecznościowych wskazują, że w ciągu pięciu i pół roku od naszego wywiadu stawał się coraz bardziej krytyczny wobec Niemiec i ich polityki migracyjnej. Pojawiły się też oznaki paranoi. W 2019 roku nic na to nie wskazywało”.
Ślady, jakie w sieci zostawił Taleb A. wskazują, że faktycznie porzucił aktywizm, uznając, że z państwem niemieckim nie da się wygrać. Już wcześniej uznał Niemcy za wroga nr 1 zarówno swojego, jak i Saudyjek, których los obchodził go najbardziej.
Na X umieścił zdjęcie karabinu maszynowego z podpisem:
„Niemcy ścigają Saudyjki ubiegające się o azyl w Niemczech i poza nimi, aby zniszczyć im życie”.
Ten paranoiczny stan świadomości doprowadził do zaprzestania własnych starań, by Saudyjkom pomóc. Zamiast porad, jak uciec z Arabii Saudyjskiej, pojawiła się deklaracja:
„Moja rada: nie proś o azyl w Niemczech”.
Winą za swoje frustracje obarczył zwłaszcza policję, która "jest prawdziwym rozrusznikiem islamizmu w Niemczech”. Także osobiście czuł się prześladowany przez
policję, która dąży do „zniszczenia antyislamskiego aktywizmu”.
„Stało się oczywiste, że niemiecka polityka otwartych granic była planem Merkel mającej na celu islamizację Europy” – napisał na platformie X w listopadzie 2024.
Jego system poznawczy domykał się: byli bezwzględni sprawcy, którzy wspierali islam, którego nienawidził, za to prześladowali apostatki, którym chciał pomagać, przy okazji niwecząc jego dokonania.
Jak podaje 23 grudnia Der Spiegel, Taleb A. udzielił 12 grudnia wywiadu wideo dla islamofobicznego amerykańskiego bloga. Rozmawiał z hotelu Maritim w Magdeburgu. Dzień wcześniej wypożyczył BMW, więc zapewne podjął już ostateczną decyzję.
W wywiadzie zachwyca się miliarderem i powiernikiem Trumpa Elonem Muskiem, a także amerykańskim ideologiem skrajnej prawicy Alexem Jonesem, lansującym jedną po drugiej teorię spiskową (m.in. o opracowanej w Pentagonie „bombie gejowskiej”, która zmienia ludziom orientację hetero na homoseksualną).
Twierdził, że Niemcy wpuszczają do kraju islamistów z Syrii, „chcąc zniszczyć życie byłych saudyjskich muzułmanów” (w domyśle – jego samego). Niemiecka policja prowadzi tajną operację prześladowania tych ludzi na całym świecie,
tak jak miało to miejsce w czasach narodowego socjalizmu.
To było zapewne jego ostateczne przesłanie i uzasadnienie zamachu.
Jak informuje firma Salus, operator specjalistycznej kliniki psychiatrii i medycyny uzależnień, w której pracował, w czasie dwóch miesięcy przed zamachem nie pełnił już dyżurów „z powodu urlopu i choroby”. To może świadczyć o nasilonym epizodzie psychotycznym, który uniemożliwiał mu zawodowe funkcjonowanie. Ciekawe będzie ustalenie, czy ordynował sobie samemu jakieś leki.
W ostatnich tygodniach przed zamachem zacierała mu się granica między władzami Niemiec, które go skrzywdziły, niwecząc jego misję, a Niemcami mieszkającymi w tym kraju.
Nienawiść pomieszana z poczuciem klęski zamieniła się w decyzję o akcie zemsty na niewinnych ludziach.
Sygnałem, który powinien szczególnie zaniepokoić służby był wpis ze zdjęciem karabinu maszynowego. Ale działała tu szczególna warstwa ochronna, wynikająca z tego, że Taleb A. nie pasował do schematów, jakimi posługują się służby.
Jak szczerze powiedział Christian Pegel, w trakcie przeszukania domu Taleba [w 2013 roku] nie znaleziono żadnych dowodów na rzeczywiste przygotowania do ataku, ani żadnych islamistycznych powiązań. „Wręcz przeciwnie, wydawał się dystansować od islamu i opowiadać za czymś przeciwnym”.
Także w 2024 roku śledczy nie znaleźli żadnych „islamistycznych powiązań, wręcz przeciwnie...”.
Minister spraw wewnętrznych Meklemburgii-Pomorza Przedniego tłumaczył swoje służby, że mężczyzna nie został zaklasyfikowany do kategorii osób stanowiących zagrożenie, co następuje kiedy
taka osoba głosi niebezpieczne poglądy lub pochwala niebezpieczne ideologie. W tym przypadku to nie miało miejsca".
Władze nie wzięły pod uwagę, że nienawiść prowadząca do zbrodni nie musi rozwijać się w warunkach dżihadystycznej tresury. Jej źródłem może być też fanatyzm zupełnie innego rodzaju.
Kobiety
Świat
Uchodźcy i migranci
Angela Merkel
Donald Trump
arabia saudyjska
bbc
Elon Musk
Niemcy
terroryzm
Zamach w Magdeburgu
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze