0:000:00

0:00

Prawa autorskie: 09.01.2009 WARSZAWA , PALNIK GAZOWY , KUCHNIA GAZOWA , KUCHENKA GAZOWOWA , GAZ . FOT. SLAWOMIR KAMINSKI / Agencja Wyborcza.pl09.01.2009 WARSZAWA ...

Rachunki za gaz w przyszłym roku nie wzrosną — Sejm przegłosował zamrożenie ceny na tym samym poziomie, co w tym roku. "Ustawa o szczególnej ochronie niektórych odbiorców paliw gazowych w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku" obejmuje wszystkich odbiorców indywidualnych — czyli każdego, kto gazem ogrzewa swój dom. Z zamrożonej ceny skorzystają również szkoły, przedszkola, szpitale, a także kościoły. Nie skorzystają za to małe i średnie przedsiębiorstwa — mimo że włączenie ich proponował Senat. "Jest grupa firm, które bez wsparcia upadną. Nie będzie piekarni, pizzerii, małych lokali usługowych. To efekt politycznego podejścia do tematu zamrożenia cen gazu" - mówi w rozmowie z OKO.press Robert Tomaszewski, ekspert sektora energetycznego i paliwowego z think tanku Polityka Insight.

Cena maksymalna to 200,17 zł za MWh. Zamrożono również opłaty dystrybucyjne.

Katarzyna Kojzar, OKO.press: Sejm przyjął ustawę mrożącą ceny gazu. To dobra decyzja?

Robert Tomaszewski, Polityka Insight: Najważniejszą informacją dotyczącą tej umowy jest to, że rząd zrezygnował z pełnego kryterium dochodowego, które umożliwiłoby zamrożenie tych cen dla osób, które tego potrzebują. To oznacza, że zamrożone ceny będą obowiązywały dla wszystkich odbiorców indywidualnych. Kryterium dochodowe utrzymano jedynie w kwestii zwrotu VAT, który wraca z zerowego poziomu do 23 procent*. Moim zdaniem skrojenie całej ustawy pod najbardziej potrzebujących byłoby bardziej uzasadnione niż rozdawanie tej pomocy wszystkim.

Przeczytaj także:

Biorąc pod uwagę niską elastyczność budżetową i to, że kryzys będzie się utrzymywał, musimy mądrze dysponować tymi środkami, które mamy i wspierać tych, którzy tego potrzebują. Rząd wybrał inną drogę, co można tłumaczyć zbliżającymi się wyborami. Oczywiście z punktu widzenia społecznego ważne jest, żeby te rachunki nie rosły, bo więcej pieniędzy zostanie w naszych portfelach. Ale interes państwa podpowiadałby, że należało tę ustawę skonstruować nieco inaczej.

Rachunki nie wzrosną, ale zapłacimy więcej za chleb, pizzę i karnet na pływalnię, bo to są przedsiębiorstwa, które nie zostały tym limitem ceny objęte. To błąd?

To cena, jaką płacimy, wybierając szerokie wspieranie wszystkich gospodarstw domowych, również tych najbardziej zamożnych. Gdyby zastosować kryterium bardziej sprofilowane przy gospodarstwach domowych, można by było wygospodarować jakieś środki po to, żeby pomóc tym najbardziej potrzebującym małym i średnim firmom, które korzystają z gazu. To piekarnie, czy inne małe firmy, które są uzależnione od zużycia tego surowca. Nie wszystkie — bo znowu — podchodzenie do tego w ten sposób, że mrozimy wszystkim 90 proc. firm w Polsce (bo tyle stanowią małe i średnie przedsiębiorstwa) rachunki za gaz, jest ekonomicznie nieuzasadnione. Musimy dawać impuls racjonalizacji tych zasobów, które mamy, żeby gospodarka dostosowywała się do nowych warunków.

Bo jeśli ceny gazu idą w górę, firmy muszą myśleć o tym, żeby ograniczać jego zużycie, żeby znaleźć alternatywne źródła energii, inwestować w OZE, efektywność energetyczną - oczywiście ci, którzy mogą.

Więc to jest kryzys, który trzeba wykorzystać, żeby gospodarka przestawiała się i ograniczała zużycie paliw kopalnych. Jest jednak grupa firm, które bez wsparcia upadną. Nie będzie piekarni, pizzerii, małych lokali usługowych. To efekt politycznego podejścia do tematu zamrożenia cen gazu.

W ustawie nie zawarto limitu zużycia gazu. Powinien się w niej znaleźć?

To jest rozwiązanie, które wykorzystano w ustawach prądowych. Jest możliwość utrzymania stawki stałej za energię elektryczną, jeśli się nie przekroczy zużycia od zeszłego roku. Przewiduje się nawet bonusy — jeśli się ograniczy zużycie, to rachunek jeszcze bardziej spadnie.

Szkoda, że w przypadku gazu nie zastosowano takiego mechanizmu, bo to kolejna rzecz, która racjonalizowałaby wykorzystanie surowca. Kolejny impuls do tego, żeby gospodarstwa domowe czy małe i średnie firmy kombinowały, jak tego gazu mniej zużyć.

Wydaje się, że to niewykorzystana szansa tej regulacji, która była na wyciągnięcie ręki.

Ale prawdopodobnie rząd nie chciał tego komplikować. Ustalenie limitów zużycia jest wyzwaniem, z którym wiąże się stworzenie całej machiny administracyjnej, weryfikującej i sprawdzającej, komu należy się ulga. To również dodatkowe koszty i możliwe, że właśnie z tego powodu limit zużycia nie znalazł się w ustawie.

Cena gazu została zamrożona na poziomie 200,17 zł/MWh. Skąd ta kwota?

To jest cena, która obowiązuje już w tym roku. Jest trzykrotnie niższa niż cena w hurcie, która obecnie utrzymuje się na rynkach. To jest, wydaje się, podyktowane tym, żeby utrzymać pewną ciągłość. Pokazać, że trzymamy cenę z zeszłego roku i nie pozwalamy na żadną zmianę, więc wszystko jest pod kontrolą. Oczywiście powstaje pytanie, jak dalece takie rozwiązanie będzie możliwe do utrzymania w kolejnych latach. Na pewno będzie wiązało się z dużymi kosztami dla państwa. Gaz, jeśli chodzi o mrożenie cen, jest największym komponentem w tych wszystkich ustawach i pakietach: tarczy solidarnościowej, antyinflacyjnej itd.

Gazu dla nas wszystkich nie zabraknie?

Wszystko wskazuje na to, że nam go nie zabraknie, nawet jak będą duże mrozy. Optymizm wynika głównie z tego, jak działa infrastruktura przesyłowa, która została uruchomiona w ostatnich miesiącach — mam tu na myśli gazociąg Baltic Pipe, ale też interkonektor Polski-Litewski GIPL, który pompuje do nas gaz z terminalu LNG w Kłajpedzie. Również interkonektor słowacko-polski przesyła gaz, co prawda w niewielkich wolumenach, ale działa.

Gaz płynie też z Ukrainy, PGNIG przygotował się na taką ewentualność i wysyłał latem większe wolumeny do Ukrainy, właśnie po to, by móc go odebrać w tym momencie. Działają interkonektory z Niemcami, cały czas mamy magazyny wypełnione w ponad 96 proc. Grudzień jest dość ciężki, jeśli chodzi o temperaturę, ale z drugiej strony mieliśmy bardzo ciepły październik. On ograniczył nam zużycie energii elektrycznej, węgla i gazu. Pozwolił przygotować poduszkę bezpieczeństwa na trudniejsze, zimowe miesiące. Podażowo nic nam w tym i przyszłym roku nie grozi. Wyzwaniem będzie oczywiście 2023 rok i konieczność wypełnienia magazynów po zimie.

Bo do Europy przestanie płynąć rosyjski gaz.

Albo dostęp do niego będzie niewielki, ograniczony do rynków południowych, jak Węgry, Bułgaria czy kraje Bałkanów.

Zachód, w tym my, będzie musiał sobie poradzić bez rosyjskiego gazu.

Będziemy musieli bazować na tym, co sam może wyprodukować, i oczywiście na tym, co może ściągnąć morzem. Ale tu konkurencja będzie gigantyczna. Wiele będzie zależało od tego, w jakim stanie będzie chińska gospodarka. Jeśli Chińczycy szybko się odbudują i wyjdą covidowych problemów, wówczas ich apetyt na gaz skroplony wzrośnie i ceny będą wyższe.

Podsumowując: ceny gazu będą wysokie, będą problemy z podażą i to będą kolejne impulsy wysyłane do gospodarek europejskich, zmuszające nas do tego, żeby racjonalizować i ograniczać zużycie surowca. Żeby rezygnować z planów zwiększania jego wykorzystania, na rzecz efektywności energetycznej oraz innych nośników energii: OZE, a także energii nuklearnej. Tak zapowiada się przyszły rok.

* Według przegłosowanych 15 grudnia 2022 przepisów, gospodarstwa domowe o niższych dochodach będą mogły dostać zwrot podatku VAT za gaz. W tej chwili, dzięki tarczy antyinflacyjnej, VAT za gaz wynosi 0 proc. Od nowego roku wzrośnie do 23.

Zwrot VAT-u będą rozliczać samorządy. Będzie przysługiwać gospodarstwom jednoosobowym, gdzie przeciętne miesięczne dochody nie przekraczają 2100 zł. W przypadku gospodarstwa wieloosobowego to 1500 zł na osobę.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze