W 2011 roku rząd Donalda Tuska zmniejszył wysokość zasiłku pogrzebowego z 6,4 tys. do 4 tys. złotych. Już wówczas było to zbyt mało. Od tego czasu ceny poszły w górę o 18 proc. Ponad 30 tys. nadmiarowych zgonów w listopadzie w tragiczny sposób przypomina, że czas na zmianę
Wszyscy chcemy powrotu do normalności - rok 2020 jest od niej dramatycznie odległy. Nawet „koronasceptycy” nie są w stanie zakrzyczeć danych o śmiertelności. A te są druzgoczące.
W październiku i listopadzie umierało w Polsce ok. dwa razy więcej osób niż we wcześniejszych latach.
To ofiary pandemii, ale też wieloletniego niedofinansowania ochrony zdrowia (co skutkuje m.in. deficytem personelu medycznego) oraz nieudolnego zarządzania kryzysem zdrowotnym przez obecny rząd.
Na wykresie poniżej widać, jak epidemia, która wymknęła się jesienią spod kontroli, wpłynęła na liczbę zgonów w Polsce.
Porównujemy ten rok do trzech poprzednich, aby pokazać jak bardzo odbiega od normy. To dziesiątki tysięcy nadwyżkowych zgonów – bezpośrednio lub pośrednio ofiar COVID-19.
Oficjalnie zgonów na COVID-19 mamy dziś 22 174. Wiele osób umiera jednak poza systemem. W stosunku do średniej z lat 2016-2019 mamy dziś już ponad 50 tys. nadmiarowych zgonów.
Ta fala zgonów obnaża kolejne problemy. Jednym z nich jest wysokość zasiłku pogrzebowego.
Na problem zwraca uwagę Lewica.
Dziesięć lat temu Donald Tusk uciął to wsparcie. Od tamtej pory zasiłek stoi w miejscu, chociaż ceny rosły.
W 2011 roku został on zmniejszony przez rząd Donalda Tuska z 6 400 złotych do 4 000 złotych - to aż 40 proc. Jednocześnie zablokowano jego waloryzację. Wcześniej wysokość zasiłku pogrzebowego wynosiła 200 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia obowiązującego w dniu śmierci osoby, na której pogrzeb przyznawano zasiłek (dziś zasiłek liczony wg tych zasad wyniósłby ponad 10 tys. zł.).
Zmianę wysokości zasiłku rząd PO-PSL przeprowadził w ustawie okołobudżetowej argumentując, że celem jest dostosowanie wysokości świadczenia do średniej wysokości tego zasiłku w innych krajach Unii Europejskiej. W istocie chodziło raczej o szukanie oszczędności w budżecie nadwyrężonym ówczesnym kryzysem gospodarczym, zamrożono też m.in. płace w budżetówce (choć nie brakowało ekonomistów, którzy zwracali uwagę, że cięcie wydatków w czasie kryzysu jest nieodpowiedzialne i może w istocie ten kryzys pogłębić).
Jak bywa z doraźnymi rozwiązaniami w Polsce, nowa kwota pozostała na lata. Dziś zasiłek pogrzebowy przysługuje:
„W razie poniesienia kosztów pogrzebu przez więcej niż jedną osobę lub podmiot, zasiłek pogrzebowy ulega podziałowi między te osoby lub podmioty – proporcjonalnie do poniesionych kosztów pogrzebu” – czytamy na stronie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Zasiłek jest wypłacany już po pogrzebie, na wniosek członka rodziny zmarłego. Zwłaszcza w przypadku niespodziewanych zgonów wiele osób musi się więc zadłużyć, by z godnością pochować bliską osobę. A kwota zasiłku nie pozwala na pokrycie poniesionych kosztów.
„Trzeba to naprawić. Proponujemy, żeby zasiłek pogrzebowy był podwyższany co roku, tak jak emerytury czy renty. Zróbmy to po ludzku! Naprawdę nie ma co skąpić na pomocy dla ludzi, którzy i tak przeżywają ciężki czas” – mówi „Faktowi” poseł Lewicy Adrian Zandberg.
Lewica proponuje podniesienie zasiłku do 7 tys. złotych w 2021 roku, a następnie coroczną waloryzację.
Ile realnie kosztuje pogrzeb? Nie ma jednej odpowiedzi.
Pobieżna lektura stron internetowych zakładów pogrzebowych może skłonić do wniosku, że 4 tys. złotych wystarczą w zupełności. Warszawski dom pogrzebowy Elizjum podaje, że koszt pakietu podstawowego to 2 925 złotych. Dom pogrzebowy Jakubisiak podaje cenę 2 395 złotych. Większość firm nie podaje jednak cen na swoich stronach. Gdzie leży więc problem? W tym, że „pakiet podstawowy” nie obejmuje wszystkich kosztów pogrzebu.
Według wyliczeń portalu Finansowy Siłacz, całkowity koszt pochówku bliskiej osoby mieści się między 7 a 18 tys. złotych, w zależności od indywidualnych preferencji. Dolna kwota koresponduje tutaj z pomysłem Lewicy.
Wspomniany dom pogrzebowy Elizjum zaraz pod ceną podstawowego pakietu wylicza, że nie znajdują się z nim koszty mszy lub mistrza ceremonii, prac murarskich i grabarskich, przechowywania ciała w chłodni i wielu innych. Nie ma tutaj też tak oczywistych rzeczy jak organizacja stypy, koszt wykupienia miejsca na cmentarzu, pomnika nagrobnego. A każda z tych rzeczy generuje wysokie kwoty.
Nietrudno więc zauważyć, że pełny koszt pochówku nie zmieści się w kwocie proponowanego zasiłku. Szczególnie, że nie jest to – jak w przypadku ślubu i wesela – wydarzenie, które można zorganizować samemu z dużym wyprzedzeniem, zadbać o każdy szczegół i w ten sposób zaoszczędzić. Nie bez powodu firmy pogrzebowe proponują cały pakiet usług. A to też ma swoją cenę.
Lewica ma więc rację, że przeciętny koszt pochówku to znacznie więcej niż 4 tys. złotych. Jednocześnie chce, żeby świadczenie było waloryzowane.
To sensowne rozwiązanie, niestety w Polsce ten prosty mechanizm nie jest powszechnie stosowany. Rzadko wspomina się np. o potrzebie waloryzowania świadczenia 500 plus, ale ma ono dopiero cztery lata. Są dużo trudniejsze do zrozumienia przykłady. Zasiłek okresowy dla osoby samotnej i bezrobotnej wynosi 418 złotych i nie zmieniło się to od - uwaga - 2004 roku.
Od 2011, czyli od obniżki zasiłku pogrzebowego, skumulowana inflacja w Polsce to 17,8 proc. Tzn. jeżeli coś w 2010 roku kosztowało 100 złotych, dziś będzie to 117,80 (przy założeniu szacunku w wysokości 3,4 proc. za rok 2020). Przy okazji obniżki zasiłku „Gazeta Wyborcza” w 2011 analizowała ceny pogrzebów. Już wówczas zasiłek nie wystarczał na pochówek w Warszawie. Mógł natomiast być wystarczający poza nią, jeżeli koszty ograniczy się do absolutnego minimum. Skromny pochówek w Warszawie dziennik oceniał wówczas na 5,4 tys. złotych. NBP zakłada, że w 2021 roku inflacja wyniesie 2,7 proc., w 2022 – 2,6 proc. Ceny będą więc rosły.
Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pandemia zacznie wygasać dzięki masowym szczepieniom oraz coraz większej części populacji, która przeszła zakażenie. Liczba zgonów powinna więc wrócić do normy. Nie zmieni to jednak faktu, że pogrzeby są drogie, a z roku na rok będą coraz droższe. Około połowa Polaków zarabia 4 100 złotych brutto miesięcznie lub mniej – czyli ok. 2,7 tys. złotych netto. Średnia emerytura wynosi nieco ponad 2,4 tys. zł brutto, ok. 2 tys. netto.
Dla osoby niezamożnej nagły wydatek ok. 7 tys. złotych to dramatyczne obciążenie domowego budżetu, a często konieczność zadłużenia się. Obecna wysokość zasiłku pogrzebowego nie pozwala pokryć tego kosztu. Przy średniej liczbie zgonów z ostatnich lat, podwyższenie zasiłku o 3 tys. złotych to dla ZUS koszt ponad miliarda złotych. To sporo, ale w ostatnich latach dotacja z budżetu do ZUS była coraz mniejsza dzięki lepszym wpływom do kasy Zakładu. W tym kontekście ta kwota wydaje się możliwa do udźwignięcia.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze