Tak, wiem oczywiście, że nazwa Muzeum Polokaustu może się nie wszystkim podobać. Trudno - pisze Marek Kochan, wykładowca SWPS i UW, a także doradca Jarosława Kaczyńskiego. Poprosiliśmy dziekana jego wydziału o komentarz: - To nie jest nasze stanowisko, artykuł jest szkodliwy
Pomysł utworzenia „Muzeum Polokaustu”, które upamiętniałoby krzywdy wyrządzone Polakom podczas drugiej wojny światowej, wysunął dr Marek Kochan, adiunkt wydziału dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu SWPS. Media wielokrotnie informowały, że doradza PiS i samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu w sprawie wizerunku.
„Proponuję, aby szybko wybudować Muzeum Polokaustu, dokumentujące działania zmierzające do eksterminacji Polaków jako narodu".
Kochan tłumaczy, że celem Muzeum będzie propagowanie wizerunku Polaków jako ofiar i bohaterów: "Zwiedzający Muzeum Polokaustu powinni z niego wyjść z przekonaniem, że Polski i Polaków mogłoby dziś nie być. Byliśmy ofiarami, nie sprawcami. I walczyliśmy o to, by przetrwać".
Ofiarami "Polokaustu" byli według Kochana Polacy, a sprawcami Niemcy, ale też - Sowieci, a nawet Ukraińcy: "Osobna część muzeum musi prezentować ludobójstwo na Wołyniu, jego skalę i formę".
Jarosław Sellin (PiS), wiceminister kultury, tak skomentował w radiowej Jedynce propozycję "Muzeum Polokaustu":
„Uważam, że opowieść o tym, jak wyglądał los Polaków w czasie drugiej wojny światowej (...) zasługuje na taką opowieść i pokazanie tego straszliwego losu światu”.
O komentarz poprosiliśmy dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, prof. Mirosława Filiciaka. W odpowiedzi przysłał oświadczenie:
Stanowisko Dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, prof. Mirosława Filiciaka
Jako Dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, gdzie pracuje dr Marek Kochan, z całą stanowczością oświadczam, że poglądy przedstawione w tekście "Zbudujmy szybko muzeum Polokaustu", opublikowanym w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, nie są w żadnym stopniu głosem naszego środowiska. Co więcej, artykuł ten uważam za szkodliwy. W toczącej się dziś w Polsce debacie związanej z ustawą o IPN na środowisku akademickim spoczywa szczególna odpowiedzialność. Wynika ona z tego, że naukowcy dysponują narzędziami, pozwalającymi nie sprowadzać skomplikowanych kwestii relacji polsko-żydowskich do prostych opozycji. Żałuję, że tym razem aparat ten nie został wykorzystany".
W polityce historycznej PiS podejście Kochana nie zaskakuje. W przekazie premiera Morawieckiego obowiązuje symetria cierpienia. Tłumacząc jego fatalne faux pas o "żydowskich sprawcach" rzeczniczka rządu jednym tchem wymieniła trzy narody "Ofiar - żydowski, romski i polski - które padły ofiarą straszliwych prześladowań i mordów ze strony Niemców". Takie zestawienie nie jest uprawnione.
Żydzi byli zamykani w gettach, głodzeni, pozbawiani własności i praw, a następnie masowo mordowani – w obozach Zagłady takich jak Treblinka, Bełżec i Auschwitz-Birkenau. Mieli zostać wytępieni całkowicie – dlatego 90 proc. tych, którzy znaleźli się pod niemiecką okupacją, zginęło.
Szacuje się, że w latach 30. i 40. wymordowano połowę europejskich Romów – dokładna liczba jest o wiele trudniejsza do ustalenia niż w przypadku Żydów ze względu na specyfikę kultury romskiej.
Polacy także byli traktowani jako przedstawiciele niższej rasy, a Niemcy mordowali polskie elity i odbierali podbitemu narodowi możliwość prowadzenia edukacji. Eksploatowali także ziemie polskie gospodarczo i stosowali represje na masową skalę, Polacy ginęli m.in. w obozach koncentracyjnych np. w Mauthausen-Gusen.
Ale Niemcy nie planowali całkowitego wyniszczenia narodu polskiego. Stawianie Polaków, Żydów i Romów w jednej wyszczególnionej kategorii jest więc manipulacją. Termin "Polokaust" stanowił historyczne nadużycie.
Nieprawdziwa jest także - powtarzana przez szefa IPN Jarosława Szarka teza, że "zapomina się, że Polacy mieli w planach Hitlera podzielić w przyszłości los Żydów".
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.
Komentarze