0:000:00

0:00

Pomysł utworzenia „Muzeum Polokaustu”, które upamiętniałoby krzywdy wyrządzone Polakom podczas drugiej wojny światowej, wysunął dr Marek Kochan, adiunkt wydziału dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu SWPS. Media wielokrotnie informowały, że doradza PiS i samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu w sprawie wizerunku.

„Proponuję, aby szybko wybudować Muzeum Polokaustu, dokumentujące działania zmierzające do eksterminacji Polaków jako narodu".

Kochan tłumaczy, że celem Muzeum będzie propagowanie wizerunku Polaków jako ofiar i bohaterów: "Zwiedzający Muzeum Polokaustu powinni z niego wyjść z przekonaniem, że Polski i Polaków mogłoby dziś nie być. Byliśmy ofiarami, nie sprawcami. I walczyliśmy o to, by przetrwać".

Ofiarami "Polokaustu" byli według Kochana Polacy, a sprawcami Niemcy, ale też - Sowieci, a nawet Ukraińcy: "Osobna część muzeum musi prezentować ludobójstwo na Wołyniu, jego skalę i formę".

Jarosław Sellin (PiS), wiceminister kultury, tak skomentował w radiowej Jedynce propozycję "Muzeum Polokaustu":

„Uważam, że opowieść o tym, jak wyglądał los Polaków w czasie drugiej wojny światowej (...) zasługuje na taką opowieść i pokazanie tego straszliwego losu światu”.

Dziekan SPWS, przełożony Kochana: to szkodliwy pomysł

O komentarz poprosiliśmy dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, prof. Mirosława Filiciaka. W odpowiedzi przysłał oświadczenie:

Stanowisko Dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, prof. Mirosława Filiciaka

Jako Dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu SWPS, gdzie pracuje dr Marek Kochan, z całą stanowczością oświadczam, że poglądy przedstawione w tekście "Zbudujmy szybko muzeum Polokaustu", opublikowanym w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, nie są w żadnym stopniu głosem naszego środowiska. Co więcej, artykuł ten uważam za szkodliwy. W toczącej się dziś w Polsce debacie związanej z ustawą o IPN na środowisku akademickim spoczywa szczególna odpowiedzialność. Wynika ona z tego, że naukowcy dysponują narzędziami, pozwalającymi nie sprowadzać skomplikowanych kwestii relacji polsko-żydowskich do prostych opozycji. Żałuję, że tym razem aparat ten nie został wykorzystany".

Kochan nie jest pierwszy

W polityce historycznej PiS podejście Kochana nie zaskakuje. W przekazie premiera Morawieckiego obowiązuje symetria cierpienia. Tłumacząc jego fatalne faux pas o "żydowskich sprawcach" rzeczniczka rządu jednym tchem wymieniła trzy narody "Ofiar - żydowski, romski i polski - które padły ofiarą straszliwych prześladowań i mordów ze strony Niemców". Takie zestawienie nie jest uprawnione.

Żydzi byli zamykani w gettach, głodzeni, pozbawiani własności i praw, a następnie masowo mordowani – w obozach Zagłady takich jak Treblinka, Bełżec i Auschwitz-Birkenau. Mieli zostać wytępieni całkowicie – dlatego 90 proc. tych, którzy znaleźli się pod niemiecką okupacją, zginęło.

Szacuje się, że w latach 30. i 40. wymordowano połowę europejskich Romów – dokładna liczba jest o wiele trudniejsza do ustalenia niż w przypadku Żydów ze względu na specyfikę kultury romskiej.

Polacy także byli traktowani jako przedstawiciele niższej rasy, a Niemcy mordowali polskie elity i odbierali podbitemu narodowi możliwość prowadzenia edukacji. Eksploatowali także ziemie polskie gospodarczo i stosowali represje na masową skalę, Polacy ginęli m.in. w obozach koncentracyjnych np. w Mauthausen-Gusen.

Ale Niemcy nie planowali całkowitego wyniszczenia narodu polskiego. Stawianie Polaków, Żydów i Romów w jednej wyszczególnionej kategorii jest więc manipulacją. Termin "Polokaust" stanowił historyczne nadużycie.

Nieprawdziwa jest także - powtarzana przez szefa IPN Jarosława Szarka teza, że "zapomina się, że Polacy mieli w planach Hitlera podzielić w przyszłości los Żydów".

;

Udostępnij:

Krzysztof Pacewicz

Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.

Komentarze