0:000:00

0:00

"Jeśli organizacje ekologiczne będą nas punktować z pozycji obserwatorów, a nie wspierać, to nic z tego nie będzie. Bez nich nie będziemy w stanie forsować ekologicznej agendy" - Urszula Zielińska, posłanka Zielonych, odpowiada na zarzuty, że "dali ciała" w głosowaniu nad przewodniczącą komisji środowiska.

Eko-burza o komisję środowiska

Jak rzadko kiedy wybory przewodniczących sejmowych komisji tym razem rozgrzały opinię publiczną. Szczególnie dwa przypadki podniosły ciśnienie - po dwóch różnych stronach sceny politycznej.

Pierwszy to Magdalena Biejat z klubu Lewicy, która będzie kierować pracami Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Prorządowe media i Konfederacja oburzyły się, że komisję, w której jest projekt "Zatrzymać aborcję", dostała feministka i "lewaczka". Sama Biejat, która jest za wolnością wyboru do 12. tygodnia, uspokajała w OKO.press: "Nie skrzywdzę tradycyjnych rodzin".

Druga to Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Kiedy okazało się, że przewodniczącą została Urszula Pasławska z PSL, w mediach społecznościowych wybuchała burza, organizacje prozwierzęce i ekologiczne nie mogły darować Zielonym tego głosowania.

Znany dziennikarz Adam Wajrak komentował: "Przykro to mówić, ale Lewica, KO i Zieloni oddając takie stanowisko w takie ręce totalnie zawalili". Dlaczego? Bo Pasławska nie dość, że jest czynną myśliwą, to jeszcze broni udziału dzieci w polowaniach oraz hodowli zwierząt na futra. A zarówno Lewica, jak i Zieloni podnieśli ręce za jej kandydaturą. Głosy krytyki i oburzenia przytaczał Robert Jurszo w tekście:

Przeczytaj także:

Jak do tego doszło?

Dlaczego Zielonym, z których trzy osoby weszły do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej, nie zadrżała ręka w głosowaniu nad kandydatką, która wyznaje wartości głęboko sprzeczne z tym, co głoszą?

Czas. Pierwszy powód to tempo prac w Sejmie w zeszłym tygodniu. Prośbę o przesłanie kandydatur na przewodniczących i wiceprzewodniczących Klub Koalicji Obywatelskiej dostał we wtorek wieczorem - mówi nam polityk Zielonych. Lista miała być gotowa do 11 rano w środę. Przez całą środę trwały negocjacje między klubami. Prowadził je z ramienia PiS Marek Suski. Sama procedura głosowania na czwartkowej komisji trwała kilka minut.

Niewiedza. Zielonym nie zapaliła się czerwona lampka, gdy usłyszeli, że przewodniczącą będzie Pasławska. Dlaczego? Urszula Zielińska mówi OKO.press, że Zieloni nie wiedzieli, kim jest posłanka PSL. Pozostaje pytanie, czemu Zieloni nie zapytali, kogo PSL chce wstawić do tej komisji. O kandydaturze Magdaleny Biejat na przewodniczącą komisji rodziny media, w tym OKO.press, wiedziały w środę.

Solidarność czy kompromis? Zieloni, którzy są trzyosobową grupą, w 130-osobowej Koalicji Obywatelskiej, obawiali się "łatki tych, którzy nie trzymają się porozumienia między wszystkimi klubami" - tłumaczy nam polityk Zielonych.

PiS próbował rozgrywać i poróżnić opozycję. Od polityków Lewicy słyszeliśmy, że PiS szedł im na rękę, a Koalicji Obywatelskiej starał się oddać jak najmniej. Jeszcze w środę wieczorem "Gazeta Wyborcza" pisała, że jest mało prawdopodobne, by Lewica dostała ważną komisję polityki społecznej. Wydawało się, że lewicowy klub może liczyć najwyżej na dwie komisje. A dostał ostatecznie trzy. Tyle samo co PSL. Znacznie większy klub KO - 6 komisji.

Komisję środowiska mieli obiecaną ludowcy, ale nie było pewności, że ta obietnica ze środy ostanie się w czwartek. "Raz słyszeliśmy: PSL ma komisję środowiska, a za chwilę: jednak PiS. PSL. PiS. To się zmieniało co chwilę" - mówi polityk Koalicji Obywatelskiej.

Zielińska: Moim pierwszym odruchem była ulga: „Jak to dobrze, że tej komisji nie dostał PiS"

Agata Szczęśniak, OKO.press: Mieliście być nową jakością w polskiej polityce, a już po pierwszym posiedzeniu Sejmu, osoby pokładające w Zielonych nadzieję piszą, że zawaliliście, daliście ciała.

Urszula Zielińska, posłanka Zielonych: I jesteśmy. Doprowadziliśmy do powstania zespołu parlamentarnego ds. środowiska, energii i klimatu. Wprowadzamy kolejne zielone tematy do debaty sejmowej. Chcemy być skuteczni w najważniejszej dla nas komisji sejmowej, bez chodzenia na kompromisy…

…no to na razie się nie udało…

…tam, gdzie wchodzą w grę prawdziwe projekty, np. prawo łowieckie.

Jakie były kulisy czwartkowego głosowania?

Wszystko dzieje się niezwykle szybko. Komisji jest 29. Na wielkie negocjacje pomiędzy wszystkimi kołami i klubami, negocjacje, które dotyczą kilkuset osób, był jeden dzień - środa. Do ostatniej chwili nie było pewności, kto będzie przewodniczył której komisji.

Znaliście wcześniej nazwiska kandydatek na przewodniczącą?

Nie. Tomasz Aniśko, poseł Zielonych, poznał nazwiska dopiero wchodząc na komisję. Nie miał szansy na zapoznanie się z kandydaturą Pani Pasławskiej. Nie znał jej hobby. Nie było też takiej informacji podczas posiedzenia komisji.

Głosowania przewodniczących i wiceprzewodniczących trwają około 10 minut. Moja komisja, gospodarki morskiej, trwała 7 minut, komisja energii - 11 minut.

Urszula Pasławska była dość znaną posłanką poprzedniej kadencji.

Tomkowi nie była znana jako przewodnicząca Klubu Dian PZŁ. Ja też nie miałam o tym wiedzy i myślę, że znaczna część osób czytających ten wywiad także. Gdyby miał choć 15 minut, to może byłaby jakaś szansa na przedyskutowanie tej kandydatury.

Tak wyglądała rzeczywistość. Alternatywą mogła być Anna Paluch z PiS. Ją znam, bo w komisji środowiska była postacią bardzo kontrowersyjną.

Jeśli nie na Pasławską, to musielibyście zagłosować na przewodniczącą z PiS?

Tego nie wiemy. Wtedy całe te negocjacje mogłyby wrócić do punktu wyjścia.

Obawiacie się opinii „psuja”, który niszczy skomplikowany układ wzajemnych ustaleń?

Gdybyśmy zagłosowali przeciw, efekt byłby mógłby być taki, że przewodniczącą zostałaby posłanka PiS-u - tak samo zła, albo jeszcze gorsza.

Bez głosów Zielonych Pasławska by nie przeszła?

Pewnie by przeszła, ale Tomasz Aniśko mógłby nie przejść. Władysław Kosiniak-Kamysz przyszedłby do Koalicji Obywatelskiej i powiedziałby: „Wy nie dotrzymujecie umów, wasi ludzie nie dotrzymują tego, co wspólnie wynegocjowaliśmy jako opozycja, nie można na was polegać. To nie jest dobry początek współpracy”.

A nie mogliście wcześniej przyjść do Kosiniaka-Kamysza i powiedzieć: „Jesteśmy Zielonymi, dla nas to jest najważniejsza komisja, wiemy, że to PSL ma przewodniczącą, ale wybierzcie kogoś, kogo moglibyśmy z czystym sumieniem poprzeć i nie tłumaczyć się przed wyborcami”?

Dziś, z perspektywy tych kilku dni, myślę, że może to by było dobre rozwiązanie. Ale wtedy moim pierwszym odruchem była ulga: „Jak to dobrze, że tej komisji nie dostał PiS, że przewodniczącą nie jest Anna Paluch”.

Dlaczego byłaby złą przewodniczącą?

Wspierała lex investor i ustawę o kopalniach węglowych, która pozwala w ciągu 21 dni wydać zgodę na otwarcie kopalni. Ta ustawa utknęła podczas ostatniego posiedzenia, ale prawdopodobnie wróci na agendę.

Adam Wajrak napisał o Zielonych: „Jak widać troska o los zwierząt dzikich jest wciąż w dużym stopniu na pokaz”.

Tak nie jest. Kiedy będą procedowane projekty dotyczące prawa łowieckiego, losu zwierząt czy jakiekolwiek projekty środowiskowe Zieloni zasiadający w komisji będą głosować zgodnie z naszym programem. To jest bezdyskusyjne.

Może znów nie będziecie chcieli psuć koalicyjnych ustaleń?

Przy konkretnych projektach - nie ma takiej opcji.

A jak sobie poradzicie z nagłymi wrzutkami projektów PiS-u?

Już wiemy, że we wtorek (głosowania będą się odbywały po północy, np. dotyczące funduszu solidarnościowego. Właśnie w takich momentach bardzo potrzebujemy wsparcia organizacji i dziennikarzy ekologicznych, żeby przygotować się na takie wrzutki i właściwie reagować. Nas jest tylko trójka. Jesteśmy w klubie KO, który ma również inne priorytety.

Jeśli organizacje ekologiczne będą nas punktować z pozycji obserwatorów, a nie wspierać, to nic z tego nie będzie. Bez nich nie będziemy w stanie forsować ekologicznej agendy.

Nie jesteście już aktywistami. Jesteście posłami. Nic dziwnego, że organizacje oczekują od Was sprawności i Was krytykują.

To jasne, ale więcej wspólnie osiągniemy, jeśli będziemy przede wszystkim współdziałać i wzajemnie się wspierać.

Spotkacie się z Adamem Wajrakiem i innymi osobami krytykującymi Was w tej sprawie?

Bardzo chętnie. W każdej chwili. Chcemy współpracować. Już spotykamy się z wieloma organizacjami, chcemy być ich głosem w Sejmie, chcemy, żeby organizacje ekologiczne były ważnym think tankiem. Walczmy razem o tematy, które nie były priorytetem dla innych partii w poprzednich kadencjach. Jeszcze jako działaczka nie byłam w stanie dobić się do posłów np. z problemami kopalni obok cennych torfowisk UNESCO na Polesiu. Teraz jesteśmy i chcemy być głosem takich osób.

Niektórzy już zgłaszają chęć współpracy, a inni czekają na nasze błędy i to jest przykre.

Adam Wajrak czeka na Wasze błędy?

Nie, ale widzę, że się wkurzył. Powtarzam: chętnie porozmawiamy.

Zdarzało się w poprzedniej kadencji, że posłowie i posłanki Platformy Obywatelskiej tłumaczyli się, że nie wiedzieli, za czym głosują. Małgorzata Kidawa-Błońska ledwie miesiąc temu mówiła, że zagłosowała omyłkowo za uchwałą przeciwko pogardzie antykatolickiej. To nie jest analogiczna sytuacja?

Wolałabym rozmawiać o konkretnych przypadkach, bo z pewnością było różnie. Faktycznie w tej sytuacji nie wiedzieliśmy o hobby kandydatki, ale nawet gdybyśmy wiedzieli, to czy chcielibyśmy być tymi, którzy zrywają ten negocjacyjny stół i wracamy do punktu zero i mamy przeciwko sobie PiS, który jeszcze bardziej próbuje nas wycinać z komisji? Nie sądzę.

Jak zagłosujecie w sprawie zniesienia limitu 30-krotności?

Nie ma jeszcze decyzji klubu KO więc mówię za siebie: myślę, że powinniśmy głosować przeciwko. Skoro PiS sięga nawet do funduszu dla osób z niepełnosprawnościami, w takich bólach wywalczonego, to znaczy, że nie dzieje się dobrze. Zniesienie 30-krotności tylko pogorszy sytuację, za 10-15 lat ZUS stanie się niewypłacalny. To szkodliwy, antyspołeczny projekt.

A gdyby Lewica zgłosiła poprawkę o wprowadzeniu emerytury maksymalnej, poparlibyście ją?

To generowanie chaosu legislacyjnego. Dlaczego po prostu nie zostawić limitu 30-krotności?

Jak Zielonym układa się współpraca w ramach Koalicji Obywatelskiej?

Na razie dobrze, poza tym, że nie mamy na nic czasu. Wszyscy jesteśmy pod jego ogromną presją. Jestem mocno zdziwiona, że po wyłonieniu prezydium wciąż nie ma harmonogramu, nie wiadomo, jaki będzie przebieg pierwszego posiedzenia Sejmu.

We wtorek (19 listopada) obrady zaczynamy o 10.00 rano, a najbardziej kontrowersyjne projekty będziemy głosować po północy. W środę nie będzie nic. Obrady będziemy kontynuować w czwartek. Godziny są ciągle przesuwane. Ten chaos z poprzedniej kadencji, ale nie sądziłam, że tak szybko to się rozpocznie.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze