Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie chce dać zgody na przejście na emeryturę prokurator, która od ponad roku jest chora. Już w czasie gdy była na zwolnieniu, ludzie Ziobry zdegradowali ją do najniższego szczebla w prokuraturze. W podobnej sytuacji jest jeszcze kilku śledczych. Czy to nowa forma szykan wobec niezależnych prokuratorów?
Przejścia w stan spoczynku, czyli na prokuratorską emeryturę Ziobro - minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny w jednej osobie - odmawia Katarzynie Bosiakowskiej.
To doświadczona prokurator. Przez lata pięła się po kolejnych szczeblach kariery. W 1989 roku zaczynała jako aplikant, po czterech latach została śledczym w prokuraturze rejonowej na warszawskiej Pradze Północ. W 2002 roku, gdy była wiceszefem prokuratury na Śródmieściu, zasłynęła tym, że nie uległa presji przełożonych i wydała opinię, iż nie ma podstaw do umorzenia sprawy przeciwko likwidatorowi SdRP (był oskarżony o utrudnianie kontrolerom skarbowym sprawdzenia, czy partia zapłaciła należne podatki). Działo się to za rządów SLD, które zastąpiło na scenie politycznej zlikwidowaną SdRP (Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskie).
Potem Bosiakowska była wiceszefem stołecznej prokuratury okręgowej, a w 2011 roku została delegowana do wydziału sądowego w byłej już Prokuraturze Generalnej. Zajmowała się tam kasacjami kierowanymi do Sądu Najwyższego.
Na początku 2016 roku, jeszcze przed przejęciem kontroli nad prokuraturą przez Zbigniewa Ziobrę, Bosiakowska zaczęła chorować.
Poszła na zwolnienie lekarskie. Nie przeszkodziło to nowym władzom prokuratury związanym z Ziobrą w zdegradowaniu jej. Została przesunięta na najniższy szczebel - do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz.
Formalnie Bosiakowska, która ma tytuł prokuratora okręgowego, została do rejonu "delegowana", jak wielu innych niezależnych śledczych w tym czasie.
Prokurator nie podjęła jednak pracy w rejonie, bo w związku z chorobą wciąż jest na zwolnieniu. Z tego względu, na początku 2017 roku, wystąpiła o przeniesienie w stan spoczynku. Taką możliwość dają przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych, które mają też zastosowanie do prokuratorów. Jej wniosek poparł Paweł Wilkoszewski, zaufany Ziobry, który w ostatnim czasie trafił do Prokuratury Krajowej. Poparł go też Andrzej Szeliga, mianowany przez Ziobrę szef Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Minister Ziobro nie wydał jednak szybkiej decyzji. Zwrócono się do Wilkoszewskiego, by wysłał Bosiakowską na badania do lekarza z ZUS.
Lekarz orzekł, że śledcza nie jest trwale niezdolna do pracy jako prokurator z „powodu choroby i utraty sił”. Nie napisał, czy wskazane jest dalsze leczenie, jak długo musi ono trwać i czy po tym wszystkim prokurator będzie mogła wrócić do pracy.
Mimo takiego orzeczenia lekarskiego, Wilkoszewski i Szeliga podtrzymali wniosek o przeniesienie Bosiakowskiej w stan spoczynku pisząc, że spełniła przesłanki.
Ziobro w marcu tego roku wydał jednak negatywną decyzję. Powołał się na dwa wyroki Sądu Najwyższego, z których wynika, że decyzja w sprawie przeniesienia prokuratora w stan spoczynku z powodu choroby jest do „swobodnego uznania organu”.
Ziobro uznał, że ponad roczne zwolnienie to za mało. W uzasadnieniu pisze, że przy takiej decyzji trzeba brać pod uwagę interes prokuratury, jej potrzeby i interes prokuratora.
Nie wyjaśnił co przemawia za tym, by chorująca śledcza, wróciła do pracy na najniższy szczebel prokuratury, do którego została zdegradowana. Stwierdził jedynie, że prokurator okręgowy i regionalny nie wykazali przesłanek przeniesienia jej na emeryturę.
Bosiakowska złożyła od tej decyzji odwołanie do Sądu Najwyższego. Jej prawnik przekonuje, że spełnia ona najważniejsze kryterium przejścia w stan spoczynku, bo od ponad roku jest na zwolnieniu lekarskim. A przez blisko 30 lat wzorowo pełniła swoją funkcję, awansowała, do jej pracy nie było zastrzeżeń.
Teraz znalazła się w patowej sytuacji, bo
nie dostaje pensji (zgodnie z prawem, w czasie choroby wypłacana jest tylko przez rok), ani emerytury. Nadal jest na zwolnieniu lekarskim. Nie ma też ubezpieczenia zdrowotnego i środków do życia oraz na dalsze leczenie. Jest w trudnej sytuacji materialnej.
Zdaniem prawnika Bosiakowskiej, Ziobro nie wziął również pod uwagę interesu prokuratury. Jego decyzja blokuje bowiem etat w prokuraturze rejonowej, do której zdegradowano Bosiakowską. Bo z jednej strony lekarz nie zgadza się by śledcza wróciła do pracy, z drugiej – na jej miejsce nie można powołać nikogo nowego. W ten sposób Ziobro dociąża pracą innych śledczych, którzy muszą przejąć sprawy przypadające na jej etat.
Prawnik wnioskuje do Sądu Najwyższego by zmienił decyzję Ziobry i przeniósł śledczą w stan spoczynku lub przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Jego zdaniem to nie przypadek, że minister Ziobro przeoczył okoliczności świadczące na jej korzyść i wydał taką decyzję. Prawnik nie rozwinął jednak tej myśli.
W środowisku prokuratorów mówi się jednak, że Bosiakowska mogła podpaść tym, że w 2010 roku, gdy była zastępcą Prokuratora Okręgowego w Warszawie, to ta prokuratura wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu prokuratorskiego Bogdanowi Święczkowskiemu - jednemu z najbliższych współpracowników Ziobry, który jest dziś szefem Prokuratury Krajowej. Chodziło o okres gdy Święczkowski, za poprzednich rządów PiS, był szefem ABW. Podejrzewano, że ta służba nielegalnie podsłuchiwała mecenasa Wojciecha Brochwicza, prywatnie zaprzyjaźnionego z wieloma politykami PO. Sąd dyscyplinarny przy prokuraturze odmówił jednak uchylenia Święczkowskiemu immunitetu i sprawę umorzono.
Prokurator, który bezpośrednio zajmował się tą sprawą chciał w 2016 roku zostać sędzią, ale prezydent Andrzej Duda odmówił mu nominacji. Okazało się, że opierał się m.in. na krytycznej opinii obecnego Prokuratora Krajowego czyli… Święczkowskiego. Czy Bosiakowska też płaci dziś za tę sprawę?
Czy podpadła później, gdy upadł rząd PiS i „sprzątała” w stołecznej prokuraturze? To wtedy na przykład śledczy zmienili zarzut stawiany doktorowi G. - z zabójstwa w zamiarze ewentualnym na nieumyślne spowodowanie śmierci. O finale tej sprawy pisaliśmy na OKO.press na początku czerwca br. i wczoraj.
Lex Super Omnia sprawdza, czy to nowy rodzaj represji
Do tej pory nikt nie robił problemów gdy prokurator z powodu choroby chciał przejść na emeryturę. "Obecne zachowanie szefa prokuratury odbieramy jako nową formę represji wobec tych, którzy są niezależni" - mówi OKO.press jeden z prokuratorów.
Bo przypadek Bosiakowskiej nie jest jedyny.
Prokuratura Krajowa w odpowiedzi na pytania OKO.press informuje, że od początku rządów PiS wcześniejszej emerytury z powodu rocznej choroby odmówiono pięciu śledczym.
Tak jak w przypadku Bosiakowskiej, decydująca dla odmowy miała być decyzja lekarza orzecznika ZUS, że choroba nie dyskwalifikuje ich trwale do dalszej pracy w zawodzie prokuratora.
Sprawą śledczych w takiej sytuacji zainteresowało się stowarzyszenie niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Kilka dni temu poinformowało w komunikacie, że zbada te przypadki „w związku z podejmowaniem przez kierownictwo prokuratury działań prawnych, skutkujących pozbawieniem tych osób wynagrodzeń i ubezpieczeń zdrowotnych”.
W ocenie zarządu Lex Super Omnia, odmawianie stanu spoczynku z powodu długiej choroby może być w rozpatrywane „jako przejaw naruszania praw pracowniczych”.
Stowarzyszenie zachęca do kontaktu innych śledczych, którzy mają podobne problemy. „Uzyskane dane pozwolą na zdiagnozowanie skali problemu, a następnie podjęcie efektywnych działań zmierzających do zmiany lub napiętnowania tego typu dyskryminujących zachowań, które przeczą zasadom demokratycznego państwa prawnego, pozbawiając prokuratorów należnych im praw, w imię arbitralnych decyzji, wykorzystywanych procedur prawnych oraz ewidentnych luk w prawie" - pisze w komunikacie Lex Super Omnia.
***
Odwołanie prokurator Katarzyny Bosiakowskiej od decyzji ministra Zbigniewa Ziobry Sąd Najwyższy rozpozna 29 czerwca 2017 roku.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze