Stawką zakładu Ziobry z Morawieckim miał być "polski dobry alkohol, znakomity, śliwowica łącka. Promujmy nasze produkty krajowe". Takie zachwyty Ziobry naruszają ustawę o wychowaniu w trzeźwości, bo promuje on, a nawet reklamuje 70-proc. wódkę. Niewiele lepsza jest odpowiedź rzecznika rządu, że premier wolałby piwo
Ciekawe, czy zakład o śliwowicę/piwo, jakim bawią nas członkowie rządu wywoła reakcję Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która jest wprawdzie agendą ministerstwa zdrowia, ale ma jasny cel - profilaktykę, czyli działania na rzecz nie picia.
A może odezwie się biskup Tadeusz Bronakowski, przewodniczącego Zespołu Episkopatu ds. Apostolstwa Trzeźwości? Kościół tradycyjnie ubolewa, że "alkohol przez wielu traktowany jest jako element codziennego życia, a przecież jest substancją niebezpieczną, zdradziecką, która uzależnia i może doprowadzić do chorób, do przegrania życia, a ostatecznie do śmierci". W 2014 roku bp Bronakowski stwierdzał, że "po 25 latach przemian demokratycznych, możemy z bólem powiedzieć, że Polska stała się bardziej browarna, niż solidarna".
OKO.press analizowało już kwestię, kto w tym zakładzie ma rację. Czy Ziobro, który twierdzi, że "w myśl swojej szalonej ideologii" Unia Europejska wymusiła wprowadzenie do polskiego KPO podatku od samochodów nieelektrycznych, czego nie było w wersji przyjętej przez rząd? Czy Morawiecki, który mówi, że „wszystkie wskaźniki, cele i kamienie milowe, zostały przyjęte 30 kwietnia 2021 roku przez całą Radę Ministrów"?
Odpowiedź, kto wygra zakład, przynosi wyżej wskazany artykuł Katarzyny Kojzar. W tym tekście interesuje nas co innego - nagroda w rządowym zakładzie.
„Pan premier wyraził inne zdanie, dlatego mam propozycję w konwencji honorowej, by zechciał przyjąć zakład. A stawką tego zakładu niech będzie polski dobry alkohol, znakomity, śliwowica łącka. Promujmy nasze produkty krajowe" - mówił Ziobro.
I dalej:
"Jeśli okaże się, że pan premier wskaże miejsce, w którym rząd zgodził się na opodatkowywanie polskich samochodów z silnikiem diesla czy benzynowym w dokumencie przyjętym przez rząd,
jestem gotów prosto z pięknego Łącka położonego nad Dunajcem postawić panu premierowi śliwowicę,
i oczywiście przeprosić za błąd, jeśli czegoś nie jestem w stanie dostrzec. Ale gdyby okazało się, że pan premier nie ma racji, to też jestem gotów wypić za błędy, ale tym razem nie swoje, nie za swoje, w myśl rad pięknej piosenki Ryszarda Rynkowskiego
i możemy wypić za błędy znakomitą śliwowicę łącką i porozmawiać, co z tym dalej zrobić”.
(Nawiasem mówiąc ryzykowne skojarzenie, bo Rynkowski śpiewa o "błędach na górze").
Zapytany o zakład rzecznik rządu Piotr Müller odpowiedział krotochwilnie: "Ja mam pewien problem, bo pan minister może tego nie wie, ale pan premier generalnie raczej woli piwo. To taka delikatna wpadka może być. Oczywiście nie chciałbym, żeby ona urosła do jakiegoś poważnego konfliktu w obozie rządowym, ale jest takie ryzyko".
Boki zrywać, minister lubi wódkę 70 proc., a premier tylko piwko, to czego oni się w końcu napiją?
Żarty na temat alkoholu jako nagrody i deklaracje, że minister z premierem mogą się napić, kiepsko pasuje do zasadniczego stwierdzenia z ustawy o wychowaniu w trzeźwości, że "organy administracji rządowej (...) są obowiązane do działań zmierzających do
ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania, inicjowania i wspierania przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych napojów (...)".
Tymczasem alkoholowe heheszki Ziobry (a także Müllera) wzmacniają rozpowszechnioną opinię, że picie jest obyczajem, który towarzyszy Polkom i Polakom w życiu codziennym, a nawet zawodowym.
Ustawa jeszcze kilkakrotnie wspomina, że władze są zobowiązane do współdziałania w "wychowaniu do trzeźwości" - popierając organizacje społeczne, które mają taki cel oraz współdziałając z kościołami.
Ustawa stwierdza też, że państwo przeciwdziałając alkoholizmowi powinno odpowiednio "kształtować politykę społeczną, w szczególności:
Trudno uznać zachwyty Ziobry nad śliwowicą i piwną ripostę Müllera za odpowiednią "działalność wychowawczą i informacyjną". Nie przeceniając roli takich wypowiedzi, raczej wzmacniają one niż osłabiają alkoholowe obyczaje Polaków i Polek.
Najważniejszy tutaj jest jednak art. 131 ustawy, który "zabrania na obszarze kraju reklamy i promocji napojów alkoholowych z wyjątkiem piwa (...)".
Oczywiście Ziobro nie namawia nikogo - poza premierem - wprost do picia śliwowicy, ale robi to pośrednio poprzez:
Ktoś powie, że to jednak nie jest promocja. Na szczęście ustawa, dla wszelkiej jasności definiuje używane pojęcia.
"Promocja napojów alkoholowych = publiczna degustacja napojów alkoholowych, rozdawanie rekwizytów związanych z napojami alkoholowymi, organizowanie premiowanej sprzedaży napojów alkoholowych, a także
inne formy publicznego zachęcania do nabywania napojów alkoholowych".
Wydaje się oczywiste, że zachwyty ministra nad śliwowicą będą dla wielu zachętą do jej nabycia.
Wypowiedź Ziobry można też uznać za reklamę, bo wg ustawy "reklama napojów alkoholowych to publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych napojów alkoholowych lub symboli graficznych z nimi związanych, a także nazw i symboli graficznych przedsiębiorców produkujących napoje alkoholowe, nieróżniących się od nazw i symboli graficznych napojów alkoholowych, służące popularyzowaniu".
To niezbyt jasne sformułowanie, ale z pewnością Ziobro wskazuje na konkretny gatunek śliwowicy.
Ale wpisawszy do wyszukiwarki "śliwowica łącka" uzyskujemy natychmiast następujący obrazek. To oznacza, że Ziobro podaje nazwę własną wódki, czyli jej znak towarowy. Czyli reklamuje alkoholowy produkt.
Gdyby rzecznik-minister, który dał do zrozumienia, że premier wolałby piwo, rzucił okiem na ustawę o trzeźwości, mógłby się uspokoić, że zakaz z art. 131 ustawy o trzeźwości nie dotyczy piwa ("z wyjątkiem piwa"). Straciłby dobry humor doczytując ciąg dalszy art. 131.
Promocja i reklama piwa jest bowiem dopuszczalna pod kilkoma warunkami, które mają na celu ograniczenie negatywnych skutków picia:
Jest oczywiste, że wypowiedź Müllera narusza co najmniej trzy z tych warunków:
Przekaz Ziobry, który Müller koryguje jedynie zmieniając trunek, jest przecież taki:
kto wygrywa, może się napić za pieniądze tego, który przegra. Celebruje swój sukces, a przegrany musi za to zapłacić (a przy okazji może się trochę upić i pocieszyć, że przegrał). Dokładnie tego robić nie wolno, nawet gdy chodzi "tylko" o piwo.
W polskiej kulturze heheszki z picia alkoholu wpisują się w powszechne przyzwolenie dla narodowej "kultury alkoholowej". Konsekwentnie nie używa się wobec alkoholu terminu "narkotyk". Tymczasem raporty z międzynarodowych badań potwierdzają, że alkoholizm jest najbardziej rozpowszechnionym i szkodliwym dla zdrowia środkiem uzależniającym (w 2016 roku - 100,4 mln przypadków, uzależnienie od marihuany - 22,1 mln, opioidów 26,8 mln).
Przyzwoleniu dla alkoholu towarzyszy w Polsce panuje powszechna "narkofobia" wobec innych środków uzależniających (poza tytoniem) i skrajnie represyjne ustawodawstwo karania za najmniejszą nawet ilość np. marihuany.
"Bilans polityki narkotykowej jest oczywisty - kryminalizacja nie przynosi oczekiwanych efektów. Często pojawia się porównanie do alkoholu, którego negatywne skutki społeczne są w Polsce szczególnie widoczne. Od narkotyków rocznie umiera 200 osób, od alkoholu ok. 12 tys. - pisał w OKO.press prawnik Adam Stasiak.
W słynnym raporcie z 2010 roku zespołu prof. Davida Nutta, doradcy brytyjskiego rządu, który okazał się zbyt kontrowersyjny i stracił posadę, alkohol uznano za najbardziej szkodliwy narkotyk. Wyprzedził heroinę, crack (postać kokainy do palenia), metamfetaminę (według badaczy dwa razy mniej szkodliwa niż alkohol) i tradycyjną kokainę. Tytoń zajął szóste miejsce, a marihuana ósme. Wśród najmniej szkodliwych narkotyków były LSD i grzyby halucynogenne.
Tworząc ranking szkodliwości używek uczeni wzięli pod uwagę nie tylko szkody psychiczne i fizyczne, jakie wyrządzają one osobom uzależnionym, ale także straty społeczne - np. spowodowane przestępczością, rozpadem rodziny czy kosztami leczenia. To dlatego alkohol "wygrał".
Dla samych użytkowników najbardziej groźne są heroina, crack i metamfetamina. W "osobistym" rankingu alkohol zajmuje miejsce czwarte. Alkohol jest jednak najbardziej popularny, piją go prawie wszyscy, a bardzo wielu nadużywa - tłumaczył prof. Nutt.
Warto na koniec przypomnieć wiadomość z artykułu Katarzyny Kojzar, że Śliwowica Łącka, czyli 70-procentowa okowita ze śliwek produkowana w Łącku na Nowosądecczyźnie, jest... nielegalna.
"Górale obchodzą zakazy, nie umieszczając na etykietach nazwy producenta albo dodając butelkę w gratisie do innych zakupów. Śliwowicę Łącką można więc kupić, ale trzeba wiedzieć gdzie. Być może Zbigniew Ziobro, z urzędu stróż legalności, wie" - pisało OKO.press.
Afery
Zdrowie
Mateusz Morawiecki
Zbigniew Ziobro
Episkopat Polski
Ministerstwo Zdrowia
Rząd Mateusza Morawieckiego
alkohol
alkoholizm
marihuana
narkotyki
PARPA
używki
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze