W stronę uczestników I Marszu Równości w Gnieźnie leciały wyzwiska, butelki, jajka, worki z olejem i końskie odchody. "Wypierdalaj, nie pasujesz nam", usłyszał także reporter OKO.press. Policja użyła strzałów ostrzegawczych. Mimo ataków kilkaset osób w równościowej demonstracji przeszło przez dawną stolicę Polski z hasłem „Pierwsza stolica równości”
"Pedały, idźcie sie leczyć", "Co wy robicie, wy nasze miasto hańbicie", "Hej, kurwy coście tak cicho", "Można krótko, prostytutko", "Gniezno wolne od pedałów", "Kto nie skacze ten pedałem", "Chuj z pedałami, policja jest zawsze z wami", a najczęściej po prostu "Wypierdalać" - takie okrzyki wznosili przeciwnicy I Marszu Równości, który 13 kwietnia 2019 przeszedł ulicami Gniezna. Słychać było także groźby: "Jeszcze was złapiemy, kurwy jebane".
Mimo to marsz doszedł do końca. "Nie możemy się cofnąć nawet na krok, bo prawa nie spadają z nieba, musimy przez to wszystko przejść, żeby zostały uznane. Bo my je mamy cały czas, ale nie zostały jeszcze uznane", mówiła OKO.press Monika "Pacyfka" Tichy ze szczecińskiej Lambdy.
Marsz miał kłopoty zanim jeszcze zaatakowali go nacjonaliści. Prezydent miasta Tomasz Budasz (PO) marszu zakazał, tłumacząc swoją decyzję względami bezpieczeństwa i troską o zdrowie mieszkańców. Zagrożeniem dla bezpieczeństwa miało być spotkanie uczestników marszu z jego przeciwnikami. I rzeczywiście na trasie marszu stanęło kilkudziesięciu nacjonalistów i przeciwników równych praw. W stronę uczestników marszu poleciały wyzwiska, butelki, jajka, worki z olejem i końskie odchody.
Kiedy nacjonaliści próbowali zablokować trasę marszu, policjanci oddali strzały ostrzegawcze z gładkolufowej broni.
Przeciwnicy marszu zaatakowali słownie także naszego reportera, krzycząc "wypierdalaj, bo nam nie pasujesz". W pewnym momencie kilkunastoosobowa grupa krzyczała w jego stronę "wypierdalaj".
Jak poinformowała OKO.press Iwona Liszczyńska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, nikt nie został ranny, ale Policja zatrzymała siedmiu uczestników kontrdemonstracji, którzy nie słuchali komend funkcjonariuszy i wykazywali agresję w ich stronę.
Kontrdemonstracja przeciw I Marszowi Równości używała symboliki antyunijnej, jej uczestnicy machali biało-czerwonymi flagami, część ubrana była w tzw. odzież patriotyczną. Niektórzy mieli nas sobie gadżety klubów sportowych, w tym klubu piłkarskiego Lecha Poznań. Żaden z jej uczestników nie chciał rozmawiać z OKO.press.
Zakaz marszu wydany przez prezydenta Budasza zostanie mu zapamiętany na długo. Jeden z uczestników niósł transparent "Schetyna, masz nowego Gowina". "To pokazuje, że Platforma nie jest partią do końca przestrzegającą zasad demokracji i stojącą na straży konstytucji. Tak naprawdę teraz od kolegów partyjnych pana Budasza będzie zależało, czy Platforma będzie prawdziwą opozycją, czy będzie cichym sojusznikiem PiS-u. Być może dla pana prezydenta równość i konstytucja są prawami, ale nie dla wszystkich. Na pewno nie oddam głosu na Koalicję Europejską", mówił OKO.press.
Jeden z maszerujących przyjechał do Gniezna aż z Białegostoku: "Zastanawiałem się, czy przyjechać, bo to cała wyprawa z Białegostoku, ale w momencie, gdy prezydent zaczął zakazywać marszu, to wiedziałem, że nie może mnie tu zabraknąć. Mam ze sobą kask rowerowy, bo chcę pokazać, że sam zadbam o swoje bezpieczeństwo. Nie boję się tu być, nie boję się walczyć o prawa człowieka, o równość".
"To, na czym nam zależy to szacunek, miłość, społeczeństwo otwarte. Jesteśmy kolorowi, szanujemy się nawzajem, chodźcie z nami, nam chodzi tylko o miłość", mówiła ze sceny Kamila, jedna z organizatorek marszu równości.
"Dzisiejsze wydarzenie też jest historyczne, jak nasze miasto. Jeszcze kilka lat temu nikt z nas nie powiedziałby, że ulicami miasta przejdzie taki pochód, marsz równości. To wy piszecie kolejną kartę historii tego miasta. Wspaniałą historię, która jest pisana solidarnością, troską, akceptacją i miłością.
Równy może być metr metrowi i sekunda sekundzie, ale nigdy nie będzie równy człowiek człowiekowi. Takie słowa powiedział jeden z lokalnych polityków PiS-u. I nie mógł się bardziej mylić. Bo równość nie oznacza, że jesteśmy tacy sami. Równość ma tylko sens w różnorodności. Zasada jest prosta: każdy inny, wszyscy równi.
Przyszliśmy po równe prawa i solidarność. Chodzi o to, by każdy gnieźnianin i każda gnieźnianka, bez względu na orientację seksualną, mogła chodzić po ulicach Dąbrówki albo Mieszka I z ukochaną. Żeby każda gnieźnianka miała dostęp do opieki medycznej i aborcji. Żeby każdy gnieźnianin bez względu na to, czy ma na imię Józef czy Yusuf czuł się bezpiecznie. Żeby każda gnieźnianka na wózku miała równy dostęp do urzędów, do kultury. Gniezno, pierwsza stolica równości".
Do ujawnienia swojej orientacji psychoseksualnej namawiał uczestników marszu Aleks: "Rok temu się wyoutowałem, zupełnie przez przypadek, mojej rodzinie, znajomym i zupełnie obcym ludziom. Tą historią chcę was zachęcić do bycia jawnymi. Bądźcie jawni. Jeżeli wiecie, że możecie sobie na to pozwolić, pokażcie się, pokażcie, kim jesteście. Pokażcie, że nie jesteście heteronormatywni, że jesteście różnorodnością. W różnorodności siła. Załóżcie jakiś tęczowy emblemat, który pokaże, że jesteście różni, ale równi. Bądźcie odważni. Nie róbcie niczego na siłę. Jeżeli wiecie, że coś może wam się stać, nie ryzykujcie".
Na manifestacji obecni byli politycy Nowoczesnej, Razem i Wiosny - przedstawiciele każdej partii mogli przemówić ze sceny. Zabrakło Platformy Obywatelskiej, która rządzi miastem (radni KO zdobyli w mieście 17 z 23 mandatów). Prezydent Budasz z PO nie tylko zakazał marszu, ale także twardo obstawał przy swoim - odwołał się od wyroku sądu, który zakaz uchylił. Sąd apelacyjny odrzucił jednak odwołanie prezydenta.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze