0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Materiały EKRFot. Materiały EKR

Europoseł Tomasz Poręba ma wielu zagorzałych fanów i fanek w redakcji OKO.press . We wrześniu 2016 roku naliczyliśmy aż sześć bzdur w jednej wypowiedzi polityka PiS. To poziom zaawansowany mowy PiS! Takie nagromadzenie półprawd, nieprawd i manipulacji faktami trafia się tylko w wypowiedziach mistrzów tego języka, takich jak Antoni Macierewicz.

Tym razem europoseł Tomasz Poręba pochylił się nad zastrzeżeniami Komisji Europejskiej dotyczącymi zmian w systemie sądownictwa w Polsce, które przeprowadza PiS. W środę 26 lipca 2017 wiceprzewodniczący KE i komisarz ds. praworządności Frans Timmermans oświadczył, że oficjalne opublikowanie podpisanej przez prezydenta Dudę ustawy o sądch powszechnych - automatycznie uruchomi rozpoczęcie procedury dyscyplinującej w związku z naruszeniem przez Polskę podstawowych praw UE. Poręba skomentował to tak (cytujemy wypowiedź za PAP):

"Komisja Europejska traci resztki wiarygodności. Tydzień temu lewicowy komisarz Frans Timmermans brutalnie atakował Polskę, chociaż sprawa reformy sądownictwa była dopiero procedowana, dziś ponownie straszy, poucza, grozi i szantażuje.

To pokazuje jednoznaczne zaangażowanie KE po stronie opozycji, jest wtrącaniem się w polskie sprawy i skandaliczną próbą zdestabilizowania sytuacji politycznej w naszym kraju".

Zostawmy na boku opinię o wiarygodności Komisji. Poręba ma do takiej opinii święte prawo. Frans Timmermans rzeczywiście należy do partii socjalistycznej, ale Komisja wcale nie jest zdominowana przez lewicę. A to cała Komisja jednogłośnie upoważniła Timmermansa do takiego działania. Jej przewodniczący Juncker należy do Europejskiej Partii Ludowej, czyli partii centrowo-chadeckiej. W sumie 14 komisarzy należy do EPL - która z lewicą nie ma nic wspólnego - 5 do partii liberalnej, a 8 do partii socjalistycznej (czyli lewicy bardzo umiarkowanej). Komisja reprezentuje więc bardzo szerokie spektrum politycznego centrum, od socjalistów i liberałów do chadeków.

Po drugie: krytyka rządu PiS i przepychanych w Sejmie przez PiS ustaw nie jest “atakowaniem Polski”. Od samego początku rządów tej partii słyszymy, jak politycy PiS utożsamiają krytykowanie swoich rządów z atakiem na kraj. To są, informujemy z przykrością posła Porębę, zupełnie różne rzeczy. PiS nie jest Polską.

Timmermans zajmuje się przy tym przestrzeganiem praworządności. Nic więc dziwnego, że krytykuje (podobnie jak bardzo wiele środowisk prawniczych i komentatorów polskich i zagranicznych) projekty zmian w systemie sądownictwa. Stan praworządności w Polsce nie jest zaś wyłącznie polską sprawą, ale także sprawą Unii Europejskiej, do której Polska należy. Polscy sędziowie są też po części sędziami unijnymi, gdyż rozstrzygają sprawy dotyczące obywateli i firm UE w Polsce. Ich niezależność jest istotna dla pozostałych państw członkowskich i dlatego upoważniły one Komisję do pilnowania, by we wszystkich krajach UE zasady praworządności były przestrzegane. Bez tego nie może funkcjonować jednolity rynek UE. Kto jak to, ale europoseł Tomasz Poręba wie o tym doskonale.

Poza tym, PiS - kiedy był w opozycji - nie miał żadnych oporów przed skarżeniem się w Brukseli na to, jak (jego zdaniem) rząd PO naruszał demokratyczne reguły.

I wreszcie: poseł Poręba manipuluje mówiąc o “destabilizacji”. Protesty uliczne - bo zapewne o nie chodzi - zostały spowodowane sprzeciwem wobec planowanych przez PiS zmian w prawie. Znów: demonstracje były legalne. To element normalnej demokratycznej gry politycznej - obywatele wychodzą na ulicę, kiedy uważają, że władza narusza ich prawa lub żywotne interesy. Po protestach władza wycofuje się z niepopularnych projektów zmian ustrojowych: znów nie ma w tym nic ani nienormalnego, ani destabilizującego.

Wypowiedź Poręby to klasyczny przykład retoryki budującej alternatywny obraz świata - w którym złowroga Komisja Europejska czyha na suwerenność Polski i atakuje dzielny polski rząd, prowadzący wielką bitwę z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi o wolność Polaków.

Wiele autorytarnych rządów lubi snuć takie opowieści - budując wśród zwolenników atmosferę nieustannego zagrożenia i oblężonej twierdzy, która wymaga obrony (a przede wszystkim poparcia dla władzy). Jest to opowieść bardzo miła dla PiS i wygodna dla tej partii, ale nieprawdziwa.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze