Tomasz Poręba (PiS) w "Naszym Dzienniku" oskarżył Komisję Europejską, że nie reagowała na nadużycia władzy rządu PO-PSL. Podał sześć przykładów. Wszystkie sześć - bez sensu
"Nie daje się szansy polskiej stronie, aby podczas spokojnej pracy i w dialogu z Komisją Europejską czy z Parlamentem Europejskim wszystkie kwestie rozwiązać" – skarżył się Tomasz Poręba w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" przed debatą na temat stanu demokracji i praworządności w Parlamencie Europejskim.
Eurodeputowany PiS przekonywał, że za rządów PO-PSL dochodziło do drastycznych naruszeń standardów demokratycznych w Polsce na które nie reagowała Komisja Europejska i podał sześć przykładów. Omawiamy je po kolei.
Dlaczego nikt nie stanął w obronie dziesiątek, jeśli nie setek krytycznych wobec władz dziennikarzy usuwanych z mediów publicznych oraz z redakcji gazet?
Większość PO-PSL nie była wzorowym zarządcą mediów publicznych, ale skala zmian personalnych była nieporównywalnie mniejsza, niż jest obecnie. Wiele gwiazd prawicowej publicystyki pracowało w mediach publicznych przez wiele lat po przejęciu władzy przez koalicję PO-PSL w 2007 r. Np. Jan Pospieszalski miał w niej program przez cały czas. Tomasz Sakiewicz miał w TVP program do 2010 r.
Czystka przeprowadzona przez nowe władze z nadania PiS miała znacznie głębszy i bardziej radykalny charakter. Tylko do maja 2016 r. nowe władze z nadania PiS zwolniły z mediów publicznych ok. 130 osób, w tym wielu znanych dziennikarzy - m.in. Tomasza Lisa i Piotra Kraśkę.
Nie wiadomo, o jakie zwolnienia chodzi posłowi Porębie, kiedy mówi o “setkach dziennikarzy” zwalnianych z gazet.
W czasach PO-PSL Skarb Państwa miał tylko mniejszościowe udziały w “Rzeczpospolitej”, które sprzedał w 2012 r. przedsiębiorcy Grzegorzowi Hajdarowiczowi. Rok wcześniej Hajdarowicz kupił pakiet większościowy w “Rz” od prywatnej spółki Mecom. Rzeczywiście, efektem tego przejęcia były zwolnienia, ale decydował o tym prywatny właściciel, decyzję motywując oszczędnościami.
Za rządów PO-PSL w 2012 r. 250 osób w ramach zwolnień grupowych odeszło z Agory S.A., wydawcy “Gazety Wyborczej”. Może o tych dziennikarzy chodzi Porębie? Wtedy powodem był jednak kryzys na rynku prasy drukowanej, a nie działalność rządu.
Nie jest jednak jasne, co wspólnego ze zwolnieniami z prywatnych spółek ma mieć rząd i Komisja Europejska.
Czemu nikt nie bił na alarm, gdy służby specjalne konfiskowały komputery jednego z tygodników, mającego opublikować nieprzychylny dla rządzących tekst?
Posłowi Porębie chodzi o wejście Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do tygodnika "Wprost" po publikacji tekstu opisującego rozmowy polityków Platformy Obywatelskiej nagrane w restauracji Sowa i Przyjaciele.
Poseł Poręba zapomniał jednak, że gdy ABW weszła do "Wprost", nie tylko na miejsce zjechali w proteście dziennikarze, ale listy otwarte podpisywało całe środowisko dziennikarskie - również z "Gazety Wyborczej" i TVN.
Awantura była tak głośna, że Donald Tusk zorganizował konferencję prasową wcześnie rano w Boże Ciało. - Jeśli okaże się, że instytucje życia publicznego, media, prokuratura, rząd, parlament, nie są w stanie ustalić, zgodnie z regułami demokracji i prawa, takiego modelu współpracy, który pozwoli ujawnić wszystko, co w tej sprawie jest do ujawnienia i pozwoli ochronić takie prawa, jak prawo do wolności słowa, to być może jedynym rozstrzygnięciem będą wcześniejsze wybory, jeśli kryzys zaufania jest tak głęboki - mówił.
Być może, gdyby rząd PO-PSL szedł w tej sprawie w zaparte, sprawą zajęłaby się Komisja Europejska i Parlament Europejski. Rząd Tuska jednak szybko wycofał się z kontrowersyjnych działań.
Gdzie była Komisja Europejska, gdy pojawiły się bardzo niepokojące doniesienia o fałszerstwach podczas wyborów samorządowych w 2014 r.?
Doniesienia o fałszerstwach mogły być niepokojące, ale sądy rozpatrzyły je negatywnie.
W lutym 2015 r. “Wyborcza” zebrała dane ze wszystkich 45 sądów okręgowych. Odnotowały one 1949 skarg na wyniki głosowania we wszystkich szczeblach samorządu (w tym po ponad 200 złożonych przez komitety wyborcze PiS i SLD).
Najwięcej protestów zostało zgłoszonych w sądach w Warszawie i w Kielcach. Do lutego 2016 roku rozpatrzono 1737 skargi. Za zasadne sądy uznały tylko 48 z nich.
Gdzie była Komisja Europejska, gdy (...) strzelano do górników?
Posłowi Porębie chodzi zapewne o protesty górników przed siedzibą spółki JSW w Jastrzębiu-Zdroju w lutym 2015 r. Policja użyła wtedy broni gładkolufowej oraz gazu łzawiącego - kiedy część demonstrujących próbowała dostać się do budynku.
Górnicy rzucali petardy i świece dymne. Według informacji policji została ranna jedna osoba. Podobne wydarzenia miały miejsce przez osiem lat rządów PO-PSL wielokrotnie. Broni gładkolufowej i gazu policja musiała wielokrotnie używać w starciach z kibolami i demonstrantami Marszach Niepodległości.
Dlaczego nikt nie pochylił się nad stanem polskiego wymiaru sprawiedliwości, gdy wyszło na jaw, że prezes dużego sądu wykonuje telefoniczne polecenia wydawane przez kancelarię premiera?
We wrześniu 2012 r. dziennik "Gazeta Polska Codziennie" przeprowadził prowokację dziennikarską - nagrał rozmowę dziennikarza podszywającego się pod asystenta Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera, z szefem Sądu Okręgowego w Gdańsku. Prezes sądu Ryszard Milewski prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. aresztu dla Marcina P.
Minister sprawiedliwości chciał odwołania sędziego Milewskiego z funkcji. Sam premier Tusk uznał wypowiedź sędziego za “nie do zaakceptowania”.
Nie wiadomo, dlaczego zdaniem Tomasza Poręby ktoś się miał “pochylać” nad stanem polskiego wymiaru sprawiedliwości właśnie z tego powodu - że sędzia dał się nabrać dziennikarzom i został za to ukarany, bo Krajowa Rada Sądownictwa wyraziła zgodę na odwołanie Milewskiego ze stanowiska prezesa sądu.
Czemu Komisja Europejska i Parlament Europejski nie reagowały, gdy rząd Platformy nie publikował 50 wyroków Trybunału Konstytucyjnego, a tuż przed wyborami Sejm dokonał przedwcześnie wyboru trzech sędziów do TK?
Poseł Poręba myli tu dwa pojęcia. Rząd Platformy Obywatelskiej publikował wszystkie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Problemy miał jednak z ich wykonywaniem w terminie, czyli poprawą niekonstytucyjnych przepisów. Takich spraw PO-PSL miała zaległych rzeczywiście około 50 - ale jest to zupełnie co innego, niż cenzurowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego.
W sprawie sędziów natomiast Platforma Obywatelska podporządkowała się orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który 3 grudnia uznał, że przepisy ustawy z 25 czerwca, na podstawie których PO-PSL wybrała w październiku 2015 roku pięciu sędziów zamiast trzech, były niezgodne z konstytucją.
Komisja Europejska i Parlament Europejski nie reagowały wówczas, bo prawidłowo działał krajowy mechanizm sprawdzania konstytucyjności prawa, z którym obecnie walczy PiS.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze