0:000:00

0:00

W programie TVP Info „Minęła dwudziesta” 20 czerwca Rzecznik Praw Obywatelskich wypowiedział się o współudziale Polaków w Holocauście. Jego słowa skrytykowali zarówno politycy związani z PiS, jak i z opozycją. Wiceminister spraw zagranicznych i poseł PiS Jan Dziedziczak skomentował w „Faktach” TVN wypowiedź Bodnara tak:

„To jest wypowiedź skandaliczna. To jest wypowiedź, która dyskwalifikuje p. Bodnara z życia publicznego w Polsce. (...) Haniebne, skandaliczne i nieprawdziwe słowa obrażające naród polski”.

Działacze ONR złożyli na Bodnara pozew do prokuratury, zarzucając mu „publiczne znieważenie Narodu lub Rzeczpospolitej Polskiej” (art. 133 kodeksu karnego). Grozi za to kara do 3 lat więzienia.

Co naprawdę powiedział Bodnar? W mediach prawicowych - ale także w „Faktach” TVN - zacytowano jego wypowiedź bez kontekstu. Przytaczano najczęściej jedno zdanie.

W TVP Bodnar mówił najpierw o drodze dochodzenia do Holocaustu w Niemczech: zaczęto od stosowania mowy nienawiści wobec Żydów, potem odmawiano im człowieczeństwa, następnie pozbawiano różnego rodzaju praw aż pozbawiono ich praw obywatelskich pod koniec lat 30.

Do tego może dojść - mówił - „jeśli zaczynamy nie reagować na różnicowanie kogoś ze względu na narodowość”. Można tę wypowiedź interpretować jako aluzję do wielu wypowiedzi polityków prawicy, którzy stygmatyzują uchodźców napływających dziś do Europy. Była to też wypowiedź historycznie prawdziwa.

A teraz kompletny cytat z kluczowej wypowiedzi rzecznika:

Holocaust jako holocaust przeprowadzili Niemcy. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Musimy pamiętać też, że wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu holocaustu, w tym także, o czym mówię z ubolewaniem, także naród polski. Przecież ile było wyroków wydanych przez Armię Krajową na osoby, które ujawniały kryjówki Żydów. Przecież te wyroki śmierci nie wzięły się znikąd. (...) Państwo polskie jako takie nie może być w żaden sposób za to odpowiedzialne. Zawsze było potępienie. I wielkie dzieło choćby Jana Karskiego, który jako wolontariusz udał się do Auschwitz, żeby potem całemu światu zachodniemu ujawnić, co się działo w Auschwitz. To jest coś, co jest naszym wielkim świadectwem historycznym. Natomiast oprócz państwa mamy także przedstawicieli narodu, także Polaków, którzy mogli uczestniczyć w różnego rodzaju zbrodniach.

Jak widać, Bodnar jednoznacznie mówi, że:

  • za Holocaust byli odpowiedzialni Niemcy (prawda),
  • że państwo polskie potępiało współpracę z Niemcami i mordy popełniane na Żydach (prawda),
  • że niekiedy skazywano takie osoby na śmierć (prawda) i
  • że polskie podziemie odegrało kluczową rolę w informowaniu Zachodu o Zagładzie (też prawda).
  • Dodaje również, że wśród Polaków były osoby, które uczestniczyły w różnego rodzaju zbrodniach.

To ostatnie zdanie również jest prawdziwe i nikt (włącznie z architektami tzw. polityki historycznej rządu) go nie kwestionuje. O współpracy Polaków z Niemcami w wydawaniu i mordowaniu Żydów - oraz o mordach popełnionych w czasie okupacji i po niej na Żydach przez Polaków - można przeczytać w wielu wiarygodnych opracowaniach historycznych, pisanych m.in. przez polskich badaczy związanych z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, takich jak prof. Jacek Leociak, prof. Dariusz Libionka czy prof. Barbara Engelking. Liczba zebranych przez nich - i nie tylko przez nich - świadectw archiwalnych jest przytłaczająca. Prof. Barbara Engelking napisała książkę o donosach (w znacznej mierze bezinteresownych) składanych przez Polaków do Gestapo w czasie okupacji, a prof. Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie pisał obszernie o udziale polskich formacji mundurowych - „granatowej” policji oraz straży pożarnej - w wyłapywaniu i mordowaniu Żydów.

Dyskusja naukowa toczy się raczej wokół sporu, jak rozpowszechniona była współpraca z Niemcami. Trudno jednak kwestionować fakt, że miała miejsce.

Interpretowanie zdania Bodnara („wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu holocaustu, w tym także, o czym mówię z ubolewaniem, także naród polski”) jako zarzutu wobec całej wspólnoty narodowej jest manipulacją i nieuczciwością. Nikt, kto wysłuchał tej części wywiadu w TVP Info, nie mógłby w dobrej wierze tego tak zinterpretować.

Nie przeszkodziło to zinterpretować go właśnie w ten sposób ani politykom PiS czy opozycji, ani - niestety - dziennikarzom „Faktów” TVN. W materiale „Faktów na ten temat np. Justyna Pochanke mówi o Bodnarze: „Użył wyraźnie szkodliwego dla Polski skrótu”, a autorka materiału Katarzyna Kolenda-Zaleska zaczyna go od zdania „Te słowa nie powinny były paść“. W dalszej części Kolenda-Zaleska dodaje: „od lat polskie państwo walczy z używaniem za granicą sformułowań w stylu «polskie obozy śmierci»“.

Przeczytaj także:

Przyrównanie słów Bodnara do sformułowania „polskie obozy śmierci” jest nieuczciwe i nieprawdziwe. „Polskich obozów śmierci” po prostu nie było i twierdzenie, że istniały, jest jawnym fałszem. Było natomiast wielu Polaków - ich liczbę trudno dokładnie oszacować, ale z pewnością są to tysiące - którzy współpracowali z Niemcami w dokonywaniu Zagłady.

Adam Bodnar przeprosił - i dokładnie wyjaśnił, co ma na myśli. Samozwańczych obrońców dobrego imienia Polski może jednak przekonać tylko jego dymisja, którą Jan Dziedziczak nazwał „honorową”. Zdaniem OKO.press znacznie więcej fałszu powiedział niedawno o przeszłości sam Jan Dziedziczak (można o tym przeczytać tutaj). Ciekawe, co mówi w takiej sytuacji honor ministrowi Dziedziczakowi?

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze