Dostęp do informacji, czy jesteśmy zaszczepieni na covid, ma w Polsce 20 najróżniejszych instytucji. Być może władza nie miała takiego planu, ale tak jej wyszło. Dała te uprawnienia w toku 68 zmian i poprawek do rozporządzenia o obostrzeniach covidowych ogłaszanych od kwietnia 2020 do stycznia 2022.
Teraz Rzecznik Praw Obywatelskich pyta prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, czy nie pora te wszystkie upoważnienia przejrzeć i ustalić, czy naprawdę wszyscy mają mieć dostęp do bardzo wrażliwych danych osobowych.
Władza może nie zdaje sobie sprawy z tego, co uchwaliła — stąd oburzenie polityków na dziennikarzy Onetu, którzy zrobili listę zaszczepionych i niezaszczepionych ministrów. Albo opisane przez "Gazetę Wyborczą" starania, by wyśledzić pracownika sanepidu, który mogli ujawnić mediom machinacje prezesa TVP Jacka Kurskiego z kwarantanną po dodatnim teście.
A dlaczego w zasadzie ścigają sanepid, skoro jest jeszcze 19 innych instytucji, które też mogą do bazy zajrzeć, sprawdzić i to i owo dopisać?
To jest baza, z której po obróbce, dałoby się pewnie wyciągnąć informacje o poglądach, zawodzie, nawykach, trybie życia (jeśli zna się liczbę kwarantann granicznych, albo kwarantann z kontaktu, albo zna się datę zaszczepienia i nazwę szczepionki, wiele można wywnioskować). Z której można wyciągać dane do manipulacji, straszenia i mobilizowania konkretnej grupy do konkretnego działania.
To, że polscy politycy na to nie wpadli i myślą, że dane ma tylko sanepid, nie znaczy, że nie zorientował się ktoś inny. Ktoś - kto w przeciwieństwie do dziennikarzy – nie działa w interesie publicznym
Władza nadawała te uprawnienia w pośpiechu (bo COVID) i trochę metodą wpisów w mediach społecznościowych (opublikować, potem najwyżej się poprawi).
Pierwsze rozporządzenia rządu, z wiosny 2020, miały uregulować sprawy kwarantanny i kwarantanny granicznej. Chodziło o dopilnowanie ludzi, by nie wychodzili z domu – i w tym celu państwo przyznało sobie wgląd do danych. Potem doszły testy i ich wyniki. Z końcem roku 2020 – szczepienia.
Zmiany rozporządzenia wpadały na posiedzenie rządu czasem co kilka dni. W sumie było 69 dokumentów, ale jeden z nich nie był procedowany (wszystkie wylicza RPO). Żaden nie przeszedł konsultacji i etapu opiniowania. Nie obejrzała go komisja prawnicza ani żaden z komitetów stałych Rady Ministrów. Po prostu wpadało to na posiedzenie rządu, a potem podpisywał to premier (co widać na stronach Rządowego Centrum Legislacji).
A rozporządzenia te składały się z takich na przykład passusów:
albo
A pomiędzy te — przedłużające lub doprecyzowujące ograniczenia wpisy wpadały takie:
W efekcie powstała licząca 20 pozycji lista instytucji, które mają wgląd w ciągle rozbudowywane dane sanitarne. Obecnie dostęp do nich ma — poza sanepidem i NFZ:
Wszystkie te instytucje mają dostęp do naszych danych “w celu realizacji ich zadań ustawowych lub statutowych lub zadań związanych z prowadzeniem działań dotyczących przeciwdziałania epidemii wywołanej zakażeniami wirusem SARS-CoV-2".
Jakie to dane?
Okazuje się, że ci, co się nie zaszczepili, oddali rejestrowi mniej danych (po ile oczywiście wcześniej nie byli na kwarantannie i nie testowali się w państwowym systemie).
Osoby niezaszczepione znane są w tej bazie z: imienia i nazwisko, PESELa i numer telefonu
Zaszczepieni dodatkowo podali:
Ale to nie wszystko. Bo rozporządzenie dało wszystkim wypisanym u góry instytucji prawo do poprawiania, edytowania i uzupełniania naszych danych.
“Czy tak szeroki katalog podmiotów mających dostęp do bardzo szerokich danych dotyczących osób zaszczepionych, bo obejmujący nawet dane dotyczące numeru podanej dawki szczepienia, jest konieczny, uzasadniony i niezbędny w demokratycznym państwie” - pisze RPO Marcin Wiącek do prezesa UODO Jana Nowaka.
Czy dopuszczalne jest, by danymi osobowymi dysponował sobie rząd w rozporządzeniu, bez upoważnienia w ustawie (rząd powoływał się na ustawę o chorobach zakaźnych u ludzi z 2008 r. - tam takich podstaw nie ma). I to w materii, co do której Konstytucja mówi jasno: można się nią zajmować tylko w ustawie?
Czy to dopuszczalne, by obywatele nie wiedzieli, co się dzieje z danymi o nich, kto i po co je może zmienić?
I w zasadzie jakimi prawem – skoro Konstytucja tego wprost zabrania, a stan nadzwyczajny w pandemii nie został ogłoszony?
RPO tłumaczy w piśmie do Jana Nowaka: Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie już wypowiadał się w zakresie konstytucyjnej ochrony prywatności, która stanowi jeden z podstawowych elementów aksjologii demokratycznego państwa prawnego.
W jednej ze spraw TK wskazał, że prawo do prywatności to „w szczególności możność samodzielnego decydowania o ujawnianiu innym podmiotom informacji dotyczących własnej osoby, a także sprawowania kontroli nad tymi informacjami, nawet jeżeli znajdują się w posiadaniu innych osób (autonomia informacyjna jednostki) oraz możność samostanowienia o swym życiu osobistym w aspekcie przedmiotowym, podmiotowym oraz czasowym (autonomia decyzyjna jednostki).
W sferze autonomii informacyjnej normy konstytucyjne gwarantują jednostce ochronę przed pozyskiwaniem, przetwarzaniem, przechowywaniem i ujawnieniem, w sposób naruszający reguły przydatności, niezbędności i proporcjonalności sensu stricto, informacji m.in. o stanie zdrowia (…)”.
I jeszcze za TK: “Ustawa powinna określać w sposób szczególnie precyzyjny warunki przetwarzania danych dotyczących sfery intymności jednostki. Ustawodawca może natomiast przekazać do unormowania w drodze rozporządzenia niektóre sprawy szczegółowe i techniczne związane z przetwarzaniem danych osobowych”.
I na koniec RPO pisze: żadnego z praw konstytucyjnych nie można tak ograniczać, by przekreślona została istota czy zasada danego prawa.
RPO podaje też PUODO linki do 69 rozporządzeń i prosi, by je sprawdził. Można się więc spodziewać odpowiedzi. Ale czy PUODO odważy się skrytykować władzę?
Policja i służby
Prawa człowieka
Zdrowie
Mateusz Morawiecki
Marcin Wiącek
Rząd Mateusza Morawieckiego
Rzecznik Praw Obywatelskich
COVID-19
dane osobowe
PUODO
szczepienia
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze