0:000:00

0:00

Oddanie banków w "polskie ręce" było jednym z haseł wyborczych PiS. „Ten wielki proces, o którym mówiliśmy przed wyborami - repolonizacji - właśnie dzieje się i ziszcza na naszych oczach” - ogłosiła 8 czerwca 2017 roku ówczesna premier, Beata Szydło.

Dzień wcześniej władze Banku Pekao SA poinformowały, że jego głównymi akcjonariuszami zostały: kontrolowany przez państwo Polski Fundusz Rozwoju i PZU.

8 czerwca 2017 roku walne zgromadzenie banku powołało nową radę nadzorczą. Weszło do niej dwoje starych, dobrych znajomych Beaty i Edwarda Szydłów: Sabina Bigos-Jaworowska i Michał Kaszyński.

Ich kandydatury przeszły mimo krytycznych uwag dotychczasowej rady. Wskazywała ona, że obojgu brakuje pewnych kompetencji i - w razie gdyby zostali jednak powołani - sugerowała "środki naprawcze w postaci szkoleń i spotkań z kompetentnymi członkami kierownictwa Banku”.

Rada nadzorcza Banku Pekao SA sprawdzała czy Sabina Bigos-Jaworowska i Michał Kaszyński spełniają „wymogi odpowiedniości indywidualnej” by w niej zasiadać.

Obie kandydatury oceniła pozytywnie. Zgłosiła jednak do nich szereg uwag.

W opinii dotyczącej Bigos-Jaworowskiej napisała, że kandydatka "sformułowała potrzebę podniesienia następujących kwalifikacji zawodowych":

  • umiejętność analizy sprawozdań finansowych instytucji kredytowej/banku, identyfikacji najważniejszych zagadnień w oparciu o te informacje oraz wdrożenia odpowiednich mechanizmów kontrolnych,
  • doświadczenie międzynarodowe i znajomość rynków zagranicznych,
  • kwalifikacje w dziedzinie rachunkowości lub rewizji finansowej.

W informacji dotyczącej Kaszyńskiego odnotowała, że sam zauważył konieczność podniesienia:

  • znajomości rynków finansowych, w tym znajomości globalnej dynamiki systemu ekonomiczno-finansowego,
  • umiejętności zarządzania ryzykiem (identyfikacja, ocena, monitorowanie, kontrola i minimalizacja głównych rodzajów ryzyka w działalności instytucji kredytowej/banku),
  • doświadczenia międzynarodowego i znajomości rynków zagranicznych,
  • kwalifikacji w dziedzinie rachunkowości lub rewizji finansowej.

Rada zaznaczyła, że w dostarczonych jej dokumentach nie znalazła potwierdzenia, że Bigos-Jaworowska i Kaszyński:

  • znają ramy i wymogi regulacyjne dotyczące działalności instytucji kredytowej/banku,
  • potrafią planować strategicznie i rozumieją strategie biznesowe lub plany biznesowe instytucji kredytowych/banków,
  • umieją ocenić skuteczność i rozwiązania przyjęte w instytucji kredytowej/banku.

Dodatkowo Bigos-Jaworowska nie udokumentowała

  • umiejętności zarządzania ryzykiem (identyfikacja, ocena, monitorowanie, kontrola i minimalizacja głównych rodzajów ryzyka w działalności instytucji kredytowej/banku).

A Kaszyński nie potwierdził

  • umiejętności analizy sprawozdań finansowych instytucji kredytowej/banku, identyfikacji najważniejszych zagadnień w oparciu o te informacje oraz wdrożenia odpowiednich mechanizmów kontrolnych i środków.

Rada podkreśliła, że jeśli kandydaci rzeczywiście nie posiadają doświadczeń w tym zakresie „w przypadku powołania na członka Rady Nadzorczej Banku, sugeruje środki naprawcze w postaci szkoleń i spotkań z kompetentnymi członkami kierownictwa Banku.”

Jak wynika ze sprawozdań Pekao SA, za zasiadanie w radzie Bigos-Jaworowska i Kaszyński otrzymali:

  • po 90 tys. złotych wynagrodzenia w 2017 roku (od czerwca do grudnia)
  • i po 170 tys. złotych w 2018 roku.

W sumie, przez półtora roku każde z nich zarobiło więc w Pekao SA 260 tys. złotych. Do końca kadencji rady, czyli do czerwca 2020 roku, dostaną prawdopodobnie co najmniej drugie tyle.

KLIKNIJ na tabelę, aby przejść do sprawozdania Pekao SA za 2017 rok.
KLIKNIJ na tabelę, aby przejść do sprawozdania Pekao SA za 2018 rok.

Oboje są także członkami rad nadzorczych innych, państwowych spółek.

Sabina Bigos-Jaworowska jest wiceprzewodniczącą rady PL.2012+. W 2018 roku, zgodnie z uchwałą walnego zgromadzenia tej spółki, mogła w niej zarobić 36 tys. złotych.

Michał Kaszyński zasiada w radzie Uzdrowiska Krynica Żegiestów. I również mógł tam zarobić w 2018 roku kilkadziesiąt tys. złotych (w 2017 roku czterem członkom rady wypłacono łącznie ponad 220 tys. zł, czyli średnio 55 tys. złotych na osobę).

Koleżanka pani premier

Sabina Bigos-Jaworowska od wielu lat przyjaźni się z wicepremier Beatą Szydło. Jak mówiła w rozmowie z „Gazetą Krakowską”, to Szydło namówiła ją w 2000 roku, by objęła fotel dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Oświęcimiu. Szydło była wówczas radną powiatu oświęcimskiego, któremu szpital podlega.

W sierpniu 2015 roku, w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu, gdy szpital świętował zakup mammografu sfinansowanego przez lokalne samorządy, Szydło zorganizowała przed nim konferencję prasową. Mówiła, że jako „posłanka z tego regionu” cieszy się, że może wziąć udział „w takim wydarzeniu, jak istotne doposażenie szpitala”. Potem przedstawiła obraz Małopolski „w ruinie” i swój program dla niej.

Półtora roku później - już jako premier - razem z Bigos-Jaworowską przecinała wstęgę nowo utworzonej szpitalnej pracowni rezonansu magnetycznego.

Dyrektorka szpitala podkreślała wówczas, że pracownia została wyposażona tylko dzięki wsparciu premier Szydło. Rząd przyznał bowiem placówce ponad 3 mln złotych dotacji na zakup aparatury.
21.12.2016 r. Beata Szydło i Sabina Bigos-Jaworowska otwierają pracownię rezonansu magnetycznego w oświęcimskim szpitalu. Fot. KPRM

Sabina sprawdza się w biznesie

"Dobra zmiana" nie zapomniała też też o samej Bigos-Jaworowskiej.

W styczniu 2016, niespełna dwa miesiące po powstaniu rządu Beaty Szydło, została ona powołana do rady nadzorczej państwowej spółki PL.2012+, zarządzającej Stadionem Narodowym w Warszawie. Z końcem 2016 roku jej mandat w radzie wygasł, ale 26 kwietnia 2017 roku znów ją wybrano.

Po objęciu tej funkcji, Bigos-Jaworowska przyznawała w mediach, że nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu obiektami sportowymi. A nominację traktuje jako możliwość zdobycia kolejnego doświadczenia.

Przekonywała, że przyda się w radzie bo jest ekonomistką (w 1988 roku ukończyła studia na Wydziale Przemysłu Akademii Ekonomicznej w Krakowie) i skończyła kurs dla członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Tyle że od 2004 roku, gdy zdała egzamin kończący kurs, przez 12 lat nie zasiadała we władzach żadnej spółki.

Jak już wspomnieliśmy, w czerwcu 2017 roku Bigos-Jaworowska weszła do rady nadzorczej Banku Pekao SA. Jako swój atut wskazywała wówczas doświadczenie wyniesione z rady nadzorczej PL.2012+.

  • 192.637 złotych jako dyrektorka oświęcimskiego szpitala,
  • 90.000 złotych w radzie nadzorczej Banku Pekao SA (od 8 czerwca, gdy powołano ją do rady, do grudnia 2017 odbyło się zaledwie kilka posiedzeń)
  • oraz 23.868 złotych w radzie nadzorczej PL.2012+ (w 2017 roku, za jej uczestnictwa w radzie, odbyły się 3 posiedzenia i 6 głosowań elektronicznych).

Prezes dyrektora Szydło

Michał Kaszyński i Edward Szydło znają się co najmniej od dwudziestuparu lat.

W 1992 roku zakładali razem w Oświęcimiu Stowarzyszenie na rzecz Szkoły Zarządzania i Handlu. Kaszyński został wówczas wiceprezesem (od 1999 jest prezesem), a Szydło członkiem zarządu tej organizacji (nadal pełni tę funkcję).

Parę miesięcy później stowarzyszenie powołało Szkołę Zarządzania i Handlu (SZiH). Jej dyrektorem jest od początku Edward Szydło.

Jak ujawniliśmy na OKO.press w czerwcu 2016 roku, pieniądze na utworzenie szkoły wyłożyły Unia Europejska i władze Oświęcimia, które chciały, by w tym mieście powstała szkoła wyższa.

Dziś jednak, wbrew nazwie, kojarzącej się z uczelnią wyższą, SZiH jest po prostu ośrodkiem kursów. I maszynką do zarabiania milionów złotych, kontrolowaną przez kilka prywatnych osób. A głównym źródłem jej dochodów są dotacje z Unii Europejskiej.

„W ostatnim dziesięcioleciu szkoła i prowadzące ją stowarzyszenie otrzymały łącznie 25 mln zł dotacji unijnych na organizację rozmaitych szkoleń (z partnerami lub bez)” - pisaliśmy w 2016 roku.

W 2016 roku Kaszyński przejął od Edwarda Szydło udziały w spółce powiązanej biznesowo z SZiH - Centrum Kształcenia i Usług.

W 2017 roku został najpierw członkiem rady nadzorczej państwowego Uzdrowiska Krynica Żegiestów, a potem Banku Pekao SA.

"Mam dużo kolegów i koleżanek"

W styczniu 2017 roku dziennikarz „Pulsu Biznesu”, który właśnie opublikował wówczas listę 1000 działaczy PiS, ich rodzin i znajomych, którzy objęli państwowe posady, zapytał podczas konferencji Beaty Szydło, czy nie było hipokryzją z jej strony wytykanie rządowi PO-PSL kumoterstwa i nepotyzmu.

Przypominał, że na liście „PB” znaleźli się także jej znajomi, m.in. Bigos-Jaworowska, zasiadająca w radzie PL.2012+.

„Spodziewałam się bardziej ambitnego pytania, powiem szczerze. Nie sądziłam, że będziemy rozmawiać o koleżankach i kolegach Beaty Szydło. Wie pan, ja mam dużo kolegów i koleżanek, więc możemy tutaj porozmawiać sobie dłużej na ten temat” - odparła wówczas premier.

A w rozmowie z dziennikarzami Onetu, odnosząc się do tej samej sprawy, Szydło przekonywała, że rząd PiS zmienił zasady zarządzania państwowymi spółkami i będą one zarządzane „przede wszystkim przez fachowców”.

„I zgadzam się: jeżeli pojawiły się nominacje, które objęli ludzie niemający przygotowania, to jest to karygodne. I nie powinno to mieć miejsca. I to będziemy też zmieniali” - przekonywała.

W czerwcu 2017 roku, gdy wiadomo już było, że Sabina Bigos-Jaworowska jest kandydatką do władz Pekao SA, zapytaliśmy premier Szydło:

Jak powołanie do rady nadzorczej banku osoby, która jest prywatnie jej znajomą i nie ma wiedzy o zarządzaniu instytucjami finansowymi, ma się do jej przedwyborczych zapowiedzi zerwania z układami, kolesiostwem i nepotyzmem?

Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze