OKO.press ustaliło, ile dokładnie kosztowało wyjaśnienie przez prokuraturę przyczyn katastrofy smoleńskiej. Najwięcej za poprzedniej władzy wydano na różne opinie biegłych w kraju i za granicą. Kosztowały one ok. 60 milionów złotych
OKO.press uzyskało oficjalne dane pokazujące, ile kosztowała praca specjalnego zespołu prokuratorów w Prokuraturze Krajowej, który wyjaśniał przyczyny katastrofy smoleńskiej. Zespół ten powołano za poprzedniej władzy. Dane obejmują lata 2016-2024. Udostępniła nam je Prokuratura Krajowa. Wynika z nich, że do tej pory praca tego zespołu kosztowała 74 miliony 164 tysiące 393 złote i 95 groszy.
Najwięcej wydano na „opinie instytucji krajowych oraz zagranicznych inne niż informatyczne, teleinformatyczne, medyczne” – 50 milionów 321 tysięcy złotych. Na opinie akademii medycznych wydano 2 miliony 98 tysięcy złotych, Na opinie innych podmiotów – 7 milionów 777 tysięcy złotych.
Pozostałe koszty:
Z informacji OKO.press wynika, że śledztwo dotyczące katastrofy samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie w Smoleńsku, powinno zakończyć się w 2024 roku. Prokuratura prowadzi ostatnie czynności i do końca roku ma być gotowa ze sformułowaniem ostatecznych wniosków.
To śledztwo zmierzało już do finału w 2015 roku, przed zmianą władzy. Wtedy pierwszy niezależny Prokurator Generalny Andrzej Seremet mówił, że w Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej, której przyczyną był zbieg kilku okoliczności. Związane one były m.in. z pogodą w Smoleńsku w dniu 10 kwietnia 2010 roku (była wtedy mgła) oraz z fatalnym stanem tego lotniska, które oficjalnie było zamknięte.
Zarówno za czasów Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, jak i podczas prac specjalnego zespołu prokuratorów, nie potwierdzono hipotezy o zamachu w Smoleńsku.
Koszt śledztwa smoleńskiego jest jednak wyższy niż 74 miliony złotych. Do tego doliczyć trzeba bowiem koszty z lat 2010-2015. Nie udało nam się ich ustalić, bo Prokuratura Krajowa prowadziła ewidencję tylko kosztów specjalnego zespołu prokuratorskiego. Wcześniejsze dane nie są zgromadzone w jednym dokumencie, trzeba by je dopiero zliczyć.
Ale na pewno we wcześniejszym okresie wydano na to śledztwo co najmniej kilka milionów złotych. Jak podawał TVN24, w latach 2010-13 śledztwo to kosztowało 4,4 miliona złotych. Prowadziła je wtedy prokuratura wojskowa. Ta kwota łącznie z wydatkami z lat 2016-24 daje łącznie 78,5 miliona złotych.
Do tego należy doliczyć pensje prokuratorów ze specjalnego zespołu śledczego. Obecnie jest w nim 10 prokuratorów. Byli oni dobrze wynagradzani. Oprócz normalnej pensji mogli liczyć na specjalne dodatki i nagrody, dzięki którym zarabiali dużo więcej – po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Ujawniła to „Gazeta Wyborcza”.
To nie koniec. Do kosztów wyjaśniania katastrofy smoleńskiej należy doliczyć koszty działalności podkomisji sejmowej ds. zbadania katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Powołano ją za poprzedniej władzy i kosztowała ona podatników aż 33 miliony złotych, z czego 12,5 miliona poszło na pensje jej członków.
Koszt działalności komisji jest jednak wyższy, bo w ramach „eksperymentów” zniszczyła ona drugi prezydencki (sprawny) samolot Tu-154. Jego wartość szacuje się na ok. 50 milionów złotych.
W sumie koszt śledztwa prokuratury (co najmniej 78,5 miliona złotych) i działalności podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza (33 miliony i koszt pociętego samolotu ok. 50 milionów) zamyka się kwotą 161 milionów złotych.
Sądownictwo
Antoni Macierewicz
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Andrzej Seremet
katastrofa smoleńska
Krzysztof Schwartz
podkomisja smoleńska
śledztwo
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze