Czy TSUE zdecyduje się wreszcie odpowiedzieć na pytanie o legalność neosędziów? Opinia rzecznika generalnego to schowanie głowy w piasek po raz czwarty. Ale Trybunał nie musi jej słuchać.
Służby prasowe TSUE poinformowały o opinii rzecznika generalnego Athanasiosa Rantosa w sprawie pytania prejudycjalnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN – jak wiadomo, złożonej wyłącznie z neosędziów.
Pytanie o to, czy przepisy dotyczące rozpatrywania przez Krajową Radę Sądownictwa wniosków sędziów o zezwolenie na orzekanie po osiągnięciu wieku emerytalnego są zgodne z prawem Unii, a konkretnie z ochroną sędziowskiej niezawisłości.
Rzecznik wywodzi, że nie są zgodne z prawem Unii, bo zawierają arbitralne, niedookreślone kryteria, jak np. „interes wymiaru sprawiedliwości” czy „interes społeczny”.
Opinia rzecznika jest bardzo ważną wskazówką dla TSUE przy rozstrzyganiu spraw.
Ale w tej akurat sprawie kwestia pozwalania – lub nie – sędziom na dalsze orzekanie jest drugorzędna i dla zadających pytanie prejudycjalne trzech neosędziów była jedynie pretekstem do zwrócenia się do TSUE. Naprawdę chodzi o to, czy TSUE odpowie na pytanie neosędziów, czy nie. Jeśli odpowie – to znaczy, że uznaje ich za sędziów, bo pytanie może zadać jedynie „sąd”, a żeby sąd był sądem, musi się składać z sędziów.
Neosędziowie SN złożyli w tym celu do TSUE kilka pytań prejudycjalnych. A Rzecznik Praw Obywatelskich przystąpił do tych spraw, argumentując, że TSUE nie powinien odpowiadać neosędziom.
Do tej pory TSUE już czterokrotnie na ich pytania odpowiedział, a tym samym uznał prawo neosędziów do ich zadawania.
Dwie sprawy skierował do TSUE Kamil Zaradkiewicz. I dostał odpowiedzi. TSUE stwierdził, że aby odmówić przyjęcia pytania prejudycjalnego, musiałby mieć wyrok stwierdzający, że zadający je sędzia został powołany z naruszeniem prawa krajowego i unijnego.
Tylko że gdy TSUE wydawał ten wyrok, takie orzeczenie wobec Zaradkiewicza już było: Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Advance Pharma. Ale TSUE argumentował, że informacja o tym wpłynęła już po ustaleniu terminu wydania wyroku, więc się nie liczy.
Tym razem Athanasios Rantos zaprezentował inne rozumowanie. Uznał, że czym innym jest zadawanie przez sąd pytań prejudycjalnych, a czym innym sądzenie konkretnej sprawy.
Jego zdaniem żeby sąd mógł zadać TSUE pytanie prejudycjalne, wystarczy, że będzie spełniał kryterium formalnej niezależności (rzecznik nazywa ja „funkcjonalną”). Wystarczy więc, by przepisy nie przewidywały możliwości otrzymywania przez ten sąd np. poleceń co do rozstrzygnięcia sprawy. Natomiast do sądzenia konkretnych spraw ta niezależność i bezstronność dotyczy konkretnego sędziego: „w tym znaczeniu ewentualne nieprawidłowości związane z powołaniem członków składu orzekającego mogą pozbawić organ jego statusu sądu tylko wówczas, gdy zagrażają samej zdolności orzekania przez ten organ w sposób niezawisły” – czytamy w komunikacie Rantosa.
Nie jest to wywód przekonujący, zważywszy że to właśnie tryb powołania – z rekomendacji organu (neo-KRS) obsadzonego w trybie politycznym – Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał za wystarczający do stwierdzenia, że sąd, w składzie którego jest sędzia powołany w takim trybie, nie jest sądem.
Ale w tej sprawie jeszcze jeden ważny fakt uszedł uwadze rzecznika. Otóż jednym z trzech neosędziów, którzy zadali TSUE pytanie prejudycjalne w sprawie zgód KRS na dalsze orzekanie sędziów w wieku emerytalnym, jest Janusz Niczyporuk.
W jego sprawie wydał już prawomocny wyrok ETPCz, uznając, że nie jest sędzią powołanym zgodnie z przepisami ustawy, bo z udziałem zależnego politycznie neo-KRS. To sprawa Dolińska-Ficek i Ozimek – skarga dwójki sędziów, których neo-KRS odrzuciła w konkursie na wolne miejsca sędziowskie. Odwołanie Artura Ozimka do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN od wyników tego konkursu rozpatrywał właśnie neosędzia Niczyporuk. I został w wyroku ETPCz uznany za sędziego powołanego z naruszeniem prawa.
Tym razem TSUE oficjalnie dowiedział się o tym, gdy nie został wyznaczony termin ogłoszenia wyroku. Ba, nawet sam się o tę informację zwrócił.
Dlaczego więc Rantos wydał opinię niezgodną z wyrokiem TSUE, który dotyczył pytania neosędziego Zaradkiewicza?
Sprawa legalności powoływania sędziów z udziałem neo-KRS jest absolutnie kluczowa dla naprawy polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości. Od kilku lat TSUE ma szansę orzec na ten temat, i za każdym razem mniej lub bardziej zgrabnie się uchyla. Nie chce wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności?
I co zrobi tym razem, gdy rzecznik generalny ewidentnie zignorował bardzo znaczący prawnie fakt, a także wyrok samego TSUE? Terminu ogłoszenia wyroku jeszcze nie ma, a Trybunał miał i wciąż ma dużo czasu na myślenie.
Ewa Siedlecka jest publicystką „Polityki”. Ten tekst ukazał się na jej Blogy Konserwatywnym.
Sądownictwo
Krajowa Rada Sądownictwa
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Janusz Niczyporuk
Kamil Zaradkiewicz
praworządność
pytania prejudycjalne
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Komentarze