PiS straci dużą część dotacji i subwencji partyjnej. PKW zdecydowała o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. Wg naszych źródeł PKW zakwestionowała imprezę Emilewicz, dwa pikniki MON i filmik Ziobry. Partia Kaczyńskiego dostanie z budżetu państwa mniej o ponad 57 mln zł
Jak wynika z naszych ustaleń, w czwartek 29 sierpnia, na trzecim posiedzeniu w tej sprawie członkowie Państwowej Komisji Wyborczej podjęli nareszcie decyzję dotyczącą sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS z ostatniej kampanii do parlamentu.
PKW uznała, że doszło do naruszeń przepisów kodeksu wyborczego na kwotę wynoszącą aż 3,6 mln zł. Dlatego sprawozdanie odrzucono.
Według naszych informacji z długiej listy kilkudziesięciu doniesień o potencjalnych przekrętach jako „korzyści majątkowe” (czyli formy agitacji prowadzona przez nieuprawnione podmioty) zaliczone przez PKW zostały wydatki ze środków publicznych na:
Nie wiemy, czy to pełna lista.
Według zgłoszenia ministra Adama Bodnara, koszt filmiku Ziobry przekroczył 2,6 mln, w tym aż 2,5 mln wyniosły koszty domu mediowego, czyli koszty publikacji filmiku w ogólnopolskich telewizjach i promocja materiału w sieci. Filmik powstał po 10 sierpnia 2023, a więc już po starcie kampanii wyborczej 8 sierpnia.
Z kolei akcja promująca kandydaturę Jadwigi Emilewicz odbyła się 7 października 2023. Jak zachwycały się media przejętego przez Orlen koncernu Polska Press, kandydatka PiS w wyborach „zaprosiła seniorki z powiatu poznańskiego na wspólny Nordic Walking”. Zdaniem Michała Szczerby zostało to sfinansowane przez Kostrzyńsko-Słubicką Strefę Ekonomiczną S.A. Szczerba podawał też, że koszt Nordic Walking wyniósł 25,5 tys. zł;
W tej chwili czekamy na oficjalny komunikat PKW w tej sprawie. Będziemy aktualizować nasze informacje.
Jeśli te doniesienia się potwierdzą, PiS dostanie z budżetu państwa o ponad 57 mln zł mniej. Ale nie straci wszystkich środków budżetowych.
Skąd ta kwota?
Przede wszystkim PiS będzie musiał zwrócić do Skarbu Państwa zakwestionowaną sumę, czyli 3,6 mln zł. Partyjna dotacja, pokrywająca wydatki na kampanię wyborczą, zostanie pomniejszona jednorazowo o trzykrotność tej kwoty, czyli o 10,8 mln zł.
Natomiast partyjna subwencja, która jest wypłacana co rok przez całą kadencję, zostanie rokrocznie pomniejszona o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli w sumie przez wszystkie cztery lata o 43,2 mln zł. Całkowita strata PiS wyniesienie więc właśnie 57,6 milionów złotych.
Zależność straty PiS od wyceny przez PKW sumy przekrętów w czasie kampanii ilustrowaliśmy w OKO.press wykresem, który aktualizujemy:
To jednak nie oznacza, że PiS zostanie zupełnie bez pieniędzy. Przypadająca dla tej partii subwencja i dotacja to w sumie ok. 122 mln zł. Pomimo decyzji Państwowej Komisji Wyborczej PiS przez cztery lata otrzyma więc z budżetu państwa ok. 64 mln zł*.
Na posiedzeniu 29 sierpnia 2024 Państwowa Komisja Wyborcza już po raz trzeci zajmowała się sprawozdaniem finansowym PiS z kampanii wyborczej. Podczas wcześniejszych posiedzeń decyzję odraczano, aby uzyskać dodatkowe dokumenty. Sprawdzano, czy komitet wyborczy rozliczył pieniądze pochodzące z budżetu państwa, wydane na najróżniejsze sposoby przez kandydatów rządzącej wówczas Zjednoczonej Prawicy tak, by promowały one polityków ZP. A jeśli nie rozliczył, czy powinien to zrobić.
Mowa tu o tak zwanych „korzyściach majątkowych o charakterze niepieniężnym”, z jakich nielegalnie miał korzystać PiS. Jak pisał w OKO.press Piotr Pacewicz: „Chodzi o działania instytucji publicznych, które de facto agitowały na rzecz PiS i jego kandydatek i kandydatów, ale nie były finansowane przez komitet wyborczy partii i nie zostały ujawnione PKW”.
Były to między innymi:
Już tydzień temu Piotr Pacewicz w OKO.press wyliczył, że całość nielegalnej kampanii wyborczej PiS mogła kosztować około 3,5 miliona złotych. Nie było jednak wiadomo, czy każdy z tych wydatków zostanie uznany za wydatek wyborczy w rozumieniu przepisów kodeksu wyborczego.
To istotne, bo właśnie od kwoty stwierdzonych nadużyć zależała decyzja PKW. Komisja musiała policzyć, czy:
Do zliczenia pełnej kwoty PKW potrzebowała szczegółowych dokumentów. Wystąpiła o nie do KPRM, ministerstw, prokuratury i do NIK-u. W efekcie, jak poinformował przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, komisja została zasypana pismami nie tylko z instytucji, ale także od indywidualnych posłów. W każdym przedstawiano dowody na kolejne nieprawidłowości w kampanii PiS.
„Te pisma liczą często ponad kilkadziesiąt stron. Nie ma dnia, aby nie wpłynęło kolejne pismo, nawet dzisiaj w nocy dostaliśmy” – opowiadał Marciniak tuż przed posiedzeniem PKW 29 sierpnia.
A bywały pisma jeszcze dłuższe. Jak przyznał w Radiu Zet europoseł KO Michał Szczerba, on sam przekazał komisji w formie elektronicznej materiały „liczące ponad 5 tysięcy stron”.
Ostateczna decyzja PKW pokazuje, że komisja zaakceptowała stanowiska NIK, prokuratury i ministerstw. Uznała, że wykazane przez te instytucje wydatki rzeczywiście były wydatkami wyborczymi PiS. A ponieważ nie znalazły się w sprawozdaniu komitetu, doszło do przyjęcia „korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym” przez komitet wyborczy, i to na wielką skalę.
Na tym sprawa się nie kończy.
PiS może się odwołać od decyzji PKW do Sądu Najwyższego i zapewne to zrobi. A tam odwołanie rozpatrywać będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Jest to izba uznawana za nielegalną, ponieważ składa się przez wadliwie powołanych sędziów, wskazanych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. W tej sytuacji nie wiadomo, czy jakakolwiek decyzja Izby zostałaby uznana przez obecne władza za obowiązującą.
Najważniejsze jednak, co w tej sytuacji zrobi minister finansów, bo ostatecznie to on decyduje, czy przekazać danej partii środki z budżetu państwa. Dotychczasowa praktyka była taka, że gdy sprawozdanie komitetu było odrzucane i ten odwoływał się do Sądu Najwyższego, ministerstwo przelewało pieniądze z dotacji i subwencji, nie czekając na wyrok. Dopiero później dokonywano rozliczeń, stosownie do decyzji SN.
Tym razem jednak minister finansów może nie pójść na rękę PiS-owi. To oznaczałoby poważne problemy partii, która zaciągnęła kredyt na kampanię wyborczą w państwowym banku PKO BP. Dziś bank domaga się od PiS szybkiej spłaty zobowiązań.
*Inne media wyliczają wyżej sumę dotacji i subwencji – nawet na 144 mln. W takim razie partii Jarosława Kaczyńskiego zostałoby na lata 2024-2027 więcej – 86,4 mln.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze