0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Marcin Grzegorzekfot. Marcin Grzegorz...

„Sprawca nie zastrzelił jej, tylko zranił” – mówi Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego. Pięcioletnia samica żubra została znaleziona już martwa, z wyraźną raną postrzałową. Należała do stada z Mirosławca (woj. zachodniopomorskie).

„Stada żubrów, które są pod naszą opieką, śledzimy za pośrednictwem telemetrii. Z naszych ustaleń wynika, że strzał został oddany w styczniu, już po zmroku, około godziny 17:00. Stado było przy karmisku. Tu nikt nie miał prawa pomylić żubra z dzikiem! Ponieważ było ciemno, sprawca prawdopodobnie używał termowizji. Strzelił do żubra, stado odbiegło bardzo szybko i następnego dnia wypłoszone stało na polach” – relacjonuje Maciej Tracz.

„To po prostu nieludzkie”

Osoba, która oddała strzał, trafiła w jedną z przednich nóg. Kula roztrzaskała kości, a odłamki trafiły w drugą nogę.

„Nie jesteśmy w stanie określić ze stuprocentową pewnością, czy te odłamki spowodowały, że kość drugiej nogi też pękła, czy stało się to w momencie, kiedy samica przewróciła się po strzale. W ciągu paru minut zwierzę zostało pozbawione sprawnych przednich nóg” – opowiada Tracz. „Otwarte złamania, kikuty kości wystające przez skórę, koszmarne krwawienie, makabryczny ból i krwotok. Przednie nogi miała całkowicie bezwładne, musiała mieć też wysoką gorączkę. A człowiek, który strzelał, nawet nie sprawdził, czy coś trafił. Nie dostrzelił rannej krowy, po prostu sobie poszedł. Podejrzewam, że do dzisiaj śpi znakomitym snem, nie ma żadnych problemów, ani wyrzutów sumienia. To jest nieludzkie” – denerwuje się.

Przeczytaj także:

Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze (ZTP) o martwej żubrzycy dowiedziało się od osoby, która przypadkowo trafiła na jej ciało w lesie. Po postrzale nie była w stanie uciec ze stadem. Ostatnie trzy tygodnie życia spędziła na dwudziestu metrach kwadratowych, wygryzając trawę do zera. Jak relacjonuje Maciej Tracz, podpierała się brodą, żeby tylnymi, jeszcze sprawnymi nogami, przesunąć się do kolejnej kępy trawy.

„Krowa na pewno urodziła w poprzednich latach przynajmniej dwoje cieląt” – dodaje. „Fakt, że po postrzale tyle przeżyła, świadczy o tym, że była w znakomitej kondycji. Z danych telemetrycznych możemy ustalić, że śledzone przez nas stado jeszcze ją odwiedziło” – mówi.

Żubr zabity, kary nie będzie

ZTP przesłało nam również emocjonalny wpis Romana Lizonia, weterynarza, który wykonywał sekcję martwej żubrzycy. Tak opisał ostatnie tygodnie życia zwierzęcia: „Każdy ruch to potworny ból i zgrzyt połamanych kości. Rezygnuję z kolejnych prób. Zostaje mi tylko oddychać w bezruchu. Nagle coś mnie dotyka. Szorstkim językiem liże mnie po pysku. To stado przyszło po mnie. Próbują pomóc mi wstać. Trącają mnie rogami. Mówią: będzie dobrze. Nie będzie, wiem. Nie rozumieją. Odchodzą. Przychodziły jeszcze, ale w końcu zrezygnowały. Zostałam sama. [...] Mijają kolejne dni. To już chyba trzeci tydzień. Oddech krótki, coraz płytszy. Nie czuję już nic. [...] Umieram. Odchodzę. Mam zaledwie 5 lat. Nic nikomu nie zrobiłam".

W ranach nie znaleziono kuli. Pocisk rozprysnął się na drobne odłamki. Sprawcy za zabicie zwierzęcia, które jest pod ochroną, według art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt, grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Jeśli śmierć żubrzycy byłaby oceniona jako „zniszczenie w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach”, kara może wynieść nawet 8 lat. Spowodowanie „istotnej szkody” to 5 lat pozbawienia wolności – określa to art. 181 Kodeksu karnego.

Niestety, to tylko teoria. W praktyce wyroki za zabicie zwierzęcia pod ochroną zapadają rzadko lub są bardzo łagodne.

„Nawet jeśli uda się ustalić sprawcę, nie zostanie oskarżony i skazany. Będzie kłamał do śmierci, nie przyzna się do tego bestialstwa. A to, co ten człowiek narobił, świadomość tego bólu i cierpienia zwierzęcia, jest po prostu nie do zniesienia, nie do zaakceptowania” – komentuje Maciej Tracz.

480 żubrów

Żubry w północno-zachodniej Polsce pojawiły się jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, co było zasługą profesora Ryszarda Graczyka. To on przywiózł osiem żubrów do Nadleśnictwa Wałcz. Zaczęło tworzyć się pierwsze stado na wolności, które po 2000 roku przewędrowało na teren Nadleśnictwa Mirosławiec, a teraz bytuje na styku z Nadleśnictwem Złocieniec.

Oprócz tego pierwszego stada jest jeszcze dziesięć innych. Łącznie na obszarze od Gorzowa Wielkopolskiego po Stargard i w Puszczy Noteckiej żyje dziś około 480 żubrów. W najliczniejszych stadach jest od 80 do 100 osobników.

„Wkładamy ogrom pracy w to, żeby żubry mogły bezpiecznie i w miarę bezkonfliktowo funkcjonować w pobliżu ludzi. Próbujemy je odciągać od pól, tworząc specjalne karmiska. Zakładamy obroże telemetryczne, co pozwala później ułatwić proces ustalania kwoty odszkodowań za ewentualne straty w uprawach. Dzięki telemetrii, z dużą dokładnością, możemy określić, które stado i jak długo przebywało na polu. Większość stad udaje nam się utrzymać zimą w lesie. Mieszkańcy okolic, gdzie występują żubry, na ogół pozytywnie podchodzą do tych zwierząt” – mówi Maciej Tracz.

Podkreśla jednak, że nielegalne zabijanie żubrów trwa od dawna. Jeszcze w czasach PRL, kiedy żubrami na tym terenie zajmował się profesor Ryszard Graczyk, żubry były celowe ranione w tylne nogi. Miejscowe wojskowe obwody łowieckie wymuszały w ten sposób ich odstrzał w celu pozyskania trofeum dla partyjnych dygnitarzy. W 2004 roku opiekę nad stadami przejęło Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze.

Myśliwy strzelił „w obronie własnej”

"Po niecałych 20 latach względnego spokoju w pracy z żubrami, ostatnio sytuacja się zmieniła i nie ma roku, żebyśmy nie wyciągali kul z ciał żubrów. W 2022 roku samica żubra została zastrzelona na polowaniu zbiorowym. Zagraniczny myśliwy tłumaczył się, że strzelał w obronie własnej.

Tymczasem strzał został oddany z tyłu, więc wykluczało to wersję o rzekomym ataku.

I chociaż facet był złapany za rękę, były mocne dowody, to prawdopodobnie zostanie uznany za niewinnego. Śmierć tamtego żubra nastąpiła przy karmisku, gdzie zatrzymujemy żubry zimą przed wychodzeniem na uprawy. Już wcześniej myśliwy z tego koła, które organizowało feralne polowanie zbiorowe, był złapany na tym, jak kradł wykładaną przez nas karmę dla żubrów. Wszystko nagrało się na fotopułapkach. Na przełomie lat 2022 i 2023 zabijanie żubrów przybrało wyjątkową skalę. Myśliwi zabijali wtedy też rysie. Strasznie się rozwydrzyli. Dopiero po rozkręceniu medialnej kampanii sytuacja trochę się uspokoiła. A teraz mamy znów postrzelonego żubra" – mówi Maciej Tracz.

Żubr na celowniku

Jak podkreśla, nie wiemy o wszystkich przypadkach zastrzelenia żubrów. Być może sytuacje, które opisały media i które nagłaśnia ZTP, to tylko wierzchołek góry lodowej.

„Ci, co zabijają, już się nauczyli, jak to robić skutecznie i bez śladów. Przestali strzelać do byków, bo to za duże zwierzę do łatwego zagospodarowania. Jeden czy dwóch »myśliwych« sobie z tym nie poradzi. Zaczęli strzelać do cieląt, bo taka ofiara waży znacznie mniej niż dorosły osobnik – około 40-50 kilogramów. Sprawca działający w pojedynkę bez problemu ogarnie sytuację. To tak zwana »zwierzyna bagażnikowa«. Łatwiej taki przypadek kłusownictwa zatuszować. A mięso żubrów jest potem przerabiane” – komentuje Tracz.

Jego zdaniem pod żadnym pozorem nie można zgadzać się na przywrócenie polowań na żubry. One, jak podkreśla, muszą pozostać gatunkiem ściśle chronionym, choć od dawna pojawiają się próby osłabienia tej ochrony. Maciej Tracz uważa, że myśliwym nie zależy na dobru żubrów, ale na ich mięsie i prawie do ich zabijania. Dodaje: „Podejrzewamy, że sprawcami postrzeleń są głównie myśliwi, bo któż inny chodzi z bronią palną po lesie? Sam byłem kiedyś myśliwym i wiem dobrze, jak wygląda to środowisko. Dziś myśliwi narzekają, że odbiera się im przywileje i prawa. A tak naprawdę dostają ich jeszcze więcej. Mogą strzelać z termowizją i noktowizją, mają coraz łatwiej. W przeciwieństwie do zwierząt”.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze