0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Fundacja Bastafot. Fundacja Basta

Do spotkania doszło w poniedziałek po południu 30 października. Jak słyszymy, „pakiet pierwszej pomocy” to pięć propozycji, które mają uczynić z Polski strefę bezpieczną dla osób nieheteronormatywnych i transpłciowych. I nie chodzi wcale o związki partnerskie, czy równość małżeńską.

Wręcz przeciwnie, reprezentanci społeczności LGBT+ odwodzili polityczki przyszłego rządu od szybkiej realizacji obietnic zapisanych w programach.

Dlaczego?

„Po ośmiu latach rządów PiS jesteśmy straumatyzowani. Nie wyobrażam sobie narodowej debaty o związkach partnerskich, gdy TVP szczuje na nas co 40 minut, na ulicę wyjeżdżają homofobusy, a prawicowe organizacje mają miliony, żeby nas atakować” – mówi OKO.press Bart Staszewski z Fundacji „Basta”.

Przeczytaj także:

Julia Maciocha z Parady Równości dodaje, że nie chodzi o wywracanie stolika, ale sprowadzenie dyskusji na właściwe tory. „Nie chcemy powtórki z kampanii prezydenckiej. Nie będziemy znów słuchać, że jesteśmy ideologią. Musimy najpierw zabezpieczyć osoby, które są najbardziej narażone na hejt, czyli młodzież” – tłumaczy Maciocha.

Jak podkreślają, społeczność LGBT+ wie, na co może liczyć w tej kadencji. „Przez 1,5 roku jesteśmy skazani na prezydenta, który będzie wetował każde prawo umożliwiające nam godne życie. Wykorzystajmy ten czas na to, by pomóc tym, którzy dziś czują się w tym kraju obywatelami 190 kategorii” – mówi Maciocha. „A wiemy, że są nimi dzieci i młodzież. Mamy na to wszystko statystyki o próbach samobójczych, o zwiększającym się zjawisku depresji. To nie są numerki, to prawdziwe osoby, którym możemy pomóc. I to szybko” – dodaje Staszewski. I deklaruje, że związki partnerskie to ostatnie, o czym dziś myśli.

Nic o nas bez nas

Pierwszym punktem, który aktywiści i aktywistki przedstawili dziś polityczkom, była nowelizacja kodeksu karnego. W Polsce wciąż nie ściga się przestępstw i mowy nienawiści motywowanej homofobią i transfobią, dlatego przez ostatnie osiem lat osoby LGBT mogły dochodzić swoich praw tylko na drodze postępowań cywilnych. „Dopóki prawo nas nie chroni, nie możemy pójść dalej z naszymi postulatami” – opowiada Staszewski.

Dalej na liście pierwszej pomocy znajdują się:

  • odpolitycznienie i odpartyjnienie mediów publicznych i KRRiTV,
  • a także wstrzymanie i kontrola konkursów grantowych.

„Dziś nasi przeciwnicy mają przewagę instytucjonalną. Nie da się walczyć o równe prawa, gdy druga strona sączy ludziom do głów propagandę i kreuje fałszywy obraz masowego sprzeciwu społecznego” – tłumaczy Staszewski.

Od polityków oczekują też odcięcia się od dyskryminacyjnej polityki poprzednich rządów. „Myślę, że wiele z nas, zanim pójdzie do przodu, chciałoby usłyszeć zwykłe przepraszam” – mówi aktywista.

„Dla społeczności to ważne, żeby dostać potwierdzenie, że to, co działo się przez ostatnie osiem lat to nie był nasz wymysł” – dodaje Julia Maciocha. „Dobrze by było, gdyby nasz premier, wzorem Justina Trudeau w Kanadzie, był w stanie powiedzieć, że szczucie na każdą grupę mniejszościową jest niemoralne, bezprawne i nie powinno się już nigdy więcej się powtórzyć”.

Ostatnią propozycją jest stworzenie kanału komunikacji rządu ze społecznością LGBT. Chodzi o powołanie pełnomocnika ds. równości w randze sekretarza stanu w Kancelarii Premiera. „Chcieliśmy też pokazać, że nic o nas bez nas” – tłumaczy Maciocha. „Gdy już politycy zaczną prace nad ustawą o związkach partnerskich, chcemy wiedzieć, że nie uchwalą wydmuszki pod publikę. Chcemy mieć pewność, że nasze prawa będą zabezpieczone”.

Rozmowy partnerskie

Pod pakietem podpisało się aż 47 organizacji społecznych działających na rzecz osób LGBT+ w Polsce. Po drugiej stronie stołu usiadły dziś polityczki, a dokładnie reprezentantki:

  • Koalicji Obywatelskiej: Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska), Monika Rosa (Nowoczesna), Marzena Okła-Drewnowicz (Platforma Obywatelska), Aleksandra Gajewska (Platforma Obywatelska);
  • Lewicy: Anna Maria Żukowska;
  • Polski 2050: Barbara Oliwiecka i Katarzyna Karpa-Świderek.

Z propozycji spotkania nie skorzystał żaden przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego. Oficjalnie, bo politycy „nie mieli czasu”. „Ale nie czuliśmy wrogości. Mamy nadzieję, że następnym razem, już po rozmowach koalicyjnych, uda się przekonać także tę frakcję, że ochrona przed nienawiścią to nie jest punkt sporny, ani kontrowersyjny” – mówi Maciocha.

Oboje przyznają, że zaskoczyli polityczki. „Nie byliśmy dziś petentami, ale partnerami. Deklarowaliśmy, że nie tylko wymagamy, ale staniemy obok nich i będziemy ich wspierać. Jeśli boją się powiedzieć społeczności LGBT+, że najpierw muszą załatwić sprawy podstawowe, a związki partnerskie będą, ale w drugiej części kadencji, stoimy za nimi murem” – opowiada Staszewski. "Taka postawa wywołała zaciekawienie i chyba też ulgę. Słyszeliśmy, że wiele grup społecznych przychodzi na spotkania, ale bez wspólnej agendy, podzieleni.

Nam udało się zjednoczyć, choćby co do tego minimum. I to daje szanse na dobrą współpracę".

Maciocha dodaje, że do rzecznictwa politycznego trzeba podchodzić strategicznie. „Zerwaliśmy z narracją, że chcemy tylko przetrwać. My chcemy konkretów, ale w odpowiedniej kolejności. Gdybym miała strzelać, powiedziałabym, że Parada Równości 2024 przejdzie ulicami Warszawy pod hasłem »Równości małżeńskiej«. Ta presja się nie skończy, ale róbmy zmianę z głową” – przekonuje aktywistka.

Co dalej? Staszewski i Maciocha tłumaczą, że teraz „piłka jest po stronie polityków”. To nie był czas na składanie deklaracji, czy obietnic, ale rozpoczęcie dialogu. „Zupełnie bez ironii, liczymy na dobrą współpracę” – mówi Staszewski.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze