0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Czy czeka nas przewrót kopernikański w polityce mieszkaniowej? Z treści umowy koalicyjnej wynika, że raczej nie. Co prawda nadrzędnym celem, który stawia sobie przyszły rząd, jest zwiększenie dostępności mieszkań, ale diabeł tkwi w szczegółach.

Budować i budować

„Nieodpowiedzialna i nieudolna polityka zarówno rządu, jak i NBP sprawiła, że dla milionów młodych Polaków niemożliwym było godne zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych. Strony Koalicji stworzą warunki dla istotnego przyspieszenia tempa oddawania nowych mieszkań: własnościowych, dostępnych na najem realizowany także przez samorządy oraz mieszkań socjalnych i komunalnych. Państwo będzie też wspierać samorządy w remontach pustostanów na cele mieszkaniowe” – czytamy w dokumencie.

Przeczytaj także:

Politycy koalicji wspólnie proponują więc dwa rozwiązania. Jedno dotyczy zasobu, który już istnieje, czyli pustostanów gminnych, które po remoncie mogłyby służyć mieszkańcom. Drugie ma polegać na stymulacji podaży: zarówno na rynku prywatnym, jak i w budownictwie społecznym czy komunalnym. Ciężko jednoznacznie oceniać obydwie propozycje, bo nie znamy szczegółów. Nie wiadomo, ile pieniędzy dostaną samorządy, które zdecydują się prowadzić bardziej aktywną politykę mieszkaniową. Nie wiadomo, na czym ma polegać wsparcie inwestycji deweloperskich. Wiadomo tylko, że w umowę koalicyjną nie wpisano 1 proc. PKB na mieszkalnictwo, o co walczyła partia Razem.

Co z zasobem, który istnieje?

Już w trakcie kampanii wyborczej wielu ekspertów sugerowało, że politycy niesłusznie nie wykazują niemal żadnej inicjatywy ws. uregulowania już istniejącego zasobu mieszkaniowego. Wszak dziś w Polsce buduje się rekordowo dużo, choć za większość inwestycji odpowiada rynek prywatny (inwestorzy i deweloperzy). Inne rozłożenie akcentów w budownictwie mogłoby pomóc, ale tylko w ograniczonym zakresie. Kolejki po lokal wciąż byłyby bardzo długie.

Czy zatem nie da się zrobić nic? Da, ale wymagałoby to wprowadzenia rozwiązań, które nie są popularne. Chodzi o ograniczenie atrakcyjności mieszkań jako aktywów finansowych. W takim scenariuszu opodatkowaniu powinny podlegać mieszkania, które kupowane są w celach inwestycyjnych. Podatek katastralny to jednak political fiction, którego ciężko spodziewać się w tej kadencji. Chyba że ceny mieszkań jeszcze kilka razy przebiją sufity, a Polska utrzyma kurs na katastrofę.

Podobną drogę przeszła już Irlandia: od kraju, który opiera się na własności i budownictwie indywidualnym, do silnej finansjalizacji mieszkalnictwa. I do dziś płaci cenę nierozsądnej polityki, mimo że od lat aktywnie walczy ze spekulacjami i dotuje rozwój sektora mieszkalnictwa społecznego.

Co z dopłatami do kredytów?

W umowie brakuje także kluczowej informacji. Jakie stanowisko będzie miał nowy rząd ws. dopłat do kredytów. Przypomnijmy, że kredyt 2 proc. wprowadzony w lipcu 2023 przez PiS napędził podwyżki cen mieszkań w największych polskich miastach. Z wyliczeń dr. Adama Czerniaka dla Polityki Insight wynika, że w metropoliach (pow. 500 tys. mieszkańców) średnia ofertowa cena wzrosła o 5,5 proc. licząc kwartał do kwartału.

„Tak szybkich wzrostów nie było na rynkach metropolii nawet w szczycie boomu w latach 2020-2021” – oceniał ekspert.

Donald Tusk obiecywał wprowadzenie kredytu 0 proc., co miało pomóc w realizacji własnościowych ambicji młodszego pokolenia. Ale globalne i polskie doświadczenia z podobnymi programami pokazują, że taka polityka nie tylko nie działa, ale jest w praktyce szkodliwa. Młodych ludzi, którzy często nie mają zdolności kredytowej, polityka oparta na dopłatach do kredytów w rzeczywistości oddala od perspektywy niezależności. Finansowanie kredytów hipotecznych z pieniędzy publicznych pomaga tylko pierwszej turze beneficjentów, najczęściej nie najgorzej sytuowanym osobom, resztę wyrzucając na margines. Zwiększanie popytu przy sztywnej podaży to przepis na eksplozję cen na rynku mieszkań.

Nawet jeśli KO wycofa się z tego fatalnego pomysłu lub ogłosi, że nie znalazła poparcia wśród koalicjantów, wciąż musi zastanowić się, co zrobić z kredytem 2 proc.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze