Pierwsza Prezes SN stanęła przed prawdziwie tragicznym wyborem, w klasycznym rozumieniu tragedii, w którym każdy wybór jest zły. Ale niektóre możliwości są gorsze od innych. Stając przed wyborem: naruszyć ustawę i Konstytucję czy naruszyć tylko ustawę, prof. Gersdorf mogła wybrać to drugie i nie legitymizować łamania Konstytucji
"W każdym autorytarnym systemie znajdzie się ktoś, kto wyręczy ludzi porządnych i wykona brudną robotę. Ale to nie powinno być decydującym argumentem dla uczciwych ludzi; ci powinni chronić i bronić swój kapitał moralny w trudnych czasach, nawet jeśli z pragmatycznego punktu widzenia będzie to próżny wysiłek. Działania symboliczne mają kolosalne znaczenie, a ogromnym błędem jest zrównanie »symbolicznego« z »nieistotnym«, zwłaszcza, gdy chodzi o obronę tak fundamentalnej wartości, jak rządy prawa. Szkoda, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zmarnowała okazję, aby o nią zawalczyć" - decyzję prof. Małgorzaty Gersdorf o zwołaniu pierwszego posiedzenia nowej KRS komentuje prof. Wojciech Sadurski.
Za zgodą Autora publikujemy po polsku fragmenty tekstu, który 16 kwietnia 2018 został opublikowany na Verfassungsblog, najbardziej wpływowym blogu prawa konstytucyjnego w Europie.
Wojciech Sadurski jest konstytucjonalistą, profesorem filozofii prawa na Uniwersytecie Sydnejskim i profesorem w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego, a także profesorem wizytującym w szkole prawa Uniwersytetu Yale.
Dla OKO.Press analizował m.in. wydarzenia kryzysu konstytucyjnego.
Prof. Małgorzata Gersdorf ogłosiła, że zwoła pierwsze posiedzenie nowej KRS na 27 kwietnia 2018 roku.
Ta decyzja przez część środowiska prawniczego (włącznie ze mną) została odebrana negatywnie, a przez innych (zwłaszcza przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości) - z ulgą. Nie doczekała się jednak zdecydowanych reakcji z żadnej strony. A jest to decyzja o epokowym znaczeniu, zarówno pod względem praktycznym, jak i co do samej zasady.
Dlaczego? Ze względu na tło powołania „nowej” KRS.
KRS to konstytucyjny organ, kluczowy w procesie nominacji sędziów: nominuje kandydatów na sędziów i przedstawia ich Prezydentowi, który powołuje sędziów. Podstawowym zadaniem KRS jest dbanie o niezawisłość sędziów i niezależność sądów. KRS ma też uprawnienia do składania pytań prawnych do Trybunału Konstytucyjnego, dotyczących zgodności z konstytucją aktów normatywnych dotyczących sądów i sędziów. Ogłasza również kodeksy etyki sędziowskiej, wyraża opinie o aktach normatywnych dotyczących sądów i sędziów itd.
Już na początku kampanii przeciwko sądownictwu, PiS uznał sędziów zasiadających w KRS za główną przeszkodę w przeprowadzeniu swojej „reformy”.
Według Konstytucji, KRS składa się z 15 sędziów, a pozostali członkowie to Pierwsi Prezesi SN i NSA, Minister Sprawiedliwości, przedstawiciel Prezydenta, 4 posłów wybranych przez Sejm i 2 senatorów wybranych przez Senat.
Konstytucja nie mówi wprost, że sędziowie zasiadający w KRS są wybierani przez władzę sądowniczą; mówi jedynie, że 15 członków KRS jest wybieranych spośród sędziów. Dotychczasowy usus zakładał, że są oni wybierani przez władzę sądowniczą. Poprzednia ustawa o KRS przewidywała skomplikowany sposób ich wyboru, zakładający udział różnych gałęzi sądownictwa.
Co ważne, „nowy” Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 20 czerwca 2017 roku nie protestował przeciwko samej zasadzie wybierania członków KRS przez samorząd sędziowski; wyraził zastrzeżenia co do starego trybu wyboru sędziów.
Do tej pory nie podważano samej zasady wyboru sędziowskich członków KRS przez władzę sądowniczą.
Rada Sędziów Europejskich działająca przy Radzie Europy przypomniała stanowisko Komitetu Ministrów Rady Europy: krajowe rady sądownictwa w co najmniej połowie powinny składać się z sędziów wybranych przez samorząd sędziowski, spośród wszystkich gałęzi sądownictwa i z poszanowaniem pluralizmu w obrębie sądownictwa. To samo podkreślała Komisja Wenecka.
Oprócz argumentu z tradycji, że należy zachować dotychczasowy zwyczaj wyboru sędziów-członków KRS przez środowisko sędziowskie, istnieje też powód wynikający z wierności literze prawa.
Konstytucja mówi wprost, że do KRS posłowie i senatorowie są wybierani przez Sejm i Senat. A zatem, jeśli twórcy konstytucji przewidywaliby, że Sejm ma też wybierać sędziów-członków KRS, Konstytucja mówiłaby o tym wprost.
Zasada wybieralności sędziów do KRS przez samorząd sędziowski została po raz pierwszy podważona i zanegowana przez Prawo i Sprawiedliwość w ustawie o KRS, a następnie w ustawie o KRS zaproponowanej przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Zarówno PiS, jak i Prezydent chcieli, aby sędziowie-członkowie KRS byli wybierani przez władzę ustawodawczą. Propozycje różniła wyłącznie większość wymagana do wyboru członków KRS. PiS proponował zwykłą większość, Duda – większość 3/5, argumentując, że dawałoby to opozycji wpływ na wybór KRS.
Ustawa z 8 grudnia 2017 roku, podpisana przez Prezydenta 20 grudnia 2017 roku, zakłada, że 15 sędziów-członków KRS jest wybieranych przez Sejm. Kandydatów może zgłaszać grupa obywateli (co najmniej 2 000) lub grupa 25 sędziów; Sejm wybiera członków KRS większością 3/5, a jeśli nie uda się w ten sposób wybrać pełnej 15, pozostałych Sejm wybiera zwykłą większością. W ten sposób partia rządząca ma decydujące zdanie co do składu KRS, a pośrednio, co do nominacji sędziowskich; to powrót do rozwiązania zawetowanego w lipcu 2017 roku przez Prezydenta.
Ustawa z 8 grudnia 2017 roku zakłada także przedterminowe zakończenie 4-letniej konstytucyjnej kadencji wszystkich sędziów dawnej KRS. Opinia Komisji Weneckiej o tym rozwiązaniu jest oczywista: połączenie nowej procedury wyboru członków KRS przez parlament z przerwaniem kadencji wszystkich członków poprzedniej KRS osłabi niezależność Rady względem większości parlamentarnej.
To mało powiedziane. W połączeniu z nową ustawą o Sądzie Najwyższym i o sądach powszechnych, mamy do czynienia z całkowitym przejęciem sądownictwa przez partię rządzącą.
Ustawa o KRS wzbudziła wiele kontrowersji wśród środowisk sędziowskich, zwłaszcza nominacje sędziów do KRS, co doprowadziło do wzrostu polaryzacji pomiędzy większością sędziów niechętnych „reformie” PiS i mniejszością, która jest lojalna wobec władzy.
W ocenie Prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” tylko ok. 3-4 procent sędziów popiera zmiany ustawodawcze. Jedynie 18 spośród około dziesięciu tysięcy polskich sędziów kandydowało do nowej KRS, a media doniosły, że większość z kandydujących to sędziowie„oddelegowani” do Ministerstwa Sprawiedliwości (a więc podlegli Ministrowi Sprawiedliwości) oraz nowo powołani prezesi sądów (a zatem, ludzie wiele zawdzięczający Zbigniewowi Ziobro). Sprawę dodatkowo pogarsza fakt, że nikt spośród zgłoszonych 18 sędziów nie był sędzią Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, sądu apelacyjnego czy sądu wojskowego.
Proces zgłaszania kandydatów do KRS był owiany tajemnicą, a ich nazwiska nigdy nie zostały ujawnione publicznie, co świadczy o stopniu zażenowania i wstydu, który otaczał ten proces – o czym wiedzieli kandydaci i zgłaszające ich osoby.
Jeden z głównych powodów „reformy”, czyli demokratyzacja procesu wybierania sędziów-członków KRS, został spektakularnie obalony. Co gorsza, ukrycie nazwisk osób zgłaszających kandydatów do KRS, uniemożliwia weryfikację, czy kandydaci zostali zgłoszeni przez wymaganą liczbę sędziów. W odpowiedzi na pytanie zadane w trybie dostępu do informacji publicznej przez organizację pozarządową, Ministerstwo Sprawiedliwości wystosowało 60-stronicowy dokument z zamazanymi nazwiskami sędziów zgłaszających kandydatów do KRS.
7 marca 2018 roku wybrano 15 sędziów-członków KRS.
Około 80 proc. wybranych to bezpośredni beneficjenci lub podwładni Ministra Ziobry. W składzie przeważają sędziowie sądów niższych instancji.
Spośród partii, PiS zaproponował 9 kandydatów, a Kukiz'15 – 6. Pozostałe partie zbojkotowały wybory do KRS. Ten bojkot oznaczał, że nie była potrzebna druga runda głosowania. 15 kandydatów wybrano większością kwalifikowaną. W dzień wyboru nowej KRS, ze swojej funkcji zrezygnowała Przewodnicząca KRS, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.
Powróćmy do decyzji Pierwszej Prezes SN. Jednym z jej ustawowych obowiązków, na gruncie nowej ustawy o KRS, jest zwołane pierwszego posiedzenia KRS. Uzasadniając swoją decyzję o zwołaniu posiedzenia, prof. Gersdorf powiedziała, że pełniona przez nią funkcja nie pozostawia miejsca na obywatelskie nieposłuszeństwo, które najwyraźniej zaszłoby, gdyby nie zwołała posiedzenia KRS. Dodała, że byłoby to przeciwskuteczne, ponieważ partia rządząca i tak znalazłaby sposób na obejście jej decyzji (albo poprzez powierzenie zwołania posiedzenia KRS Prezes TK, albo najstarszemu członkowi nowej KRS; obie te możliwości rozważał PiS).
Jednak żaden z powyższych argumentów prof. Gersdorf nie jest przekonujący. Rozważmy argument dotyczący „nieposłuszeństwa obywatelskiego”, nieprzystającego Pierwszej Prezes SN. Nie stała ona przed wyborem „posłuszeństwa prawu” albo „bezprawnego zachowania”. To prawda, na gruncie nowej ustawy o KRS, Pierwszy Prezes SN ma obowiązek zwołania pierwszego posiedzenia KSR. Ale zwołanie nowej KRS potwierdza, że to naprawdę jest KRS: nie wiemy tego, dopóki nie zostaną ujawnione listy z nazwiskami sędziów zgłaszających kandydatów. Na razie musimy wierzyć na słowo Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Ale dla wielu osób, nie są oni wiarygodni.
Dopóki nie poznamy nazwisk, powinniśmy zakładać, że do wyboru członków KRS mogło dojść z naruszeniem prawa.
Jedynie ujawnienie listy nazwisk sędziów zgłaszających kandydatów może odeprzeć ten zarzut.
Co więcej, i co bardziej istotne, ustawa o KRS jest pod wieloma względami niezgodna z konstytucją. Zarówno przez nadanie Sejmowi niekonstytucyjnej władzy powoływania sędziów-członków KRS i przez ustawowe zakończenie konstytucyjnie gwarantowanej kadencji członków „starej” KRS.
Zwołując nową KRS, Pierwsza Prezes SN legitymizuje naruszenia konstytucji.
Pierwsza Prezes SN stanęła przed prawdziwie tragicznym wyborem, w klasycznym rozumieniu tragedii, w którym każdy wybór jest zły.
Ale niektóre możliwości są gorsze od innych. Stojąc w obliczu naruszenia ustawy o KRS i naruszenia ustawy oraz konstytucji, Pierwsza Prezes mogła (i moim zdaniem powinna była) wybrać mniejsze zło: naruszyć ustawę, która i tak łamała Konstytucję RP.
Co do argumentu, że sprzeciw wobec partii rządzącej jest próżny, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś chętny do zwołania posiedzenia KRS, jeśli PiS tak zdecyduje. Jest to argument całkowicie zrozumiały, ale z jednym zastrzeżeniem. Ów „chętny” nie będzie miał kapitału poparcia społecznego, na które prof. Gersdorf zapracowała w ostatnich latach. W każdym autorytarnym systemie znajdzie się ktoś, kto wyręczy ludzi porządnych i wykona brudną robotę. Ale to nie powinno być decydującym argumentem dla uczciwych ludzi; ci powinni chronić i bronić swój kapitał moralny w trudnych czasach, nawet jeśli z pragmatycznego punktu widzenia będzie to próżny wysiłek. Działania symboliczne mają kolosalne znaczenie, a ogromnym błędem jest zrównanie „symbolicznego” z „nieistotnym”, zwłaszcza, gdy chodzi o obronę tak fundamentalnej wartości, jak rządy prawa. Szkoda, że Pierwsza Prezes SN zmarnowała okazję, aby o nią zawalczyć.
Przełożyła Anna Wójcik
Komentarze