0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

To niespodziewany zwrot w kwestii wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeszcze w środę 26 maja partie opozycyjne nie miały wspólnego kandydata, a na placu boju był jeden poważny pretendent: zgłoszony przez Porozumienie Jarosława Gowina prof. Marek Konopczyński, specjalista od pedagogiki i resocjalizacji. To była zaskakująca kandydatura, bo Konopczyński w 2020 roku został zaproponowany do składu komisji ws. wyjaśniania przypadków pedofilii przez... Koalicję Obywatelską. Do tego w 2020 roku bronił osób LGBT przed represjami i przychylnie wypowiadał się o protestach kobiet po antyaborcyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

O osobach LGBT:

Kiedy krzywdzeni są ludzie, nie wolno milczeć. Jako profesor nauk społecznych solidaryzuję się z osobami pokrzywdzonymi w wyniku bezprecedensowej i brutalnej akcji policji. Zatrzymania i represjonowania moich rodaków traktuję jako łamanie ich praw konstytucyjnych i naruszenie zasad demokratycznego państwa. Polacy mają prawo pokojowo manifestować swoje poglądy aksjologiczne, szczególnie jeśli są sprzeczne z narzucaną ideologią dzielenia i skłócania ludzi. Preferencje osobiste człowieka nie mogą być przyczyną wykluczeń i prześladowań instytucjonalnych skutkujących często osobistymi tragediami. Polska jest krajem wszystkich Polaków i dla wszystkich Polaków. Nie pozwólmy nas podzielić na lepszych i gorszych.

O protestach kobiet:

W PRL kościół katolicki stał po stronie osób prześladowanych za poglądy i walczących o swoje prawa. Dziś, stojąc tam, gdzie kiedyś stało ZOMO, skazuje się sam na niebyt społeczny! W imię czego? W imię garści srebrników!

Tweet Marka Konopczyńskiego z obrazkiem "Polka walcząca"

Jednak Konopczyński jako kandydat przetrwał tylko jeden dzień. Mimo że według ustaleń w Zjednoczonej Prawicy w tym podejściu do wyboru RPO prawo do wskazania osoby miało Porozumienie, PiS nie zgodził się na Konopczyńskiego. W związku z tym profesor wydał w środę wieczorem oświadczenie, że rezygnuje. Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło natomiast o poranku w czwartek 27 maja, że zgłosi na RPO senatorkę niezależną (w latach 2005-2015 posłankę PO) Lidię Staroń.

Dlaczego właśnie ona? "Ponieważ bardzo chce" - odpowiedział dziennikarzom wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS).

Ale to nie był koniec zaskakujących informacji. O godzinie 15:30 (pół godziny przed upływem terminu zgłaszania kandydatów) na konferencji w Sejmie wystąpili liderzy klubów oraz kół opozycyjnych - Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL, Polski 2050 i Polskich Spraw - i ogłosili, że wspólnie popierają na stanowisko RPO dr. hab. Marcina Wiącka, kierownika Zakładu Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Zgłosiło go Polskie Stronnictwo Ludowe, a pod jego kandydaturą podpisali się również posłowie niezależni - m.in. Lech Kołakowski, który wszedł do Sejmu z listy PiS - oraz jak ujawnił lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz – posłowie Porozumienia Jarosława Gowina z klubu Prawa i Sprawiedliwości: sam Gowin oraz Marcin Ociepa, Andrzej Gut-Mostowy, Wojciech Murdzek oraz... Zbigniew Girzyński z PiS.

A to otwiera szanse na wybór Wiącka nawet wbrew woli PiS i Solidarnej Polski. Co się musi wydarzyć?

Wiącek ma szansę? Panie i panowie, policzmy głosy

Żeby Marcin Wiącek miał realne szanse na wybór wbrew PiS, jest jeden podstawowy warunek: jego kandydaturę musi poprzeć Konfederacja. Artur Dziambor z Konfederacji powiedział "Rzeczpospolitej", że nie jest to wykluczone: "Rozważymy kandydaturę zgłoszoną przez PSL. To dużo lepszy kandydat niż poprzednio zgłoszeni. Konfederacja nie będzie zgłaszać własnego kandydata na RPO".

Załóżmy więc, że Konfederacja Wiącka popiera (ostateczną decyzję ma podjąć wieczorem 27 maja). Wtedy KO, Lewica, PSL, Konfederacja, Polska 2050, Polskie Sprawy oraz pięcioro posłów i posłanek niezależnych mają razem 223 głosy. By przeforsować Wiącka (przy założeniu, że Kukiz'15 razem z PiS poprze Lidię Staroń) potrzeba byłoby więc głosów przynajmniej 8 posłów Porozumienia.

Czy Jarosław Gowin może liczyć na tyle szabel? Tak. Gdy ostatnio Porozumienie zagłosowało razem z opozycją ws. Funduszu Deweloperskiego lojalnych wobec Gowina było 10 polityków jego partii.

W takim układzie Wiącek uzyskałby 234 głosy i dostał rekomendację Sejmu na Rzecznika Praw Obywatelskich. Senat na pewno potwierdziłby ten wybór, bo opozycja ma tam większość, a do tego mogłaby liczyć na dwóch senatorów Porozumienia.

Jeśli Konfederacja się wstrzyma, zdecyduje być może nawet jeden głos, a wynik głosowania będzie zależny od frekwencji i postawy posła Mniejszości Niemieckiej Ryszarda Galli.

A może jednak zdecyduje alfabet?

Ale w głosowaniu nad RPO większość dla jednego kandydata to nie wszystko. Potrzeba jeszcze braku większości dla konkurenta. Wszystko przez to, że kandydatury głosuje się alfabetycznie. Wcześniej będzie więc głosowana kandydatura Lidii Staroń.

Żeby w ogóle doszło do głosowania nad zaproponowaną przez opozycję kandydaturą Wiącka, senatorka Staroń nie może uzyskać większości, a więc posłowie Porozumienia i Konfederacji muszą głosować przeciw.

Jeśli się wstrzymają, głosy opozycji stopnieją do 212 szabel, zaś PiS z Solidarną Polską (nawet bez Porozumienia i Kukiz'15) będą dysponować co najmniej 219 głosami i Staroń zostanie rekomendowana Senatowi jako kandydatka Sejmu na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich.

I ma szansę na zatwierdzenie przez Senat, jeśli zagłosuje za nią jej dwóch kolegów z koła Senatorów Niezależnych: Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz.

Kiedy dojdzie do głosowania? Nie jest wykluczone, że nawet jutro - w piątek 28 maja, albo na specjalnym posiedzeniu Sejmu w czerwcu. Zdecyduje o tym w piątek poranny Konwent Seniorów.

Co mówili Wiącek i Staroń?

"Całe swoje życie zawodowe poświęciłem pracy na rzecz władzy sądowniczej. Pracowałem przez kilka lat w Trybunale Konstytucyjnym, a od kilkunastu lat pracuję w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Całe życie czułem powiew niezależności, dlatego nigdy nie podejmowałem innej pracy niż naukowa i ekspercka" - mówił podczas konferencji prasowej Marcin Wiącek.

I dodawał: "Moim credo, jeśli zostanę powołany, będzie przede wszystkim art. 30 konstytucji, który mówi o godności człowieka, prawa do szczęścia, do aktywności społecznej, do szacunku. Jest nim również preambuła Konstytucji, która mówi, że każdy ma taką samą godność niezależnie od tego, jaki ma świadomość, czy wierzy w Boga, niezależnie od poglądów politycznych".

"Jest moja zgoda i będziemy jeszcze rozmawiać ze wszystkimi. Jestem osobą niezależną, ale zawsze rozmawiam ze wszystkimi, dzięki temu udało się bardzo dużo. Jestem rzecznikiem ludzi od 20 lat. Moją partią są ludzie" - mówiła wcześniej dziennikarzom senatorka Lidia Staroń.

Już prawie rok bez wyboru RPO

13 maja, mimo sporów na temat ratyfikacji Funduszu Odbudowy, opozycyjna większość w Senacie utrzymała jedność i zgodnie odrzuciła kandydaturę posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego na nowego Rzecznika Praw Obywatelskich. Za było 48 głosów, przeciw - 49, przy dwóch wstrzymujących się.

Przypomnijmy, że od dziewięciu miesięcy parlament nie może wybrać nowego Rzecznika. Mimo upływu kadencji (9 września 2020) pozostaje nim Adam Bodnar. Dlaczego? Bo kandydaturę musi według konstytucji zatwierdzić i Sejm, i Senat. W pierwszej izbie większość ma obóz władzy, w drugiej – opozycja. I jest klincz.

PiS najpierw nie proponował nikogo, a jednocześnie trzykrotnie odrzucał kandydatkę organizacji społecznych popieraną przez opozycję – Zuzannę Rudzińską-Bluszcz. W grudniu 2020 roku obóz rządzący wystawił Piotra Wawrzyka – wiceministra spraw zagranicznych i posła. Wawrzyk przeszedł przez Sejm, ale zablokował go Senat. Podobnie stało się z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim.

Co się stanie, jeśli teraz zarówno Staroń jak i Wiącek nie zostaną wybrani na stanowisko RPO? PiS może przeforsować rozwiązanie zastępcze: obozowi władzy dał taką możliwość 15 kwietnia Trybunał Przyłębskiej, który orzekł, że art. 3 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich jest niezgodny z konstytucją. To przepis, który mówi, że RPO pełni funkcję do czasu wyboru następcy. To właśnie rola, którą pełni obecnie Adam Bodnar – więc zależny od władzy i upolityczniony Trybunał de facto usunął go z urzędu.

Przeczytaj także:

Powyższa interpretacja konstytucji dokonana m.in. przez b. posła PiS Stanisława Piotrowicza wejdzie w życie 15 lipca – TK Przyłębskiej dał w ten sposób czas ustawodawcy (a więc w praktyce PiS-owi) na przygotowanie nowych przepisów. A to oznacza, że obóz władzy będzie mógł (jeśli będzie miał większość w Sejmie, co w tej chwili nie jest takie pewne) z Rzecznikiem zrobić porządek. Na przykład ustanawiając ustawowo przejściową (choć w praktyce i zamiarach permanentną) funkcję pełniącego obowiązki RPO, którego powołanie nie będzie wymagać zgody Senatu.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze