0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

We wtorek po południu Rosjanie oficjalnie ogłosili – ustami wiceministra obrony narodowej generała pułkownika Aleksandra Fomina – że „drastycznie ograniczą” działania wojskowe na kierunku kijowskim i czernihowskim.

Ukraińscy wojskowi informowali, że rzeczywiście obserwowane jest wycofywanie przynajmniej niektórych rosyjskich oddziałów zwłaszcza z pozycji na północny zachód od stolicy Ukrainy.

View post on Twitter

„Wychodzimy z założenia, że w Kijowie zapadną odpowiednie kluczowe decyzje i należy stworzyć warunki do dalszej normalnej pracy” – mówił Fomin nawiązując do przebiegu prowadzonych w Stambule negocjacji pokojowych.

Przeczytaj także:

Wbrew rosyjskiej propagandzie decyzja o wycofaniu się jest przynajmniej w części bezpośrednim wynikiem pogarszającej się sytuacji, w jakiej od ponad tygodnia znajdowały się rosyjskie jednostki na północy Ukrainy. Jeszcze w połowie marca stało się jasne, że Rosjanie nie dysponują wystarczającym siłami nie tylko, by rozpocząć szturm Kijowa, ale nawet, by próbować wydłużać pierścień okrążenia stolicy Ukrainy w kierunku południowym.

Następnie ukraińskie działania kontrofensywne zarówno na północny zachód, jak i na wschód od Kijowa znacząco skomplikowały położenie Rosjan, do tego stopnia, że od nocy z poniedziałku na wtorek zagrożenie okrążeniem ich najważniejszych pozycji stało się całkiem realne.

Wycofanie się z północy Ukrainy nie jest więc ani wyrazem dobrej woli Rosjan, ani elementem planu operacji, lecz świadectwem ich porażki w tym obszarze działań wojennych.

Nie jest jasne, jakie będą kolejne ruchy Rosjan – oraz nawet to, czy zamierzają całkiem wycofać jednostki z północy Ukrainy, czy też ograniczyć się tylko do niektórych rejonów. Nawet jeśli Rosjanie wycofają się zupełnie z tej części kraju, ukraińska armia nie może sobie pozwolić na przerzucenie na inne kierunki (do Donbasu czy w celu odblokowania Mariupola) więcej niż części jednostek broniących obecnie Kijowa.

Stolica wciąż bowiem pozostanie potencjalnie zagrożona kolejnym atakiem - np. z udziałem świeżych rosyjskich sił i włączonej do udziału w wojnie białoruskiej armii. Pisaliśmy już w OKO.press, że armia Aleksandra Łukaszenki nie nadaje się do innej roli w tym konflikcie niż rola sił posiłkowych występujących u boku Rosjan.

Istnieją przy tym uzasadnione obawy, że Rosjanie mogą użyć sił zwolnionych spod Kijowa i Czernihowa na zupełnie innym kierunku działań wojennych – przede wszystkim w Donbasie, po to, by w szybkim tempie przełamać tam ukraińskie linie obronne i zająć kontrolowane przez Ukraińców części obwodów donieckiego i ługańskiego, a następnie (lub równolegle) zdobyć Mariupol. Wówczas w rosyjskich rękach znalazłby się cały Donbas oraz mityczny „korytarz na Krym” zapewniający lądowe połączenie terytorium Rosji z anektowanym w 2014 roku półwyspem.

Faktem jest, że dotychczasowa nieefektywność rosyjskich działań na wojnie w Ukrainie wynikała w dużej mierze także ze zbytniego rozdrobnienia i tak zbyt skromnych sił, które Rosja zgromadziła przed rozpoczęciem agresji. Ich skoncentrowanie w całości na kierunku południowym mogłoby się okazać wystarczające do przełamania ukraińskiej obrony w tym rejonie kraju.

Jeszcze we wtorek Rosjanie kontynuowali niszczenie z pomocą tzw. precyzyjnych uderzeń rakietowych infrastruktury krytycznej dla funkcjonowania ukraińskiej armii. Rakiety zniszczyły obiekty na terenie składów paliw pod Nikopolem i Równem. Rosjanie bombardowali również linie kolejowe.

We wtorek rano rosyjski pocisk manewrujący trafił zaś niemal dokładnie w gabinet gubernatora obwodu mikołajowskiego Witalija Kima. Kim należy do najbardziej charyzmatycznych ukraińskich przywódców w trakcie tego konfliktu – wielokrotnie dodawał otuchy mieszkańcom swojego miasta i broniącym go żołnierzom. Podczas ataku szczęśliwie nie było go w budynku administracji regionu.

View post on Twitter

A oto jak dokładnie wyglądał przebieg działań na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 34. doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do wtorku 29 marca do godziny 18:00.

Kijów i otoczenie Kijowa

Po poniedziałkowym odbiciu Irpienia ukraińska armia dokonała jeszcze istotnych postępów w rejonie autostrady Kijów Żytomierz (M4). Odbite zostały między innymi miejscowości Kapitaniwka, Lisne i Motyżyn. Z kolei na najważniejszym kierunku tego rejonu działań wojennych jednostki ukraińskie rozpoczęły presję na Buczę i Worzeł – coraz bardziej zagrażając głównym rosyjskim pozycjom. Jednocześnie wciąż trwały ukraińskie działania kontrofensywne prowadzone przeciwko rosyjskim liniom od zachodu – w kierunkach na Borodziankę i na Iwanków. W ten sposób Ukraińcy dążą do odcięcia, a nawet okrążenia głównych rosyjskich pozycji stworzonych wokół lotniska w Hostomelu i położonej nieco na północ od niego miejscowości Ozera.

Nieprawdziwe są doniesienia, jakoby Rosjanie w ostatnich dniach wycofywali spod Kijowa jednostki o większej wartości bojowej – by przenieść je na front w Donbasie. Na północnym zachodzie stolicy we wtorek wciąż jeszcze walczyło kilkanaście (12-16) batalionowych grup taktycznych, a łączna liczebność całego rosyjskiego zgrupowania w tym rejonie (włączając jednostki wsparcia, artylerię i siły specjalnego przeznaczenia) przekraczała 30 tysięcy ludzi.

Podobnie rzecz miała się z jednostkami znajdującymi się na wschód od Kijowa – tam również broniły się na coraz silniej umocnionych pozycjach wszystkie rosyjskie BTG, które zostały tam dotąd skierowane za wyjątkiem tych, które wycofano wcześniej ze względu na odniesione druzgoczące straty. Ukraińcy prowadzili tam skuteczne i efektywne działania kontrofensywne przede wszystkim z kierunku południowego. W ich efekcie zajęte zostały m.in. miejscowości Łukianiwka i Rudnickie, a Ukraińcy wywierali presję w kierunku miejscowości Peremoha.

View post on Twitter

To prawda natomiast, że jeszcze w niedzielę i poniedziałek obserwowane były nietypowe ruchy rosyjskich wojsk w rejonie Czernihowa. Dotyczyło to zwłaszcza – interpretowanego jako racjonalizacja linii oblężenia – przemieszczania jednostek blokujących sam Czernihów, jak i wycofania się Rosjan z rejonu Snowska, czemu w dodatku towarzyszyło zniszczenie mostu na rzece Snow.

Czernihów - siłami m.in. 1 Brygady Pancernej, ukraińskich spadochroniarzy i obrony terytorialnej - bronił się skutecznie przed rosyjskimi atakami od pierwszego dnia wojny. Obrońców nie złamały ani wielotygodniowy ostrzał, ani bombardowania, ani rosyjskie ataki bezpośrednie.

Na tym etapie nie jest jeszcze jasne, co Rosjanie rozumieją przez „drastyczne ograniczenie działań” w rejonie Kijowa i Czernihowa – czy próbę wytrwania jak najdłużej na pozycjach obronnych (i w ten sposób wiązania poważnych sił ukraińskich), dopóki nie zostanie rozstrzygnięta kampania na południu kraju, czy raczej całkowite wycofanie się z północy Ukrainy. Z punktu widzenia ekonomii strat wojennych znacznie bardziej racjonalna byłaby ta druga możliwość.

Charków i północny wschód

Na niektórych nagraniach przedstawiających akcje w ramach imponujących, jeśli chodzi o skutki, ukraińskich akcji kontrofensywnych w obwodzie sumskim, zamiast regularnych rosyjskich żołnierzy pojawiają się… słabo przeszkoleni poborowi z samozwańczych „republik” Donbasu. Prawdopodobnie zostali tam oni przerzuceni, by załatać dziury po rosyjskich jednostkach o znacznie wyższej wartości bojowej. Jednocześnie nie jest jasne – co stało się z rosyjskimi batalionowymi grupami taktycznymi operującymi wcześniej w tym rejonie. Część trafiła pod Kijów (na wschód od stolicy), pozostaje raczej niejasne, dokąd dokładnie przerzucono resztę. Można się jednak domyślać, że posłużyły lub posłużą one (przemieszczanie ich może trwać jeszcze kilka dni) do zwiększenia przez Rosjan presji w rejonie Izium – a w szczególności na południe od tego oblężonego miasta. Drugą możliwością jest skierowanie ich do Donbasu.

Same Sumy wraz z bezpośrednim otoczeniem miasta pozostają pod pełną kontrolą ukraińskiej armii. Przez drugi dzień z rzędu miasto nie było ostrzeliwane.

Władze Charkowa szacują, że od początku wojny w mieście zostało zniszczonych prawie 1200 budynków mieszkalnych, 15 szpitali, 69 szkół i 53 przedszkola. We wtorek Charków po raz kolejny był ostrzeliwany. Ukraińska armia prowadziła w rejonie miasta lokalne działania kontrofensywne.

Pod Izium trwa bitwa, która może mieć wpływ na dalszy przebieg wojny na obszarze Donbasu. Rosjanie próbują obchodzić oblężone miasto i przez przeprawy polowe na Dońcu kierować się na południe – w stronę Słowiańska i Kramatorska. Trwają tam dość ciężkie walki z przeciwdziałającymi temu jednostkami ukraińskimi. Ewentualne powodzenie tego rosyjskiego natarcia oznaczałoby bezpośrednie zagrożenie okrążeniem części ukraińskich sił działających w Donbasie.

Donbas i Mariupol

W Donbasie Ukraińcy po raz kolejny utrzymali swe linie obronne, odpierając – według komunikatów ukraińskich sił zbrojnych – od pięciu do siedmiu poważnych rosyjskich ataków. Najcięższe walki miały miejsce podobnie jak w ostatnich dniach na przedpolach będącego zastępczą stolicą obwodu Ługańskiego Siewierodoniecka – w rejonie Popasnej i Rubiżnego. Trwa ostrzał tych miejscowości. Powstrzymywane przez Ukraińców są także rosyjskie działania ofensywne w kierunku Słowiańska.

Mer Mariupola po raz kolejny wezwał Rosjan, by umożliwili ewakuację cywili. W mieście wciąż – według szacunków władz miasta – pozostaje ok. 160 tysięcy mieszkańców. Żyją oni obecnie już bez zapasów wody i żywności – jak ujął to mer - „na granicy między życiem a śmiercią”. W sieci pojawiły się wstrząsające nagrania przedstawiające stosy zwłok pod murami jednego z mariupolskich szpitali.

View post on Twitter

Ukraińscy żołnierze (z brygady piechoty morskiej, jednej z brygad zmechanizowanych i pułku „Azow”) bronią się wciąż w centrum Mariupola. Rosjanie i separatyści atakując miasto próbują „rozciąć” ich pozycje na dwa ogniska oporu. Mariupol jest nieustannie ostrzeliwany i bombardowany, na ulicach toczą się zacięte walki miejskie o każdy kolejny budynek i kwartał domów. Zniszczenia rosną – choć przez 30 dni oblężenia Mariupola osiągnęły już apokaliptyczną skalę.

Południe Ukrainy

Działania ofensywne Rosjan prowadzone w kierunku Zaporoża i Krzywego Rogu po raz kolejny nie przyniosły im zupełnie nic. Próba ataku na południowych przedpolach Krzywego Rogu skończyła się poważnymi stratami i odrzuceniem Rosjan na ok 50-60 km na południe od miasta.

Mniej więcej wzdłuż zachodniej granicy obwodu chersońskiego zaczynają się kształtować wyraźne rosyjskie linie obronne – co jest wynikiem dość śmiałych poczynań sił ukraińskich prowadzących lokalne działania kontrofensywne z kierunku Mikołajowa. Według amerykańskich źródeł wywiadowczych do wymian ognia ma już dochodzić na obrzeżach okupowanego przez Rosjan Chersonia – źródła ukraińskie prezentują tu nieco chłodniejsze podejście.

W Odessie bez zmian – miasto i jego okolica były sporadycznie ostrzeliwane z okrętów. Ewentualność rosyjskiego desantu morskiego wydaje się od wielu dni niezwykle mało prawdopodobna – przede wszystkim ze względu na kompletną i trwałą utratę przez Rosjan panowania nad sytuacją w rejonie Mikołajowa.

***

Ogłoszenie przez Rosjan rezygnacji z wysiłków ofensywnych w kierunku Kijowa i Czernihowa przypada w momencie, w którym na wszystkich frontach wojny w Ukrainie rosyjska armia nie odnosi żadnych sukcesów. Wizja podboju całej lewobrzeżnej Ukrainy w zasadzie upadła – konieczne byłoby do tego opanowanie obwodów zaporoskiego, dniepropietrowskiego i połtawskiego – tymczasem we wszystkich trzech dotyczyło to do dzisiaj to jedynie skrawków terenu.

Załamała się również rosyjska kontrola nad obwodami sumskim i charkowskim – w wypadku obu nie można już nawet mówić o rosyjskiej dominacji, Rosjanie kontrolują tam tylko niektóre szlaki komunikacyjne i miejscowości – mając z tym zresztą coraz większe problemy.

Rosjanie okazali się niezdolni do efektywnego oblegania większej liczby wielkich ukraińskich miast – co kończyło się przerwaniem pierścieni oblężenia wokół Sumów i Charkowa, a następnie odepchnięciem ich spod Mikołajowa. Teraz zamierzają się wycofać spod Kijowa i Czernihowa – czyli ostatniej stolicy ukraińskiego obwodu, która jeszcze pozostawała oblężona.

Jedynym ukraińskim obwodem, który jak dotąd udało się Rosjanom utrzymywać w całości pozostaje obwód chersoński. Obecnie wydaje się on całkiem realnym potencjalnym kierunkiem kolejnej ukraińskiej kontrofensywy z kierunku Mikołajowa.

W kolejnym etapie wojny Rosjanie najprawdopodobniej skoncentrują wszystkie wojenne wysiłki na południowej części Ukrainy – a w szczególności na Donbasie i Mariupolu. Koncentracja sił i środków może im w tym dopomóc, jednak porzucenie działań wojennych na północy (i faktycznie również na północnym wschodzie) Ukrainy daje także ukraińskiej armii pewną elastyczność, jeśli chodzi o możliwość skierowania kolejnych sił na południe kraju. To tam w najbliższych tygodniach będą się rozstrzygać dalsze losy tej wojny.

;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze