0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Michal Ryniak / Agencja GazetaMichal Ryniak / Agen...

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo partii Prawo i Sprawiedliwość przeciwko prof. Wojciechowi Sadurskiemu. PiS domagał się zadośćuczynienia za wpis na Twitterze, w którym Sadurski porównał działalność partii do funkcjonowania zorganizowanej grupy przestępczej.

View post on Twitter

Wyrok nie jest prawomocny. W ponad godzinnym ustnym uzasadnieniu wyroku sąd odniósł się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o ochronie wolności wypowiedzi. Zaznaczył, że władza musi być gotowa nawet na daleko idącą krytykę ze strony obywateli.

Przeczytaj także:

Pozwanego reprezentowali adwokat Sylwia Gregorczyk-Abram i adwokat Michał Wawrykiewicz. Komentowali: "Chodzi o to, żeby obywatel w starciu z władzą, w starciu z partią polityczną może liczyć na ochronę i będzie mógł krytykować władzę swobodniej. A także, że na obywatela nie będzie działał efekt mrożący, powstrzymując go od krytyki władzy czy partii".

"Najważniejsze dla oceny, czy wypowiedź mieści się w granicach wolności słowa, jest jej kontekst. Sąd zwrócił uwagę na kwestię formalną, że była to wypowiedź na Twitterze, który ma swoją specyfikę wypowiedzi. krótką, reaktywną, bezpośrednio odnoszącą się do wydarzeń.

Ale sąd zwrócił też uwagę na kontekst historyczny odradzania się nacjonalizmu w Polsce. Zwrócił uwagę, że każdy obywatel powinien reagować na takie zjawiska i w ramach tego mieści się bardzo krytyczna wypowiedź profesora.

Zwrócił też uwagę na kontekst zdarzeń, czyli, że wpis na Twitterze miał odniesienie do organizacji marszów niepodległości, których symbolika nawiązuje do symboli faszystowskich - swastyki czy falangi.

Sąd w tym kontekście powiedział, że nic gorszego niż faszyzm nam, społeczeństwu, nie może się przytrafić. Dlatego w tym kontekście słowa profesora były uprawnione, bo dotyczą tak ważnej dla nas kwestii społecznej. Sąd powiedział, że przyzwoitym jest, dobrym jest, reagować na takie wydarzenia, zwłaszcza, jeśli jest się profesorem prawa czy historykiem, czy filozofem".

Wyrok dla OKO.press komentuje sam pozwany prof. Wojciech Sadurski.

Anna Wójcik: Partia Prawo i Sprawiedliwość pozwała Pana za naruszenie dobrego imienia przez wpis na Twitterze, w którym porównał Pan działania partii do funkcjonowania zorganizowanej grupy przestępczej. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo. Czy jest Pan zaskoczony?

Prof. Wojciech Sadurski, Uniwersytet w Sydney i Uniwersytet Warszawski: Nie, zupełnie nie jestem zaskoczony. Nie wyobrażam sobie, że mogłaby zapaść jakakolwiek inna decyzja.

Z oczywistych względów związanych z pandemią nie mogłem dziś być osobiście w Warszawie, ale znam relacje z uzasadnienia wyroku.

Wyrok miał doskonałe uzasadnienie, umocowane zarówno w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka odnośnie artykułu 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który chroni wolność wypowiedzi, jak i chroniącego tę wolność artykułu 54 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Z tych fundacyjnych dla naszej wolności kart konstytucyjnych wynika jasno, że na najwyższym szczeblu ochrony konstytucyjnej lokują się po pierwsze wypowiedzi, które mają charakter ocen i opinii, a nie po prostu stwierdzeń co do faktu. Po drugie, wypowiedzi, które dotyczą spraw politycznych, a już zwłaszcza partii rządzących lub osób u władzy.

Wszelka, nawet bardzo ostra krytyka, nawet krytyka z punktu widzenia krytykowanych osób czy podmiotów niesprawiedliwa, jeżeli spełnia te warunki, to znaczy, że ma charakter opinii o charakterze publicznym i politycznym. I jako taka zasługuje na najwyższy szczebel ochrony.

Czy ten wyrok potwierdza, że w Polsce obowiązują silne gwarancje ochrony wolności słowa? Czy same te gwarancje wystarczają?

Moim zdaniem tak, ten wyrok potwierdza siłę gwarancji wolności wypowiedzi w Polsce.

Ale oczywiście same w sobie gwarancje nigdy nie wystarczają. Potrzebna jest również dobra wola ludzi, a w szczególności władzy i organizacji politycznych, takich jak partie, aby się do tych gwarancji stosować.

Sam fakt, że doszło do tego procesu, jest skandaliczny. Oto partia, która już ma wszystko - ma władzę, ma wszystkie przywileje - chce sięgnąć po ostatni przywilej, którego nie ma, a mianowicie wolność od krytyki.

Widzimy, że w Polsce normatywne zasady wolności słowa nie są podzielone przez wszystkich. Ale dopóki sądy gotowe są wcielać te zasady w życie, jestem spokojny.

19 czerwca odbędzie się przeciwko Panu kolejna rozprawa. TVP oskarża Pana o zniesławienie z artykułu 212 kodeksu karnego. Czego się Pan spodziewa w tej sprawie?

Spodziewam się uniewinnienia! Po pierwsze, w Polsce w zasadzie obowiązuje konsensus wśród prawników, polityków, że sam artykuł 212 kodeksu karnego jest sam sobie czymś skandalicznym. Karać za wypowiedź - nie w sensie odpowiedzialności cywilnej - ale karać, nawet więzieniem, albo innymi formami kary, to coś nie do pomyślenia w państwie demokratycznym.

Jeszcze większym skandalem jest fakt, że w tej konkretnej sprawie oskarżycielem jest medium, czyli organizacja, w której DNA powinna być chęć ochrony wolności słowa. I otóż to medium, zwące się medium publicznym, chce mniejszej, a nie większej wolności słowa w Polsce! Aby osoby, które ją krytykują były oskarżane i ciągane przed sądami.

Nie chcę oczywiście decydować czy dyktować sądowi, który rozstrzygnie moją sprawę, jak ma orzekać. Natomiast nie wyobrażam sobie w tej sprawie swojej przegranej. Myślę, że to jest sprawa jeszcze o wiele bardziej oczywista, niż w przypadku pozwu cywilnego z powództwa partii Prawo i Sprawiedliwość.

[0]=68.ARDZkNiB5-VsOj-Zl0Inl4J87QPj5UnUjgoPDIt5_NXoCxE_keg2KHZ6M8PC--lEUoAdaZa90JlxY1husJlAWluy9rXzhpCYSVlbBlNKLcH55QoT4o8X0gB-Lr8yPrvLa8Ey3u1Cjfp0k_L_y4rkUYI0zlIzulUzmoimgwC_9a-oSuxCgBzSqPu9hVr7s30mgaurXJNeXzNYX2-snu6goP7qXb7w8V1EL0xp0fpvAUYAXV7wqLKVhfsXdvoJyplsZMiQDz6oPc8wuEVRHoEaCLdkNCUPj5b781LbjF-WMt9UgYs4QrZcbtx0oxFIU7Y8qgcCptZANp5gEG2O3OPQZToyv678rhJyNrqGOpvq&__tn__=-R

;

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze