Program „Moje zdrowie” ma być dostępny dla ok. 30 mln osób wieku 20+. Przyjęto założenie, że w pierwszym roku zgłosi się do niego 11 proc. uprawnionych. A za 10 lat z darmowych badań skorzysta 40 proc. osób. A gdyby tak dorośli Polacy zechcieli bardziej zadbać o swoje zdrowie?
Od dawna wiadomo, że łatwiej zapobiegać niż leczyć. W Polsce ta prawda przebija się z dużym trudem.
nasz kraj przeznaczył na profilaktykę zdrowotną 22 euro na mieszkańca, co stanowiło 1,9 proc. całkowitych wydatków na opiekę zdrowotną.
Były to najniższe wartości w Unii Europejskiej.
Dla porównania, średnia unijna wyniosła 202 euro na mieszkańca, co stanowiło 5,5 proc. całkowitych wydatków na zdrowie. Najwyższe nakłady odnotowano w Niemczech (458 euro na mieszkańca, 7,9 proc. wydatków na zdrowie), Austrii (411 euro, 7,4 proc.) i Holandii (312 euro).
Na drugim końcu skali, tuż przed Polską, znalazły się Rumunia (24 euro na mieszkańca) i Bułgaria (31 euro).
W Polsce bada się dzieci i młodzież wykonując bilanse zdrowotne. Z dorosłymi jest gorzej. Osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę objęte są obowiązkowymi badaniami dopuszczającymi do pracy i następnie powtarzanymi cyklicznie.
Tyle że badania te – nie obrażając lekarzy medycyny pracy – są w dużej mierze fikcją. Pamiętam, że dla osób pracujących przy komputerze sprowadzały się głównie do uzyskania pieczątki od lekarza okulisty. Czasem byłem osłuchiwany i mierzono mi ciśnienie. Dobre i to.
Mamy jeszcze w Polsce profilaktyczne badania kobiet w kierunku raka piersi i raka szyjki macicy, z których niestety korzysta stosunkowo niewielki odsetek uprawnionych. Osoby obu płci wieku 50-65 lat mogą też skorzystać ze specjalnego programu badania przesiewowego w kierunku raka jelita grubego.
I na tym koniec. Bo kto z państwa słyszał o Programie Profilaktyki Chorób Układu Krążenia albo o Programie Profilaktyki Chorób Odtytoniowych?
Tę pustkę postanowił wypełnić PiS. Badania profilaktyczne stały się jednym z punktów tzw. piątki wyborczej mającej skłonić obywateli na oddanie głosu na przedstawicieli tej partii w wyborach parlamentarnych w roku 2019. Potem jednak przyszedł COVID i plany te zawieszono na kołku.
Do sprawy powrócono w roku 2021 uruchamiając program „Profilatyka 40+”. Przeznaczony był dla wszystkich chętnych, którzy ukończyli 40. rok życia.
Postanowiono maksymalnie ułatwić wzięcie udziału w programie. Warunkiem uczestnictwa było wypełnienie (samemu albo telefonicznie) specjalnej ankiety.
Potem bez konieczności starania się o skierowanie czy umawiania na wizytę w punkcie badań analitycznych, można było wykonać podstawowe analizy krwi i moczu.
Program początkowo miał trwać kilka miesięcy, ponieważ jednak wzbudził niewielkie zainteresowanie (w pierwszym roku działania spodziewano się, że wezmą w nim udział miliony, a były to zaledwie dziesiątki tysięcy osób), przedłużano go kilkukrotnie.
Ostatecznie miał zakończyć się z końcem 2024 roku, ale przedłużono go jeszcze do końca kwietnia 2025.
Jego podstawową wadą jest brak powiązania wykonanych analiz z wizytą u lekarza, który by je z pacjentem omówił i wskazał na ewentualne zagrożenia dla zdrowia. Do pacjenta kierowało się tylko następującą wskazówkę: „Pamiętaj, by skonsultować swoje wyniki ze swoim lekarzem POZ”. Lekarz nie był jednak do tego zobowiązany.
W praktyce głównym beneficjentem programu, na który wydano setki milionów złotych, były przede wszystkim laboratoria diagnostyczne wykonujące badania,
których wyniki w zdecydowanej większości trafiały do szuflady – pisała w ubiegłym roku „Termedia”.
Z czasem jednak program „Profilaktyka 40+” chwycił. Do końca 2024 roku przebadało się ponad 4 mln osób, w tym tylko w grudniu 2024 roku 280 tys. Założono, że badania będzie można powtarzać. I tak w czasie 3,5 roku trwania programu powtórnie przebadało się 862 tys. osób – tych najbardziej świadomych, najbardziej zainteresowanych własnym zdrowiem.
Nowa władza od dawna przymierzała się do nowego programu profilaktycznego. Ostatecznie ma on zostać wprowadzony 1 maja 2025.
Będzie nosić tytuł: „Moje Zdrowie – bilans zdrowia osoby dorosłej” i ma być dostępny już dla 20-latków i osób starszych, a więc dla ok. 30 mln Polaków. Osoby w wieku 20-59 lat miałyby wykonywać bilans zdrowia nie częściej niż raz na 5 lat, starsze nie częściej niż co 3 lata.
Następnym etapem jest wizyta podsumowująca Bilans. Ma ona mieć miejsce nie później niż 2 tygodnie od dnia przekazania wyników zleconych badań laboratoryjnych.
Wizyta ma się odbyć w gabinecie lekarza lub pielęgniarki i zawierać:
Ostatnim etapem jest ustalenie tzw. Indywidualnego Planu Zdrowotnego zawierającego:
Bilans zdrowia dorosłych ma poprawić wczesną wykrywalność chorób układu krążenia i cukrzycy, chorób nerek, zaburzeń funkcji tarczycy, wybranych chorób onkologicznych, wybranych chorób infekcyjnych, zaburzeń psychicznych i poznawczych. Kolejnym celem jest zwiększenie odsetka osób zaszczepionych (szczepienia zalecane).
Co zmienia nowy program w porównaniu do „Profilaktyki 40+”?
Po pierwsze obejmie znacznie większą ilość osób (liczących 20-40 lat). Po drugie wprowadzi pewne zmiany w zakresie wykonywanych badań laboratoryjnych.
Po trzecie – i to chyba najważniejsza modyfikacja – pacjent nie zostanie z wynikami badań sam.
W przygotowywanym rozporządzeniu mają znaleźć się jeszcze 3 istotne punkty:
Eksperci od dawna zabiegali, by na badanie w kierunku HIV mógł wysyłać lekarz rodzinny.
Bezpłatnych punktów testowania w Polsce jest niewiele. Szacuje się, że zaledwie 10 proc. z nas zrobiło sobie test w tym kierunku. Uważamy, że HIV nas nie dotyczy. I chociaż podejmujemy ryzykowne zachowania seksualne, nie badamy się pod tym kątem.
Dodajmy, że rządowa Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji już ponad rok temu (7 marca 2024) rekomendowała wprowadzenie testowania przesiewowego anty-HIV jako świadczenia gwarantowanego.
Dokładnie w tym samym czasie prezes AOTMiT uznał za zasadne zakwalifikowanie „Moje zdrowie – bilans zdrowia osoby dorosłej” jako świadczenia gwarantowanego.
Jak widać, ministerstwo potrzebowało roku, by przygotować stosowny projekt rozporządzenia w tej kwestii.
Według dokumentów opublikowanych przez AOTMiT bilans „Mojego zdrowia" w pierwszym roku miałby kosztować ok. 336,5 mln zł. Przyjęto założenie, że do programu zgłosi się 11 proc. uprawnionych (ok 750 tys osób)
Z kolei w 10. roku funkcjonowania Bilansu, przy założeniu, że skorzysta z niego do 40 proc. uprawnionych (3,2 mln osób), koszt miałby wynieść 1429 mln zł. Rada Przejrzystości (organ opiniotwórczo-doradczy przy prezesie AOTMiT) zauważyła, że ostateczne koszty takiego programu są bardzo trudne do przewidzenia, gdyż „rzeczywista liczba pacjentów, jak również wolumen zlecanych badań diagnostycznych oraz interwencji prozdrowotnych, a tym samym potencjalnych wydatków płatnika publicznego może się znacząco różnić od przewidywanego".
Agencja zauważyła też, że bilans w części dotyczącej oceny ryzyka sercowo-naczyniowego, pokrywa się z działającym programem profilaktyki chorób układu krążenia (ChUK). Po to, by uniknąć podwójnego finansowania świadczeń, zdaniem ekspertów należałoby rozważyć wygaszanie programu ChUK na korzyść rozpowszechnienia Bilansu zdrowia.
Zwrócono również uwagę, że badania przesiewowe w kierunku zaburzeń poznawczych powinny być wykonywane dopiero w przypadku objawów zgłaszanych przez pacjenta lub opiekuna.
Projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia nosi datę 18 marca 2025.
Tego samego dnia dokument wysłano do 65 podmiotów z prośbą o uwagi (urząd przeznaczył na to 21 dni).
OKO.press po 1 maja 2025 będzie przyglądać się realizacji programu.
Jak przekonywał jakiś czas temu na łamach „Termedii" prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski: „W tej chwili tzw. Opieka Koordynowana w POZ skierowana jest wyłącznie na wykrywanie i zlecenia monitorowania stabilnych chorób przewlekłych. Natomiast Bilans to rozszerzenie opieki i pójście w tę właściwą stronę, żeby wychwytywać tych, którzy już są chorzy, ale o tym nie wiedzą, lub są zagrożeni chorobą. I to na tyle wcześnie, żeby było możliwe zapobieżenie rozwojowi choroby albo – co byłoby najlepsze – jej wyleczenie” – dodał lekarz.
Zdrowie
Ministerstwo Zdrowia
AOTMiT
badania profilaktyczne
badania przesiewowe
cukrzyca
HIV/AIDS
PiS
profilaktyka
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze