23 lipca ministerstwo zdrowia poinformowało o 418 nowych zakażeniach. To najwięcej od ponad miesiąca, kiedy 17 czerwca 2020 ich liczba wyskoczyła ponad 500. O sytuacji w Polsce i w świecie opowiemy przy pomocy liczb, zachęcamy do przyjrzenia się 12 wykresom.
Niepokojący sygnał widać także na wykresie poniżej. Liczba aktywnych przypadków (kolor czerwonawy), która w połowie czerwca osiągnęła maksimum 14,5 tys., spadała z dnia na dzień aż do 19 lipca 2020, ale znowu minimalnie rośnie.
To może (choć nie musi) być skutek ogromnej liczby kontaktów społecznych, jakie wiązały się z wyborami 12 lipca. Premier Morawiecki – zdaniem OKO.press – nieodpowiedzialnie namawiał 2 lipca seniorów na udział w wyborach powtarzając, że „wirusa już nie trzeba się bać” i że „epidemia jest w odwrocie”.
Jeszcze wyraźniej widać to na wykresie poniżej, który jest „wynalazkiem” OKO.press. Słupki w dół oznaczają, że aktywnych przypadków ubywa (czyli więcej osób zdrowieje niż się zakaża) i tak było przez ponad miesiąc. Teraz słupki zaczynają znowu wyrastać do góry – co oznacza, że liczba zainfekowanych jest większa niż zdrowiejących.
Sprawdzamy, czy więcej wykrytych zakażeń nie jest po prostu skutkiem większej liczby testów. Niestety tak nie jest – liczba testów osiągnęła poziom 25 tys. na dobę i waha się, ale nie zmienia.
Przedstawione 23 lipca przez ministerstwo zdrowia dane wyglądają tak:
- 41 580 wszystkich przypadków zakażenia od początku epidemii,
- 418 nowych przypadków,
- 1 651 zgonów, w tym dziś 9 nowych zgonów,
- 31 541 ozdrowieńców,
- 8 388 aktywnych przypadków, w tym
- 1 626 osób w szpitalach, w tym
- 71 osób w stanie poważnym bądź krytycznym – podłączonych do respiratorów.
Wciąż ogromna liczba osób przebywa na kwarantannie – 92 577 – i jest to najwięcej od 24 czerwca. Na początku lipca objętych kwarantanną było już tylko 83-84 tys. osób.
Tak samo liczba osób hospitalizowanych odbiła się od najniższego poziomu 1550 i powoli rośnie.
Nowe zakażenia nie mogły jeszcze dać efektu w postaci wzrostu zgonów (bo od zakażenia do śmierci upływa zwykle 2-3 tygodnie; przy czym w Polsce umiera 4,0 proc. zakażonych, tyle, co w skali globalnej – 4,1 proc.). Dlatego wykres ofiar śmiertelnych koronawirusa wygląda optymistycznie:
23 lipca chorych przybyło szczególnie w woj. śląskim (110), mazowieckim (104) i małopolskim (75). To wynik kolejnych ognisk COVID-19 w tych regionach:
- Śląsk: kopalnie Silesia, Chwałowice i Bielszowice;
- Mazowsze: szpital w Gostyninie, wesele w pow. węgrowskim;
- Małopolska: wesele w Mszanie Dolnej, zakłady pracy i wesela w woj. nowosądeckim (Konspol, Fakro, Wiśniowski), prywatny Dom Opieki Społecznej (pow. bocheński).
Takich ognisk choroby jest i będzie więcej, także w związku z urlopami (impreza na katamaranie w Zatoce Gdańskiej).
Europa – za wcześnie na optymizm. Ostrzeżenie z Izraela
Wzrost zakażeń w Polsce nie jest wyjątkiem w Europie, która – wydawało się – po bolesnym uderzeniu wirusa w marcu, kwietniu i maju, panuje już nad sytuacją.
Jak pisaliśmy już w ostrzegawczym artykule 19 lipca 2020, koronawirus powoli znika z nagłówków europejskich mediów. Choć nikt nie ogłasza zwycięstwa, to panuje atmosfera odprężenia. Działają punkty usługowe, firmy wracają do biur, ludzie planują wakacje, głównie w kraju, ale wraca powoli turystyka zagraniczna.
Pół roku niedogodności i już wystarczy– zdają się mówić ci, którzy starają się prowadzić swoje życie bez zbytniego myślenia o koronawirusie.
Na ogłoszenie zwycięstwa jest jednak o wiele za wcześnie.
Porównanie liczby dziennych zakażeń z 22 lipca – 380 przypadków w Polsce – wśród 27 krajach UE ustawia nas wysoko, na 5. miejscu. Przoduje znów Hiszpania (aż 1357, a dzień później czyli 23 lipca już 2615!), która w Europie ucierpiała najbardziej (6,7 tys. zakażeń na milion) i pozostawała liderką tragicznych rankingów dopóki COVID-19 nie uderzył w Amerykę (już 17,6 tys. zakażeń na milion w Chile, 12,9 tys. w Panamie, 12,4 w USA, 10,5 tys. w Brazylii).
Dalej jest Francja (998) i Rumunia (aż 1030), ta ostatnia przez dłuższy czas przechodziła epidemię podobnie lekko jak Polska.
Powyższa statystyka jest jednak myląca, bo nie uwzględnia liczby ludności. Ocena intensywności zakażeń 22 lipca stawia Polskę na 10 miejscu w UE. Uderza liczba zachorowań w Rumunii, a także Bułgarii, która do tej pory chorowała mało.
Na powyższych wykresach pominęliśmy 9 krajów UE, gdzie liczba zakażeń jest mniejsza (także w proporcji na milion mieszkańców) oraz Luksemburg, którego statystyki (129 przypadków dziennych, aż 206 na milion mieszkańców) są mylące, bo ten maleńki kraj (626 tys. mieszkańców) przeprowadza testy na nieporównywalną skalę (łącznie 371 tys.!).
Przestrogą dla Europy może być casus Izraela. W ten 9,2- milionowy kraj wirus uderzył mocno (do tej pory 56,7 tys. zakażonych, pięć razy więcej na milion niż w Polsce), ale w czerwcu sytuacja wydawała się opanowana.
Doszło jednak do II fali, od końca czerwca liczba aktywnych przypadków wykrywanych przez testy gwałtownie rośnie. Izrael testuje trzy razy intensywniej niż Polska (166 tys. na milion mieszkańców, wobec 53 tys. u nas). Wykres aktywnych przypadków z portalu worldometer pokazuje, jak dramatyczna jest sytuacja.
Przykład Izraela pokazuje, jak trudno po raz drugi zamrozić gospodarkę i kontakty społeczne. 6 lipca rząd zarządził zamknięcie barów, restauracji, siłowni i odwołanie wszelkich wydarzeń. Wszystko by – jak wyjaśnia premier Benjamin Netanyahu – zagrożenie opanować wcześnie i uniknąć szerszej blokady życia publicznego. Ale 22 lipca zarejestrowano rekordową liczbę 2043 zakażeń.
Władze powoli pogłębiają obostrzenia. W weekend 17-19 lipca zamknięte były centra handlowe, sklepy, baseny, ogrody zoologiczne czy muzea. Weekendowy lockdown może stać się na jakiś czas regułą w Izraelu. Spotkania będą ograniczone do 10 osób w środku i do 20 na zewnątrz, a restauracje będą mogły serwować jedzenie jedynie na wynos.
Niewykluczone, że kolejne restrykcje obejmą też szkoły i przedszkola. 20 lipca doszło do protestów przeciwko polityce premiera Netanjahu, także w związku z nieskuteczną walką z epidemią. Policja użyła armatek wodnych i pałek.
Świat – rekord 280 tys. dziennych zakażeń. Ameryka przegrywa na całej linii
W perspektywie globalnej COVID-19 rozwija się w najlepsze (czy raczej najgorsze). Systematycznie rośnie liczba dziennych zakażeń.
23 lipca sytuacja na świecie wyglądała tak:
- 15 454 tys. wszystkich przypadków od początku epidemii,
- 280 tys. nowych zakażeń (rekord),
- 632 tys. zgonów, w tym 2,3 tys. w ostatniej dobie,
- 9 408 tys. ozdrowieńców,
- 5 414 tys. aktywnych przypadków, w tym
- 66,2 tys. osób w stanie poważnym bądź krytycznym.
Brak słów, by opisać sytuację w USA, gdzie 22 lipca po raz piąty liczba dziennych zakażeń przekroczyła 70 tys. (72,0 tys.), prawie dwa razy więcej jednego dnia niż wszystkich przypadków w Polsce od początku epidemii.
„To oczywiste, że nasz kraj nie panuje nad rozrostem pandemii” – mówi dr Anthony Fauci, amerykański wirusolog i członek powołanej przez administrację Donalda Trumpa grupy zadaniowej do spraw epidemii COVID-19.
W USA zmarło już 146 tys. osób spośród 4,1 mln zakażonych, a w Brazylii 83 tys. wśród 2,2 mln zakażonych. Prezydent Bolsonaro, podobnie jak Donald Trump, wciąż okazuje lekceważenie epidemii.
W niektórych stanach USA brakuje respiratorów, w Brazylii braki sprzętu są dramatyczne. W USA przeprowadzono 153 tys. testów na miliom mieszkańców, w Brazylii siedem razy mniej – 23 tys. (w Polsce – 53 tys.). COVID-19 błyskawicznie atakuje też Peru, Chile, Panamę i Meksyk.
Dlaczego w tytule zawarto fałszywą sugestię, że za wzrost zachorowań odpowiadać mają wybory skoro na samym końcu części poświęconej krajowej sytuacji epidemicznej napisano o wykrytych ogniskach, które nijak się mają do przeprowadzonego plebiscytu?
.
To oczywiście pytanie retoryczne, bo trudno nie zauważyć że to po prostu tendencyjny propagandowy bełkot wynikający z politycznych frustracji redaktora Pacewicza.
.
Pozdrawiam
Pacewicz jest spoko bo nienawidzi pisu. uścisnąłbym mu rękę i zaprosił na kebsa. Właściwie to nie rozumiem dlaczego nie kandydował na prezydenta Polski. Byłby idealnym kandydatem, bo jest najmądrzejszym Polakiem
Z (solidarnosci )nie wyrosl nikt kogo nazwalbym madrym,sama sytuacja ktora mamy o tym swiadczy !!!!!
To prawda
Bzdura. Jedynie odniesiono się do jednego z wielu kłamstw Dojnej Zmiany jakie padły w trakcie kampanii wyborczej.
Panie Andrzeju, przecież wybory okazały się bezpieczne i nie wpłynęły na sytuację epidemiczną kraju. Dziś wiemy to już całą pewnością.
.
Pozdrawiam
Nie wiemy z całą pewnością. Brak rozliczenia zakazeń z podaniem ich przyczyn. Można jedynie na podstawie fragmentarycznych informacji przypuszczać, że zakażenia w wyniku udziału w II turze nie stanowią większości.
Może dlatego prawie nikt już nie bierze na serio tego wirusa, bo najpierw zapowiedziano nam apokalipsę w stylu "The Last Of Us", przedsięwzięto środki, po których kraj wyglądał, jak w trakcie wojny, a później się okazało, że jak to powiedział dla oko.press lekarz ze szpitala jednoimienngo "Ten wirus to pikuś".
Błagam, przy całym szacunku dla osób starych i chorych, ale jak się ma raka albo/i 85+ na karku, to niewiele trzeba, żeby się znaleźć na tamtym świecie. Dla osób zdrowych i w miarę młodych sars-cov2 jest tylko uciążliwością, nie śmiertelnym zagrożeniem. Dlaczego się zatem dziwić, że nie chcą się poddać tej panice?
Pierwsza fala hiszpanki była bardzo łagodna, druga załatwiła 50 milionów. Nie popadajmy w panikę przecież jest nas ponad 7 miliardów!
Sokoloski, nie panikuj. Ten wirus nie jest takim problemem jak się wydawało na początku. Oko pressiarze podają liczbę zakażeń, która nic tak naprawdę nie mówi. Ponieważ liczy się liczba zgonów, jest ona na niskim poziomie. Skrajnie lewicowy, mało obiektywny portal z byłymi dziennikarzami gazety wybochowej.
Powinien Pan zauważyć, że w artykule jest wyraźnie mowa, iż ze względu na okres inkubacji na dane dot. śmierci z powodu obecnego wzrostu zachorowań należy poczekać właśnie tyle, ile wynosi ten okres. Jest to logiczne. Pańska wypowiedź lekceważy zasady logiki, jest emocjonalna i nieracjonalna. Tego rodzaju postrzeganie jest typowe dla fanatyzmu.
A może warto sprawdzić (o ile są dane) jak wygląda ilość zachorowań wśród osób 60+? Rząd zachęcał specjalnie ta grupę by głosowała oraz wspominał, że jak jest lato to praktycznie wirusy nie sa groźne..
Długoterminowo mamy spadek ilości osób hospitalizowanych – nie należy liczyć, że to spadnie w 4 miesiące. Miesiąc po wyborach będzie wiadomo jaki jest status – właśnie z ilości osób hospitalizowanych, bo innymi wynikami jest prościej manipulować.
Drobne zafalowania w tym wykresie mamy na całej jego długości i wynika to m.in. z nierównego zaludnienia Polski,
Ilość przypadków przy stałym mniej więcej poziomie testowania: 300-500 dziennie (większość bezobjawowa). Nihil novi w porównaniu do maja czy kwietnia. Średnia tego wykresu po usunięciu błędów statystycznych – daje te same liczby. To jest wręcz niewiarygodne, że R tego wirusa otrzymuje się stale na poziomie 1.0.
Więcej do zastanowienia daje stan Izraela, Rumunii czy Serbii, ale trudno tu coś mówić gdy nie wiemy ile testów dziennie wykonywali i wykonują. Również w odniesieniu do USA.
OKO.PRESS, gdzie się dowiemy odnośnie państw Ameryki Północnej (w tym USA) ile wykonują dziennie testów i ile jest tam hospitalizacji począwszy od dnia, kiedy ogłosili że mają tam epidemię aż do dziś? Chciałabym zobaczyć jakie to liczby na podstawie czegoś co trudno zmanipulować. W USA obecnie wysyłają pudełka kartonowe z wymazówką i probówką do samodzielnego pobrania – to ułatwia z dotarciem testów i może zwyczajnie robią 10x więcej testów niż 2 miesiące temu?
Jak wyglądają takie pobrania można znaleźc wpisując w Google "Testing myself for C0V1D" (zero i jeden ze względu na cenzurę na YT!)
boje się covid. mój partner jest policjantem więc mój home office nic nie daje (nie byłem w firmie od marca). on nie może pracować zdalnie, musi jezdzić na służbe i łapać przestępców. rozumiem to, bardzo go kocham, jest dla mnie super bohaterem, ale boje sie że złapie covid-19 od jakiegoś awanturującego się żula
Spokojnie, niedługo będzie szczepionka po III fazie testów klinicznych, słabo przetestowana na ludziach innych niż zdrowi i nieprzetestowana długoterminowo ani na skuteczność ani na bezpieczeństwo.
Policz sobie ile dni musisz czekać na zainfekowanie się w stopniu by ktoś wykrył, że chorujesz. 380 przypadków dziennie, gdy polska liczy 38 milionów mieszkańców. To daje około 100tys. dni czekania aż wirus Ciebie dosięgnie. 100 tys. dni to 273 lata! Jest więc bardzo prawdopodobne, że jeżeli będziesz przestrzegać odległości 2 metrów oraz higieny (mycie rąk, dezynfekcja, zwracanie ludziom by założyli MASKI NA NOS) – to nie dosięgnie Cię to w ogóle w Polsce.
Dodam, że w Polsce ponad 14% obywateli ma przeciwciała, co oznacza, że są odporni na wirusa i przeszli go (lub bardzo podobnego wirusa) bez najmniejszych objawów.
Zapytaj też Ministerstwo Zdrowia, ile osób umarło do tej pory w Polsce w wieku mniejszym lub równym twojemu wiekowi. Jeżeli nie masz więcej niż 50 lat, generalnie nie panikuj. wirus jest groźny podobnie jak wirus grypy – dla osób starszych (55+) lub schorowanych.
Rzeczywiście jest zaskakujące dodatnie saldo aktywnych po długim (od ca 12.06) okresie przewagi ozdrowien nad zakażeniami. Przy dużej liczbie rozpoznanych źródeł zachorowań nie można stwierdzić, że to wynik głównie wyborów. Rodzaj źródeł jst niezmienny – kopalnie, domy opieki i masowe imprezy towarzyskie i kościelne. Te ostatnie (imprezy) to efekt lekceważenia epidemi przez rząd. Liberalizacja przepisów dała tu natychmiastowy wzrost zakażen.
Jedno jest pewne- epidemia w Polsce znowu się wzmocniła. Głównie ilościowo. Spadek liczby ozdrowieńcow lub wzrost aktywnych nie nadąża za wzrostem zakażeń. To mimo wszystko optymistyczne. Jednoczesnie ośmiesza entuzjastyczne wypowiedzi o wypłaszczeniu lub odwrocie. Ale to już przypadłość premiera i jego towarzystwa wzajemnej adoracji.
Ta krzywa wygląda sztucznie – niezmiennie jest 300-500 przypadków dziennie przez ponad 4 ostatnie miesiące. Zmiany (podobnie jak wzrosty >500 dziennie) są na poziomie granicy błędu statystycznego, czyli doboru osób do przetestowania. Fali tu żadnej nie widać w przypadku Polski. Sztuczność tej krzywej polega na braku wyraźnego maximum, po którym następuje spadek. Mamy praktycznie linię prostą, czego się nie obserwuje w innych krajach poza 2 ostatnimi miesiącami w Iranie.
Czy zauważasz Andrzeju, że już prawie nikt nie nosi masek? Noszenie ich bez zakrywania nosa mija się z celem i nie zabezpiecza przed niczym. To tak jakby tej maski w ogóle ta osoba nie nosiła… A epidemia nie chce wyraźnie rosnąć jak chociażby w Południowej Afryce (tam dotarł wirus późno i zdaje się, że czarni są bardziej podatni).
Jakie wnioski Pani Joanno? Uszkodzony jest termometr, mamy do czynienia z jakąś przedziwną wirulencją patogenu, czy może podatność Polaków (szczepienia na odrę?) na ciężkoobjawowy Covid jest jednak szczęśliwie stosunkowo niewielka?
.
Pozdrawiam
Po co ta retoryka? Kryteria ustalenia przyczyn zgonu są bardzo płynne i subiektywne. Niemal zawsze można przywołać chorobę towarzyszącą. Także lekarz może być zainteresowany przeniesieniem odpowiedzialności na COVID lub vice versa. Nie są wykonywane testy pośmiertne.
Dlaczego USA nie nakladaja sankcji na tego wirusa ,niech to zrobia to napewno padnie na kolana jak wszystkie panstwa od nich zalezne !!!!
Widziane innym okiem : Jeżeli dane przedstawione przez ministerstwo zdrowia na dzień 23 lipca 2020 roku są wiarygodne, to wzrost zachorowań o 418 przypadków i liczba pacjentów korzystających z respiratorow 71 niewątpliwie świadczy o tym, że aktualnie epidemia jest kontrolowana, nie cofa się niestety z uwagi na pogodę, porę wypoczynku, czyli brak zdystansowania i samokontroli.
Niestety jak zawsze prowadzi Mazowsze – duża rotacja ludności, totalne lekceważenie przepisów sanitarnych itp.
Mam pytanie : czemu reaktor PP jest taki uszczypliwy wobec premiera M. Morawieckiego?
Seniorom było miło, że są jeszcze potrzebni i ważni!
Errata : jest reaktor PP, powinno być jest redaktor PP.