0:000:00

0:00

Około godz. 1 w nocy 13 grudnia 2019 przywódcy 26 państw członkowskich Unii Europejskiej (bez Polski) po trudnych negocjacjach uzgodnili nowy ambitny cel unijnej polityki klimatycznej. W roku 2050 UE ma stać się pierwszą neutralną klimatycznie gospodarką.

Polska jednak - jako jedyna - odmówiła akceptacji celu i dojdzie do niego „w swoim tempie”. Na szczycie Rady Europejskiej czerwcu 2019 Polska wetowała już unijny plan redukcji emisji do zera w roku 2050 razem z Węgrami, Czechami i Estonią. Tym razem sąsiedzi podpisali się pod porozumieniem, podobnie jak uboższe od Polski Bułgaria, Rumunia, czy Chorwacja, a także Słowacja, Litwa i Łotwa. I oczywiście wszyscy starsi członkowie UE.

Ta wyjątkowa pozycja rządu Morawieckiego na grudniowym szczycie nie oznacza jednak ani większych problemów dla planów przyspieszenia w polityce klimatycznej UE, ani możliwości zachowania Polski jako węglowego rezerwatu.

Polska zwolniona? Wcale nie

„Polska uzyskała zwolnienie z zasady zastosowania polityki neutralności klimatycznej. Będziemy dochodzić do niej w swoim tempie” – napisał cokolwiek nieprecyzyjnie - na Twitterze Morawiecki. Żadnego „zwolnienia” bowiem nie będzie.

„W świetle najnowszej dostępnej wiedzy naukowej i w związku z potrzebą zintensyfikowania globalnych działań na rzecz klimatu Rada Europejska zatwierdza cel polegający na osiągnięciu przez UE neutralności klimatycznej do 2050 roku, zgodnie z celami porozumienia paryskiego. Na tym etapie jedno państwo członkowskie nie może zobowiązać się do realizacji tego celu; Rada Europejska wróci do tej kwestii w czerwcu 2020 roku” – czytamy w konkluzjach szczytu.

Najprawdopodobniej więc Polska ostatecznie zgodzi się na rok 2050 za pół roku, być może za cenę dodatkowych ustępstw ze strony unijnej, które władza będzie mogła sprzedać jako swój sukces.

Jednocześnie konkluzje szczytu jasno pokazują, że już teraz nasz kraj staje się częścią rewolucji w polityce środowiskowej i klimatycznej, czyli Europejskiego Zielonego Ładu. Neutralność klimatyczna – czyli obniżka i pochłanianie emisji gazów cieplarnianych tak, by końcowa emisja netto wyniosła zero – to fundament tej rewolucji.

Przeczytaj także:

Ile dla Polski ze 100 miliardów i z biliona euro?

„Cały proces dochodzenia do neutralności politycznej będzie wspomagany przez fundusz wysokości 100 mld euro. Znaczna część tego funduszu przypadnie Polsce na sprawiedliwą transformację” – napisał w kolejnym tweecie premier.

Tzw. mechanizm sprawiedliwej transformacji ma ułatwić odejście od gospodarki opartej na spalaniu paliw kopalnych regionom takim, jak Śląsk czy wschodnia Wielkopolska (Konin).

W konkluzjach po szczycie znajdziemy też zapowiedź wsparcia przez Europejski Bank Inwestycyjne (EBI) „wartych 1 bilion euro inwestycji w zakresie działań na rzecz klimatu i zrównoważenia środowiskowego w okresie 2021-2030.”

“Wszelkie odpowiednie przepisy i polityki UE muszą być spójne z realizacją celu w postaci neutralności klimatycznej i muszą się do tej realizacji przyczyniać przy poszanowaniu równych warunków konkurencji” – to kolejny punkt konkluzji szczytu. Będzie on mieć potężny wpływ na krajową legislację, bez względu na „weto” premiera.

A to, jaka część funduszu 100 miliardów przypadnie Polsce zależy nie od gromkich deklaracji lecz od konstruktywnych propozycji zmiany polityki energetycznej z prowadzonej obecnie na proekologiczną.

Weto, czyli marnowanie kapitału

Polscy analitycy i eksperci zgodnie uznają, że od nowej polityki klimatycznej nie będzie ucieczki, a „weto” Morawieckiego to bardziej pusty gest pod krajową politykę, niż realne działania. UE chce zachować pozycję lidera światowej polityki klimatycznej. Przyspieszający kryzys klimatyczny powinien – przynajmniej w teorii – tylko spowodować intensyfikację działań.

Można się też zastanawiać, kto jest większym hamulcowym unijnej polityki klimatycznej: Polska z jej retoryką z nocy 12/13 grudnia, czy Niemcy, które planują pozbawić się dziesiątków terawatogodzin zeroemisyjnej energii z elektrowni atomowych do 2022 roku?

„Brak zgody Polski na cel neutralności klimatycznej do 2050 roku nie zwalnia jej z obowiązku wdrażania unijnego prawa, w którym ochrona klimatu już stoi bardzo wysoko.

To prawo już teraz przewiduje stałe zwiększanie ambicji w polityce krajowej zgodnie z zasadami Porozumienia Paryskiego, a plan Europejskiego Zielonego Ładu wyznacza nowe, o wiele wyższe tempo zazieleniania wszystkich unijnych polityk i Polska tego nie powstrzyma” – mówi Lidia Wojtal, specjalistka ds. dyplomacji klimatycznej.

„Polska znów zmarnowała swój kapitał na bezsensowne weto. Weto, które niczego nie załatwia, ani niczego nie blokuje.

Teraz Komisja Europejska ma wolną rękę do proponowana narzędzi ogłoszonych w ramach inicjatywy Nowego Zielonego Ładu. Zmarnowaliśmy szansę na zostanie bohaterem wieczoru. Pozostaliśmy w roli Czarnego Piotrusia”

– mówi Krzysztof Bolesta z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych i (w latach 2012-2015) były członek gabinetu ministra środowiska w roli doradcy ds. energii i klimatu.

Oczywiście wszystkie kierunki nowej polityki klimatycznej UE zawarte w konkluzjach muszą przetłumaczone na język dyrektyw, a te – ustaw krajowych. To następne wyzwanie przed Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i krajami członkowskimi.

Polska i tak posłucha Ursuli von der Leyen

„Nie chcę psuć zabawy… ale nie ma jeszcze legislacji, brakuje wsparcia co najmniej pięciu grup politycznych w PE i Polski. Tak, ten deal ma swoją wartość oraz tak – nie będzie łatwo wprowadzić go w życie” – napisał na Twitterze Ryan Heath z Politico, który przez lata obserwował niuanse polityki unijnej.

Realizacja Europejskiego Zielonego Ładu oznacza gorący czas w polityce europejskiej, a co za tym idzie – naszej krajowej.

Już w marcu 2020 KE zaproponuje legislację wprowadzającą cel neutralności klimatycznej w 2050 roku. Latem przyszłego roku pojawi się plan zwiększenia redukcji emisji gazów cieplarnianych w roku 2030 w stosunku do 1990 roku: z obecnych 40 proc. do 50-55 proc.

Mimo odmowy przyjęcia celu neutralności, Polska po prostu będzie musiała wziąć udział w pracach nad tymi i innymi inicjatywami według harmonogramu przedstawionego przez KE. Tym samym przyjmując cele rewolucji Ursuli von der Leyen.

Zwłaszcza że - jak wskazują sondaże - Polacy, a szczególnie Polki w znacznej większości popierają program Zielonego Ładu dla Europy.

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze