0:000:00

0:00

Katoliccy księża i zakonnicy w Niemczech wykorzystywali seksualnie dzieci i młodzież na masową skalę - wynika z fragmentu raportu opublikowanego 12 września 2018 przez tygodniki “Spiegel” i “Zeit”. W latach 1946-2014 co najmniej 1670 duchownych katolickich, czyli 4,4 proc. kleru, wykorzystywało seksualnie 3677 dzieci i nastolatków . Ponad połowa ofiar nie miała więcej niż 13 lat, najczęściej byli to chłopcy. W co szóstym przypadku dochodziło “do różnych form gwałtu”.

Oskarżani o przestępstwa seksualne duchowne byli przenoszeni do innych parafii, gdzie jego nowi parafianie nie byli informowani o powodach ich przenosin. Tylko w jednej trzeciej przypadków wszczęto postępowania kanoniczne, choć zgodnie z watykańskimi procedurami, każdy ze sprawców powinien być osądzony. Procesy kanoniczne kończyły się zwykle minimalnymi karami.

Kościół decyduje, co pokaże

Do prasy wyciekło ośmiostronicowe streszczenie raportu, który w całości miał być zaprezentowany oficjalnie 25 września na sesji Episkopatu Niemiec (na zdjęciu Kardynał Reinhard Marx, przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec). Powstawał na zamówienie niemieckiego episkopatu od 2015 roku, a prowadzili je naukowcy z czterech świeckich ośrodków badawczych, specjalizujących się w psychiatrii, kryminologii i gerontologii. Opierali się na dokumentach zgromadzonych przez kurie biskupie, ale nie mieli do nich bezpośredniego dostępu. Musieli zaufać kościelnym pracownikom, którzy przejrzeli 38 tysięcy akt personalnych księży z 27 diecezji i na ich podstawie wypełnili przygotowane przez badaczy ankiety. “W kilku przypadkach naukowcy natrafili na dowody na to, że dokumenty dotyczące wykorzystywania małoletnich były zmanipulowane lub zniszczone” - donosi “New York Times”, który także dotarł do streszczenia raportu. Zniszczone miały być akta w co najmniej dwóch diecezjach.

Według raportu połowy przypadków nie udałoby się wykryć, gdyby nie to, że poszkodowani zgłaszali się do kurii z wnioskami o odszkodowania. W aktach księży, których oskarżali, nie było żadnych wzmianek o ich przestępstwach.

Z początku raport o skali pedofilii w niemieckim kościele miał przygotowywać prof. Christian Pfeiffer, dyrektor Instytutu Badań Kryminologicznych Dolnej Saksonii, ale w 2012 roku zrezygnował, ponieważ nie doszedł ze zleceniodawcami do porozumienia w kwestii dostępu do akt i swobody publikacji badań. Kościół chciał zastrzec sobie prawo do kontroli wyników badania, a nawet zakazania jego publikacji.

“Wyniki raportu są szokujące w kraju, w którym do tej pory wiedziano jedynie o pojedynczych przypadkach nadużyć, ale najprawdopodobniej są to wyniki zaniżające prawdziwą skalę problemu” - oceniał prof. Pfeiffer w rozmowie z “New York Times”.

Dla Matthiasa Katscha, przewodniczącego organizacji ofiar "Eckiger Tisch", raport jest niewystarczający. "Pokazuje tylko wycinek rzeczywistości". Brakuje rozmów z ofiarami, wiele akt zniszczono, wiele przypadków nie zostało udokumentowanych. "Apeluję do polityków i społeczeństwa, by stworzono podstawy prawne do utworzenia niezależnej i profesjonalnie wyposażonej komisji śledczej" – oświadczył Katsch.

Przeczytaj także:

W Polsce nic nie wiadomo

W Polsce skala nadużyć seksualnych przez katolickich duchownych wciąż jest nieznana. Episkopat nie udostępnia danych o liczbie zgłoszeń, aktów oskarżenia ani skazań księży. Poszczególne diecezje i zgromadzenia zakonne muszą je jednak znać, ponieważ od 2001 roku mają obowiązek zgłaszania watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary każdego wiarygodnego przypadku przestępstwa księdza przeciwko szóstemu przykazaniu z osobą poniżej 18 roku życia. Nie wiadomo jednak, czy go przestrzegają. Po publikacji reportażu “Wyborczej” o ks. Romanie B. skazanym za gwałty na 13-latce, okazało się, że zakon Towarzystwa Chrystusowego przez lata zwlekał z przesłaniem jego akt do Watykanu.

Polski episkopat podobno chce przygotować podobne do niemieckiego badanie skali nadużyć seskualnych w polskim kościele, ale - jak mówił OKO.press o. Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski - jest to na razie raczej pomysł niż projekt. Nie wiadomo nawet, kto w episkopacie za rozwinięcie tego pomysłu odpowiada.

Co więc wiadomo? O. Adam Żak wyjawił w 2016 roku, że w latach 2010-2013 sądy powszechne prawomocnie skazały 19 księży za czyny seksualne na szkodę małoletnich. Sądy dostarczyły mu dane tylko z tego okresu, bo dopiero od 2010 roku działa w sądach system elektronicznego rejestru. “Poza tym nie ma rozróżnienia, czy jest to ksiądz pedofil, czy też murarz pedofil. Sądy zrobiły mi przysługę, wnikając w sprawy” – mówił „Wyborczej” o. Żak.

Pozostaje więc opierać się na doniesieniach prasowych o procesach wytaczanych przeciwko księżom. Według obliczeń “Wyborczej” w ciągu ostatnich kilkunastu lat za molestowanie dzieci i posiadanie pornografii pedofilskiej zostało skazanych około stu księży.

Jeśli by przyjąć, że w Polsce odsetek księży wykorzystujących seksualnie dzieci jest porównywalny z Niemcami, USA, Irlandią czy Australią, gdzie wahał się od 4 do 7 proc., oznaczałoby to, że wśród polskich duchownych sprawców było kilka tysięcy. Obecnie księży jest w Polsce ok. 25 tys., ale rozliczenia duchownych sięgają pół wieku wstecz.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze